piątek, 1 lipca 2011

Dlaczego trwająca prawie 20 lat edukacja szkolna, nie zapewnia nam pomyślnego i dostatniego życia.

Dlaczego trwająca prawie 20 lat edukacja szkolna, nie zapewnia nam pomyślnego i dostatniego życia.

Autorem artykułu jest Jacek Ziętak



W ciągu prawie 20 lat nauki zdobywamy ogromną wiedzę, która pozwala nam funkcjonować w społeczeństwie. Ale czy wiesz co zrobić, aby zagwarantować sobie sukces i dostatek w życiu? Oto 4 dyscypliny wiedzy, które są kluczem do Twojego nieograniczonego szczęścia i bogactwa.

Do napisania, tego artykułu skłoniła mnie lektura serii książek R.Kiyosaki oraz osobiste kilkunastoletnie doświadczenie biznesowe. Niewątpliwą prawdą jest, że to czego uczymy się w szkołach jest zasadniczo potrzebne i przydatne. Ale w dobie globalizacji i Internetu – szybkiej komunikacji (w erze informacji), niestety dalece niewystarczające. Aby odnosić sukcesy zarówno w życiu prywatnym jak i zawodowym potrzebne są dodatkowe umiejętności, których obecny powszechny system edukacji nas nie uczy.



Komunikacja

Tak się akurat składa, że czy tego chcemy czy nie, przez znakomitą większość naszego życia rozmawiamy ze sobą, nawiązujemy kontakty, mamy do czynienia z pieniędzmi, kupujemy, sprzedajemy i inwestujemy. Tak na dobrą sprawę, jeśli się zastanowić nad tym wszystkim, to można dojść do wniosku, że przez cały okres edukacji nikt nas nie uczy komunikacji, sprzedaży, finansów oraz inwestowania. Oczywiście, nie dotyczy to osób, które są w danej dziedzinie profesjonalistami, czy ekspertami i z racji wykonywanej profesji znają jedną lub kilka z wymienionych umiejętności.

Niewiele jest osób, które opanowały powyższe umiejętności w stopniu, który umożliwia ich efektywne wykorzystanie w codziennym życiu, a przecież tak wiele od tego zależy, jakimi będziemy ludźmi, co będziemy w życiu robić i z jakimi efektami.
Przykładem takich osób, które efektywnie wykorzystują w swoim życiu te umiejętności mogą być wspomniany R.Kiyosaki oraz B.Gates, D.Trump, M.Dell czy W.Buffet.

Od pierwszych dni naszego życia mamy do czynienia z ciągłą komunikacją, która wraz z naszym rozwojem przybiera coraz doskonalsze formy i dotyczy coraz szerszego kręgu osób o różnych osobowościach. Na początku jest to komunikacja dziecko-rodzice, potem dzieci-dzieci i w końcu dzieci-dorośli (nie będący rodzicami). W tym momencie nasuwa się pytanie, czy my dorośli, rodzice umiemy rozmawiać właściwie z naszymi dziećmi lub między sobą? Odpowiedź brzmi nie, bo skąd mamy to umieć, skoro przez całą naszą edukację szkolną nikt nas tego nie uczył. Nie chodzi mi o to, aby kogokolwiek za to obwiniać. Nie to jest istotne. Najistotniejsze jest to, aby mieć świadomość tych niedostatków w naszej edukacji i starać się je uzupełniać poza powszechnym systemem szkolnym, bo to nam otwiera drogę do lepszego i świadomego kontaktu z naszymi dziećmi oraz naszym otoczeniem, a co za tym idzie czyni z nas ludzi bardziej otwartych i odporniejszych na różne przeciwności życiowe.

To mogą być kursy specjalistyczne (NLP), seminaria, bądź czytanie fachowej literatury w danej dziedzinie. Jeśli chodzi o ostatnią formę to gorąco polecam i zachęcam do czytania poradników z danej dziedziny, których jest coraz więcej na rynku wydawniczym, a ich autorami są praktycy, osoby, które codziennie wykorzystują posiadane umiejętności i odnoszą przy tym udokumentowane sukcesy.



Finanse

Podobnie ma się sytuacja z wiedzą na temat pieniędzy, Tak jak wcześniej wspomniałem, od najmłodszych lat, a na pewno w wieku szkolnym, każde dziecko ma kontakt z pieniędzmi. To w tym momencie tak na prawdę zaczyna się nasza edukacja i wszechobecne obcowanie z finansami. Jakie będą tego rezultaty w późniejszym życiu, zależy od tego jak my rodzice, opiekunowie traktujemy sferę związaną z finansami, jakie mamy nawyki i w jaki sposób uczymy nasze dzieci, jak mają się obchodzić z pieniędzmi teraz i na przyszłość.

I tu znowu rodzi się pytanie. Czy my dorośli, rodzice jesteśmy w stanie przekazać naszym dzieciom odpowiednią wiedzę na temat pieniędzy, jak nimi sensownie i mądrze gospodarować, czy w późniejszym czasie, jak je rozsądnie i mądrze inwestować? Czy my sami umiemy na tyle prawidłowo zarządzać naszymi finansami osobistymi, domowymi budżetami, aby móc przekazywać tę wiedzę naszym dzieciom? Kto z nas robi co miesiąc, albo chociaż raz na kwartał, zestawienia finansowe domowych przychodów i wydatków? Przytłaczająca większość tego nie robi, bo nie wie jak to robić i czemu ma to służyć, a tak łatwo podejmujemy zobowiązania na kilkadziesiąt lub kilkaset tysięcy złotych, biorąc kredyty samochodowe lub hipoteczne na wiele lat.

Niestety i tym razem odpowiedź brzmi nie, chociaż ta umiejętność wydaje się być ważniejsza niż umiejętność komunikowania się. Jeśli nie umiemy się komunikować, najwyżej się nie dogadamy i tyle. Jeśli popełnimy błąd w zagadnieniach związanych z finansami konsekwencje mogą być dużo poważniejsze – problemy ze spłatą kredytów, kart kredytowych, debetów itp.

W znakomitej większości nie posiadamy żadnej lub prawie żadnej wiedzy związanej z finansami. A dlaczego? Bo podobnie jak w pierwszym przypadku dotyczącym komunikacji, mamy podobne braki edukacyjne w dziedzinie finansów. Niestety, ale obecny system edukacyjny, nie tylko zresztą w Polsce, ale także na świecie nie uczy alfabetu finansowego. I tu znowu kłania się potrzeba niezależnego zdobywania wiedzy w tym zakresie poza oficjalnym systemem edukacyjnym.

Co z tego, że będziesz specjalistą w jakiejś dziedzinie, bądź wysoko cenionym ekspertem i będziesz zarabiał niemałe pieniądze, kiedy nie będziesz posiadał elementarnych umiejętności jak nimi zarządzać. Najprawdopodobniej przez całe życie będziesz odczuwał ciągły ich brak.

Jest wiele przypadków w Polsce, jak i na świecie, gdzie jakaś osoba zdobywa nagle ogromną fortunę. Może to być spadek lub wygrana w totolotka, a po kilku latach ponownie żyje w biedzie i niedostatku bądź co gorsze w skrajnej nędzy. Niestety, kłania się tutaj kompletny brak wiedzy na temat pieniędzy, zarządzania nimi, po prostu brak alfabetu finansowego lub tzw. inteligencji finansowej.

Chociażby powyższe przykłady, przemawiają za tym, aby nie zaniedbywać edukacji finansowej i pokazują one jak ważną i istotną rolę odgrywa w naszym życiu.



Sprzedaż

Niestety idąc dalej i wkraczając w bardziej dorosłe życie, dochodzimy do momentu, kiedy staramy się o pierwszą pracę w swojej karierze zawodowej lub budujemy nasz własny pierwszy biznes. Piszemy CV, list motywacyjny i jeśli się przebijemy przez wstępne sito to trafiamy na rozmowę kwalifikacyjną. I tu nasuwa się pytanie. A co my tak właściwie robimy na tej rozmowie, jaki jest jej cel, co chcemy osiągnąć? Oczywiście, nasz przyszły pracodawca chce poprzez taką rozmowę lepiej nas poznać i ocenić naszą przydatność na oferowanym stanowisku pracy, a my - my liczymy na to, że to właśnie nas wybierze jako swojego nowego pracownika, a nie kogoś innego. Czyli tak faktycznie poprzez rozmowę, my sprzedajemy siebie naszemu potencjalnemu pracodawcy. Tak to właśnie jest, chociaż może wydawać się śmieszne. Przecież my nic nie sprzedajemy, a jednak czy tego chcemy, czy nie, jest to sprzedaż.

To samo dotyczy osób, które prowadzą jakiś biznes, nie ma znaczenia czy duży, czy mały. Codziennie prowadzą dziesiątki, a może setki rozmów handlowych, negocjacji, uzgodnień. To tak naprawdę też jest sprzedaż. W tym momencie posiadając te dwie umiejętności, a więc umiejętność komunikowania się i sprzedaży, mamy bardzo duże szanse, że w większości przypadków osiągniemy zamierzony cel. Zawsze wygrywa osoba bardziej komunikatywna, bo umie lepiej siebie lub coś sprzedać. Jeśli osiągniemy synergię komunikacji i sprzedaży to możemy naprawdę wiele w życiu osiągnąć.



Inwestowanie

Wreszcie dochodzimy do etapu, kiedy coś kupujemy lub sprzedajemy. Jeśli kupujesz przykładowo samochód, dom lub mieszkanie, to co to jest? To jest z kolei inwestowanie. To jest bardzo ważny moment, bo jakbyśmy wyszli na ulicę i zadali kilku przechodniom pytanie: czy jesteś inwestorem?, to większość odpowie, że nie. Dlaczego? Bo większość z nas kupno samochodu, domu lub mieszkania nie traktuje jako inwestycję.

Wynika to z faktu, że w naszym postępowaniu, nie mamy zakodowanych tych czynności jako inwestycja, a to jest jak najbardziej inwestycja. Różnica polega tylko na tym, że osoba posiadająca inteligencję finansową dokładnie wie, że takie zakupy to inwestycja i umie dodatkowo precyzyjnie rozróżnić czy jest to nabycie aktywów, czy pasywów.

Najkrótsza definicja aktywów to to wszystko co nam wkłada pieniądze do naszej kieszeni, natomiast pasywa, to to wszystko co nam wyciąga pieniądze z kieszeni.

Większość z nas nie wie, że jest inwestorem, a mało kto dokonuje podziału tych inwestycji na aktywa i pasywa. Jest wśród nas wiele osób, które zakup domu, mieszkania lub samochodu traktuje jako aktywa, a to są pasywa. Dopóki, takie inwestycje nie zaczną wkładać do naszej kieszeni pieniędzy, to nie są to nasze aktywa.

Oczywiście nie mam zamiaru podważać celowości takich zakupów, ani nie jest moim zamiarem namawianie kogokolwiek, aby nie kupować takich rzeczy. Chodzi mi tylko o to, żeby mieć świadomość, że taki zakup zawsze jest inwestycją i umieć ją odpowiednio zakwalifikować, czy stanowi on dla nas aktywa, czy pasywa. Ta błaha z pozoru różnica w kwalifikacji dokonanego zakupu, inwestycji, niesie ze sobą bardzo ważną informację dla naszego budżetu domowego lub biznesowego. W tym momencie zmienia się nasza relacja pomiędzy dochodami i wydatkami, pomiędzy aktywami i pasywami. Coś rośnie coś maleje. Gdzie jest granica bezpieczeństwa? Tą granicę trzeba kontrolować

Jest to bardzo istotna umiejętność jaką powinna posiadać każda osoba, która w przyszłości nie chce popaść w swoim życiu w poważne tarapaty finansowe.

Reasumując, artykuł ten ma nam wszystkim uświadomić, że sama edukacja szkolna i profesjonalna (zawodowa) już nie wystarcza, bo nie gwarantuje nam ani pracy, ani sukcesu finansowego, ani spokojnej emerytury. Dlatego, jeśli nie podejmiemy wysiłku, aby zdobyć te dodatkowe umiejętności w tych 4 fundamentalnych dziedzinach:

- komunikacja,
- finanse,
- sprzedaż
- inwestowanie

możemy nie sprostać codziennemu życiu i panującej ogólnie konkurencji w dobie trwającej globalizacji, rozwijającego się internetu, szybkiego obiegu informacji i błyskawicznych transferów pieniędzy. Bez tych umiejętności, mamy bardzo małe szanse lub jest to prawie niemożliwe, aby osiągnąć spokojne i dostanie życie.

Z tą myślą powstał właśnie serwis Praktycznie o inwestowaniu i biznesie, aby ułatwić dostęp do praktycznej wiedzy z zakresu komunikacji, finansów, sprzedaży i inwestowania, wiedzy którą można zdobywać często za darmo lub za niewielkie pieniądze. W serwisie tym znajdują się również artykuły tematycznie związane z powyższymi dyscyplinami oraz informacje na temat różnych kursów i szkoleń. Są także liczne darmowe publikacje, które można od ręki pobrać i czytać.

Zapraszam tych wszystkich, którym leży na sercu własna edukacja, własne szczęście i dobrobyt oraz szczęście i dobrobyt ich dzieci, do zapoznania się z zawartością tego serwisu. Jeśli choć jedna osoba dzięki tej inicjatywie osiągnie spokój i dostatnie życie, będzie to dla mnie, pomysłodawcy i współtwórcy serwisu, największa nagroda. Mile będą także widziane słowa konstruktywnej krytyki, które na pewno przyczynią się do udoskonalenia tego serwisu.


Jacek Ziętak

---

Praktycznie o inwestowaniu i biznesie


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

OFE – czy to dobre rozwiązanie?

OFE – czy to dobre rozwiązanie?

Autorem artykułu jest Marcin Bielicki



Zastanawiasz się nad tym, czy dobrze zrobiłeś przystępując do II filara? Mam nadzieję, że ten artykuł usunie wszelkie wątpliwości.
Na dniach obchodziliśmy pierwszą rocznicę bessy na GPW – dla większości inwestorów nie był to powód do radości. W szczególności zaniepokojeni mogą być członkowie Otwartych Funduszy Emerytalnych (OFE), czyli II filara emerytalnego, zwłaszcza ci, którym do emerytury pozostało niewiele czasu. Warto więc spojrzeć, czy przynależność do OFE (obligatoryjna dla osób urodzonych po 31 grudnia 1968 roku) niesie ze sobą korzyści większe niż przynależność do ZUS.
Należy przede wszystkim zacząć od tego, że do OFE składkę odprowadza ZUS – jest to 7,3% podstawy wymiaru składki, którą jest nasza pensja brutto. Reszta środków (12,22%) zostaje w ZUSie i służy do wypłacania świadczeń obecnym emerytom. Emerytura z ZUSu dla dzisiejszych pracowników będzie wypłacona ze składek ich pracujących dzieci, zaś jej wysokość nie będzie wynikała z zarządzania naszymi składkami w ZUSie (jak napisałem składki pracowników są natychmiast przeznaczane na wypłaty emerytur), ale - zgodnie z nowymi zasadami dla pracowników urodzonych po 31 grudnia 1948 roku – z podzielenia sumy waloryzowanych corocznie składek przez przewidywane średnie dalsze trwanie życia ubezpieczonego.
Pieniądze w OFE są z kolei zarządzane dużo efektywniej – na mocy przepisów prawa OFE mogą inwestować do 40% środków w akcje, resztę lokując w obligacjach skarbowych. Takie rozwiązanie powoduje, że nasze składki mogą wypracować dużo większą stopę zwrotu niż środki (a w zasadzie zapis elektroniczny) w ZUSie, który waloryzuje je o ¾ realnego (czyli ponad inflację) wzrostu płac. Przy takiej stopie waloryzacji ubezpieczeni w ZUSie tracą tym więcej, im szybciej rozwija się gospodarka i – co za tym idzie – rosną wynagrodzenia. Przy realnym wzroście płac na poziomie 2% wskaźnik waloryzacji wyniesie 1,5%, zaś przy wzroście 8% wskaźnik ten wyniesie 6%, tak więc wraz ze wzrostem płac różnica w przyroście składek będzie się powiększać na korzyść OFE, gdyż oprócz tego, że od wyższego wynagrodzenia będą odprowadzane wyższe składki (to dotyczy obu filarów) OFE będzie wypracowywać w czasie dobrej koniunktury – poprzez inwestycje w akcje – znacznie wyższy zysk niż wysokość stopy waloryzacji ZUS.
Od początku swego istnienia wszystkie OFE wypracowały trzycyfrową stopę zwrotu – według stanu na 31 lipca 2008 roku stopa ta waha się od 142,9% (Allianz i Pocztylion) do 177,6% (ING) . Nawet więc mimo trwającej już rok bessy najlepszy fundusz może pochwalić się średnioroczną stopą zwrotu w wysokości około 12%. Takiej stopy nie zapewni ZUS, obligacje, ani lokaty bankowe. Dodatkowo uwzględniając, że wzrost cen w okresie 1999-2008 ma wynieść nieco ponad 46% uzyskujemy realny wzrost wartości naszego portfela na poziomie od 66,4% (Allianz i Pocztylion) do 90,1% (ING). Z upływem czasu ten realny zysk będzie się powiększał. Z kolei średnia stopa waloryzacji ZUS w latach 1999-2007 wyniosła 6,9% i zakładając taką stopę również w roku 2008 składki w I filarze wzrosną w latach 1999-2008 nominalnie o 94,9%, zaś realnie o 33,5% - zwracam uwagę, że wypłata zwaloryzowanych świadczeń będzie się odbywać ze składek pracowników i dotacji z budżetu państwa, a więc z podatków nas wszystkich, ZUS nie jest bowiem samofinansujący.
Należy jednak pamiętać, że oba filary mogą nie zapewnić nam utrzymania dotychczasowego standardu życia po przejściu na emeryturę. Z symulacji przeprowadzonej na kalkulatorze emerytalnym na stronie http://www.ike.edu.pl/index.php?id=0,16,0,0,1,0 wynika, że tzw. stopa zastąpienia (stosunek emerytury do ostatniego wynagrodzenia) przy następujących założeniach:
-płeć – kobieta,
-wiek – 30 lat,
-zarobki – 3200 brutto,
-przejście na emeryturę w wieku 60 lat,
-stopa zwrotu netto (po uwzględnieniu inflacji) z OFE – 6%,
-opłata od składki – 7% (do 2014 roku ma się zmniejszyć do 3,5%),
wyniesie 36%, przy czym większa część emerytury zostanie wypłacona z OFE, mimo że odprowadzana jest tam znacznie mniejsza część składki emerytalnej, niż do ZUSu.
Aby pokazać skalę porównawczą poniżej zaprezentuję jeszcze trzy symulacje mając na uwadze wcześniejszy wiek emerytalny kobiet – pierwsza przy założeniach jak wyżej, ale z dodatkowym oszczędzaniem w III filarze, druga z wydłużonym wiekiem emerytalnym z oszczędzaniem w dwóch filarach i trzecia z wydłużonym wiekiem emerytalnym i oszczędzaniem w III filarze:
1.
-płeć – kobieta,
-wiek – 30 lat,
-zarobki – 3200 brutto,
-przejście na emeryturę w wieku 60 lat,
-stopa zwrotu netto z OFE – 6%,
-opłata od składki – 7%,
-odkładanie 100 złotych miesięcznie w III filarze,
-stopa zwrotu netto z III filara – 8%,
-opłata od składki w III filarze – 5%.
Stopa zastąpienia - 51%

2.
-płeć – kobieta,
-wiek – 30 lat,
-zarobki – 3200 brutto,
-wskaźnik realnego wzrostu wynagrodzenia – 3%,
-przejście na emeryturę w wieku 65 lat,
-stopa zwrotu netto z OFE – 6%,
-opłata od składki – 7%.
Stopa zastąpienia - 44%

3.
-płeć – kobieta,
-wiek – 30 lat,
-zarobki – 3200 brutto,
-wskaźnik realnego wzrostu wynagrodzenia – 3%,
-przejście na emeryturę w wieku 65 lat,
-stopa zwrotu netto z OFE – 6%,
-opłata od składki – 7%,
-odkładanie 100 złotych miesięcznie w III filarze,
-stopa zwrotu netto z III filara – 8%,
-opłata od składki w III filarze – 5%.
Stopa zastąpienia - 64%

Jak widać podwyższenie dla kobiet wieku przechodzenia na emeryturę do 65 lat połączone z odkładaniem pieniędzy w III filarze znacznie podniosłoby stopę zastąpienia. Zachęcam do przeprowadzania samodzielnych symulacji na kalkulatorach na stronie http://www.ike.edu.pl/index.php?id=0,16,0,0,1,0 i do wpisywania tam swoich wartości liczbowych. Ja chciałbym jedynie zwrócić uwagę na to, że z powyższych symulacji wynika, iż skuteczniejszym sposobem na zwiększenie świadczenia emerytalnego jest dodatkowe oszczędzanie, nie zaś dłuższa praca.
Jak widać OFE, mimo że pomnażają składki znacznie efektywniej niż ZUS, nie mogą zapewnić utrzymania dotychczasowego poziomu życia na emeryturze. Jest to spowodowane m.in. ograniczeniami w inwestowaniu składek, o których napisałem wcześniej – OFE nie mogą zapewnić przyszłym emerytom tak wysokich średniorocznych stóp zwrotu jak fundusze akcji. Warto więc pomyśleć o odkładaniu dodatkowych pieniędzy, najlepiej jak najwcześniej, kiedy do emerytury zostaje jeszcze dużo czasu. Niekoniecznie musi to być Indywidualne Konto Emerytalne (IKE) albo Pracownicze Programy Emerytalne (PPE) – można odkładać pieniądze również poprzez samodzielny zakup akcji, obligacji, jednostek uczestnictwa funduszy inwestycyjnych. Każdy z tych sposobów zapewni w dłuższej perspektywie zysk, który pomoże cieszyć się życiem na emeryturze.
---

Marcin Bielicki, Dyrektor DM Fio, Makler Papierów Wartościowych http://www.fio.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

0 Po co nam wiedza o naszych finansach...

Po co nam wiedza o naszych finansach...

Autorem artykułu jest Zdzisław Salwa



W życiu, w finansach osobistych nawet zawodowi księgowi są amatorami. Tego odkrycia dokonałem na spotkaniach z moimi klientami, z których wielu zarządzało mniejszymi lub większymi firmami, byli ekonomistami, wykładowcami tej dziedziny na uczelniach, a w prywatnym życiu finansowym popełniali kardynalne błędy.


W życiu, w finansach osobistych nawet zawodowi księgowi są amatorami. Tego odkrycia dokonałem na spotkaniach z moimi klientami, z których wielu zarządzało mniejszymi lub większymi firmami, byli ekonomistami, wykładowcami tej dziedziny na uczelniach, a w prywatnym życiu finansowym popełniali kardynalne błędy.

Opowiem o jednym takim przypadku. Któregoś dnia przyszedł do biura klient z ulicy, Pan Jacek. Zapytał, czy mógłby mu ktoś przejrzeć jego finanse i pomóc mu zarządzać nimi. Wyjął z teczki gruby plik dokumentów. To były różnego rodzaju umowy kredytowe, polisy ubezpieczeniowe (miał ich 8 na życie) i lokaty bankowe. Ponieważ było tego bardzo dużo, umówiliśmy się na ich skopiowanie i na wizytę w sobotę, bo to najspokojniejszy dzień w tygodniu. Pan Jacek miał niepotrzebnie o kilka polis na życie za dużo. Jego kredyty po skonsolidowaniu pozwoliły mu na znaczne obniżenie raty. Lokaty blokowały potrzebne mu środki. Po uporządkowaniu tych spraw zaoszczędziłem mu 4.000 miesięcznych wydatków! Część z tych pieniędzy postanowił inwestować systematycznie, a część pozwoliło mu na realizowanie jego planów podróży. Z lokat pozostawiłem jedną, na krótki okres (3-miesięczna), a resztę postanowił zainwestować. Dlaczego o tym piszę? Bo ludzie we własnych finansach często czują się zagubieni, a niewiele osób ma taką odwagę jak Pan Jacek, by przyjść do doradcy i otworzyć się. Ta rola powinna należeć do doradcy finansowego. Doradca finansowy powinien umieć zanalizować sytuację klienta od A do Z i umiejętnie mu doradzić, co w niej zmienić. Aha, i na koniec rozmów dowiedziałem się, że jest księgowym w dużej korporacji handlowej.

Niestety, w finansach osobistych działamy najczęściej na oślep. Ulegamy nastrojom i emocjom. Dajemy się manipulować reklamie, sprzedawcom czy chwilowemu urokowi. Szkoła nie poświęca ani jednej godziny, by przygotować nas do najważniejszej części naszego życia – dobrego ułożenia naszego budżetu rodzinnego i sprawnego zarządzania nim. Większość naszych rodaków nigdy nie planowała i nie kontrolowała swoich osobistych finansów, a dostępność do pożyczania pieniędzy (chwilówki, pożyczki, karty kredytowe) jeszcze ten stan pogłębiła. Mamy zatem dość zły obraz zarządzania naszymi finansami. Do tego dochodzi jeszcze powszechne przekonanie, że przecież i tak wszystko wiemy najlepiej, a w najgorszym przypadku zapytamy sąsiada.
Kiedy jednak już przekonujemy się, iż musimy mieć jakąś kontrolę nad naszymi finansami, to robimy to niezbyt chętnie i najczęściej niesystematycznie. Kupujemy nawet czy ściągamy darmowy program do zarządzania budżetem, ale już po kilku uruchomieniach nie chce nam się kontynuować tej pracy. Uważamy, że nakład pracy i czasu nie jest wart tego wysiłku. Nie jesteśmy przekonani co do efektywności naszego działania.

Jedyna rada, to polubić systematyczność! Wiem, to trudne…Sam tego doświadczałem. Zresztą zdradzę Ci, ż w rozmowie z doradcami finansowymi, Oni mówiąmi to samo. Jeśi nawet zabierają się do poważego traktowania swoich własnych finansów, to zwykle starcza im cierpliwości przez miesiąc, dwa, no a czasem nawet pół roku…Kiedy ich pytałem o powody, to zwykle podawali fakt, że dużo czasu zajmowała im ewidencja wszystkich danych, czasem robili to w zeszycie w kratkę, czasem próbowali stworzyć jakiś arkusz w Excelu.
No i po jakimś czasie dochodzili do wniosku, że nakład pracy jest zbyt duży w stosunku do potencjalnych oszczędności.
Szkoda..? Szkoda!
Polubić jednak moża. Jest kilka, a może kilkanaście programów i gotowych arkuszy budżetu domowego. Te programy nie wymagają wpisywania każdego zakupu czy kosztu osobno. Grupują pewne koszty i znacznie ułatwiają śledzenie jak przedstawiają się koszty do przychodów i czy tendencja w naszym gospodarstwie (nie ważne jak wielkim) jest pozytywna czy też raczej nie…

LEFTNajważniejszym powodem kontrolowania własnych finansów, jest możliwość zapobieżenia wyciekaniu ich z wielu możliwych miejsc. Można to przyrównać do bardzo dziurawego systemu hydraulicznego, ze starymi, niedrożnymi a jednocześnie dziurawymi rurami. Długo tolerowałbyś takie rury we własnym domu? NIE! Bo to kosztuje. Każdy ma licznik. No właśnie… A Budżet Domowy (program) ma być takim licznikiem, który Ci pokaże czy takie dziury są. /LEFT

Jeden z przykładów takich dziur, to np. zakupy w hipermarketach, kiedy to stojąc już w kolejce do kasy, podsuwa nam się dodatkowe „promocje”. Nie mamy już ochoty na sprawdzenie jaka jest wartość upustu, i skuszeni kupujemy coś, co być może wcale nam nie jest potrzebne. Inny taki przykład, to korzystanie z bankomatów. Przypomnij sobie ile razy korzystasz w miesiącu z bankomatu nie Twojego banku i płacisz 4-5 zł? Cztery razy? Pięć? To około 20 złotych na miesiąc. A gdybyś do tego dodał niepotrzebnie wydane 30 zł w kolejce do kasy? Ha! A teraz popatrz! Te 50 zł zainwestowane co miesiąc przez 40 lat mogłoby Ci dać PÓŁ MILIONA złotych! Czy warto zatkać te dziury!? Odpowiedz sobie sam...
---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Ile pieniędzy trafia do ZUS, ile do OFE czyli podział składników pensji

Ile pieniędzy trafia do ZUS, ile do OFE czyli podział składników pensji

Autorem artykułu jest analizy OFE multiofe.pl



Jak obliczyć części składowe pensji, na czym polega system emerytalny po reformie w 1999, jakie są koszty pracy.

* Na czym polega system emerytalny po 1999 roku?
system kapitałowy (w odróżnieniu od repartycyjnego) to
-emerytura adekwatna do składek
-wysokość emerytury zależna od wysokości składek i czasu ich ---płacenia oraz efektów finansowych OFE
-dla (prawie) wszystkich te same zasady
-płacimy na swoje imienne konto (koniec z "umową międzypokoleniową")

Otwarte Fundusze Emerytalne nie są, jak ZUS, firmami państwowymi, ale są to fundusze (czyli tzw. masy majątkowe) prowadzone przez specjalne spółki (PTE- Powszechne Towarzystwa Emerytalne), w których zwykle część udziałów mają znane bardziej lub mniej firmy finansowe (ubezpieczeniowe, banki itd). Chcąc zapewnić nam maximum bezpieczeństwa (czyli- w uproszczeniu- żeby nie powtórzyła się historia Grobelnego) PTE sa obwarowane cała masą nakazów i zakazów, priorytetów oraz limitów dotyczących tak rodzaju ich udziałowców, jak sposobu prowadzenia, metod zarządzania składkami itd.

Twoją pensję obliczasz tak:
(pensja brutto - składki pracownika) - podatek = netto
koszty pracy = składki pracodawcy + pensja brutto
Filar III- to Twoja prywatna emerytura, na którą możesz dobrowolnie wpłacać składki do Towarzystw Ubezpieczeń na Życie (TUnŻ), lub IKE w dodolnej formie. Są to firmy zupełnie niezależne od ZUS i państwa, prowadzone przez doświadczonych i uznanych na świecie specjalistów od zarządzania finansami- których zadaniem jest pomnażanie Twoich pieniędzy.

Na I i II filar (ZUS i OFE) składka jest obowiązkowa- nie można jej uniknąć. Twój pracodawca płaci ją (po części z Twojej pensji) do ZUSu, który z kolei 1/5 z tego przesyła do wybranego przez Ciebie OFE.

Będą więc dwie emerytury ... a niektórzy będą mieli nawet 3! Pierwsza- z ZUS; druga- z OFE, trzecia- dla tych, co ubezpieczą się w TUnŻ. Przy czym najczęściej będzie to rozkład rosnący (zupełnie inny niż rozkład składek!)- najniższa emerytura (a najwyższa składka) z ZUS, najwyższa (przy zwykle najniższej składce) z prywatnej firmy.


Zobacz:
* Zestawienie trzech filarów i ich cech
* podział części składowych pensji


zus-koszty

(zgoda na przedruk z zachowaniem odnośników)

---

Dział Analiz multiofe.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Klient kontra Bank

Klient kontra Bank

Autorem artykułu jest Arkadiusz F Pluta



Prawie każdy zetknął się z bankami i jego produktami. Niektórzy są zadowoleni lecz coraz więcej osób narzeka na wysokie koszty i brak etyki w postępowaniu bankowców. Niestety trend się nasilił i ze zwyczjnych klientów banku, powoli stajemy się owcami, które trzeba bezlitośnie strzyc.
Kim jest klient dla banku? Odpowiedź jest bardzo prosta. Jest to osoba, która dobrowolnie oddaje prędzej czy później bankowi swoje dotychczasowe i przyszłe pieniądze;-) Ja nazwałbym takiego klienta - „chodzącą prowizją”. Oczywiście banki muszą zarabiać, tak jak każde inne przedsięwzięcie biznesowe. Także osobiście korzystam z ich usług i nie wyobrażam sobie życia bez banków, a szczególnie tych internetowych. Jednak z moich obserwacji wynika, że żądza zysku przeradza się w zachłanność w najgorszym wydaniu. Menadżerowie tych banków obmyślają coraz bardziej wyrafinowane i pozbawione etyki sposoby zdzierania pieniędzy z klientów. W celu unaocznienia tego stwierdzenia napiszę o własnych doświadczeniach z bankami.

Kilka lat temu brałem kredyt refinansujący zakup nieruchomości. W momencie, gdy podpisałem umowę kredytową, dostałem dosyć korzystne warunki i zostałem zwolniony z opłacania prowizji za prowadzenie rachunku, ponieważ należałem do klubu bardziej uprzywilejowanych klientów. W międzyczasie został zmieniony regulamin i pozbawiono mnie tego darmowego rachunku. Mogłem nie płacić prowizji tylko wtedy, gdy wpływy na rachunek będą przekraczać pewną wysoką kwotę. Notabene nowi klienci ten limit mają o blisko połowę niższy!!! Cóż, ja już zostałem złowiony w sieć. Postanowiłem zatem przekierować wpływy z innego rachunku na ten bank, aby co miesiąc był wymagany obrót. Ku memu zaskoczeniu ostatnio zauważyłem, że uznano mój rachunek tą prowizją. Zainterweniowałem i momentalnie uznano tą reklamację. Pracownik banku poinformował mnie, że system informatyczny pomylił się. Badano moją czujność, być może nie zauważę tego faktu!!! Ja na szczęście mam ten rzadki i nielubiany zwyczaj przeglądania wszystkich rachunków na koniec miesiąca, aby zorientować się, co się stało z moimi pieniędzmi. Bardzo polecam. Zdarza się mi średnio na rok wykryć takich pomyłek około trzech i to z reguły na moją szkodę. Ale to nie koniec „dobrych wieści” z tego renomowanego banku. Zgodnie z podpisaną umową kredytową z tzw. rachunkiem balansującym na moim koncie podstawowym (ROR) powinna być kwota około dwóch tysięcy złotych a dopiero nadwyżki ponad tą kwotę spłacają zaciągnięty kredyt. Oczywiście oprocentowanie tego rachunku ROR było bardzo niskie, ale ostatnio całkowicie je zlikwidowano a ja jeszcze zwiększyłem obrót na tym rachunku! Tym sposobem bank ma darmowe pieniądze i to przy rosnących stopach procentowych. Załóżmy, że średnio jest na takim rachunku ROR około trzech tysięcy złotych a taki duży bank może mieć milion takich rachunków. Kalkulując w prosty sposób można zarobić miliony a nawet setki milionów złotych bez żadnego ryzyka! Jak się zorientowałem taka praktyka likwidowania oprocentowania na rachunkach ROR jest stosowana już w większości bankach.

Podsumowując to doświadczenie, korzyści jeszcze przekraczają koszty korzystania z tego banku, ale nie mam do tego banku żadnego zaufania. Banki często określają się jako instytucje publicznego zaufania, ale im coraz bliżej do instytucji publicznego kieszonkowca. Oczywiście sposobów na pozbawianie klientów pieniędzy jest mnóstwo i na pewno powstaną nowe, doskonalsze metody. Dlatego muszę stwierdzić ze smutną konstatacją, że ten trend się nasila. Gros klientów nawet nie wie, że płaci coraz więcej.

Sam pamiętam jak w początkowych stadiach rozwoju polskiej bankowości, banki walczyły o pozyskanie nowych klientów, aby zaoferować im ROR albo zwykły kredyt. Głównym wabikiem było wysokie realne oprocentowanie rachunku oszczędnościowego lub niskie koszty kredytu. Potem zaczęła się era usług dodanych i nadal trwa: oferowanie kart płatniczych, rachunków maklerskich, polis ubezpieczeniowych, produktów inwestycyjnych (m.in. funduszy inwestycyjnych), usługi doładowania do telefonów komórkowych, itp. Gdy zaczęły spadać stopy procentowe, wysokie realne oprocentowanie stało się zbyt dużym ciężarem dla banków, dlatego je zniwelowano. Aby zwiększać zyski banki zaczęły wymyślać różne jawne lub często ukryte opłaty i prowizje (np. opłata za segregowanie banknotów). Stanowią ono już około jedną czwartą zysków. W międzyczasie wypromowano walutowe kredyty hipoteczne. To działanie znacząco poprawiło zyski z operacji walutowych – następne źródło dochodu banków. Sama różnica na tzw. spread (czyli różnicy między ceną zakupu danej waluty a ceną sprzedaży) wynosiła nawet 4%. Ze świecą w ręku należało szukać banku, który przeliczałby raty kredytowe lub sam kredyt po średnim kursie NBP. Niedawna gorączka zakupów na giełdzie pozwoliła bankom-pośrednikom napędzić nie-wyedukowanych klientów do inwestowania za pomocą funduszy inwestycyjnych. W ten sposób banki pobierały prowizje a ich fundusze kolejne prowizje. Nie będę się wypowiadał szczegółowo o innym ukrytym źródle dochodów. Powiem tylko tyle, że fundusze bankowe mogą w łatwy sposób ustalać cenę zakupu i sprzedaży jednostek funduszów, ale także kształtować wycenę jednostki funduszu! Tylko osoba naiwna może wierzyć w tzw. „chiński mur” i że gra toczy się fair play. Strzyżenie owiec stało się bardzo wydajne. Bessa na giełdzie przyhamowała ten proceder, więc banki, aby przyciągnąć nowych klientów zmuszone zostały nieznacznie do podniesienia oprocentowania lokat oszczędnościowych. Za to koszty kredytów rosną jeszcze szybciej, pomimo obowiązywania ustaw regulujących te kwestie. Od przynajmniej roku trwa nagabywanie klientów przez banki albo prywatne firmy z nimi powiązane na „bezpieczne produkty strukturyzowane”. Ostatnio znany giełdowy bank poinformował, że rosną zyski ze sprzedaży tego typu produktów. W skrócie taki produkt strukturyzowany („struktura”) wygląda na inwestycję zwykłą lokatę lub obligacje z reguły na kilka lat powiązaną z zakupem opcji na wybrany instrument. Struktura gwarantuje nam zwrot włożonego kapitału i często opakowana jest w polisę ze względów podatkowych. Duży zysk jest jedynie możliwy, gdy dana opcja wypali np. opcja na wzrost albo spadek indeksu giełdowego, ceny złota, ceny produktu rolnego lub na cokolwiek innego. Jest to dla mnie czysty zakład bukmacherski, gdzie obstawiam czy dany scenariusz się spełni. W zamian bank przez lata korzysta z naszych pieniędzy, pobierze sutą prowizję z góry i jeśli opcja wypali partycypuje w limitowanych zyskach. To on ustala reguły i nie łudźmy się, w każdej sytuacji korzystne są one dla banku. Sytuacja klienta jest pozornie lepsza niż w funduszu inwestycyjnym, bo klient nie straci kapitału. Jeśli struktura nie wypali, to klient ma kapitał ale „wielkie nic” za oddanie na długi czas swoich pieniędzy bankowi. Spróbujmy tylko zerwać taką lokatę strukturyzowaną a zapłacimy za ten fakt drakońsko.

Jeżeli już ktoś lubi spekulować albo hazard, to proponuję mojego autorstwa strukturę. Gdy mamy wolne 10 000 zł, to za 9500 zł kupujemy obligacje zerokuponowe i po roku mamy z powrotem cały kapitał. Za pozostałe 500 zł obstawiamy w każdy tydzień numerki w Lotto albo idziemy do zakładu bukmacherskiego. W ten sposób też zapłacimy prowizję za zakup obligacji, ale gwarantuję, że jest o niebo niższa a zyski z hazardu mogą być niesamowite. Poza tym gdybyśmy wcześniej potrzebowali kapitału zawsze kontrolujemy sytuację, ponieważ możemy sprzedać obligacje. Życzę przyjemnej zabawy.http://www.aphossa.pl
---

Arkadiusz, Inwestor, www.aphossa.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Czy warto oszczędzać w III filarze?

Czy warto oszczędzać w III filarze?

Autorem artykułu jest Marcin Bielicki



Emerytura to dla wielu odległa perspektywa, jednak właśnie dlatego warto się na nią dobrze przygotować nie odkładając jedynie składek w pierwszych dwóch filarach. Jakie mogą z tego wyniknąć korzyści? O tym przeczytasz w artykule.
Już w przyszłym roku zaczną być wypłacane pierwsze emerytury z nowego systemu wprowadzonego reformą emerytalną w 1999 roku. Wiadomo, że świadczenia wypłacone z II filara (OFE) nie będą wysokie i nie jest to bynajmniej jedynie wina bessy na giełdzie trwającej od lipca zeszłego roku, ale przede wszystkim krótkiego okresu oszczędzania w II filarze. Jednak nawet w przypadku osób, które odkładanie na emeryturę rozpoczęły po 1998 roku, środki odłożone w obu filarach raczej nie pozwolą na zachowanie poziomu życia sprzed emerytury. Dodatkowo w przypadku osób o zarobkach przekraczających 2,5-krotność średniej krajowej spadek tego poziomu może być drastyczny. Co można więc zrobić, aby się przed tym uchronić? O tym poniżej.
Oprócz I i II filara, które są obowiązkowe, reformą emerytalną został wprowadzony III filar, do którego można przystąpić dobrowolnie. Instytucjami III filaru, które zostały zdefiniowane ustawami, są Indywidualne Konta Emerytalne (IKE) i Pracownicze Programy Emerytalne (PPE). Charakteryzują się one tym, że zyski wypracowane przez odkładany w nich kapitał są wolne od podatku pod warunkiem, że oszczędzający wypłaci środki nie wcześniej niż po ukończeniu 60. roku życia lub uzyskaniu uprawnień emerytalnych. Oprócz dobrowolnego charakteru III filar różni się od pozostałych tym, że wpłacone nań środki są już opodatkowane podatkiem PIT, w związku z czym wypłata środków na emeryturze jest już od tego podatku zwolniona, w przeciwieństwie do świadczeń z I i II filara, które są opodatkowane przy wypłacie świadczenia emerytalnego. W zależności od wysokości stawek PIT w trakcie kariery zawodowej i na emeryturze jeden z tych systemów może okazać się bardziej opłacalny. W dalszej części artykułu skupie się na IKE, gdyż PPE opierają się na podobnym mechanizmie, zaś celem artykułu będzie wykazanie różnic w stopach zwrotu miedzy II a III filarem, nie zaś opisanie IKE i PPE.
IKE są prowadzone przez banki, domy maklerskie, fundusze inwestycyjne i zakłady ubezpieczeń. W każdej z tych instytucji oszczędzający ma prawo otworzyć IKE (oczywiście, jeżeli ma je ona w swojej ofercie) podpisując z nią stosowną umowę. Po jej podpisaniu oszczędzający może wpłacać środki na IKE, jednak do wysokości nieprzekraczającej 1,5-krotności średniego miesięcznego wynagrodzenia – w bieżącym roku limit ten wynosi 4055,12 zł. Od przyszłego roku limit ten ma wzrosnąć do 3-krotności średniego miesięcznego wynagrodzenia. Zakres opcji do wyboru przez oszczędzającego jest taki sam, jak w przypadku „normalnych” inwestycji – jedyną różnicą jest to, ze zysk z tych inwestycji wypłacony po spełnieniu warunków przewidzianych w ustawie o IKE jest zwolniony z podatku Belki. Innymi słowy uczestnik IKE lokujący środki w III filarze np. w TFI ma do wyboru takie same fundusze TFI jak inwestor nieotwierajacy rachunku IKE w tym TFI.
Możliwe stopy zwrotu z IKE różnią się w zależności od wybranej formy dodatkowego oszczędzania. Najwięcej można zyskać oczywiście inwestując w akcje bądź poprzez fundusze inwestycyjne, bądź na rachunku maklerskim. Dalej w kolejności są ubezpieczeniowe fundusze kapitałowe (UFK) oferowane przez towarzystwa ubezpieczeniowe i rachunki oszczędnościowe w bankach. Postaram się teraz przedstawić możliwe zyski, które może przynieść każdy rodzaj IKE i korzyść związaną ze zwolnieniem z podatku Belki przy przyjęciu następujących założeń:
- okres oszczędzania: 35 lat,
- rok rozpoczęcia oszczędzania: 2006 (nie są dostępne kalkulatory z limitem wpłat na IKE w 2007 i 2008 roku),
- stopa indeksacji (prognozowana roczna stopa wzrostu wpłacanej składki w ramach IKE): 3%,
- maksymalne wykorzystywanie limitu wpłat na IKE przy założeniu powyższej stopy indeksacji.

IKE agresywne – nominalna stopa zwrotu: 15%
- kapitał końcowy (wpłacone składki + zysk): 5.307.670 zł
- zysk: 5.094.788 zł
- korzyść podatkowa: 968.010 zł
IKE zrównoważone – nominalna stopa zwrotu: 9%
- kapitał końcowy: 1.173.385 zł
- zysk: 960.503 zł
- korzyść podatkowa: 182.496 zł
IKE bezpieczne – nominalna stopa zwrotu: 5%
- kapitał końcowy: 499.166 zł
- zysk: 286.284 zł
- korzyść podatkowa: 54.394 zł
Źródło: allianz.pl

Jak widać korzyść podatkowa wzrasta wprost proporcjonalnie do stopy zwrotu. W związku ze zwolnieniem od opodatkowania oszczędzanie w IKE jest znacznie bardziej opłacalne, niż np. w funduszach inwestycyjnych, rachunkach oszczędnościowych, czy obligacjach, których stopa zwrotu musiałaby być o ponad 23% wyższa od stopy zwrotu produktów oferowanych przez IKE, aby lokowanie w nich pieniędzy było bardziej opłacalne. O tyle wyższa stopa zwrotu oznacza, że np. jeśli IKE zrównoważone wypracowało stopę zwrotu na poziomie 10%, to analogiczny fundusz zrównoważony TFI musi wypracować co najmniej 12,3% (gdyż taka stopa zwrotu TFI byłaby wyższa o 23% od stopy zwrotu IKE). W długim okresie takie różnice są możliwe, jednak dziś nikt nie jest w stanie określić, jaką stopę zwrotu wypracuje każdy z funduszy inwestycyjnych, a tym samym, w który z nich opłacałoby się zainwestować pieniądze jako substytut IKE. Zresztą i tak większość TFI oferuje swoje fundusze opakowane w formę IKE, tak więc „przeskoczenie” wyniku IKE inwestując w „gołe” fundusze jest bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe dla przeciętnego inwestora.
Dla porównania spójrzmy na dotychczasowe wyniki OFE. Od 1999 roku, czyli od wejścia w życie reformy emerytalnej, wszystkie OFE wypracowały trzycyfrową stopę zwrotu – według danych dostępnych na 19 września od 137,4% (Allianz) do 173,5% (ING). Daje to średnioroczną stopę zwrotu w wys. od 9,5% do 11%. Zakładając tym razem:
- płeć: kobieta,
- okres do emerytury: 35 lat,
- rozpoczęcie oszczędzania w 2008 roku,
- wynagrodzenie w wysokości średniej krajowej, czyli obecnie 3228,95 zł brutto,
- stopę waloryzacji wynagrodzenia: 3%,
- średnioroczną stopę zwrotu z OFE: 10%

uzyskujemy następujący wynik:
- kapitał końcowy: 948 166 zł
- zysk: 787.629 zł
- korzyść podatkowa: 149.650 zł
Źródło: hestia.pl

Natomiast zakładając, że:
- płeć pozostaje bez zmian,
- do OFE odprowadzana jest dokładnie ta sama składka, jak do IKE (aby tak się stało wynagrodzenie musi wynosić początkowo 4020 zł brutto),
- okres oszczędzania w OFE wynosi 35 lat,
- rok rozpoczęcia oszczędzania: 2006 (aby uzyskać porównywalność wyników z symulacjami IKE),
- stopa waloryzacji wynagrodzenia: 3%,
- średnioroczna stopa zwrotu z OFE wynosi 10%

uzyskujemy wynik:
- kapitał końcowy: 1.252.340 zł
- zysk: 1.040.302 zł
- korzyść podatkowa: 197.657 zł
Źródło: hestia.pl

Z przeprowadzonej symulacji wynika, ze IKE są zdecydowanie lepszym sposobem odkładania pieniędzy na emeryturę, niż OFE. Oferują one dużo większe możliwości zbudowania portfela inwestycyjnego dostosowanego do indywidualnych potrzeb inwestora. OFE – z powodu ograniczeń ustawowych – nie są w stanie przynieść takich zysków, jak agresywne strategie inwestowania (na podstawie przepisów prawa OFE mogą inwestować w akcje tylko do 40% środków). Wyniki funduszy emerytalnych plasują je na poziomie funduszy stabilnego wzrostu oferowanych przez TFI, poza tym brak jest sprofilowania portfela emerytalnego w zależności od wieku oszczędzającego. Każdy punkt procentowy różnicy między agresywnym IKE a OFE przy przyjętych założeniach z ostatniego przykładu „kosztuje” przyszłego emeryta ponad 800 tysięcy złotych i koszt ten wzrasta wraz ze zwiększaniem się różnicy w zyskach między IKE i OFE. Należy też pamiętać, że zysk z OFE, podobnie jak z IKE i PPE, jest zwolniony z podatku, jednak wypłata świadczenia jest opodatkowana, o czym już wyżej pisałem. A wszystkie podatkowe aspekty oszczędzania niech pozostaną tematem na inny artykuł.
---

Marcin Bielicki, Dyrektor DM Fio, Makler Papierów Wartościowych http://www.fio.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Agenci OFE - łowcy przyszłych emerytów pod lupą

Agenci OFE - łowcy przyszłych emerytów pod lupą

Autorem artykułu jest Marta Nowostawska



Agent OFE - elegancko ubrany, miły i uśmiechnięty człowiek. Śmiały i komunikatywny — umie w doskonałym świetle przedstawić reprezentowany przez siebie OFE lub usługę ubezpieczeniową. Walcząc jednak o duże pieniądze, zwykle ucieka się do najróżniejszych chwytów. Co zrobić, by nie dać się oszukać i wprowadzić w błąd najlepszym agentom - akwizytorom?
Akwizytor czy Specjalista finansowo – ubezpieczeniowy?

Coraz częściej o sukcesie każdego przedsiębiorstwa decyduje rzetelna i dynamiczna obsługa Klienta. Aby obsługa była sprawna, Firma musi posiadać przemyślaną strategię działania, opartą nie tylko na rzetelnych informacjach, lecz przede wszystkim mieć doskonałych sprzedawców. Rynek usług finansowych - w tym także ubezpieczeniowych - jest sektorem bardzo specyficznym; o ile "sprzedaż obnośna" produktów i wyrobów oraz niektórych usług może być oparta na systemie typowej akwizycji, działania instytucji finansowych opierają się na zatrudnianiu pracowników na stanowiskach doradców, a nawet specjalistów finansowych czy ubezpieczeniowych. Niemniej jednak bez względu na gramatyczne nazwanie danego zawodu, nie ma zasadniczej różnicy w charakterze wykonywanej pracy.

Szacuje się, że akwizytorów, zajmujących się wyłapywaniem jak największej liczby przyszłych emerytów jest w Polsce ok. 140 tys. Ciężko uwierzyć w to, że praca w takim charakterze to dla wszystkich spełnienie marzeń o karierze; dla większości są to bowiem jedynie duże pieniądze. Od wprowadzenia reformy emerytalnej wybór OFE jest dla nas obligatoryjny, dlatego też agenci widzą w tym potencjał w zwiększeniu stanu swojego konta. Dla agenta jeszcze korzystniej wygląda sprawa w przypadku osób zmieniających dotychczasowy OFE na inny. Średnia stawka za przepisanie przyszłego emeryta z to ok. 700-750 zł. Do tego dochodzi dodatkowo pewien procent od wysokości środków, jakie zgromadził na swoim koncie emerytalnym. Przy prowizji rzędu 1,5% - 2% do kieszeni agenta może wpłynąć dodatkowy 1 tys. złotych.

Nieuczciwe praktyki agentów OFE dotyczą kliku dziedzin. Należy podkreślić, że wyrazem wypracowywanych zysków przez poszczególne fundusze jest pozycja w rankingach według stopy zwrotu zainwestowanych składek - najlepiej jeszcze, jeżeli posiadamy wyniki nie tylko z ostatnich kilku miesięcy, lecz ostatnich lat. Inwestycje funduszy emerytalnych mają bowiem charakter długoterminowy – im dłuższy przedział czasowy tym lepszy uzyskuje się obraz rynku.

Oto kilka nieuczciwych argumentacji agentów, próbujących nakłaniać do zmiany funduszu na ten, który reprezentują:

1. „Jest Pan/Pani członkiem jednego z najsłabiej działających funduszy według niezależnego rankingu”
Nieuczciwi agenci często przedstawiają rankingi niezależnych gazet, jednak sprzed kilku miesięcy lub rankingi za krótki okres, gdzie ich fundusz zajmuje dobre miejsce. Faktycznie może się okazać, że rzekomo świetnie prosperujący fundusz, do którego mamy przejść, znajduje się na końcu rankingu wszystkich OFE. Jeśli agent trafi na Klienta bardziej wymagającego oczywiście wyciągnie również i najbardziej aktualne notowania, jednak wykorzystując prawdziwe informacje - wyciągnie błędne wnioski, które będzie próbował przekazać. I tak np. jeżeli fundusz, który reprezentuje będzie posiadał niską wartość jednostki rozrachunkowej, jego argumentacja może wyglądać następująco: „Niska wartość jednostki rozrachunkowej to wysokie zyski w przyszłości”. Akwizytorzy w swej argumentacji stosują do funduszy emerytalnych zasady dotyczące innych produktów lub usług finansowych - np. akcje lepiej kupować tanio. Niestety, niska wartość jednostki rozrachunkowej może po zmianie funduszu spadać dalej.

2. „Pana/Pani fundusz nie istnieje!”
Rzeczywiście, może zdarzyć się sytuacja, że w przedstawionym - nawet najnowszym rankingu, OFE do którego zapisywaliśmy się kilka lat temu, dziś nie występuje. Brak niektórych funduszy w zestawieniu wynika jedynie z tego, że OFE mogły zmienić swoje nazwy. Nasze oszczędności gromadzone w ramach II filaru znajdują się w takim samym stanie, jak przed zmianą nazwy funduszu.

3. „Pana/Pani OFE stoi na skraju bankructwa”
Powyższe stwierdzenie należy zdementować zaczynając od podstawowej zasady - fundusze emerytalne nie mogą zbankrutować. Zlikwidowane może być jedynie towarzystwo emerytalne, które zarządza naszym OFE. Jednak nawet w takiej sytuacji nic nie grozi naszym oszczędnościom. Pieniądze zgromadzone na koncie w funduszu przechodzą po prostu do innego towarzystwa, a nad bezpieczeństwem całego procesu czuwa Komisja Nadzoru Finansowego.

4. „Pana/Pani Fundusz już od przyszłego miesiąca przestanie istnieć”
Jest to jedno z najbardziej mylnych informacji, jakie agenci przedstawiają swoim potencjalnym Klientom, nie wyjaśniając równocześnie, że tak naprawdę chodzi o fuzje (połączenia) funduszy. W takiej sytuacji szczególnie uczulamy na rozwagę, ponieważ łączenie się OFE nie wpływa na wysokość emerytalnych oszczędności, które po prostu przechodzą do nowego funduszu.

5. „Dzwonię do Pana/Pani, ponieważ prowadzimy akcję informacyjną dla członków otwartych funduszy emerytalnych i ZUS”
Zgodnie z prawem akcje informacyjne mogą prowadzić jedynie urzędnicy państwowi lub pracownicy Komisji Nadzoru Finansowego. Czy nie zdarzyło się nam odebrać kiedyś telefonu z informacją od agenta, że prowadzona jest akcja informacyjna o kontrolowaniu przekazywanych przez ZUS składek do OFE? Tak naprawdę chodziło o wzbudzenie naszego zainteresowania poruszaną kwestią, w celu uzyskania informacji o naszym OFE, a docelowo przekonanie nas do jego zmiany. Bardzo często takie akcje informacyjne to jedynie akcje reklamowe. Agenci nie powinni także sprawdzać naszych dokumentów poprzedniego OFE w celu jakiejkolwiek weryfikacji, czy poprawności. Możemy (lecz nie musimy) je przedstawić dopiero wówczas, gdy podejmiemy już decyzje o zmianie OFE.

Pamiętajmy także o tym, że Akwizytorzy nie mogą proponować pieniędzy (np. części prowizji, jaką otrzymają po skutecznym przepisaniu dotychczasowego naszego OFE) oraz prezentów w zamian za przystąpienie do reprezentowanego przez nich funduszu. Jeśli to robią, łamią prawo.

Niektóre towarzystwa emerytalne przyznają, że straciły już kontrolę nad swoimi agentami, którzy żądają nie tylko większych prowizji za zdobycie Klienta, lecz także jeśli jej nie dostaną, potrafią odejść do konkurencyjnego funduszu, zabierając nawet kilkuset członków. Zarabiają przy tym drugi raz.

Oszczędności na akwizytorach mogą zostać zwiększone poprzez uruchomienie internetowych zgłoszeń do OFE. Nie łudźmy się jednak – nigdy elektroniczne zgłoszenia nie zastąpią akwizycyjnej pracy agentów OFE.


Wysokie prowizje oraz koszty zarządzania OFE

Mimo wysokich prowizji dla agentów, fundusze emerytalne ani myślą obniżyć wysokie opłaty, które co miesiąc pobierają od swoich Klientów. Wyższe opłaty i prowizje pobierane przez OFE oznaczają niższą emeryturę. Dziś fundusze od każdej naszej składki potrącają sobie (poza jednym) 7% - to maksymalna prowizja wyznaczona przez polskiego Ustawodawcę. Oznacza to, że jeśli wysokość naszej składki do OFE wynosi np. 100 zł, to w rzeczywistości po odjęciu opłat inwestujemy 93 zł. Ale to nie koniec - potem jeszcze co miesiąc OFE pobierają opłatę za zarządzanie. Jej wysokość jest uzależniona od wysokości aktywów OFE. Do tego dochodzą jeszcze kiepskie wyniki OFE w ostatnim roku. Szerzej na ten temat na stronach portalu: www.maly-zus.pl.


Początkowo nieukształtowane jeszcze zdanie opinii publicznej przyjmowało sprzedawców bezpośrednich bardzo dobrze. Jednak podejście społeczeństwa w ciągu ostatnich lat wyraźnie uległo zmianie. Obecnie panuje w Polsce negatywny stereotyp akwizytorów. Dlatego bądźmy czujni i rozwagą prowadźmy rozmowy z agentami OFE.


Zgoda na publikację bez zmiany linków.


---

Marta Nowostawska - portal www.maly-zus.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Kryzys finansowy, a nasze bezpieczeństwo

Kryzys finansowy, a nasze bezpieczeństwo

Autorem artykułu jest Zdzisław Salwa



Fala kryzysu finansowego zatacza coraz szersze kręgi i może również dotknąć rynku polskiego. Od wczoraj mój telefon jest gorący od rozmów, a bateria musi być trzy razy dziennie doładowana. Klienci (najczęściej bankowi, ci z lokatami) dzwonią do mnie i pytają, czy moim zdaniem może się przytrafić nam to, co wieszczą media?

Fala kryzysu finansowego zatacza coraz szersze kręgi i może również dotknąć rynku polskiego. Od wczoraj mój telefon jest gorący od rozmów, a bateria musi być trzy razy dziennie doładowana. Klienci (najczęściej bankowi, ci z lokatami) dzwonią do mnie i pytają, czy moim zdaniem może się przytrafić nam to, co wieszczą media?

Czy jest aż tak źle..? Niestety, media z dużą nieodpowiedzialnością podgrzewają klimat wokół problemów rynku finansowego, traktując go jako dobry news. Jest nośny, wszyscy się boją, wszyscy o nim mówią. Powtórzmy pytanie: Czy jest aż tak źle?

Polski system bankowy zgodnie z wypowiedziami fachowców i władz m.in. NBP I KNF jest jak najbardziej bezpieczny. Do tej pory krytykowany nadzór w postaci Komisji Nadzoru Finansowego uważany za jeden z najbardziej restrykcyjnych, dzisiaj jest oceniany jako daleko przewidujący, a jego działania przyniosły takie efekty, że portfele kredytowe polskich banków maja bardzo dobrą jakość i nie posiadają tak ryzykownych kredytów jak amerykańskie czy też niektóre europejskie banki. Poza tym zasoby polskich banków są na tyle duże , ze pokrywają z nawiązką wszelkie ryzyka. Wszystkie parametry i wskaźniki bankowe są bardzo wyśrubowane poprzez regulacje KNF, co powoduje , że ryzyko systemu jest minimalne.



Poza tym Polskie banki są odrębnymi spółkami , działającymi wg polskiego prawa bankowego i regulowane przez polskie prawo. W tej sytuacji problemy zagranicznych właścicieli polskich banków nie przenoszą się bezpośrednio na polskie podmioty bankowe. Wszelkie transfery pieniężne za granicę mogą odbywać się tylko na zasadzie dywidend i to pod ścisłym nadzorem KNF.



Straszenie części mediów uważam za przesadne, powodujące niepotrzebne nakręcanie spirali strachu. A że temat jest bardzo medialny, to nakręca mediom oglądalność i nakłady.



Odpowiedzmy jednak na pytania tych, którzy do mnie dzwonili i tych, którzy nie zadzwonili. Pytania postawione były jasno: „Co by się stało z ich pieniędzmi, gdyby zdarzył się jak najczarniejszy scenariusz."



W Polsce większość banków jest powiązana kapitałowo z bankami zagranicznymi. Występuje tu kapitał brytyjski, hiszpański, grecki, holenderski a także amerykański. To stawia pod znakiem zapytania sytuację polskiego banku powiązanego kapitałowo z zagranicą, w której upada bank-matka. W czarnym scenariuszu może się zdarzyć tak, że taki bank na polskim rynku zostanie postawiony w stan bankructwa. Wtedy może przejąć go inny polski bank. Ale nie musi… Co jednak kiedy nikt nie zechce przejąć upadającego banku? Wtedy do działania wkroczy syndyk…



Co z naszymi lokatami..?



Syndyk, zgodnie z jego zakresem działania, najpierw musi zaspokoić wierzycieli banku. Lokaty, depozyty, konta oszczędnościowe czy zwykłe ROR-y zostałyby przekazane do wypłat poprzez Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Ten jednak ma ograniczone pole działania. Stuprocentowa gwarancja zwrotu pieniędzy dotyczy depozytu do granicy 1.000 € (około 3.400 zł). Jeśli ktoś miał na lokacie czy rachunku więcej, ma problem. Otóż powyżej tej kwoty a do 22.500 € (około 75.000 zł) BFG wypłaci 90% zdeponowanych przez nas pieniędzy.



I ważna uwaga! Powyższe dotyczy tylko banków, które należą do polskiego systemu Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. W Polsce działają banki nie należące do tego systemu. Wprawdzie mają te banki własne (w krajach ich pochodzenia) systemy gwarancyjne, ale problemy logistyczne, czy językowe nie ułatwią odzyskania pieniędzy. Sprawdźcie w swoich bankach, czy te banki działają na gwarancji BFG.



Kredyty – trzeba spłacać dalej..?



Oczywiście, tak. Trzeba spłacać. Ale komu, skoro bank ogłosi upadłość? Otóż prawdopodobnie bankowi, który przejmie całe aktywa i pasywa upadającego banku. Zmieni się tylko numer konta i nazwa banku, do którego będziesz spłacał swój kredyt. Upadający bank musi dotrzymać zapisów umowy kredytowej jaką z Tobą podpisał i nie może w żaden sposób zażądać natychmiastowej spłaty reszty kredytu. Może też zaistnieć taka sytuacja, jak powyżej, iż bank upadnie a jego majątkiem zajmie się syndyk. Wtedy będziemy spłacać kredyt na rzecz syndyka upadłego banku, a ten z naszych pieniędzy będzie zaspokajał wierzytelności upadłego banku (np. przekaże część spłacanych kredytów do Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, aby ten mógł wypłacać pieniądze z lokat czy ROR-ów).



Co z naszymi inwestycjami?



Jeśli inwestowałeś w fundusze inwestycyjne (a tak inwestuje większość Polaków), to możesz być dużo spokojniejszy. Fundusze działające na polskim prawie i notyfikowane w Polsce są chronione przed upadłością na kilka sposobów. Przede wszystkim pieniądze powierzane przez klientów do funduszu są oddzielone od majątku Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych. To są dwa różne podmioty. TFI może upaść. W Polsce jeszcze się nie wydarzyła taka sytuacja, ale gdyby czarny scenariusz zaczął się realizować i któreś z TFI by zbankrutowało (a co za tym idzie – zostało by poddane procesowi upadłościowemu), to aktywa funduszu (tu również Twoje pieniądze) zostałyby powierzone innemu TFI lub też pieniądze wróciły by do klientów.



To czarny scenariusz w funduszach, który w praktyce jest mało prawdopodobny, gdyż fundusze rozkładają swoje aktywa na różne klasy. W najtrudniejszej sytuacji mogą być te fundusze, które ulokowały część swoich środków w akcjach lub obligacjach wyemitowanych przez upadające banki lub upadające instytucje finansowe. Jednak problem wtedy nie polega na całkowitej utracie kapitału, ale na sporej utracie wartości jednostki danego funduszu. A to już zupełnie inna sprawa. Można przecież zawsze przeczekać najgorszy okres…



Niektórzy z nas inwestują w fundusze ubezpieczeniowe, co wtedy?



Pamiętajmy jedno. Jeśli inwestujemy np. w TFI Skarbiec, ale poprzez polisę kapitałową, nie obejmują nas gwarancje wynikające z działania funduszy inwestycyjnych, lecz gwarancje Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego. To zupełnie inna historia i działają tutaj inne prawa niż poprzez inwestowanie bezpośrednie w funduszach inwestycyjnych. A zatem jakie mamy gwarancje..?



W tym czarnym scenariuszu, gdyby któreś z towarzystw ubezpieczeniowych zbankrutowało, jego klienci (ubezpieczeni) zostaną objęci gwarancją UFG. Ta gwarancja jest bardzo zróżnicowana i zależy jakiego produktu ma dotyczyć. My skupimy się na polisach na życie z funduszem kapitałowym, bo te produkty na rynku traktowane są jako produkty inwestycyjne. Otóż UFG z takiej życiowej polisy (a naszej inwestycji) wypłaci tylko 50% należnej kwoty, ale nie więcej jak 30.000 € (około 102.000 zł).



Jednak do czarnego scenariusza w towarzystwach ubezpieczeniowych jest daleko. Po drodze towarzystwa ubezpieczeniowe zabezpieczają siebie i swoich klientów poprzez tzw. reasekurację. To może oznaczać, że w razie kłopotów takiego towarzystwa, do akcji wkracza specjalne do tego celu powołane, towarzystwo reasekuracyjne. Największe z nich to np. Swiss Re czy M?nich Re. Czy jednak istnieje zagrożenie upadłością któregoś z polskich lub działających w Polsce towarzystw, które mają w swojej ofercie polisy inwestycyjne? Nie. Wyniki finansowe wielu z nich są wręcz doskonałe.



Co robić? Bać się kryzysu?



Najlepszym rozwiązaniem, które promujemy od dawna, nim jeszcze nadeszły jakiekolwiek sygnały kryzysu, jest zdywersyfikowanie ryzyka. Tak, tak… Wszyscy wiemy, wszyscy słyszeli. Ale mało kto skorzystał i zdecydował to zrobić. Rozumiem strach. Tym bardziej, że wywoływany przez – moim zdaniem – nieodpowiedzialne media. Dlatego tym wszystkim, którzy nie wierzą w powyższe zapewnienia i przestępują z nogi na nogę w obawie przed nieznanym, proponuję dziś, by pomyśleli, które aktywa (bo przecież nie wszystkie się da) przemieścić tak, by przynajmniej w jakimś stopniu uniezależnić się od kryzysu w świecie finansów.



Gdzie znaleźć takie instrumenty? Czy istnieją takie rynki, które nie reagują, albo słabo reagują na obecną sytuację?



Dziś takim wyborem dla dywersyfikacji mogą być obligacje lub fundusze obligacyjne, ale bardzo uważnie dobrane. Obligacje państw, które mogą mieć problemy ze swoim rynkiem finansowym, nie powinny znaleźć się w naszym portfelu.



Inną klasą takich bezpiecznych i nie powiązanych aktywów, może być rynek złota czy diamentów. Te rynki reagują wręcz odwrotnie do tego co dzieje się na światowych giełdach. Oczywiście mowa tu o bezpośrednich inwestycjach w kruszec (a nie tylko indeksy złota) czy diamenty inwestycyjne lub biżuterię inkrustowaną diamentami. O rynku diamentów napiszemy na www.freefinance.pl za tydzień. W grę mogą wchodzić też kolekcje złotych monet, tzw. bulionówek.



Ostrożnie dziś z szukaniem inwestycji w nieruchomościach. Przez ostatnie 12 miesięcy średnia wartość 1m kw. Spadła o około 20%. Oczywiście ruchy cen zależą od regionu. Jednak nie rekomendujemy tego typu inwestycji dziś ze względu na prawdopodobne dalsze spadki cen nieruchomości, spowodowane właśnie kłopotami na rynku kredytów hipotecznych. W najbliższym czasie należy się spodziewać wzrostu cen kredytów hipotecznych, a także zaostrzenia kryteriów zdolności kredytowej. A więc mniej klientów będzie zdolnych do inwestowania w nieruchomości, a co za tym idzie – ich cena musi spaść.

Więc na koniec: Bać się czy nie..? Nie, zdecydowanie nie panikuj. Nie poddawaj się histerii mediów, ale... No właśnie, ale spojrz na chłodno na własny portfel kredytowy i inwestycyjny, idź do swojego doradcy lub poszukaj go i ustalcie czy można Twoje aktywa ułożyc bezpieczniej. Zadbaj o to. To dziś i na przyszłość Twoja najważniejsza rzecz do zrobienia.

Zdzisław Salwa

mail: zdzislaw.salwa@freefinance.pl

---

Więcej dowiesz się na www.freefinance.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Banków grzech pierworodny

Banków grzech pierworodny

Autorem artykułu jest Zdzisław Salwa



Czy dzisiejszy kryzys finansowy jest czymś bardzo mocno zaskakującym? Gdzie szukać jego przyczyn? Czy „to wszystko” było do przewidzenia? Otóż moim zdaniem źródło wszystkich kłopotów tkwi w początkach tworzącego się systemu bankowego. Czy wiecie jak wyglądały te początki?
Czy dzisiejszy kryzys finansowy jest czymś bardzo mocno zaskakującym? Gdzie szukać jego przyczyn? Czy „to wszystko” było do przewidzenia? Otóż moim zdaniem źródło wszystkich kłopotów tkwi w początkach tworzącego się systemu bankowego. Czy wiecie jak wyglądały te początki?
Nie było żadnego dekretu, który powołał by pierwszy bank, ani żadnego cesarza, który ustanowił pierwszych bankierów. Banki wzięły się z lenistwa…

KRÓTKA HISTORIA BANKOWOŚCI

W dawnym świecie bliskiego wschodu handel polegał na wymianie towarów, kiedy jednak albo jednych towarów brakowało, a innych był nadmiar lub też jedna strona sprzedawała więcej swojego towaru (np. było duże zapotrzebowanie na sól) a sama nie potrzebowała więcej niż zwykle przy wymianie, zastępowano ten nadmiar metalami. Najczęściej było to złoto i srebro. Tak więc ten, który potrzebował dużo soli i wymieniał ją na swój towar (np. figi), różnicę płacił złotem lub srebrem. Tak więc metale stały się wkrótce pieniądzem.

Trudność w operowaniu metalami jako pieniędzmi polegała na tym, że był to towar nieporęczny. Karawany powracające z towarem i złotem często stawały się łakomym kąskiem rabusiów. Poza tym często bywało tak, że karawana wracała ze złotem, po czym po miesiącu musiała znów wrócić na szlak, aby za to samo złoto kupić brakujące towary dla swojej gminy. Takie wożenie złota wydawało się bez sensu, a więc kupcy zaczęli deponować złoto u jubilerów. Jubilerzy wystawiali w zamian pokwitowania, swego rodzaju świadectwa depozytowe i z czasem takie pokwitowania zaczęły zastępować samo złoto.

Sytuacja była więc taka, że w skarbcach z czasem przybywało złota, a w obrocie pojawiały się coraz częściej w jego zastępstwie papierowe pokwitowania. Jubilerzy i właściciele skarbców zorientowali się, że przy dużej ilości zdeponowanego złota można wystawiać takie pokwitowania nawet bez złotego zastawu, ponieważ w danym czasie jedynie niewielka część złota czy srebra była wycofywana przez ich właścicieli. Oczywiście tych, którzy otrzymywali od nich takie świadectwa depozytowe bez złotego zastawu, obciążali odsetkami. I tak narodziła się bankowość…

Czy to było nieuczciwe? Tak. Czy to było niebezpieczne? Nie, dopóki zbyt wielu właścicieli złota nie przyszłoby w jednym czasie wycofać swojego kruszcu, oddając papierowe pokwitowania. Tak więc jubilerzy mogli wystawiać papierowe pokwitowania bez pokrycia, licząc na to, że system się nie zawali. I dalej wystawiali takie świadectwa na złoto, którego nie było!

Dlaczego zrobiłem taką paralelę? Czy można porównać tę sytuację sprzed setek lat do dzisiejszych czasów?

HISTORIA NAJBLIŻSZA

Dziś, ta sama sztuczka stanowi podstawę działania wszystkich banków komercyjnych. Oficjalny pogląd na temat obrotu pieniądzem wygląda tak, że banki dzięki depozytom mogą pożyczać pieniądze innym klientom w postaci kredytów. To jednak nie jest prawdą. Dzisiaj każda bankowa pożyczka, debet czy kredyt oznacza tworzenie zupełnie nowego, pustego pieniądza. Pieniądza nie mającego w niczym swojego pokrycia.

Pokażę to na poniższym przykładzie. Gdybym chciał pożyczyć Tobie 2.000 złotych, to po pożyczeniu ja mam mniej o 2.000 złotych, a Ty masz o 2.000 złotych więcej. Ilość pieniędzy się nie zmieniła, zmienili się tylko właściciele tych pieniędzy. Tak to wygląda w normalnej sytuacji, kiedy pożyczamy od siebie. Czy banki postępują tak samo? Kiedy bank pożycza Tobie 2.000 złotych to czy – jak myślisz – zabiera je z czyjegoś konta? Czy zauważyłeś kiedyś, że w jakiejś chwili na Twoim koncie ubyło pieniędzy, bo bank pożyczył je komuś innemu? Nie. Nigdy tak się nie zdarzyło. Prawda? A może bank zabiera je ze swojego konta?

Bank udzielając Ci pożyczki na sumę 2.000 złotych otwiera Ci konto, tworzy na nim zapis księgowy i jedyne co robi, to ogranicza pobieranie z tego konta do wysokości 2.000 złotych. Oczywiście obciąża Ciebie odsetkami. Za co? Za stworzenie dla Ciebie pieniądza bez pokrycia. Jak setki lat temu robili to jubilerzy… Twoje spłacane raty wracają na to konto i zerują to konto (oczywiście po kawałku, rata po racie), ale już z odsetkami. A więc oddałeś więcej, niż pożyczyłeś. Ten nadmiar, te odsetki od tej pożyczki zaczynają tworzyć inflację.

Paradoks całej sytuacji polega na tym, że każdy kto chciałby udzielić komuś innemu pożyczki (przedsiębiorca, firma, osoba fizyczna) najpierw MUSI te pieniądze wytworzyć w procesie swojej działalności. Bank – nie musi. Banki nie pożyczają komuś pieniędzy, które zostały gdzieś indziej wytworzone. Banki tworzą (i likwidują) pieniądze z niczego. A oficjalnie nazywa się to Fractional-reserve banking.

OBECNA SYTUACJA

Wytworzenie pustego pieniądza na kwotę 2.000 złotych jest małym problemem. Bo przecież kiedyś, ktoś go spłaci (to znaczy bank liczy, że to Ty je spłacisz). Kiedy jednak wytwarza się bez pokrycia już nie nawet miliony, ale miliardy dolarów, euro czy innej waluty i kiedy ten system zaczyna się chwiać, to robi się wielki problem. Bo jeśli wiele osób ruszy po swoje depozyty i będzie je chciała zrealizować, to może się okazać ile pieniądza jest bez pokrycia. A właśnie teraz nałożyła się na ten niemoralny system sytuacja bardzo źle udzielanych kredytów.

Kiedy w 2007 roku pierwsza instytucja finansowa stanęła pod ścianą i musiała opublikować swoje straty, pociągnęła za łańcuszek. Bo ze 100% pewnością śmiem twierdzić, że miała ta instytucja (bank) swoich kontrahentów, którym sprzedawała swoje nietrafione aktywa. Kiedy ujawniła swoje problemy, jak po sznurku, znaleźli się następni, którzy uwikłani zostali w ten – moim zdaniem niemoralny – proceder. Ktoś kupował obligacje takiego trefnego banku albo jego akcje. Ktoś inny „upychał” te akcje czy obligacje w produkty inwestycyjne.

Nasz przykładowy „jubiler” okazało się – nie ma naszego złota!

NIEMORALNOŚĆ SYSTEMU

Kto za tak niebezpieczny i niemoralny system musi zapłacić? Zdaje się, że już wiecie… Podatnik. I jestem pewien, że wielu naszych „jubilerów” wiedząc o tym, że przecież rządy muszą uratować system bankowy przed zapaścią – z premedytacją stosują i będą stosować ten system. Nie jestem wróżbitą, ale sądzę, że już niedługo jednak musi dojść do poważnych zmian w światowym systemie bankowym. Właściciele banków muszą mieć świadomość tego, że są przedsiębiorcami i jak każdy przedsiębiorca, muszą odpowiadać za swoje działania. Również majątkiem. Swoim majątkiem.

Zdzisław Salwa; mail:zdzislaw.salwa@freefinance.pl

---

Zajrzyj też na stronę www.freefinance.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Podatkowe aspekty oszczędzania na emeryturę

Podatkowe aspekty oszczędzania na emeryturę

Autorem artykułu jest Marcin Bielicki



Ile pieniędzy będziesz mieć do dyspozycji przechodząc na emeryturę? Czy podatek wpływa w istotny sposób na jego wysokość. Jakie podatki wiążą się z wypłatą emerytury?

To, że oszczędzanie tylko w dwóch obowiązkowych filarach nie zapewni nikomu godnej emerytury wie coraz więcej ludzi. W związku z tym rodzi się potrzeba dodatkowego inwestowania pieniędzy, aby moc po przejściu na emeryturę zachować taki sam lub choćby zbliżony poziom życia. O zaletach oszczędzania w III filarze pisałem już w poprzednim artykule, tu chciałbym skupić się na jego aspektach podatkowych.
Przede wszystkim należy podkreślić, że III filar to nie tylko IKE i PPE – formy, które są uregulowane ustawowo – ale że pod tym pojęciem mieści się każde dobrowolne oszczędzanie z myślą o przyszłej emeryturze. Przystępując do planów systematycznego oszczędzania, wykupując polisę na dożycie, czy po prostu samemu odkładając systematycznie określoną kwotę pieniędzy również uczestniczymy w III filarze. Od wyboru formy oszczędzania zależy forma opodatkowania zysków – w tym zakresie wyróżniamy następujące systemy:
- EET (Exempt-Exempt-Tax – zwolnienie-zwolnienie-podatek) – ten system jest charakterystyczny dla I i II filara, w którym opodatkowanie odprowadzanych składek jest odroczone w czasie do momentu wypłaty świadczenia emerytalnego, zaś zysk jest zwolniony z podatku,
- TEE (Tax-Exempt-Exempt) – polegający na tym, że zainwestowana składka jest już opodatkowana, natomiast zarówno zysk przez nią wypracowany, jak i późniejsza wypłata świadczenia są zwolnione z podatku. Do tego systemu wchodzą IKE, PPE, a także wszelkiego rodzaju polisy ubezpieczeniowe,
- TTE (Tax-Tax-Exempt) – polegający na tym, że zarówno zainwestowana składka jak i zysk przez nią wypracowany są opodatkowane, natomiast wypłata samego świadczenia jest już z podatku zwolniona. W tym systemie mieści się samodzielne inwestowanie nadwyżek finansowych np. w jednostki uczestnictwa funduszy inwestycyjnych, lokaty, czy obligacje. Nadwyżki pochodzą z opodatkowanego wcześniej wynagrodzenia, zaś zyski z inwestycji nie są wyłączone z opodatkowania,
- ETT (Exempt-Tax-Tax) – system, w którym składka jest zwolniona z opodatkowania, zaś zysk i wypłata świadczenia są opodatkowane – obecnie brak jest w Polsce przykładu na zastosowanie tego systemu.
Jak widać w dwóch pierwszych systemach podatek jest pobierany raz, a w dwóch ostatnich – przy czym jeden z systemów nie ma zastosowania w Polsce – dwa razy. Spójrzmy teraz, jak systemy te wpływają na wysokość zgromadzonych oszczędności przyjmując następujące założenia:
- okres oszczędzania: 40 lat,
- nominalna stopa zwrotu: 10%,
- comiesięczna składka w wysokości 200 zł,
- wiek przejścia na emeryturę: 65 lat,
- stopa opodatkowania zysków: 19%,
- stopa opodatkowania świadczenia emerytalnego: 19%.

1. dla systemu EET i TEE:
Wartość portfela, w tym: 1.275.356,05
- zgromadzony kapitał: 96.000,00
- wypracowany zysk: 1.179.356,05
Korzyść ze zwolnienia z podatku Belki: 224.077,64
Kapitał do dyspozycji: 1.275.356,05
Źródło: open.pl

2. dla systemu TTE i ETT:
Wartość portfela, w tym: 1.275.356,05
- zgromadzony kapitał: 96.000,00
- wypracowany zysk: 1.179.356,05
Podatek Belki: 224.077,64
Kapitał do dyspozycji: 1.051.278,41
Źródło: open.pl

Mimo pogrupowania systemów w dwie grupy w zależności od ilości nałożonych podatków między systemami w jednej grupie również zachodzą różnice nieuwzględnione bezpośrednio w obliczeniach. Systemy EET i TEE różnią się między sobą momentem pobrania PIT – w przypadku EET następuje on z chwilą wypłaty świadczenia emerytalnego, zaś w przypadku TEE – w dniu wypłaty wynagrodzenia. Innymi słowy w pierwszym przypadku należy pomniejszyć zgromadzony kapitał o stawkę PIT obowiązującą w trakcie wypłaty świadczenia emerytalnego – w przypadku systemu TEE podatek ten został już zapłacony przez pracodawcę w momencie wypłaty wynagrodzenia. W zależności od zmian stóp i progów podatkowych między okresem aktywności zawodowej a emeryturą jeden z tych systemów okazuje się korzystniejszy od drugiego. W przypadku ETT i TTE sytuacja jest analogiczna – różnią się one od dwóch poprzednich jedynie nałożeniem obowiązku zapłaty podatku Belki.

Jak widać z powyższych wyliczeń korzyść w postaci zwolnienia z podatku Belki – bo to jest główna różnica między wyżej wymienionymi grupami systemów – jest w długim okresie znaczna. Jednak długość tego okresu i związana z nim odległa perspektywa emerytury nie zachęcają młodych pracowników do zamrażania swoich pieniędzy na tak długi okres. Należy wiec zastanowić się nad innymi formami zachęty do inwestowania w III filarze polegającej np. na możliwości odpisania wpłacanych na III filar kwot od dochodu/podatku. Pomocna może tez być kampania edukacyjna KNF i instytucji finansowych.
---

Emerytura, podatek Belki, wypłata emerytury, TTE, EET, TEE, ETT, opodatkowanie emerytury, opodatkowanie zysków, III filar, oszczędzanie na emeryturę


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Co to znaczy oszczędzać?

Co to znaczy oszczędzać?

Autorem artykułu jest Paweł Sygnowski



Wyjaśnienie pojęcia "oszczędzanie", co pozwoli Ci zrozumieć samą ideę oszczędzania, która wcale nie jest taka prosta.
„Oszczędzanie” ma dwa zasadnicze znaczenia.

Jedno, to „płacić mniej za zakupy”. Drugie, to „uzyskiwać nadwyżkę przychodów nad rozchodami”, czyli więcej zarabiać, niż wydawać. Co ciekawe zdecydowana większość osób bardzo dobrze sobie radzi z oszczędzaniem pierwszego typu, ale jest kompletnie do niczego, jeśli chodzi o drugi sposób. Dlaczego?

Podstawowa przyczyna tkwi w pewnym nie zrozumieniu. Bardzo prosto jest przecież zaoszczędzić pieniądze w czasie zakupów, kupując coś w promocji (w domyśle: z rabatem), ale bardzo trudno jest OSZCZĘDZAĆ PIENIĄDZE, KTÓRE ZAOSZCZĘDZIŁO się w czasie tych zakupów.

Weźmy prosty, hipotetyczny przykład. Twój kolega właśnie rzucił palenie. W ciągu miesiąca dzięki temu oszczędza ok. 50 pln. Proste pytanie: „Gdzie jest to 50 pln?”. Znajomy nie wie. Innymi słowy: Twój znajomy zaoszczędził 50 pln (tak jakby kupił coś z rabatem w wysokości 50 pln), ale ich nie zaoszczędził (w domyśle: odłożył, zachował).

Cały sekret tkwi w tym, aby pieniądze, które zaoszczędzasz na czymś (kupując coś taniej lub w ogóle tego nie kupując), natychmiast odłożyć – np. umieścić je w osobnej kopercie, w skarbonce, a następnie zdeponować na osobnym koncie bankowym i pod żadnym pozorem ich nie wydawać. Tylko w taki sposób naprawdę zaoszczędzisz pieniądze.

Na podstawie: Allen G. Robert, Jak pomnożyć źródła swoich dochodów? Wolters Kluwer Polska, Kraków 2007.

---

98 cennych rad, jak oszczędzić co najmniej 576 zł rocznie na paliwie.

http://www.jak-oszczedzac.info/ - Tylko sprawdzone w praktyce sposoby oszczędzania
---

Tylko sprawdzone w praktyce sposoby oszczędzania


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak zmniejszyć rachunki za prąd?

Jak zmniejszyć rachunki za prąd?

Autorem artykułu jest Paweł Sygnowski



Kilka prostych metod na zmniejszenie Twojego rachunku za energię elektryczną.
Kilka prostych i mniej prostych sposobów aby uszczuplić nieco rachunki za prąd:

- Lodówka powinna znajdować się z dala od źródeł ciepła (czyli w domu chodzi o grzejniki, kuchenkę, itp.). Dlaczego to takie ważne? Otóż przy obniżeniu temperatury pomieszczenia o 1 stopień Celsjusza, lodówka zużyje o ok. 5 procent mniej energii.

- Do lodówki nie wolno wkładać gorących produktów (np. prosto z kuchenki, po ugotowaniu), gdyż wtedy zużyje ona średnio 3 razy więcej prądu, niż normalnie. Należy poczekać, aż nasze danie ostygnie i dopiero zimne umieścić w lodówce.

- W czasie normalnej eksploatacji lodówki warto pamiętać, aby nie otwierać jej na długo (przyśpiesza to powstawanie szronu, a to oznacza większy pobór energii), systematycznie odmrażać (zapobiegnie to powstawaniu nadmiernej warstwy szrony, a jednocześnie przedłuży czas jej żywotności), a w wypadku dłuższego wyjazdu należy bezwzględnie ją opróżnić, wyłączyć, a drzwiczki zostawić otwarte (zapobiega to powstaniu pleśni).

- Nie zostawiaj ładowarki po naładowaniu nią określonego urządzenia. Dlaczego? Będąc w gniazdku pobiera ona ciągle pewną dozę prądu.

- Jeśli tylko osiądzie kamień na jakimś urządzeniu, odkamień go (zwykle wystarczy użyć w tym celu octu). W przeciwnym razie, takie urządzenie będziesz zużywać ok. 10% więcej prądu, niż normalnie.

- Jedna żarówka 100 W, to 20% mniej zużytego prądu, niż np. dwie żarówki po 50 W.

- Kurz tłumi światło, co powoduje spadek skuteczności świecenia żarówki nawet o 40%. Dlatego regularnie czyść żarówki z kurzu.

- Przepełniony worek w odkurzaczu oznacza większe zużycie prądu, dlatego wymieniaj go regularnie.

- Lepiej prać w niższej temperaturze, niż wyższej. Efekt ten sam, a mniejsze zużycie prądu.

---

98 cennych rad, jak oszczędzić co najmniej 576 zł rocznie na paliwie.

http://www.jak-oszczedzac.info/ - Tylko sprawdzone w praktyce sposoby oszczędzania

---

Tylko sprawdzone w praktyce sposoby oszczędzania


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Minuty oszczędnego

Minuty oszczędnego

Autorem artykułu jest Paweł Sygnowski



Jak zaoszczędzić 10 do 20% na swoich codziennych zakupach poświecając na to tylko 10 minut dziennie?
Możesz zaoszczędzić od 10 do 20% na swoich codziennych zakupach, poświęcając na to 10 minut dziennie. Brzmi interesująco? Czytaj dalej.

Oto, co należy robić/zrobić w czasie tych 10 minut:

- Plan zakupów. Musisz go mieć, to absolutna konieczność. Bez planu skazujesz się na kupno niepotrzebnych produktów lub na ogólne przepłacenie. Generalna zasada: im dłuższy zasięg planowania zakupu danego przedmiotu, tym w efekcie tańszy zakup. Pomyśl, jak kupujesz np. samochód. Czy wchodzisz do pierwszego lepszego salonu i kupujesz pierwszy lepszy model, czy wręcz przeciwnie: obchodzisz lokalne salony, sprawdzasz, porównujesz i w efekcie kupujesz tam i ten samochód, który najbardziej Ci odpowiada? Oto samo tutaj chodzi i w ten sam sposób można planować swoje codzienne zakupy.

- Targuj się, czyli poproś o rabat i oczekuj, że go otrzymasz. Zwykle – a już przy większych zakupach, to normalne – udaje się coś wytargować. Wykorzystaj to.

- Rachunek. Zadbaj oto, aby po zakupie otrzymać stosowny rachunek.

- Sprawdź rachunek. Przeanalizuj go dokładnie pod kątem ewentualnych błędów – one naprawdę są możliwe i naprawdę się zdarzają.

- Zapisz na rachunku odpowiedni numer kategorii wydatków (szerzej o tym w artykule pt. "Zacznij kontrolować swoje pieniądze".

I to tyle, albo aż tyle. Dzięki tym kilku prostym czynnościom, jesteś w stanie zaoszczędzić od 10 do 20% na swoich zakupach.

Na podstawie: Allen G. Robert, Jak pomnożyć źródła swoich dochodów? Wolters Kluwer Polska, Kraków 2007.

---

98 cennych rad, jak oszczędzić co najmniej 576 zł rocznie na paliwie.

http://www.jak-oszczedzac.info/ - Tylko sprawdzone w praktyce sposoby oszczędzania
---

Tylko sprawdzone w praktyce sposoby oszczędzania


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Nie daj się zwariować ... na zakupach

Nie daj się zwariować ... na zakupach

Autorem artykułu jest Paweł Sygnowski



Sposoby na mądre, oszczędne i rozsądne zakupy.
Zakupy, to nie nieodłączny element naszego życia. Jedni wydają mniej na zakupy, drudzy więcej. Niektórzy – z kolei – wydają o wiele za dużo i robią to w bardzo nieumiejętny sposób.

Jak nie dać się zwariować w czasie zakupów? Weź sobie do serca następujące rady:

- Zostało udowodnione naukowe, że idąc na zakupy i będąc jednocześnie głodnym, na pewno kupisz więcej rzeczy, niż byś to zrobił nie będąc głodnym. Dlatego, jeśli już wybierasz się na zakupy, zadbaj oto, aby nie odczuwać głodu. Zaoszczędzisz tym samym na zbędnych zakupach mniej lub jeszcze mniej potrzebnych Ci towarów.

- Przygotuj sobie listę zakupów. Sprawdź, czego Ci brakuje i czego naprawdę potrzebujesz. Zapisz to na swojej liście i pamiętaj, że w sklepie kupujesz tylko to, co jest na liście. Nic więcej i nic mniej.

- W niektórych marketach, zaraz przy wejściu znajduje się dział z owocami i warzywami. Oczywiście, nie bez powodu. Umiejscowienie tego działu ma za zadanie sprawić, abyś zwolnił kroku i dzięki temu dał sobie szansę na zwrócenie uwagi na towary, które znajdują się w sklepie. Dlatego też, jeśli nie masz listy, to jesteś wręcz skazany na dużą przypadkowość swoich zakupów.

- Dobrym rozwiązaniem jest także ustalenie sobie limitu kwoty, którą możesz wydać na zakupy. Można na jej podstawie ustalać listę zakupów.

- Staraj się płacić gotówką, gdyż posługując się kartą kredytową jest o wiele łatwiej wydać więcej, niż to konieczne, gdyż w końcu tych wydanych pieniędzy „nie widać”, brak im fizycznego wymiaru.

---

98 cennych rad, jak oszczędzić co najmniej 576 zł rocznie na paliwie.

http://www.jak-oszczedzac.info/ - Tylko sprawdzone w praktyce sposoby oszczędzania

---

Tylko sprawdzone w praktyce sposoby oszczędzania


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

O oszczędzaniu światła dziennego

O oszczędzaniu światła dziennego

Autorem artykułu jest Paweł Sygnowski



Jak oszczędzać światło dzienne?
W Paryżu jakiś hałas obudził Benjamin`a Franklin`a około szóstej rano i zdziwiony ujrzał, że do pokoju wpadają już promienie słońca. Zaraz doszedł do wniosku, że to samo co z nim, musi się dziać z większością paryżan, czyli że rano pozostają w łóżku przez sześć godzin, gdy już świeci słońca, a wieczorem przez sześć godzin zużywają energię na oświetlenie.

Napisał o tym do „Journal of Paris”, dołączając wyliczenia, ile zaoszczędziłoby sto tysięcy paryskich rodzin, gdyby latem wykorzystywali pierwszych sześć godzin dnia, zamiast palić światło przez sześć godzin wieczorem. Z jego kalkulacji wynikało, że „miasto Paryż oszczędzałoby corocznie olbrzymią sumę, gdyby ekonomicznie wykorzystywało światło słoneczne, zamiast światła świec”.

Źródło: Nierenberg G.I., Ekspert. Studio Emka, Warszawa 2001.

---

98 cennych rad, jak oszczędzić co najmniej 576 zł rocznie na paliwie.

http://www.jak-oszczedzac.info/ - Tylko sprawdzone w praktyce sposoby oszczędzania
---

Tylko sprawdzone w praktyce sposoby oszczędzania


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Po co w ogóle oszczędzać?

Po co w ogóle oszczędzać?

Autorem artykułu jest Paweł Sygnowski



Jeśli nie wiesz, to z tej lektury - zaraz się tego dowiesz.
Można by w odpowiedzi na to pozornie proste pytanie, napisać cale tomy, a i tak nie wyczerpałoby to tematu. Myślę, że każdy z nas instynktownie, ma taką własną odpowiedź. Czy jest on dobra, czy nie, to już zupełnie inna historia.

Proponuję spojrzeć na ten problem, z takiej oto strony.

Jestem o tym przekonany, że każdy z nas, kto zarabia – w dowolny sposób – pieniądze, zdaje sobie sprawę, o ile łatwiej jest zaoszczędzić jedną złotówkę, niż ją zarobić. Dlaczego?

Zastanów się przez chwilę. Aby zarobić dodatkową złotówkę, musisz wykonać jakąś pracę, czyli np. poradzić sobie z pracownikami, z szefem, wypełnić niezbędne druki, dokumenty; zapłacić stosowne podatki, poradzić sobie z ryzykiem, konkurencją, biurokracją, wrednym klientem, itp. Można by tak długo wymieniać.

Z kolei, aby zaoszczędzić dodatkową złotówkę wystarczy, że zrobisz tylko jedną rzecz. Jaką? Zrezygnujesz z jakiegoś (częstokroć zbędnego) wydatku. I to wszystko.

Zarobiona dodatkowo złotówka i zaoszczędzona dodatkowo złotówka, posiada taką samą wartość i w identyczny sposób wpływa na Twoją sytuację finansową. Jest tylko jedna wielka różnica. Złotówkę możesz zaoszczędzić błyskawicznie, w czasie kilku minut, a nawet sekund, ale aby zarobić dodatkową złotówkę, to już nie jest takie proste i łatwe.

Dlatego – po prostu – taniej, lepiej i szybciej, wychodzi oszczędzać.

Na podstawie: Allen G. Robert, Jak pomnożyć źródła swoich dochodów? Wolters Kluwer Polska, Kraków 2007.

---

W jaki sposób, wprowadzając jedynie kilka drobnych zmian, możesz zacząć oszczędzać naprawdę dużą sumę pieniędzy?

http://www.jak-oszczedzac.info/ - Tylko sprawdzone w praktyce sposoby oszczędzania
---

Tylko sprawdzone w praktyce sposoby oszczędzania


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Zacznij kontrolować swoje pieniądze

Zacznij kontrolować swoje pieniądze

Autorem artykułu jest Paweł Sygnowski



Prosty w realizacji system kontroli Twoich wydatków i rozchodów.
W jaki sposób kontrolować swoje pieniądze? Najzwyczajniej w świecie – poprzez zapisywanie tego, co się z nimi dzieje, a więc – innymi słowy – zapisywaniem swoich dochodów i wydatków.

Po co w ogóle się tym zajmować? Regularne robienie zapisków swoich dochodów i wydatków (najlepiej zapisywać je na bieżąco, a raz na miesiąc robić zestawienie wszystkich dochodów i wydatków z tego danego miesiąca), daje Ci bardzo cenne informacje. Dzięki nim, wiesz jak zarabiasz i na co wydajesz swoje pieniądze. Możesz zauważyć, że na pewną kategorię rzeczy wydajesz od jakiegoś czasu więcej, niż zazwyczaj. Możesz dostrzec trendy w swoich wydatkach. Słowem: zachowujesz kontrolę nad sposobem dysponowania swoimi pieniędzmi.

O ile, z zapisywaniem swoich dochodów nie powinno być większego problemu, to z robieniem zestawień dla swoich wydatków, taki problem już może się pojawić. Dlatego też, proponuję wszystkie swoje wydatki zapisywać wedle następującego schematu:

1.DATKI – wszystkie wydatki związane z dobroczynnością.

2.OSZCZĘDNOŚCI – wszystko co uda Ci się zaoszczędzić w danym miesiącu.

3.PODATKI.

4.RACHUNKI.

5.ŻYCIE – w tej kategorii znajduje się: żywność, odzież, wydatki na dom i tym podobne, zwykłe koszta życia.

6.TRANSPORT.

7.ROZRYWKA.

8.UBEZPIECZENIA.

9.INNE – spłata długów zalicza się do tej kategorii.

10.WYDATKI NA DZIAŁALNOŚĆ GOSPODARCZĄ – chodzi tutaj o szeroko pojętą działalność gospodarczą. Wydatek na edukację, także można do niej zaliczyć.

Na podstawie: Allen G. Robert, Jak pomnożyć źródła swoich dochodów? Wolters Kluwer Polska, Kraków 2007.

---

W jaki sposób, wprowadzając jedynie kilka drobnych zmian, możesz zacząć oszczędzać naprawdę dużą sumę pieniędzy?

http://www.jak-oszczedzac.info/ - Tylko sprawdzone w praktyce sposoby oszczędzania
---

Tylko sprawdzone w praktyce sposoby oszczędzania


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Social lending - szansa na zysk czy stratę?

Social lending - szansa na zysk czy stratę?

Autorem artykułu jest Tobiasz Maliński



Czy masz niewystarczającą zdolność kredytową? Bank nie pożyczy Ci pieniędzy? Pożyczaj bez pośredników, tylko uważaj z pożyczaniem pieniędzy innym ludziom.
Social lending to pożyczki bezpośrednie udzielane sobie nawzajem przez internautów, kojarzonych za pomocą specjalnych platform serwisowych. W Polsce działają trzy popularne serwisy pożyczkowe za pomocą, których każdy ma szansę zebrania pieniędzy na określony cel. Tymi serwisami są - Monetto.pl, Finansowo.pl oraz Kokos.pl. Platformy pożyczkowe stwarzają nie tylko szansę zdobywania kapitału, ale również jego pomnażania. Oprocentowanie pożyczek jest dość wysokie i może osiągnąć poziom nawet czterokrotności stopy lombardowej NBP. Pożyczkodawcy teoretycznie mogą otrzymywać nawet 30% odsetek od wartości pożyczki. Wysokość oprocentowania jest rekompensatą za zwiększone ryzyko podejmowane przez inwestorów niż przez banki podczas dokonywania decyzji o pożyczeniu pieniędzy.

Sam zamysł social lending oparty jest na strategii win-win (wszyscy wygrywają), ponieważ pożyczkobiorcy mogą uzyskać finansowanie, a pożyczkodawcy pomnożyć kapitał. Social lending stanowi idealną alternatywę kredytowo-pożyczkową w przypadku braku akceptowalnej przez banki zdolności kredytowej.

Jako, że interesują mnie wszelkie formy robienia pieniędzy za pomocą pieniędzy, omówię systemy pożyczek bezpośrednich od strony pożyczkodawców, bo to oni są najbardziej narażeni na działanie potencjalnych oszustów.

Platformy WWW nie ponoszą praktycznie żadnego ryzyka związanego z możliwością utraty kapitału. Serwisy te wyłącznie pośredniczą w przepływie pieniędzy. Umowa pożyczki zawierana jest pomiędzy osobami fizycznymi, czyli wszelkie problemy z windykacją należności leżą w gestii inwestora. W internecie można znaleźć wiele artykułów na temat odsetku niespłacanych należności, który wynosi rzekomo 0,5%. Okazuje się, że odsetek nieodzyskanych wierzytelności może sięgać nawet 30% przy większych sumach. Serwisy pożyczkowe co prawda oferują usługi firm windykacyjnych swoim użytkownikom, ale koszty windykacji są pobierane od inwetsorów. Firmy windykacyjne nie zajmują się też odzyskiwaniem każdych pieniędzy. Najczęściej minimalną kwotą podlegającą egzekucji jest kwota 1000 zł. Jeśli inwestor pożyczy 200 zł jednemu użytkownikowi to ma naprawdę małe szanse na odzyskanie pieniędzy w przypadku problemów. Co więcej, windykacja byłaby mało opłacalna i efektywna.

Inną sprawą jest wątpliwość ratingów publikowanych przez serwisy pożyczkowe. Tak naprawdę nie warto sugerować się ilością gwiazdek oraz ich kolorem. Potencjalny naciągacz może kryć się pod maksymalnym ratingiem i może być obdarzony dużym zaufaniem, a mimo to zechce pooszukiwać. Przypuśćmy, że amator łatwego kapitału ma niekorzystne ratingi w dwóch różnych serwisach. Co więc robi? Rejestruje się w trzecim, dokonuje weryfikacji i pozuje na godnego zaufania kontrahenta. Po otrzymaniu pożyczki znika razem z pieniędzmi i słuch po nim ginie. Niewątpliwą luką w działaniu systemów pożyczkowych jest brak współpracy międzyplatformowej. Ograniczona zdolność kredytowa w jednym serwisie powinna powodować automatyczne problemy w innych.

Ulubionym powiedzeniem bankierów jest powiedzenie:

"Ufaj, ale sprawdzaj"

Serwisy pożyczkowe wymagają podawania informacji o wysokości przychodów oraz kosztów, łącznie z ratami zaciągniętych kredytów, jeśli takie istnieją. Wymagają podania również źródła uzyskiwania przychodu. W praktyce dane te mogą być prawdziwe, ale jak je sprawdzić? Można zamęczać pożyczkobiorcę żądaniami wysłania skanów zaświadczenia o dochodach, umowy o pracę itd. Jednak i to może być zbyt mało. Serwisy pożyczkowe doświadczyły przykrego incydentu z wyłudzaniem pieniędzy i podpisywaniem umów z fikcyjnymi danymi zameldowania. Oszuści atakowali każdy z trzech serwisów po kolei. Niestety nikt się nie zorientował na czas. Czy w takim przypadku należy wymagać potwierdzenia zameldowania lub kserokopii dowodu osobistego? Być może pożyczkobiorcy bardziej opłacałoby się pójście do banku?

Idźmy dalej. Dochód pochodzący z odsetek jest oczywiście opodatkowany 19% podatkiem Belki, pobieranym od całości dochodu bez uwzględnienia kosztów. Czyli najpierw serwisy pobierają należne im prowizje, a z tego co zostanie, pożyczkodawca musi zapłacić podatek na koniec każdego roku podatkowego. Może dojść do sytuacji, w której inwestor będzie zmuszony dopłacić do pożyczki z własnej kieszeni, ze względu na zobowiązania względem fiskusa.

Przez jakiś czas zastanawiałem się nad rozpoczęciem pożyczania innym ludziom pieniędzy za pośrednictwem serwisów pożyczkowych. Jednak zapoznając się z opiniami innych użytkowników oraz zasadami funkcjonowania platform social lending, doszedłem do wniosku, że zyski oferowane przez te serwisy są zbyt niskie w stosunku do ryzyka utraty pieniędzy. Brakuje wygodnych możliwości weryfikacji tożsamości pożyczkobiorców oraz ich dochodów. Prawdopodobnie instytucja social lending nie jest nadzorowana przez żaden z organów finansowych. Pożyczki bezpośrednie powinny podlegać nadzorowi KNF, wtedy inwestorzy byli bezpieczniejsi.
---

Jak zmaksymalizować HYIPowe zyski? www.hyip-inwestycje.com


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Zacznij oszczędzać na podatkach

Zacznij oszczędzać na podatkach

Autorem artykułu jest Paweł Sygnowski



Strategia oszczędzania na podatkach.
Największy wydatek każdego z nas, to – PODATKI. Na ich opłacenie pracujemy blisko pół roku kalendarzowego. Co ciekawe, ten rodzaj wydatków jest zwykle pomijany w naszych strategiach oszczędzania i zamiast próbować oszczędzać na podatkach, zajmujemy się ograniczaniem innych wydatków, które – jednak – nie są tak duże, jak nasze wydatki na opłacenie podatków, więc siłą rzeczy, także nasze oszczędności z tego tytułu będą/są odpowiednio mniejsze.

W jaki sposób można zacząć oszczędzać na podatkach? Każdy z nas jest podatnikiem i każdy z nas płaci pewne rodzaje podatków. Nie musisz być koniecznie od razu wielkim biznesmenem. Zastanów się przez moment. Najprawdopodobniej w swoim życiu choć raz będziesz sprzedawał mieszkanie. Jego sprzedaż obarczona jest dużym podatkiem, ale istnieją sposoby na znaczne jego zmniejszenie lub nawet – po spełnieniu określonych warunków – można go w ogóle nie płacić. Co to oznacza dla Ciebie? Oszczędności rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych, nawet. Trzeba tylko wiedzieć, jak to zrobić. No, właśnie.

Dlatego też zachęcam Cię do skorzystania – przy tego typu okazjach – z usług kompetentnego doradztwa podatkowego, co pozwoli Ci przekonać się, czy, ile i w jaki sposób możesz zaoszczędzić na podatkach. Takie usługi są oczywiście płatne i tutaj – raczej – wyższa cena, idzie w parze, z wyższą jakością usługi, co może mieć automatyczne przełożenie na Twoje podatkowe oszczędności.

Na podstawie: Allen G. Robert, Jak pomnożyć źródła swoich dochodów? Wolters Kluwer Polska, Kraków 2007.

---

W jaki sposób, wprowadzając jedynie kilka drobnych zmian, możesz zacząć oszczędzać naprawdę dużą sumę pieniędzy?

http://www.jak-oszczedzac.info/ - Tylko sprawdzone w praktyce sposoby oszczędzania

---

Tylko sprawdzone w praktyce sposoby oszczędzania


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Planuj swoje życie, a zaczniesz oszczędzać

Planuj swoje życie, a zaczniesz oszczędzać

Autorem artykułu jest Paweł Sygnowski



O tym, jak inteligentnie kupować to, co będzie nam potrzebne dopiero za X dni.
Jeśli dysponujesz planem swojego życia, chociaż najbardziej elementarnym, to wiesz – mniej więcej - czego chcesz i czego potrzebujesz. Dzięki tej wiedzy, jesteś w stanie kupować potrzebny Ci towar w okresie najniższych cen (np. kupujesz buty zimowe w środku lata, kiedy ich cena jest dużo niższa, niż w środku zimy). Innymi słowy: realizujesz w praktyce znany slogan, który mówi, aby kupować wtedy, kiedy nikt nie kupuje, a sprzedawać wtedy, kiedy nikt nie sprzedaje.

Jak to zrobić?

Zacznij od wyrobienia w sobie nawyku planowania każdego dnia. Po prostu zapisuj sobie dzisiaj, co masz do zrobienia jutro. Następnie, zacznij wydłużać zasięg swojego planowania na tygodnie, miesiące, a nawet całe lata. Dzięki temu „prostemu”zabiegowi, będziesz w stanie zorientować się, co jest Ci potrzebne, na kiedy, a to – z kolei – pozwoli Ci stworzyć swoisty plan zakupów.

Jeśli masz zaplanowany z góry np. cały rok, to jesteś w stanie spojrzeć dzisiaj do swojego kalendarza na dzień odległy np. o 30 dni od teraz i widząc listę zadań do zrobienia wtedy, zastanowić się:

Co muszę i mogę zrobić dzisiaj, aby dokonać mądrego zakupu tego, co będzie mi potrzebne za te 30 dni?

To może chodzić o czyjeś urodziny, jakąś rocznicę, uzupełnienie zapasów żywności, itd.

Na podstawie: Allen G. Robert, Jak pomnożyć źródła swoich dochodów? Wolters Kluwer Polska, Kraków 2007.

---

W jaki sposób, wprowadzając jedynie kilka drobnych zmian, możesz zacząć oszczędzać naprawdę dużą sumę pieniędzy?

http://www.jak-oszczedzac.info/ - Tylko sprawdzone w praktyce sposoby oszczędzania
---

Tylko sprawdzone w praktyce sposoby oszczędzania


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl