środa, 19 października 2011

Życie z kredytem

Życie z kredytem

Autorem artykułu jest Ola Kowalska



Czasy, w których żyjemy, nieodzownie zmuszają nas do brania pożyczek. Nie stać nas bowiem na wszelkiego rodzaju dobra materialne, będące nieodłącznym elementem naszej kultury, codziennego życia. Potrzebujemy przecież sfinansować zakup nowej pralki, wymienić auto na sprawniejsze, kupić lepszy kompute...

Czasy, w których żyjemy, nieodzownie zmuszają nas do brania pożyczek. Nie stać nas bowiem na wszelkiego rodzaju dobra materialne, będące nieodłącznym elementem naszej kultury, codziennego życia. Potrzebujemy przecież sfinansować zakup nowej pralki, wymienić auto na sprawniejsze, kupić lepszy komputer. Kredyty udzielane na takie cele nie są zazwyczaj zbyt duże. Jesteśmy w stanie spłacić je w ciągu kilku miesięcy bądź też w ciągu dwóch czy trzech lat. Natomiast najczęściej zapożyczamy się, by zapewnić sobie dach nad głową i kupić własne „M”. Kredyt na mieszkanie wiąże się już ze znacznie większą odpowiedzialnością. Jego kwota jest dużo wyższa niż w przypadku kredytu samochodowego, co pociąga za sobą konsekwencje. Niekiedy kredyt mieszkaniowy to nie tylko kredyt na lata, ale i na całe życie. Czy o takiej odpowiedzialności można choć na chwilę zapomnieć?

Pan Tomek uważa, że nie: „Kredyt wisi mi nad głową jak miecz. Muszę się sprężać, żeby zarabiać na comiesięczne raty. Ale i tak nigdy tego kredytu nie spłacę, bo przy takim tempie nie dożyję 70. roku życia”. Pożyczka przez niego zaciągnięta to 400 tys. zł rozłożone na 35 lat. Tyle jednak potrzebne było, żeby zapewnić lokum w Warszawie sobie i swojej rodzinie. Pan Tomek nie zarabia mało, ale nie wystarczająco dużo, żeby kupić dom z własnych oszczędności. Do takich właśnie klientów banki najchętniej kierują swoje oferty. Jest to tzw. „grupa na skraju raju”: posiadająca własny kapitał, który nie umożliwia jednakże kupna mieszkania. Ilu Polaków skusiło się już zatem na wzięcie długoterminowej pożyczki? Takie kredyty ma aż pół miliona Polaków. Ich kwota wzrosła w porównaniu z rokiem 1997 aż 70-krotnie: z 1,5 mld zł (1997) do 109 mld zł (2007). Dlaczego? Działa tu zasada „im mamy więcej, tym chcemy więcej”, a dostępność kredytów otworzyła drzwi materialnym pragnieniom. Co ciekawe, kwota zaciąganych łącznie kredytów w Polsce to 5% PKB, na Zachodzie aż 60%.

Dodatkowo, statystyki towarzystw ubezpieczeniowych nie są optymistyczne. Prognozy pokazują, że jedna trzecia mężczyzn może nie z nich nie dożyć ostatniej raty. Trzeba również pamiętać, że jest to bardzo ryzykowna sprawa nie tylko w wymiarze indywidualnym (potęguje stres sprzyjający chorobom wieńcowym), ale i globalnym. Nawet tak dobrze prosperująca gospodarka, jak obecnie ta w Polsce, może się załamać. Ratunkiem dla społeczeństwa może być tzw. odwrócona hipoteka, dzięki której klient otrzymuje od banku pewną część wartości mieszkania, w zamian za zrzeczenie się go po śmierci. Jednak sprawa ta należy jeszcze do przyszłości.

Mimo tych kwestii nie pozostaje nam nic innego jak przyzwyczaić się do wizji życia na kredyt. Dziś branie pożyczki to pewna konieczność. Nie rozpaczajmy więc jeśli przyjdzie nam się na kredyt zdecydować. Zastanówmy się raczej, jak ograniczyć ryzyko i co zrobić, by stało się to mniej bolesne. Należy więc bardzo dobrze przyjrzeć się ofertom banków, rozważyć własną sytuację finansową oraz potrzeby, które chcemy zaspokoić poprzez zaciągnięcie kredytu (dwa pokoje czy dom z ogrodem) i dopiero wtedy wybierzmy najlepszy dla siebie kredyt mieszkaniowy. Kredyt na mieszkanie wiąże się już ze znacznie większą odpowiedzialnością. Jego kwota jest dużo wyższa niż w przypadku kredytu samochodowego, co pociąga za sobą konsekwencje. Niekiedy kredyt mieszkaniowy to nie tylko kredyt na lata, ale i na całe życie. Czy o takiej odpowiedzialności można choć na chwilę zapomnieć?

Pan Tomek uważa, że nie: „Kredyt wisi mi nad głową jak miecz. Muszę się sprężać, żeby zarabiać na comiesięczne raty. Ale i tak nigdy tego kredytu nie spłacę, bo przy takim tempie nie dożyję 70. roku życia”. Pożyczka przez niego zaciągnięta to 400 tys. zł rozłożone na 35 lat. Tyle jednak potrzebne było, żeby zapewnić lokum w Warszawie sobie i swojej rodzinie. Pan Tomek nie zarabia mało, ale nie wystarczająco dużo, żeby kupić dom z własnych oszczędności. Do takich właśnie klientów banki najchętniej kierują swoje oferty. Jest to tzw. „grupa na skraju raju”: posiadająca własny kapitał, który nie umożliwia jednakże kupna mieszkania. Ilu Polaków skusiło się już zatem na wzięcie długoterminowej pożyczki? Takie kredyty ma aż pół miliona Polaków. Ich kwota wzrosła w porównaniu z rokiem 1997 aż 70-krotnie: z 1,5 mld zł (1997) do 109 mld zł (2007). Dlaczego? Działa tu zasada „im mamy więcej, tym chcemy więcej”, a dostępność kredytów otworzyła drzwi materialnym pragnieniom. Co ciekawe, kwota zaciąganych łącznie kredytów w Polsce to 5% PKB, na Zachodzie aż 60%.
Dodatkowo, statystyki towarzystw ubezpieczeniowych nie są optymistyczne. Prognozy pokazują, że jedna trzecia mężczyzn może nie z nich nie dożyć ostatniej raty. Trzeba również pamiętać, że jest to bardzo ryzykowna sprawa nie tylko w wymiarze indywidualnym (potęguje stres sprzyjający chorobom wieńcowym), ale i globalnym. Nawet tak dobrze prosperująca gospodarka, jak obecnie ta w Polsce, może się załamać. Ratunkiem dla społeczeństwa może być tzw. odwrócona hipoteka, dzięki której klient otrzymuje od banku pewną część wartości mieszkania, w zamian za zrzeczenie się go po śmierci. Jednak sprawa ta należy jeszcze do przyszłości.

Mimo tych kwestii nie pozostaje nam nic innego jak przyzwyczaić się do wizji życia na kredyt. Dziś branie pożyczki to pewna konieczność. Nie rozpaczajmy więc jeśli przyjdzie nam się na kredyt zdecydować. Zastanówmy się raczej, jak ograniczyć ryzyko i co zrobić, by stało się to mniej bolesne. Należy więc bardzo dobrze przyjrzeć się ofertom banków, rozważyć własną sytuację finansową oraz potrzeby, które chcemy zaspokoić poprzez zaciągnięcie kredytu (dwa pokoje czy dom z ogrodem) i dopiero wtedy wybierzmy najlepszy dla siebie kredyt mieszkaniowy.

---

http://www.tanie-kredyty.com.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Prawo Parkinsona - pieniądze

Prawo Parkinsona - pieniądze

Autorem artykułu jest Tomasz Zienkiewicz



Tradycyjna odmiana Prawa Parkinsona odnosi się do czasu. W skrócie: każde zadanie zabierze Ci tyle czasu, ile na nie przeznaczysz.

To samo Prawo Parkinsona - działa również pod kątem pieniędzy.
Tradycyjna odmiana Prawa Parkinsona odnosi się do czasu. W skrócie: każde zadanie zabierze Ci tyle czasu, ile na nie przeznaczysz. To samo Prawo Parkinsona - działa również pod kątem pieniędzy.

Typowa ilustracja: za czasów studiów pewnie udawało Ci się wyżyć za stypendium lub kieszonkowe. Gdy zacząłeś/zaczęłaś zarabiać, to i wydawać też pewnie zacząłeś lepiej: ciuchy, sprzęt, po dłuższym czasie samochód i idące za tym kolejne wydatki: paliwo, opłaty za ubezpieczenie ewentualne naprawy. Później wyprowadzka ‘na własne wynajmowane', potem kupno własnego mieszkania. Po jakimś czasie dziecko... itd.

Wydatki zawsze dorównują zarobkom, czyli Prawo Pareta w pełnej krasie.

Pieniądze: ile masz, tyle wydajesz

Praktyka pokazuje, że czegokolwiek byś nie zrobił z podwyższeniem zarobków to i tak będziesz miał za mało pieniędzy.

Niby z czasem coraz więcej zarabiamy, ale też wydajemy odpowiednio tyle, że przyrostu na koncie nie widać. Jest oczywiście coraz przyjemniej, sprawiamy sobie drobne przyjemnostki, wygody, lepsze wakacje, gadżety. Zapewniamy dziecku to czego potrzebuje by się dobrze rozwijać.

Czy jednak takie balansowanie na granicy 0 PLN na koniec miesiąca to dobra droga (albo na granicy maksymalnego debetu jak niektórzy robią)? Jakie poczucie bezpieczeństwa daje Ci taki stan? Czy jesteś przygotowany na nagłe wypadki i będziesz mógł je sfinansować?

Innymi słowy - czy da się złamać Prawo Parkinsona i zapewnić sobie trochę bezpieczeństwa?


Łamiemy Prawo

Klątwy wydawania wszystkiego co masz, wcale nie rozwiążesz zarabiając więcej (oczywiście nie mówię o przypadkach ekstremalnych, gdy nie ma z czego wyżyć). To kwestia mentalności: tak długo jak będziesz myśleć w kategoriach pełnej konsumpcji - to daleko nie zajedziesz. Znasz zapewne osoby, które nie potrafią utrzymać gotówki w ręku, aż ich pali by wydać na jakieś „arcypotrzebne" rzeczy jak np. sokowirówka, pojemniejsza i bardziej wygadżeciona mp3ka, lepszy sprzęt grający, ciuchy.

Jeśli opanujesz kwestię sensownego wydawania pieniędzy to uporasz się z Prawem Parkinsona. Chodzi o to byś umiał rozgraniczyć wydawanie pieniędzy na rzeczy konieczne i na rzeczy, które są ‘przyjemnościami' i możesz bez nich żyć. Twoim limitem wydatków nie powinna być cyfra 0 na koncie (albo maksymalny debet) - ale założona przez Ciebie kwota, którą chcesz przeznaczać na przyszłość.



Podobnie jak w Prawie Parkinsona w odniesieniu czasu tu również można się uporać w podobny sposób:
1. Określ ile miesięcznie wydajesz i dostajesz

Przyda Ci się zrobienie bilansu Twojego obecnego układu wydatków i wpływów. Możesz posłużyć się sposobem opisanym tutaj lub jakimkolwiek, który da Ci odpowiedź jak wyglądasz finansowo z miesiąca na miesiąc. Ile kasy przeznaczasz na poszczególne konieczne wydatki: obiady w pracy, paliwo, życie, opłaty stałe, rachunki, spłaty kredytów etc. Uwaga: dobrze sprawdź co kwalifikujesz jako konieczne wydatki na życie. Często popełnianym błędem jest wzięcie sum wydawanych w hipermarkecie i wrzucenie tego wszystkiego jako konieczne. W zakupach hipermarketowych na pewno są również rzeczy niezbyt konieczne: jak chipsy, ciasteczka, sześciopaki piwa, deserki etc. Nie wszystko jest niezbędne. Te rzeczy również uwzględnisz -ale nie w tej kategorii ‘niezbędnych'.

Na koniec tej operacji powinieneś widzieć ile pieniędzy Ci zostaje co miesiąc. Jeśli nic Ci nie zostaje, to są 3 wytłumaczenia:

* albo źle kwalifikujesz wydatki ‘konieczne' i za dużo przypisałeś do tej kategorii - czyli nie potrafisz rozdzielić przyjemności od rzeczy niezbędnych

* albo żyjesz ponad stan - i nie możesz się oprzeć wydawaniu pieniędzy na które de facto Cię nie stać

* albo jest bardzo źle i niestety za mało zarabiasz. Tu musisz podjąć radykalne kroki i cos zrobić. Pomysłów jest parę: zaczynając od wnikliwej analizie wydatków i może próbie konsolidacji kredytu, aż po poszukanie lepiej płatnej pracy. Coś zrobić musisz, bo życia pod kreską nie można długo prowadzić.

Zakładam jednak, że po solidnym zbadaniu stanu coś masz in plus.

Teraz zaczyna się to najciekawsze :) czyli łamiemy Prawo


2. Zaplanuj bufor

taki na nieprzewidziane wydatki w miesiącu. Nagły ból zęba, zakup antybiotyków, wymiana czegoś drobnego w samochodzie, wizyta znajomych, spontaniczne piwko ze znajomymi etc. Takie pieniądze powinieneś mieć w zanadrzu, tak byś nie musiał z dnia na dzień żyć w presji, że każda złotówka jest już z góry gdzieś przeznaczona. To by oznaczało, że jesteś bardzo podatny na przewrócenie się na najdrobniejszej przeszkodzie. Przy okazji - ta sama zasada bufora obowiązuje również przy planowaniu swojego czasu. Musisz planować bufory, bo zdarzają się rzeczy nieprzewidziane na które lepiej być przygotowanym: ktoś się spóźni, zadanie się przeciągnie, itd.

Teraz jesteś już przygotowany by spokojnie przeżyć miesiąc. Ten bufor możesz trzymać nawet w skarpecie - ważne byś go nie wykorzystywał na inne cele jak ‘niespodziewane'. Zauważ że jak nie wydasz bufora w tym miesiącu to zostawiasz go na następny - czyli bufora nie ma co rozbudowywać. Bufor ma być jedynie poduchą bezpieczeństwa.


3. Przeznacz trochę wolnych środków na inwestycje

I tu jest podobnie do łamania Prawa dotyczącego czasu: w przypadku czasu sposobem na obejście Prawa było wyznaczanie sobie krótszych terminów na zadania. Tutaj odejmujesz sobie część wolnych pieniędzy i umieszczasz je poza zasięg wzroku i rąk: inwestujesz je. W ten sposób na Twoim koncie zostaje mniej wolnych środków na przyjemności i na ‘pełną konsumpcję', za to zaczynasz obok budować poduchę bezpieczeństwa, która dodatkowo sama pracuje na Ciebie - czyli generuje odsetki.

Najlepszym sposobem jest zdefiniowanie stałego, comiesięcznego przelewu - tak byś mógł zautomatyzować proces i nie musiał o tym pamiętać co miesiąc. Dobrym pomysłem jest posiadanie dodatkowego konta w tym samym banku z którego zbytnio nie opłaca się wypłacać (np. w mBanku emax plus), jakiejś lokaty cyklicznie dokupowanej, bądź programu systematycznego oszczędzania w jakimś funduszu. Zresztą pomysłów jest więcej: ważne by kupować coś bezpiecznego i robić to systematycznie. A potem o tym zapomnieć. Fajnie jeśli określisz też cel odkładania tych pieniędzy: wakacje, jakiś kurs, mieszkanie, 3 miesięczna poducha finansowa na okres zmiany pracy bo chcesz zaryzykować. Dzięki wybraniu celu będziesz mógł wybrać odpowiednie instrumenty finansowe i skalę czasową.


A resztę pieniędzy...

hmmm... to już Twoja decyzja - wydaj, popraw sobie humor. Przecież po to zarabiasz pieniądze by sobie również umilać życie. Nie chodzi o to by żyć w ascezie, czy odkładać wiecznie to co sprawia Ci przyjemność. Później może oznaczać za późno.

Mając tak zaplanowane swoje finanse: czyli na rzeczy niezbędne, na inwestycje oraz przyjemności - będziesz znacznie lepiej czuł się ze swoim portfelem.



W meczu Ty - pan Pareto jest więc 2:0 :)
---

pozdrawiam, Tomasz Zienkiewicz www.dlasiebie.pl :: rozwój osobisty, kariera benefi.pl :: finanse osobiste


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak kontrolować finanse osobiste i nie zwariować

Jak kontrolować finanse osobiste i nie zwariować

Autorem artykułu jest Mariusz Kapusta



Chcesz kontrolować swoje wydatki, upewnić się, że na wszystko Ci starczy i będziesz odkładał rezerwę na przyszłość. Podejść do kontrolowania finansów osobistych jest wiele, ja chcę się podzielić moimi doświadczeniami odnośnie "tradycyjnej" kontroli wydatków.
Inspiracją dzisiejszego artykułu była dyskusja w serwisie na temat Być czy mieć prowadzona na jednym z forów. Kiedyś przy kolacji ze znajomymi z pracy ktoś poruszył temat jakiegoś prezentera telewizyjnego, który za każdy odcinek dostawał milion dolarów. Pewnego dnia prezenter zrezygnował z pracy. Osoba, która to opowiadała była maksymalnie zdziwiona, że ktoś zostawia tego rodzaju pracę i odchodzi, przecież nie robiąc za dużo zarabia niesamowity majątek. Pokusa zarobienia kolejnego miliona dolarów jest przecież tak duża, że nie odchodzi się z takiej pracy!

Zacząłem się zastanawiać wtedy, gdzie leży moja granica. Jak wysoko chcę zajść w karierze, ile chcę zarabiać, żeby powiedzieć sobie dosyć i od tego momentu komfortowo pracować nie próbując piąć się wyżej, tylko skoncentrować się na innych rzeczach niż praca. Wyznaczyłem sobie taką granicę nad osiągnięciem, której pracuję. Najciekawsze jest jednak to, że im więcej udaje mi się osiągnąć tym więcej chcę jeszcze zrobić, bo zaczynam dostrzegać nowe możliwości, które nie były dla mnie widoczne wcześniej.

W całej tej układance kluczowe są dwa elementy: moje osobiste ambicje i pieniądze. Jak pisałem już wcześniej jestem osobą, która lubi mieć poukładane. Momentami aż do przesady, ale ja tak lubię :). W sposób zorganizowany traktowałem też zawsze domowe finanse.

Ponieważ czekał nas zakup mieszkania i oczekiwaliśmy narodzin Wiktorii stworzyłem sobie bazę danych, do której konsekwentnie wpisywałem nasze wydatki, żeby upewnić się, że nie wydajemy więcej niż to jest zaplanowane. Generalnie kontrolowałem wszystko w więcej niż 90%. Wiedziałem ile wydajemy nad dom, ubrania, samochód, rozrywkę. Dzięki temu udawało nam się konsekwentnie zaoszczędzić odpowiednią kwotę na urządzenie mieszkania. Jeżeli nie wiesz, co się dzieje z twoimi pieniędzmi, a chcesz wiedzieć to notowanie wydatków przez jakiś czas i ich analizowanie jest bardzo dobrym ćwiczeniem.

Po pewnym czasie jednak przy takim podejściu pojawia się pewien problem. Zastanawiałem się dziesięć razy zanim coś kupiłem, czy nie przekroczę planu, czy nie będę musiał później kombinować. Tym sposobem dosyć mocno ograniczałem sobie radość z wydawania pieniędzy. Bo zamiast cieszyć się tym, że mogę sobie kupić fajne rzeczy bardziej frapowało mnie to, czy nie lepiej te pieniądze przeznaczyć na coś innego.

Ostatnio zmieniłem nastawienie, na takie, które pozwala mi na osiągnięcie moich celów finansowych, a jednocześnie oferuje zdrowsze podejście do wydawania. Założyłem, że co miesiąc 10% naszych przychodów netto będę inwestował. Pierwsza rzecz, którą robię po odnotowaniu wpłaty na koncie, to przelanie pieniędzy na osobne konto, albo wpłacenie ich od razu do funduszu inwestycyjnego. Pozostałe pieniądze są do wydania. Ponieważ znam moje zobowiązania typu czynsz, kredyt na mieszkanie itp. stałe wydatki znam kwotę, jaką mam do dyspozycji w danym miesiącu. Ponieważ najważniejsza potrzeba, czyli zabezpieczenie przyszłości jest realizowana na początku miesiąca mogę się cieszyć z wydawania całej reszty i jedyne, czego muszę pilnować to nie przekraczania tej kwoty.

Niby jest to dokładnie to samo, ale dzięki temu, że zrezygnowałem z kontroli na tak niskim poziomie zyskałem dużo zdrowia i swobody, bo przestałem mieć wyrzuty sumienia, że wydaję pieniądze. Przez cały czas postępowania w ten sposób udało mi się konsekwentnie odkładać ponad 10% dochodu na inwestycje, zacząłem wspierać regularnie fundację, a moje samopoczucie bardzo się poprawiło :).

Jak się do tego ma moja opinia na temat mieć i być? Nie daj sobie wmówić, że pieniądze nie są ważne. Są ważne, bo są częścią naszego życia tak samo jak oddychanie, dlatego trzeba wiedzieć jak je zarabiać i jak nimi zarządzać. Dlaczego warto to wiedzieć? Bo pieniądze pozwalają na zdobycie wolności decydowania o sobie. Pod warunkiem oczywiście, że traktujesz je jak narzędzie, a nie jako cel sam w sobie.

---

Mariusz Kapusta

Ekspert Zarządzania Projektami, Autor, Coach

www.proaktywnie.pl www.leadership-center.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Finanse rodziny – powinny być jak finanse dobrej firmy

Finanse rodziny – powinny być jak finanse dobrej firmy

Autorem artykułu jest Joanna Wiejak



Rzadko słyszymy o finansach rodziny, jako o dobrze prosperującym przedsiębiorstwie, które powinno przynosić zyski. Tymczasem rodzina ma swoje dochody, wydatki, inwestycje, długi i podatki. Podejmuje różne decyzje finansowe, pieniądze wydaje na aktualne potrzeby lub inwestuje na przyszłość.

O finansach rodziny w Polsce rozmawia się rzadko. Mówimy, że finanse nas nie interesują. Albo w rozmowach z przyjaciółmi narzekamy na zbyt małe zarobki, drogie mieszkania, rosnące ceny żywności, trudne do spłacenia kredyty. Najczęściej mówimy, jak trudno jest powiązać koniec z końcem. Rzadko słyszymy o finansach rodziny, jako o dobrze prosperującym przedsiębiorstwie, które powinno przynosić zyski.

Tymczasem jak każda firma, rodzina ma swoje dochody, wydatki, inwestycje, długi i podatki. Podejmuje różne decyzje finansowe, pieniądze wydaje na aktualne potrzeby lub inwestuje na przyszłość.

Niestety większość rodzin pieniądze wydaje na bieżące życie. Jakie powinny być prawidłowe nawyki i zasady zdrowego zarządzania finansami osobistymi oraz finansami rodziny? Wprawdzie 75% Polaków zarabia poniżej średniej krajowej, ale trudno uwierzyć, że to tylko pozostałe 25% tworzy ogromne kolejki w supermarketach i zapełnia wózki po brzegi.

Nasze życie nie może podlegać tylko regułom konsumpcji. Warto przemyśleć powyższe zagadnienia. Z pewnością wyjdzie to na zdrowie całej naszej rodzinie. Nie rozstrzygając kwestii, czy z przychodami jest dobrze, czy źle, przypatrzmy się zagadnieniu finansów rodziny, jako sprawy istotnej dla każdego w społeczeństwie. Finansami osobistymi czy też rodzinnymi każdy przecież zarządza.

Każdy z nas jest ekspertem od finansów osobistych. A przynajmniej tak sądzi. Dopiero spotkania z profesjonalistą pokazują, jak bardzo jest zaniedbana ta dziedzina naszego życia. W przypadku finansów rodziny można mówić o zestawie różnych reguł i praw. Ich znajomość i stosowanie ułatwia bardzo funkcjonowanie w dzisiejszym świecie zdominowanym przez finanse.

Pierwszy artykuł z serii „Finanse rodziny oraz zasady zarządzania finansami osobistymi” został opublikowany w tygodniku internetowym CashFlow&You nr 32 (02/2008). Autor artykułu: Andrzej Mańka przy współpracy dr Andrzeja Fesnaka, wydawca: e-ProfitSystem, http://newsletter.cashflowandyou.pl.

W dziale "Za darmo" tygodnika internetowego CashFlow&You można pobrać e-booka "Jak zadbać o finanse rodziny i zbudować jej zamożność na pokolenia".

---

Joanna Wiejak

- Kursy dla Inwestorów - Sposób na zyski i finansową niezależność >>
- Kuźnia Milionerów - Spełnij swoje finansowe marzenia >>


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

15 sposobów obniżenia rachunków za prąd

15 sposobów obniżenia rachunków za prąd

Autorem artykułu jest Krzysztof Lis



Jeśli prąd ma zdrożeć, warto racjonalnie z niego korzystać. Ten artykuł Ci w tym pomoże.
Poniższa lista stanowi część spośród dobrych znanych sposobów na obniżanie zużycia prądu.

1. Kupuj tylko energooszczędne urządzenia (żarówki, lodówki, telewizory, pralki, etc.).
2. Jeśli dane urządzenie nie musi być włączone, niech nie będzie.
3. Drzwi od lodówki i zamrażarki powinny być otwierane na krótko a zamykać się szczelnie.
4. Rozmrażanie mrożonek w lodówce zmniejsza zużycie energii przez lodówkę.
5. Należy szczelnie zamykać produkty wstawiane do lodówki, aby ograniczać parowanie wody.
6. Kuchenka elektryczna powinna być regularnie czyszczona, bo brud znacznie zaburza przepływ ciepła miedzy płytami grzejnymi a dnem garnka.
7. Garnki powinny mieć płaskie dno o średnicy większej o ok. 2 cm od średnicy płyty grzejnej.
8. Wodę na herbatę należy gotować w elektrycznym czajniku. Im większa jego moc, tym mniej zużywa on energii, bo gotowanie trwa krócej co zmniejsza straty ciepła.
9. Gotowanie w garnkach ciśnieniowych (tzw. szybkowarach) pozwala skracać czas gotowania i zmniejszać zużycie prądu.
10. Otwieranie drzwiczek elektrycznego piekarnika podczas pieczenia należy ograniczyć do minimum. Na ostatnie kilka minut można go spokojnie wyłączyć a ciepło we wnętrzu dokończy proces pieczenia.
11. Odgrzewanie jedzenia trwa krócej w kuchence mikrofalowej niż na patelni i zużywa mniej energii.
12. Tam, gdzie światło pali się długo i często, powinny być montowane żarówki energooszczędne.
13. Jeśli ogrzewanie musi być elektryczne, niech to będą chociaż piece akumulacyjne podłączone do dwutaryfowego licznika.
14. Ekonomiczne programy pralki czy zmywarki zazwyczaj trwają dłużej, ale zużywają mniej prądu i wody. Z tego względu warto z nich korzystać, ale nie kosztem własnego czasu. Dlatego warto uruchamiać je na noc.
15. Niektóre prania można robić bez włączania podgrzewania wody w pralce. Zwłaszcza jeśli używa się dzisiejszych, nowoczesnych proszków do prania.

Zachęcam do lektury pełnej listy ponad 50 sposobów na zmniejszenie zużycia prądu.
---

Krzysztof Lis, magister inżynier mechanik specjalności energetyka cieplna
Odnawialne źródła energii i biopaliwa


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Więcej pieniędzy: jak zwiększyć swoje przychody

Więcej pieniędzy: jak zwiększyć swoje przychody

Autorem artykułu jest Tomasz Zienkiewicz



W tym artykule znajdziesz parę pomysłów na to, co możesz zrobić by zwiększyć ilość pieniążków wpływających do Twojego portfela.
Jak mieć coraz więcej pieniędzy? Odpowiedź jest bardzo prosta i oczywiście ją znasz: musisz zarabiać więcej niż wydajesz.

Słówko wyjaśnienia: ‘więcej pieniędzy' jest jedynie skrótem myślowym odnoszącym się do polepszania swojej sytuacji materialnej, by czuć się bezpiecznie oraz móc realizować swoje plany życiowe i marzenia. ‘Więcej pieniędzy' to nie chciwość i cel sam w sobie.

Wróćmy do tego równania gwarantującego Ci pozytywną przyszłość finansową:

„Przychody - Wydatki > 0"

Proste, nieprawdaż? Jeśli więc myślisz o polepszeniu stanu swoich finansów, realizacji w przyszłości celów, które wymagają pieniędzy - to możesz zabrać się za:

1. Zwiększanie przychodów
2. Ograniczanie wydatków

W tym artykule znajdziesz parę pomysłów na to, co możesz zrobić by zwiększyć ilość pieniążków wpływających do Twojego portfela.


Jak zwiększać przychody?


Na start pomysły, które możesz wykorzystać, jeśli już pracujesz w jakiejś firmie.

Mam nadzieję, że trzymasz rękę na pulsie, obserwujesz rynek i zauważyłeś, że w ostatnim okresie bardzo mocno się pozmieniało na Twoją korzyść:

1. Obecne firmy dynamicznie się rozwijają i potrzebują rąk do pracy
2. Powstają nowe firmy - te również rywalizują w pozyskiwaniu pracowników na rynku
3. Zwiększa się presja czasowa: firmy potrzebują utrzymać dobrych ludzi, bo inaczej nie wywiążą się ze swoich kontraktów
4. Technologia umożliwiła Ci pracę zdalną dla różnych firm na bazie freelancingu.
5. Otworzył się rynek Unii Europejskiej - sporo ludzi wyjechało pozostawiając pracodawców w potrzebie


Bezrobocie na dzień dzisiejszy wynosi ~11%. Zaczynamy dochodzić do poziomu jednocyfrowego. Jest to oczywiście ogólne bezrobocie i nie dotyczy konkretnej branży. Jeśli popatrzysz bliżej na branże to okaże się, że nie ma rąk do pracy (od budowlańców po ekspertów IT). Coraz częściej jest tak, że to nie pracownik szuka pracy i przekonuje do siebie pracodawcę, ale w drugą stronę: firma zabiega o to by pozyskać i utrzymać wartościowych pracowników.

Możesz tą sytuację rynkową wykorzystać. To niezmiernie ważne byś znał swoją wartość rynkową i przy planowaniu kariery miał w ręku kilka opcji.


Podwyżka w pracy


"- Szefie dostanę podwyżkę?
- Oczywiście że nie!
- Jak szef mi nie da podwyżki, to powiem innym że dostałem"
:)


A poważnie: porozmawiaj ze swoim przełożonym - oczywiście nie na zasadzie żartu. Niech potraktuje to spotkanie i Twoje postulaty poważnie. By tak się stało musisz też sprawę potraktować bardzo poważnie i przygotować się odpowiednio do negocjacji. Podwyżki nie uzyskuje się z marszu. Polecam Ci poszperanie po necie na temat sposobów negocjacji podwyżki.

Najlepszym czasem na negocjacje podwyżki jest spotkanie podsumowujące Twoje osiągnięcia (ocena półroczna/roczna). Jeśli takiego nie masz - umów się na spotkanie z przełożonym.

I spróbuj.


Awans


Awans możesz sobie wypracować. To oczywiście zajmuje czas, jednak jeśli dobrze do tego podejdziesz masz duże prawdopodobieństwo zwiększenia swojej roli w firmie, zakresu odpowiedzialności i co za tym idzie i przychodów.

Dobrym sposobem jest ustalenie z przełożonym konkretnych kroków jakie powinieneś wykonać aby awansować. W rozsądnych firmach pracodawcy zależy na tym byś rósł i przejmował coraz większą odpowiedzialność.

Zakładam, że pracujesz w rozsądnej i wartej Twojego zainteresowania firmie - inaczej nie starałbyś się o awans tylko myślał o kolejnej opcji: zmianie pracy. Skoro więc Twoja firma jest atrakcyjna, włącz proaktywność i zacznij wypracowywać sobie awans.

Nie wiesz co to proaktywność? Polecam książkę Stephena Covey'a - ‘7 nawyków skutecznego działania'. To jedna z tych książek, która może zmienić Twoje życie.



Zmiana pracy

Kupiłeś kiedyś telefon komórkowy po atrakcyjnej cenie i po pół roku okazało się, że nowi abonenci dostają znacznie lepsze warunki?

Podobnie jest w pracy, właśnie ze względu na sytuację rynkową. Aby przyciągnąć nowych ludzi firmy muszą dostosowywać propozycje pensji do warunków rynkowych - czyli je podnosić. A starzy pracownicy? Oni są uwarunkowani przez obecną wysokość pensji - a kadry często patrzą na podwyżkę przez pryzmat procentowy. Uzyskanie podwyżki przez ‘starego pracownika' rzędu 20% kłuje w oczy - niezależnie od kwoty. Może się okazać że nowy pracownik na start może wynegocjować wyższą kwotę na start niż stary pracownik ma po kilku latach pracy - dlatego że ten drugi podwyżki dostaje procentowo od tego z czym zaczął kilka lat temu.

Jeżeli w obecnej pracy zważysz wszystkie za i przeciw (nie tylko pieniądze, ale przede wszystkim rozwój, zakres odpowiedzialności, perspektywy i klimat) i wypadnie to gorzej w porównaniu do innych firm - przemyśl czy nie warto zmienić pracodawcy.

Jeszcze jedna rzecz - gdy już zdecydujesz się na przejście, często obecny pracodawca jest w stanie zdziałać to czego nie mógł dokonać poprzednio. Ważne byś nie grał na tym, a szczerze przedstawił sytuację. Jeśli motywacją do odejścia są jedynie pieniądze - daj szansę obecnemu pracodawcy zareagować na Twoją chęć odejścia.



A teraz kilka pomysłów z innej beczki

Zarabianie na swoim hobby

Oglądałeś film ‘Drobne cwaniaczki' Woody'ego Allena? Bohaterowie próbują zrobić podkop pod bank z pomieszczenia które znajduje się w tym samym budynku. Jako przykrywkę pod roboty w tym lokalu otwierają ciastkarnię, dlatego że to jedyna rzecz, którą potrafi dobrze robić żona jednego z bohaterów. Podkop się nie udaje, jednak w międzyczasie ciastka jako najlepsze w Nowym Yorku robią furorę w całej Ameryce i przynoszą im miliony dolarów :)

Na pewno masz jakieś hobby. Może uda Ci się je spieniężyć? Obecnie okazuje się, że technologia sporo ułatwia. Jeśli lubisz np. szydełkować czy malować - nie musisz już otwierać sklepu. Wystarczy, że zaczniesz wystawiać swoje produkty na allegro i robiąc to co lubisz przy okazji zarabiać pieniądze.

Jeżeli piszesz ciekawe artykuły i interesujesz się czymś szczególnym - załóż bloga. W internecie też można zarabiać, choć na początku nie nastawiaj się na kokosy.


Uruchomienie biznesu

Własny biznes. Jeśli masz dobry pomysł, wiedzę jak go wdrożyć, czas i chęci - to sobie poradzisz. Pamiętaj, że w pierwszym okresie uruchomienie biznesu wymaga sporo Twojego czasu. Wdrożenie biznesu to również wiedza i systematyczność - nie radzę rzucać się z motyką na słońce bez zbadania tematu. Nie musisz mieć MBA żeby uruchomić biznes, jednak jakieś analizy powinieneś zrobić - przecież zainwestujesz swój czas, a może i pieniądze.


Dodatkowe zajęcia/projekty

Jesteś grafikiem, programistą, kosmetyczką, dobrze znasz język, etc - możesz podjąć się kolejnych zadań po godzinach pracy. Oczywiście zakładam, że masz czas i lubisz to robić. Absolutnie nie polecam zarabiania poprzez zapracowywanie się po godzinach.


Sprzedaż zbytecznych rzeczy

Pozbywasz się rzeczy, których już nie używasz (książki które przeczytałeś, wózek dziecka z którego już wyrosło, przedmioty domowego użytku które tylko Ci przeszkadzają itd.). Same plusy: oczyszczasz sobie dom i umysł, zyskujesz miejsce i pieniądze.


Inwestowanie

Inwestowanie to zaangażowanie pieniędzy do pracy. Same zarabiają na siebie. W co zainwestować pieniądze? Obecnie rynek giełdowy nie jest już takim pewniakiem jak kiedyś gdzie można było tylko zyskać, na nieruchomościach też nie ma już kilkudziesięcio procentowych przebitek. Nadal jednak masz sporo narzędzi do wyboru by pomnażać Twoje pieniądze:

* Fundusze inwestycyjne
* Lokaty bankowe
* Giełda
* Nieruchomości

Wybór zostawiam Tobie - w każdym bądź razie podejmując decyzję weź pod uwagę to ile masz gotówki, czasu i wiedzy na temat rynku finansowego/giełdowego/nieruchomości.



I słówko na koniec. Przy wyborze sposobu zwiększenia ilości pieniędzy w Twoim portfelu przede wszystkim kieruj się zdrowym rozsądkiem. Zwiększanie przychodów wymaga często poważnych decyzji w Twoim życiu, dlatego tak ważne jest byś przed ich podjęciem był pewny, na czym Ci w życiu zależy.


Powodzenia :)
---

www.dlasiebie.pl - społeczność i forum pasjonatów rozwoju osobistego, właściwej kariery i niezależności finansowej

zapraszam,
Tomasz Zienkiewicz


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Program PITy 2007

Program PITy 2007

Autorem artykułu jest Wojciech Wesołowski



PIT.pl zaprasza do pobrania programu PITy 2007. W ocenie zespołu ekspertów PIT.pl jest to zdecydowanie najwygodniejszy program do sporządzania rozliczeń rocznych PIT.

PIT.pl zaprasza do pobrania programu PITy 2007. W ocenie zespołu ekspertów PIT.pl jest to zdecydowanie najwygodniejszy program do sporządzania rozliczeń rocznych PIT.

Autor programu udostępnia go bezpłatnie wszystkim wypełniającym deklaracje podatkowe dla siebie lub osobom bliskim.

Autor programu udostępniając go, jednocześnie prosi o wsparcie Dzieła Pomocy św. Ojca Pio, które jest Organizacją Pożytku Publicznego. Każdy podatnik ma prawo do przekazania części swojego podatku na potrzeby wybranych przez siebie Organizacji Pożytku Publicznego!

Wpłaty można dokonać m.in. przy pomocy przelewów zawartych w programie lub w inny dowolny sposób.

Tu znajdziesz program:

Program Pity 2007

---

Zarejestruj się za darmo i poznaj zalety naszego portalu. Stwórz swój własny profil ,a może niedługo uda ci się znaleźć swoją drugą połowę... TwoiZnajomi.pl - Darmowe Randki


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Karta kredytowa - korzystaj i zarabiaj!

Karta kredytowa - korzystaj i zarabiaj!

Autorem artykułu jest Piotr Tabor



Posiadacze kart kredytowych, którzy wiedzą jak z nich korzystać, cieszą się dobrodziejstwem nawet 54 dniowego kredytu bez odsetek oraz innymi udogodnieniami oferowanymi przez banki. Ci sprytniejsi na karcie kredytowej potrafią jeszcze zarobić…
Plastikowymi pieniędzmi – bo tak często, potocznie nazywamy karty płatnicze – posługuje się już połowa Polaków w wieku 15-60 lat. W tej grupie coraz większy udział mają karty kredytowe. Za korzystaniem z tego produktu finansowego przemawiają: wygoda, bezpieczeństwo (brak konieczności noszenia ze sobą większych kwot pieniędzy), łatwość dokonywania nawet większych zakupów, nawet 54 dniowy, bezpłatny okres korzystania z kredytu, a także szybki dostęp do gotówki ograniczony jedynie limitem karty.

Decyzja o wydaniu przez bank karty kredytowej wiąże się z faktem przyznania jej posiadaczowi określonego limitu kredytowego. Użytkownik okresowo otrzymuje rozliczenie transakcji wykonanych kartą i zobowiązany jest do spłaty - jednorazowo lub w miesięcznych ratach - powstałego zadłużenia. W zależności od banku, spłata ta powinna nastąpić zazwyczaj pomiędzy 21 a 24 dniem od daty ustalenia salda zadłużenia. W ten sposób posiadacz karty może cieszyć się nawet 54 dniowym okresem naprawdę darmowego kredytu.

Wiele osób korzysta z tego dobrodziejstwa banku i w przemyślany sposób zarabia na hojności banku. W jaki sposób? Posłużmy się przykładem.

Pan Jan Kowalski otrzymał od banku kartę kredytową z maksymalnym limitem zadłużenia wynoszącym 2000 złotych. Pierwszego marca na jego konto osobiste wpłynęła wypłata, z której 2000 złotych wpłacił na lepiej oprocentowany rachunek pomocniczy. Oprocentowanie tego rachunku wynosi 5% w skali roku, Pan Jan ma swobodę wpłat i wypłat z tego rachunku w dowolnym momencie, a oprocentowanie naliczane jest od rzeczywistego czasu i wysokości kwot jakie na tym rachunku się znajdują.

Przez cały marzec Pan Jan używa swojej karty kredytowej do płacenia między innymi za zakupy w sklepie, paliwo na stacji benzynowej, bilety w kinie, a także uroczysty obiad w restauracji, na który zaprosił żonę. Na koniec miesiąca Pan Jan otrzymał informację od swojego banku, że w pełni wykorzystał przysługujący mu limit kredytu i do 24 kwietnia musi spłacić przynajmniej 5% kwoty zadłużenia (tak jest napisane w umowie, którą przed podpisaniem Pan Jan uważnie przeczytał).

Akurat na ROR Pana Jana wpływa kolejna wypłata. Nie może on już korzystać z karty kredytowej ponieważ wykorzystał całość limitu, płaci więc normalnie – gotówką. Salda karty nie spłaca jeszcze przez 3 tygodnie, dopiero przed 24 kwietnia wycofuje z rachunku pomocniczego kwotę 2000 złotych i spłaca w całości powstałe zadłużenie. Dzięki temu bank nie naliczy mu żadnych opłat za 54 dni korzystania z pożyczonych pieniędzy!

Przez cały ten okres kwota 2000 złotych należąca do Pana Jana leżała na rachunku i procentowała. Teraz Pan Jan spłaca zadłużenie i 1 maja cały cykl zaczyna się od nowa.

Gdyby przyjąć, że spłaty dokonujemy po 24 dniach od daty ustalenia kwoty zadłużenia to w skali roku, 2000 złotych Pana Jana spędzi 288 dni na wyżej oprocentowanym rachunku pomocniczym. Daje to prawie 80 złotych zysku (minus podatek).

Dlaczego więc bankom opłaca się wydawać karty kredytowe? Okazuje się, że Pan Jan i inne osoby spłacające regularnie zadłużenie karty stanowią zaledwie około 30% grupy wszystkich osób (na podstawie Open Finance 2006r) korzystających z kart kredytowych. Na pozostałe 70% osób czeka przygotowane przez bank wysokie oprocentowanie sięgające nawet 22% kwoty zadłużenia w skali roku, a także kary za niepełne i nieterminowe spłaty wymaganych przez bank rat. W ten sposób grupa ta „pracuje” na zysk banku jak i na bonus dla pozostałych 30% posiadaczy kart.

Nie dziwi więc zapał z jakim kolejne banki wprowadzają na rynek nowe karty chcąc przyciągnąć potencjalnych klientów. Akcjom tym towarzyszy zazwyczaj dodatkowa promocja, w ramach której własną kartę możemy otrzymać praktycznie za darmo, a także przez określony czas – zazwyczaj 12 miesięcy – możemy korzystać z niej bez dodatkowych opłat.

Dla jednych promocja taka stanowić będzie źródło dodatkowych oszczędności, dla innych niestety początek trudnej i kosztownej przygody z kartami kredytowymi.

Źródło: http://www.nakredyt.pl
---

Kredyt hipoteczny, karty kredytowe, kredyty walutowe, ranking kredytów - poradnik kredytowy www.nakredyt.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

O usługach doradców finansowych

O usługach doradców finansowych

Autorem artykułu jest redakcja e-inwestycje.com



Kim jest doradca finansowy? Jaka jest różnica między doradcą inwestycyjnym, a doradcą finansowym? Jak wybrać dobrego doradcę?
W pierwszej połowie 2007 r. wielu klientów kuszonych wszechobecnymi reklamami i za namową różnego rodzaju doradców dało namówić się na zakup udziałów w funduszach inwestycyjnych. Doradcy obiecywali niedoświadczonym klientom wysokie zyski, nie wspominali jednak o ryzyku jakie niesie ze sobą inwestycja. Dziś, po głębokich jesiennych i styczniowych spadkach, wielu klientów, którzy nie brali pod uwagę ryzyka spadku wartości zainwestowanego kapitału, czuje się oszukana. Kim jest doradca finansowy? Jaka jest różnica między doradcą inwestycyjnym, a doradcą finansowym? Jak wybrać dobrego doradcę?

Doradca finansowy powinien być dla klienta przewodnikiem po skomplikowanym świecie finansów. Każdy klient to osobny przypadek, każdy posiada własne cele finansowe, własne potrzeby i znajduje się w odmiennej sytuacji. Rolą doradcy powinno być zbadanie sytuacji finansowej klienta oraz zaproponowanie konkretnego rozwiązania, pasującego do indywidualnego charakteru klienta oraz zapewniającego osiągnięcie stawianych celów.

Jak jednak wygląda to w rzeczywistości? Poziom świadczonych usług jest bardzo zróżnicowany. Doradcą finansowym może zostać praktycznie każdy - w przeciwieństwie do doradców inwestycyjnych, którzy legitymować muszą się wysoką wiedzą i zdać państwowy egzamin, kandydaci na doradców finansowych nie przechodzą weryfikacji w postaci egzaminu i żadne przepisy prawa nie regulują tego zawodu. Jak podaje "Gazeta Prawna", w Polsce działa 238 doradców inwestycyjnych i 1889 maklerów pracujących głownie w biurach maklerskich, funduszach inwestycyjnych oraz firmach zarządzających. Liczbę doradców finansowych szacuje się na ok. 1000-1500 - zatrudniani są głównie przez banki oraz firmy zajmujące się doradztwem i pośrednictwem finansowym.

Doradcy finansowi najczęściej wynagradzani są prowizjami od sprzedaży. W takiej sytuacji często bardziej od wiedzy liczy się umiejętność sprzedaży. Może dojść do sytuacji, w której osoba wykonująca zawód doradcy finansowego ma niewielkie pojęcie o finanasach, ale jest za to znakomitym sprzedawcą. Na dalszy plan schodzi profesjonalne doradztwo, zapoznanie się z sytuacją klienta i zaproponowanie optymalnego rozwiązania. Pierwszeństwo bierze perspektywa szybkiego zarobku za sprzedanie produktu finansowego - często nie tego, który dla danego klienta będzie najodpowiedniejszy, ale za którego sprzedaż doradca otrzyma najwyższą prowizję.

"Życie Warszawy" donosi, że spadki na giełdzie postanowili wykorzystać doradcy finansowi pracujący na własną rękę. Często brakuje im doświadczenia przez co klienci tracą oszczędności. Klienci, który zaufali niekompetentnym doradcom finansowym, w wyniku pogorszenia sytuacji na giełdzie, stracili kilkanaście do kilkudziesięciu procent zainwestowanych pieniędzy.

Jak pisze "Gazeta Prawna" doradcy mają z założenia pomagać w lokowaniu naszych pieniędzy. Okazuje się jednak, że doradcy nie ponoszą odpowiedzialności za złe inwestycje. Ich działalność sprowadza się do starannego działania, a nie określonego rezultatu.

Jak więc rozpoznać dobrego doradcę finansowego? W ocenie kompetencji doradcy ważny jest moment analizy finansowej. Doradca powinien szczegółowo zbadać sytuację klienta, poznać jego potrzeby i stawiane cele. Jeśli ta część współpracy budzi nasze wątpliwości - doradca zamiast analizy przechodzi do oferowania produktów, ma małe rozeznanie w rynku, powinniśmy zrezygnować z jego usług. Przed zdecydowaniem się na ofertę przedstawioną przez doradcę należy spokojnie, bez pośpiechu, przeanalizować oferowane rozwiązania. Unikać należy także doradców, którzy jak najszybciej, w tym także naciskając na klienta, starają się sprzedać produkt finansowy. Dobry doradca powinien być z klientem w ciągłym kontakcie, być dla niego stale dostępny - informować o zmianach na rynku, ewentualnym niebezpieczeństwie i ryzyku. Usługa doradcy finansowego nie kończy się w momencie podpisania umowy i sprzedania produktu, współpraca z dobrym doradcom powinna być długoterminowa.
---

e-inwestycje.com - praktyczne porady, analizy i raporty dotyczące inwestowania.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Twoja przyszłość finansowa

Twoja przyszłość finansowa

Autorem artykułu jest Tomasz Zienkiewicz



Odpowiedz sobie na pytanie: czy roztrwaniasz pieniądze natychmiast gdy wpłyną na konto, czy też robisz z nimi coś sensownego i inwestujesz - tak by w przyszłości było ich jeszcze więcej?
Odpowiedz sobie na pytanie: czy roztrwaniasz pieniądze natychmiast gdy wpłyną na konto, czy też robisz z nimi coś sensownego i inwestujesz - tak by w przyszłości było ich jeszcze więcej?

Jest takie ciekawe doświadczenie, które funduje się dzieciakom: wręcza im cukierka do ręki i pyta „wolisz zjeść tego cukierka teraz, czy oddać mi tego jednego i za pięć minut dostać 3 cukierki". Ciekaw jestem, jak wypadłby ten test u Ciebie, gdy miałeś kilka lat.

Tym cukierkiem są Twoje pieniądze i wszystko to, co możesz za nie kupić. A to „5 minut" to prawdopodobnie kilka-kilkanaście-kilkadziesiąt lat. Zależnie od tego, jakie perspektywy inwestowania chcesz brać pod uwagę.

Jeśli zależy Ci na bezpiecznej i zarazem przyjemnej przyszłości - polecam Ci kilka zdrowych nawyków finansowych, które możesz wprowadzić w swoim życiu.
Może jeszcze najpierw założenia, które przyjmuję oddając Ci ten artykuł: Twój miesięczny bilans przychody-wydatki oscyluje w okolicy zera; nie jesteś w sytuacji marginalnej i masz co włożyć do garnka, stać Cię na opłacanie rachunków, bo inaczej nie miałbyś komórki, internetu i chodziłbyś w ciuchach datowanych sprzed kilkunastu lat. Nie przymierasz więc głodem i nie walczysz o życie. Masz przychód (pensja, stypendium etc), wydatki (rachunki, raty kredytów, opłaty za przedszkole dziecka), oraz stać Cię na przyjemności (drobne bądź te większe).



Masz więc pole do działania i usprawnień swoich nawyków finansowych.


Procent składany

Wbrew nazwie nie chodzi o zrzutę na zakup butelczyny alkoholu dla znajomego :) Chodzi tutaj o matematyczną siłę sumowanych odsetek, które zarabiają na Ciebie.

Ilustracja: gdy odkładasz pieniądze na lokacie, lub inwestujesz - to Twoje pieniądze zaczynają przynosić zyski z odsetek - powiedzmy 5% rocznie (megabezpieczne założenia na chwilę obecną). Na koniec miesiąca te odsetki są Tobie wypłacane i powiększają pracujący dla Ciebie kapitał. W kolejnym miesiącu masz więc już nie tylko odsetki od kapitału, ale i odsetki od odsetek. Fajna rzecz, nie sądzisz?

Albert Einstein też to zauważył i docenił zdaniem, które teraz cytują wszyscy finansiści:

Największym wynalazkiem ludzkości jest procent składany.

Przykładową symulację ilustrującą działanie procentu składanego znajdziesz tutaj.

Gdy mądrze i systematycznie odkładasz nawet symboliczne pieniądze to coraz szybciej i szybciej rośnie stan Twojego konta właśnie ze względu na ilość dodatkowo pracujących pieniędzy z odsetek. Oto właśnie procent składany w pełnej krasie :)



Koszyki inwestycyjne

Potrzebujesz jakiegoś mechanizmu, który z jednej strony zabezpieczy Ci przyszłość, a z drugiej da możliwości korzystania z życia. Przecież po to zarabiasz pieniądze - mają realizować Twoje potrzeby i pragnienia.

By sensownie zadbać o obie te rzeczy wprowadźmy coś, co Tony Robbins nazwał ‘koszykiem' (ang. basket). Czyli nic innego jak dedykowane portfele o różnych strategiach inwestycyjnych - do koszyka wkładasz pieniądze i pozwalasz im rosnąć.


1. Koszyk bezpieczny

Ten portfel zapewni Ci stały, bezpieczny przyrost gotówki na przyszłość. Do strategii bezpiecznych zaliczyć możesz: obligacje, fundusze stabilnego wzrostu, fundusze pieniężne, fundusze z ochroną kapitału, lokaty bankowe, programy systematycznego oszczędzania itd. Jak sama nazwa wskazuje, celem tego koszyka jest zadbanie o Twoje bezpieczeństwo: pieniądze na emeryturę, niespodziewaną sytuację czy wręcz przyszłość Twoich wnuków. Ten koszyk daje Ci pewność, że odkładane pieniądze nie stopnieją a w miarę upływu czasu będą stabilnie rosły.


2. Koszyk agresywny

W przeciwieństwie do poprzedniego koszyka, ten jest przeznaczony na bardziej ryzykowne inwestycje. Im większe ryzyko tym większe szanse na spore zarobki, ale też spore straty. Jeśli spojrzysz na rynek giełdowy widać, że są okresy lat tłustych i lat chudych - dobrze jest załapać się na fale wzrostowe i na tym zarobić krocie. Jednak rynek jest nieprzewidywalny, i zdarzają się kolosalne porażki. Skończył się też prawdopodobnie okres pewnych zysków z inwestycji w nieruchomości - cena metra mieszkania już nie rośnie tak gwałtownie.

Oznacza to, że nie powinieneś inwestować wszystkiego w ryzykowne papiery, jednak czasami ryzyko popłaca - stąd część swoich pieniędzy powinieneś wkładać do koszyka agresywnego. Do wyboru tutaj masz kupno akcji, funduszy agresywnych (akcji), funduszy hybrydowych ze strategią inwestowania w giełdy (polskie, światowe) itd.


3. Przyjemności

I w końcu zasłużone bonusy :) Pieniądze, które zarobisz w koszyku agresywnym wydajesz na „przyjemności". Nie będę precyzować, co to konkretnie znaczy, bo wszystko zależy od kwoty którą operujesz, oraz od tego co Cię kręci.

Możesz też zdecydować, że część zarobionych w koszyku agresywnym pieniędzy będziesz przekładać do koszyka bezpiecznego. W ten sposób szybciej budujesz sobie komfort na przyszłość i zabezpieczasz zyski. Osobiście uważam, że po wdrożeniu tego modelu i systematycznym odkładaniu do koszyków bezpiecznego i agresywnego 100% zysków z inwestycji możesz spokojnie wydać na siebie i swoje polepszacze humoru :)


Jak skutecznie realizować strategię finansową?

Teraz kilka zasad, które pomogą Ci zbudować właściwy stan portfela


1. Dziesięcina inwestycyjna: 10% na przyszłość

Zdecyduj ile procent z miesięcznych wpływów będziesz przeznaczał na swoje koszyki. Dobrym pomysłem jest dziesięcina. Jest to na tyle mała kwota, że nie powinieneś obniżyć standardu życia (no może poza rezygnacją z kilku przyjemności), a na tyle znacząca, że odczujesz systematyczny wzrost wartości swoich koszyków.

Twoje pieniądze zaczną na Ciebie zarabiać.

Kolejna decyzja to rozkład pieniędzy po koszykach. Musisz wybrać jak wiele z tych pieniędzy na inwestycje przeznaczasz do koszyka bezpiecznego, a ile do agresywnego.

Na Twoją decyzję oczywiście wpływ ma sytuacja na rynku, Twój wiek, Twoje zamiłowanie do ryzyka: czy np. przez niepewne inwestycje nie możesz spać po nocach. To Twój wybór.



Prawdopodobnie, jeżeli sytuacja na rynku sprzyja, do tego jesteś młody i lubisz zaryzykować możesz spokojnie przyjąć rozkład: 30% koszyk bezpieczny, 70% koszyk. Poniżej tej granicy nie ma co schodzić - pamiętaj, że rynek jest zmienny i potrzebujesz tej gwarancji bezpieczeństwa (30%).



Jak to wygląda w praktyce? Prosty przykład: jeśli zarabiasz 5.000 to z tego inwestujesz 500 zł. Rozdzielasz to na 2 koszyki. Przykładowo: 300 zł na koszyk bezpieczny, i 200 zł na koszyk agresywny. I tak systematycznie co miesiąc.


2. Płać najpierw sobie

Oczywiście masz rachunki do zapłacenia i zobowiązania. Pierwszym jednak ruchem, który powinieneś wykonać po wpłynięciu upragnionej pensji, jest zabranie części i przeznaczenie ich właśnie na zbudowanie swoich finansowych koszyków. To trochę tak jak z zarządzaniem czasem: najpierw musisz wykonać rzeczy strategiczne i ważne, a dopiero potem przystąpić do rzeczy pilnych. W przeciwnym wypadku bieżące, pilne sprawy skutecznie Cię odciągną od realizacji planów życiowych. To samo z portfelem - najpierw strategiczne budowanie koszyków, dopiero później bieżące sprawy.

Twoje plany są najważniejsze i po uszczupleniu portfela o pieniądze na inwestycje będziesz musiał sobie poradzić z opłaceniem rachunków. Jeśli natomiast jest tak tragicznie, że nie masz 10% bufora, to tym bardziej zastanów się nad swoją sytuacją materialną i życiem: swoją pracą, wymaganymi kompetencjami, planami Twojego rozwoju i... decyduj czy czegoś nie zmienić, czy nie zainwestować w siebie. Jeśli jesteś w trudnej sytuacji polecam Ci dział artykułów kariera, a w szczególności ten tekst.


3. Automat do inwestowania

W całym procesie budowania swojej przyszłości finansowej jest ważna automatyzacja. Ponieważ całość opiera się na systematyczności i rozłożona jest w czasie, będziesz musiał zainstalować jakiegoś autopilota, który będzie pamiętał o tym by przeznaczać co miesiąc zadeklarowaną ilość pieniędzy na odpowiednie koszyki. Jeśli zostawisz to sobie - będziesz z każdą wypłatą zastanawiał się czy tym razem nie postąpić inaczej... i stracisz perspektywę wieloletniej strategii.


Najlepszym sposobem jest ustawienie stałych zleceń przelewów na zakup jednostek danych funduszy inwestycyjnych. Małe przypomnienie: koszyk bezpieczny to lokaty bankowe, fundusze obligacji, ochrony kapitału, stabilnego wzrostu, fundusze pieniężne itd., a koszyk agresywny to fundusze akcji i część funduszy hybrydowych.

Pełną listę funduszy, z charakterystyką i rankingiem znajdziesz choćby na stronach Supermarketu Funduszy Inwestycyjnych w mBanku.


Ze względu właśnie na automatyzację procesu budowy Twojej finansowej przyszłości nie polecam grania bezpośrednio na giełdzie, dlatego że przy akcjach musisz angażować dużo swojego czasu i nie ma mowy o automatyzacji. Bardziej polecam kupno funduszy akcji - płacisz odsetki, ale nie musisz stale doglądać swoich pieniędzy. Oczywiście wszystko zależy od Ciebie: jeżeli kręci Cię giełda i masz już odpowiednią wiedzę to śmiało uderzaj na giełdę.


Daj procentowi składanemu i Einsteinowi szansę i sam sprawdź czy Albercik miał rację :)
---

www.dlasiebie.pl - społeczność i forum pasjonatów rozwoju osobistego i niezależności finansowej

zapraszam,
Tomasz Zienkiewicz


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Podstawy zarządzania osobistymi finansami

Podstawy zarządzania osobistymi finansami

Autorem artykułu jest Rafał Możdżeń



Podstawowe kroki w zarządzaniu finansami osobistymi
Obecnie prawie każdy z nas ma bankowe konto, by otrzymywać przelewy wynagrodzenia, za aukcje na allegro, by wykonywać płatności etc. Najpowszechniejszymi tego typami kont są konta ROR czyli rozliczeniowo-oszczędnościowe.

Ale czy kiedykolwiek zastanawialiście się nad kosztami i korzyściami posiadania danego konta w porównaniu do innych kont ?

Na początku na pewno powinniśmy wziąść pod uwagę koszty prowadzenia konta. W tradycyjnych bankach (tzw. "marmurkach") standardowo prowadzimy za prowadzenie konta od kilku do nawet klikudziesięciu złotych. Jeśli przemnożymy to przez 12 msc. to w skali roku wydajemy ponad kilkadziesiąt złotych za samo prowadzenie. Poza tym często takie konta są nieoprocentowane lub bardzo nisko oprocentowane. Pomyśl - jeśli bank daje ci 0,25% rocznie to są to marne grosze. Z drugiej strony mamy banki, które dają ponad 5% oprocenowania. Porównaj to z bazową inflacją 3-4%. Poza tym dodatkowym czynnikiem mającym wpływ na otrzymywane odsetki jest częstotliwość kapitalizacji. Lepiej otrzymywać odsetki 5% w skali roku w przypadku kapitalizacji miesięcznej niż rocznej.

Następna sprawa to koszty dokonania przelewu. Każdy z nas płaci jakieś rachunki. A to np. za prąd, gaz, za czynsz, na 3 filar, za spłatę kredytu, za kupno na aukcji internetowej. Jeśli taki przelew kosztuje 0,5-1 zł to w skali miesiąca wydajesz kilka złotych.

Niektóre banki pobierają także pieniądze za wydanie lub rozliczanie karty bankomatowej. Inne biorą wyższe prowizje za pewne czynności np. miesięczne zestawnie transakcji. Jeśli korzystasz z innych produktów takich jak karty kredytowe, fundusze inwestycyjne to okaże się, że koszty mogą iść w setkilub nawet tysiące złotych !

Jeśli przestudiujesz dokładnie regulamin i taryfę opłat i prowizji swojego banku okaże się, że możesz w ciagu roku płacić niepotrzebnie mnóstwo pieniędzy.

Ale jest na to rada. Możesz zaoszczędzić na tego typu kosztach. Wystarczy, że porownasz konta i koszty jego prowadzenia. Ja osobiście polecam mBank. Ale można też spróbować coś innego. Na pewno konta internetowe z reguły są lepsze niż tradycyjne konta.

Zastanów sie więc w jakim banku masz konto i ile cię ono kosztuje.

Zapraszam na: http://taniefinanse.googlepages.com

Korneliusz
---

E-Biznes możesz zacząć i Ty ! Blog e-biznesowy Dobre książki


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Konta oszczędnościowe

Konta oszczędnościowe

Autorem artykułu jest Krzysztof Jakubowski



Czy wiesz który bank oferuje najwyżej oprocentowane konto oszczędnościowe?
Dlaczego konta oszczędnościowe są lepsze od lokaty?
Na którym koncie oszczędnościowym najlepiej ulokować swoje pieniądze?

Jeśli jeszcze tego nie wiesz to zajrzyj na www.mlodybiznes.org
Od pewnego czasu coraz popularniejsze na polskim rynku bankowym stają się tzw. rachunki oszczędnościowe. Działają one na zasadzie zwykłych ROR-ów, a dodatkowo występuje w ich przypadku oprocentowanie środków pieniężnych znajdujących się na rachunku.

Można już nawet zacząć mówić o konkurencji pomiędzy bankami w tym sektorze bankowości. Sytuacja w czołówce jest bardzo wyrównana, zaś pozostałe banki oferują coraz więcej.

W krótkim czasie możemy się spodziewać kolejnych wzrostów oprocentowania rachunków oszczędnościowych, gdyż banki nie zareagowały jeszcze na ostatnią (lutową) podwyżkę stóp procentowych, oraz Rada Polityki Pieniężnej szykuje kolejną podwyżkę stóp już w marcu. Oprocentowanie kont oszczędnościowych może zatem wzrosnąć nawet o 0.5 %. A już teraz oferują więcej niż zwykłe lokaty (o lokatach możesz również poczytać na stronie http://www.mlodybiznes.org)...

Jednym fenomenem kont oszczędnościowych jest oprocentowanie równe lub nawet wyższe niż na lokacie, kolejnym jest dostępność środków zgromadzonych na rachunku w każdym momencie. W odróżnieniu od lokat, gdzie podjęcie pieniędzy prawie zawsze równa się utracie nagromadzonych odsetek. Na koncie oszczędnościowym odsetki są naliczane każdego dnia, czyli dla przykładu - wybierając wszystkie pieniądze w środę, nie stracimy odsetek naliczonych za poniedziałek i wtorek. Dzięki temu pieniądze mamy cały czas pod ręką.

To są z pewnością dwie największe zalety kont oszczędnościowych. W przeważającej części przypadków również prowadzenie konta nie wiąże się z opłatami.

Niestety sporo banków każe sobie płacić prowizje za przelewy, dając klientom do dyspozycji 1 do maksymalnie 3 darmowych przelewów miesięcznie. Należy o tym pamiętać i ustalić sobie sztywne zasady, aby nie skończyło sie na tym że do konta oszczędnościowego musimy dopłacać.

Przed zdecydowaniem się na konto, warto zapoznać się z taryfą opłat i prowizji, aby później nie spotkała nas niemiła niespodzianka. Czasem bowiem banki wymyślają różne "dziwne" opłaty.

Życzę wyboru najwłaściwszego konta i mam nadzieję że moja praca będzie dla Was przydatna.

Na stronie www.mlodybiznes.org znajdziesz szczegółowe zestawienie kont oszczędnościowych.
---

www.mlodybiznes.org


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jeśli oszczędzać to realnie

Jeśli oszczędzać to realnie

Autorem artykułu jest Michał Kowalski



Czy za 300 zł comiesięcznych oszczędności możemy uzyskać 5 000 zł emerytury? Na to liczą doradcy finansowi proponujący klientom plany systematycznego oszczędzania – taką symulację całkiem niedawno widziałem w jednym z programów telewizyjnych. Tymczasem do realizacji ambitnego emerytalnego celu potrzeba nie 300 a blisko 1400 zł miesięcznie.

Czy za 300 zł comiesięcznych oszczędności możemy uzyskać 5 000 zł emerytury? Na to liczą doradcy finansowi proponujący klientom plany systematycznego oszczędzania – taką symulację całkiem niedawno widziałem w jednym z programów telewizyjnych. Tymczasem do realizacji ambitnego emerytalnego celu potrzeba nie 300 a blisko 1400 zł miesięcznie.

Sprawdźmy skąd ta różnica. Do naszych obliczeń przyjmijmy 30-letni okres oszczędzania i 10% roczną stopę zwrotu w tym okresie. Na koniec inwestycji uzyskamy prawie 683 800 zł. Kwota ta posłuży nam później do wypłaty comiesięcznej emerytury. Jeśli uda się osiągnąć stopę inwestycji na poziomie 6% w okresie wypłaty emerytury to owe blisko 700 000 zł wystarczy nam na 20 lat życia. W ten sposób będziemy mogli co miesiąc wypłacać sobie 4 900 zł wiodąc szczęśliwe życie staruszka. Mimo że poprawność matematyczna powyższych obliczeń nie budzi wątpliwości, to jednak wprawne oko zauważy pewien niepokojący aspekt.

Wartość pieniądza w czasie

Blisko 5 000 zł co miesiąc jest kwotą, którą nie pogardziłby pewnie przeciętny emeryt. Jednak zauważmy, że pieniądze te mamy otrzymywać dopiero za 30 lat. Należy zatem uwzględnić fakt utraty ich wartości w czasie, popularnie nazywany inflacją. Dla przykładu dziś za 5 000 zł możemy kupić 1 667 kg ziemniaków, jeśli jednak będą one drożeć 3% rocznie wówczas za 30 lat stać nas będzie jedynie na 687 kg. Może przykład jest banalny, ale fakt nieuwzględnienia inflacji może być dla naszych finansów katastrofalny. Oznacza to, że 5 000 zł dzisiaj ma taką samą wartość co ok. 12 000 zł za 30 lat. To o takiej emeryturze powinniśmy rozmawiać myśląc realnie o obecnych 5 000 zł.

Opodatkowanie

Podatek od zysków kapitałowych skutecznie pomniejsza uzyskiwane stopy zwrotu. Myśląc o emeryturze należałoby zatem wybierać takie rozwiązania inwestycyjne, dzięki którym tego podatku nie zapłacimy. Ustawodawca wprowadzając Indywidualne Konto Emerytalne (IKE) liczył na to, że zachęty podatkowe zaktywizują Polaków przekonując ich do dobrowolnego odkładania na starość. Tak się jednak nie stało. IKE nie jest popularne a i sami doradcy finansowi go nie promują, gdyż przeważnie nie wiele na sprzedaży takich produktów zarabiają. Trzeba również pamiętać, że niektóre instytucje wprowadzając IKE obciążyły je wysokimi kosztami a dla inwestora nie ma to znaczenia, czy zapłaci podatek do Skarbu Państwa, czy opłaty na rzecz instytucji finansowych.

Nie zmienia to jednak faktu, że jest to w praktyce jedyny sposób na uniknięcie podatku „Belki” gdy celem jest gromadzenie pieniędzy na jesień życia. Nie ma jednak idealnych rozwiązań inwestycyjnych, zatem również IKE ma wady wynikające wprost z ustawy. Alternatywne wobec IKE drogi do emerytalnego szczęścia wiążą się z koniecznością zapłacenia podatku. Może on być płacony przy każdej zmianie produktu inwestycyjnego, lub też odroczony i zapłacony na koniec okresu oszczędzania. Skarb Państwa nie oszczędzi nas również w podeszłym wieku, gdy wypłacana emerytura będzie pomniejszać nasze oszczędności zgromadzone na jakimś, dajmy na to, funduszu pieniężnym przynoszącym kilkuprocentowe odsetki.

Kapitalizacja

Licząc przyszłą wartość odkładanych co miesiąc pieniędzy musimy mieć świadomość, że do wzoru na tę matematyczną funkcję podstawiamy oczekiwaną miesięczną stopę zwrotu, która później, co wynika ze wzoru, będzie kapitalizowana. Jeśli zatem chcemy policzyć przyszłą wartość zgromadzonych pieniędzy przy założeniu osiąganej stopy zwrotu na poziomie 10% rocznie musimy ową stopę przekształcić tak, aby uzyskać jej „odpowiednik” miesięczny. Nie wystarczy jednak podzielić 10% przez 12, co da 0,83%, gdyż owe 0,83% po comiesięcznej kapitalizacji da nam wartość 10,47% w skali roku. Ta z pozoru drobna, prawie pół-procentowa, różnica ma bowiem istotne znaczenie w długim terminie - w okresie 30 lat przy kwocie 300 zł odkładanej miesięcznie uzyskamy w ten sposób o 60 000 zł więcej! Prawidłowo policzona stopa miesięczna powinna wynosić 0,797%, co wynika ze wzoru: (1+10%)^(1/12)-1.

Podsumowanie

Pozostaje nam zatem tylko policzyć, ile faktycznie trzeba oszczędzać miesięcznie, aby w przyszłości uzyskać realną emeryturę w wysokości obecnych 5 000 zł. Uwzględniając powyższe sugestie jeszcze raz przedstawmy założenia do obliczeń:
1) Realna emerytura: 5 000 zł
2) Okres oszczędzania: 30 lat
3) Okres wypłaty emerytury: 20 lat
4) Oczekiwana roczna stopa zwrotu w okresie oszczędzania: 10%
5) Oczekiwana roczna stopa zwrotu w okresie wypłaty emerytury: 6%
6) Inflacja roczna: 3%
7) Podatek od zysków kapitałowych płatny na koniec okresu oszczędzania oraz w momencie każdorazowej wypłaty emerytury

Przyszła wartość dzisiejszej kwoty 5 000 zł przy założeniu powyższej inflacji wyniesie za 30 lat 12 136 zł. Naszym celem jest utrzymanie realności emerytury także przez okres 20 lat jej wypłaty zatem musimy do jej indeksacji nadal używać wskaźnika inflacji. W ten sposób emerytura np. po pięciu latach wypłaty będzie miała ciągle realną wartość obecnych 5 000 zł. Poza tym, za każdym razem gdy będziemy wypłacać emeryturę należy się liczyć z koniecznością płacenia podatku „Belki”. Potrzebujemy więc 2 393 056 zł, aby zaspokoić nasze realne przyszłe 20-letnie potrzeby emerytalne uiszczając przy tym należy podatek.

Ile zatem trzeba miesięcznie oszczędzać, aby uzbierać kwotę, która po uwzględnieniu podatku od zysków kapitałowych (płacony po 30 latach) zmniejszy się do 2 393 056 zł potrzebnych na obsługę naszej emerytury? Odpowiedź jest prosta. To 1 365 zł miesięcznie, czyli o ponad 1 000 zł więcej niż można by było oczekiwać dokonując prostych obliczeń jak na początku tego tekstu. Jeśli wykorzystamy IKE do gromadzenia oszczędności emerytalnych wówczas miesięczna składka spadnie nam po poziomu ok. 1151 zł, co i tak przekracza dopuszczalny ustawowo limit wpłat. Nie mamy zatem wyboru. Może wykorzystując istniejące produkty inwestycyjne uda nam się odroczyć podatek, ale póki co w większym lub mniejszym wymiarze i tak go zapłacimy. Sposób i moment płacenia podatku mogą zatem w istotny sposób wpływać na wysokość zgromadzonych oszczędności, a powyższy przykład przedstawia tylko jedną z możliwych kombinacji.

Jak widać oczekując realnej emerytury trzeba też realnie oszczędzać. Niestety nie będzie drugiej szansy. Nie należy również przesadnie liczyć na szczęście. Jest wiele niewiadomych jak chociażby same założenia do obliczeń, które wcale nie muszą się ziścić. Może warto wziąć na to poprawkę i po prostu wyliczoną miesięczną składkę zaokrąglić jeszcze w górę. Tak na wszelki wypadek.

---

Michał Kowalski Wealth Solutions - Lokaty strukturyzowane


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

„Zostań moim niewolnikiem”

„Zostań moim niewolnikiem”

Autorem artykułu jest Arkadiusz F Pluta



Jak ważna jest kontrola w interesach, aby nie zostać finansowym niewolnikiem.
Niedawno oglądałem w telewizji reportaż o żywności modyfikowanej genetycznie. Pokazano w nim hinduskich rolników, którzy kupują na kredyt drogie nasiona „ulepszonych roślin” od wielkich koncernów rolnych. Ten materiał siewny był reklamowany jak mercedes w stosunku do tradycyjnych nasion, ponieważ nie imają się go szkodniki. Slogan ten był tylko dobrym chwytem marketingowym. Te cudowne nasiona miały wszczepione geny samo-destrukcji. To powodowało, że wyrosłe z nich rośliny nadawały się tylko do konsumpcji. Natomiast otrzymane z nich nasiona czy też ziarno nie mogło być użyte do zasiewu w następnym roku. W ten sposób rolnik zmuszony jest co roku kupować materiał siewny od koncernów rolnych. To uzależnienie powodowało, że rolnicy często popadali w spiralę zadłużenia (np. w czasie nieurodzaju). Niektórzy muszą sprzedać część posiadanych gruntów, aby spłacić długi lub zakupić nowe nasiona. Te nowe wynalazki są oczywiście opatentowane i generują zyski-mutanty. Celowo pomijam aspekt zdrowotny, to następne pokolenia przekonają się na własnej skórze o wspaniałych właściwościach tych produktów?! Cała ta historia to nie science fiction, ale szara rzeczywistość w niektórych obszarach naszego globu. Sytuacja ta przypomina mi po części działania mafii. Do dzisiaj słyszymy o osobach, które wabione mirażami zarobków pracują na czarno na zachodzie. Na miejscu okazuje się, że oszczędności szybko się kończą. Musimy kupić żywność, opłacać czynsz oraz opłacać różne prowizję za wymarzoną pracę. W końcu okazuje się, że zarobki są niskie i wystarczają tylko na spłatę długu, który w międzyczasie urósł jak na drożdżach. Kto oglądał film „Dług” Krzysztofa Krauzego, ten wie, jak taki scenariusz może się skończyć? Oczywiście te historie są skrajne i wynikają one z biedy, braku wiedzy oraz zwyczajnej żądzy zysku. Mają one jednak pewne elementy wspólne:

· Oddajemy częściową lub całkowitą kontrolę nad sytuacją drugiej osobie, często wchodząc w nowy obszar bez wstępnego rozeznania, ale z dużą dozą ufności;

· Brak przygotowanego wyjścia awaryjnego, gdy coś nie pójdzie zgodnie z planem.


Często ludzie tkwią w takich sytuacjach, bo chcą wyjść z twarzą. Niestety często dalej się pogrążają i cena do zapłaty jest ogromna. Lepszym rozwiązaniem jest wyjście z tej sytuacji w początkowej fazie, gdy straty są jeszcze małe. Wymagana jest jednak odwaga, aby przyznać się przed samym sobą i swoimi bliskimi, że popełniliśmy błąd. W końcu błądzić jest rzeczą ludzką.

Poniżej podam kilka takich przykładów utraty kontroli, gdy dokonujemy różnych transakcji finansowych.

1. Kupując mieszkanie od dewelopera, często nie wiemy, ile będzie ono nas finalnie kosztować? Umowy są przeważnie tak skonstruowane, że płacimy za wymarzone lokum według kosztów wytworzenia (budowy). Te koszty są wiadome dopiero po zakończeniu budowy. Dodatkowo mogą być wmontowane w umowę różne klauzule waloryzacyjne (np. cena podwyższana co kwartał o wskaźnik inflacji). W ostatecznym rozrachunku może się okazać, że do ceny wyjściowej należy dopłacić jeszcze połowę! W tym przypadku deweloper może swobodnie kształtować koszty budowy np. poprzez wynajęcie własnej firmy podwykonawczej do budowy.

2. Kupujemy mniejszościowy udział w danym podmiocie gospodarczym a pozostały właściciel ma pełnię władzy i może podjąć prawie każdą decyzję. Zdarza się często, że wyprowadza co cenniejsze aktywa ze spółki, aby nie dzielić się zyskami ze wspólnikiem mniejszościowym. W sytuacji spółki akcyjnej notowanej na giełdzie, możemy odsprzedać ten gorący ziemniak mniej zorientowanemu nabywcy. W przypadku spółek niepublicznych wyjście z takiej inwestycji jest utrudnione, szczególnie, gdy wspólnicy są skłóceni.

3. Główne zyski naszego biznesu wynikają ze stosowania korzystnej interpretacji podatkowej (nie znana i nie stosowana szeroko przez innych) lub działania w branży głęboko upolitycznionej i zbytnio nie lubianej (np. biopaliwa). Tutaj oddajemy kontrolę nad biznesem fiskusowi i decydentom politycznym. To od ich widzimisię, będzie zależało czy biznes ten będzie nadal istniał i czy nie zostaniemy w przyszłości przestępcami podatkowymi.

4. Oddajemy w zarządzanie pieniądze firmie inwestycyjnej (np. różnej maści fundusze), która obiecuje złote góry. Nie mamy zielonego pojęcia o tego typu inwestycjach i nie mamy żadnego wpływu na decyzje inwestycyjne tej firmy. Czasami nie ma także żadnego centralnego urzędu kontrolującego tego typu firmy. Otrzymujemy tylko od czasu do czasu raport o wynikach naszej inwestycji oraz kartkę na święta. Nie jeden z czytelników powie, że to norma. Oddajemy przecież pieniądze specjalistom od zarabiania?! Tylko kierunek przepływu pieniędzy z reguły jest odwrotny od oczekiwanego!

5. Bierzemy długoterminowe kredyty inwestycyjne o zmiennej stopie procentowej (często walutowe) pod zastaw firmy i majątku osobistego. Dodatkowo musimy jako firma spowiadać się z osiągnięcia określonych parametrów finansowych (minimalny zysk netto i sprzedaż). W przypadku nie osiągnięcia tych parametrów bank może wypowiedzieć umowę. Takie zapisy powodują, że jesteśmy w kieszeni bankiera i decydentów na rynku finansowym. Od tych ostatnich zależy także wysokość stóp procentowych i kursów walutowych. Należy się mocno modlić, aby inwestycja okazała się strzałem w dziesiątkę.


I to by było na tyle przykładów „nowoczesnego niewolnictwa”. Wydaje się, że w interesach wciąż aktualna jest dewiza Lenina: „ufaj, ale kontroluj”.

http://www.aphossa.pl
---

Arkadiusz,Inwestor,www.aphossa.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Cóż to jest PIENIĄDZ LOKALNY?

Cóż to jest PIENIĄDZ LOKALNY?

Autorem artykułu jest Joanna Wiejak



Poprzez bardzo mały nakład inwestycja w pieniądz zastępczy i lokalny jest nie lada gratką, patrząc na unikalność, ciekawostkę, nakład i wzrastające zainteresowanie kolekcjonerów oraz inwestorów.

Czy na pieniądzach lokalnych można zarobić?

Dziś można ulokować z zyskiem pieniądze w monetach obiegowych, kolekcjonerskich oraz banknotach, będących obecnymi środkami płatniczymi. Mało kto wie, że w Polsce możemy płacić też pieniądzem lokalnym, bitym przez naszą Mennicę Polską S.A. Tygodnik internetowy CashFlow&You w najnowszej serii dla inwestorów, zamieścił artykuł, w którym opisuje, w jaki sposób można zarabiać na pieniądzach lokalnych i zastępczych. Publikuje też kolekcje nie dostępne jeszcze w oficjalnych katalogach numizmatycznych.

Poprzez bardzo mały nakład inwestycja w pieniądz zastępczy i lokalny jest nie lada gratką, patrząc na unikalność, ciekawostkę, nakład i wzrastające zainteresowanie kolekcjonerów oraz inwestorów.

Pieniądz lokalny w formie monety-żetonu pojawił się w 2006 roku w Jastarni (75 lat Juraty). Była to moneta-żeton zwana MERK, którą można było płacić w okresie od 1 maja 2006 do 30 września 2006 za towary i usługi. Moneta miała nominał "3 MERK".

Miasto Jastarnia wymieniało MERK-i po 3 złote za jedną sztukę, jednocześnie gwarantując, że przed upływem końca września, można będzie monetę bez problemów z powrotem wymienić na 3 złote. Było to niezłą promocją dla regionu, w którym ów żeton w formie monety się ukazał.

Władze miasta nie spodziewały się, że zwracana ilość merek w celu wymiany na złotówki będzie bardzo znikoma.

Prawie wszyscy, którym monetę udało się nabyć, zachowywali ją na pamiątkę lub w celu inwestycyjnym. Dlaczego? Otóż była naprawdę ciekawostką, do tej pory nie spotykaną od czasów przedwojennych, gdzie np. pojawiły się monety zastępcze dla miasta Gdańska w 1920 roku.

Monety-żetony, jeszcze nie skatalogowane w popularnych katalogach numizmatycznych, wybite dla miast: Mosiny, Rybnika, Powiatu Gdańskiego, Powiatu Krakowskiego w miedzi i srebrze oraz pełna treść artykułu „Cóż to jest pieniądz lokalny?” opublikowane zostały w tygodniku internetowym CashFlow&You nr 50 (20/2008), wydawca: e-ProfitSystem.
Autor artykułu i zdjęć: Artur Mikołajczak.

---

Joanna Wiejak

- Kursy dla Inwestorów - Sposób na zyski i finansową niezależność >>
- Kuźnia Milionerów - Spełnij swoje finansowe marzenia >>


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Kredyt bez BIK i manipulacje

Kredyt bez BIK i manipulacje

Autorem artykułu jest Wojciech Negovvski



Osoby mające w swojej przeszłości kłopoty ze spłatą zobowiązań mają szansę na kredyt czy pożyczkę, jednak często ich wymagania są obiektywnie biorąc bardzo nadmuchane i nie biorą pod uwagę ryzyka pożyczkodawcy jakie się wiąże z ich osobą.
„Czy jest szansa na powrót do normalności dla osoby, która popełniła kilka błędów w młodości i miała z tego tytułu problemy ze spłatą kredytów i jest wpisana do BIK?” - takie pytanie otrzymałem mailem i prawdę mówiąc, przeglądając różne fora internetowe to nie dziwię się zwątpieniu i twierdzeniom „nie ma szans na kredyt bez BIK” itp.

Przed wypowiadaniem podobnych stwierdzeń powinniśmy spojrzeć na to zagadnienie od tej drugiej strony i postawić się w roli pożyczkodawcy. Gdybyśmy mieli pożyczyć komuś pieniądze, to posiadając wiedzę o jego problemach ze spłatą ba! Nawet niespłaconymi poprzednimi kredytami – to jak byśmy postąpili? Dlatego żądania niektórych osób poszukujących na gwałt dowolnego kredytu, którego faktycznie ewentualny pożyczkodawca ma przesłanki aby sądzić, że nie mają zamiaru spłacić ocierają się o paragrafy kodeksu karnego a mianowicie świadome wyłudzenie kredytu. Pożyczająca pieniądze instytucja, chce na kredycie zarobić! Więc, co jest oczywiste pożycza takim osobom, które w jej mniemaniu a konkretnie zdaniem analityków ryzyka kredytowego, spełniają te przesłanki pozwalające z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić iż kredyt zostanie spłacony i przyniesie firmie zysk. Przecież nie można być tak naiwnym i oczekiwać, że taka instytucja będzie rozdawać pieniądze na prawo i na lewo.
Więc jak już napisałem powyżej, firma udzieli finansowania, a w tym przypadku jest to kredyt bez BIK tylko takiej osobie, która zdaniem analityków jest w stanie i spłaci ten kredyt. Jeśli już otrzymaliśmy odmowę, to zastanówmy się czy na miejscu firmy odmawiającej nam kredytu nie postąpilibyśmy tak samo? Firma Wierzyciel SA udziela pożyczek bez weryfikacji bazy BIK aczkolwiek dodatkowym zabezpieczeniem wymaganym przez firmę jest np. poręczenie osoby trzeciej – czy nawet dwoje poręczycieli. Firma wymaga również bezwzględnie dokładnego wypełnienia wszelkich zasad opisanych w warunkach udzielenia pożyczki. Niestety ale zdarzają się sytuacje, gdzie klienci podrabiają zaświadczenia o zatrudnieniu, czy usuwają niewygodne dla siebie informacje o zajęciach komorniczych… lub podwyższają kwotę wynagrodzenia, usiłując uzyskać wyższą kwotę pożyczki niż faktycznie wynikałaby z analizy ich dochodów. Oczywiście jak twierdzi szef operatora pożyczki Wierzyciel SA firmy Webglobal - sposoby, jakimi posługują się ludzie próbujący wyłudzić pożyczkę są różne i w tej grupie osób starających się o kredyt bez BIK odsetek takich osób próbujących różnych nieuczciwych sztuczek jest znacznie większy niż w ogóle kredytobiorców. Niestety wpływa to na szybkość obsługi kredytobiorców, ponieważ nie udaje się bez zwłoki dokładnie zweryfikować wszelkich danych, które są manipulowane przez składających wnioski i weryfikacja dokumentów trwa kilkakrotnie dłużej niż w przypadku osób starających się o normalny kredyt. Osoby uczciwie składające taki wniosek niestety czasami są zniecierpliwione musząc czekać kilka dni na weryfikację wniosku a później akceptację umowy ale to wpływ tych nieuczciwych wnioskujących, którzy doprowadzili do takiego procesu weryfikacyjnego swoimi manipulacjami.

---

Wojciech Negovvski
Wierzyciel SA
globalkredyt


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Teraz albo nigdy...

Teraz albo nigdy...

Autorem artykułu jest Daniel Janik



Czy myślałeś/-aś kiedyś o oszczędzaniu ale na myśleniu o tym zazwyczaj kończyłeś? Twierdziłeś, że nie potrafisz oszczędzać, a poza tym to nie masz na razie z czego - zaczniesz, gdy będziesz więcej zarabiać. Minęło trochę czasu, zarabiasz lepiej, a oszczędności jak nie było, tak nie ma... A wystarczy tak niewiele, pewien nawyk...

Najpierw płać sobie to zasada, która po raz pierwszy została sformułowana bodajże przez George’a Clasona w jego książce pt. „Najbogatszy człowiek w Babilonie ”. Mówią o tym także moi mentorzy: Brian Tracy czy Robert Kiyosaki w wielu swoich pracach.

To, że pracujemy na pieniądze – to raz. Ale możemy także sprawić, by te (niekiedy ciężko zarobione) pieniądze zaczęły także pracować dla nas! Aż do takiego momentu, gdy nasz przychód pasywny będzie wyższy niż nasze wydatki i, jeśli taka będzie nasza wola, będziemy mogli zrezygnować z pracy... Na razie może do dość odległa perspektywa, ale jakże przyjemna!

No właśnie, ale jak tego dokonać?

Parę lat temu głośno było w mediach o listonoszu z USA (ktoś sceptyczny stwierdzi w tym momencie, że takie rzeczy to tylko w Stanach są możliwe...), który przechodząc na emeryturę uzbierał na swoim koncie inwestycyjnym ponad 2.000.000$! Co robił? Odkładał każdego dnia 1$ i na koniec każdego miesiąca wpłacał to na fundusz inwestycyjny. Robił tak cały czas trwania jego pracy zawodowej, czyli około 40 lat.

Niby długo, ale on przecież odkładał naprawdę niewielkie kwoty! Gdyby to odkładał do skarpety (nie będę uwzględniał tutaj inflacji) miałby niecałe 15 000$. Skąd więc ta niebotyczna kwota? Otóż zadziałało tutaj prawo procentu składanego. Albert Einstein stwierdził kiedyś: największym wynalazkiem ludzkości jest procent składany. Jak widzimy na przykładzie listonosza – mógł mieć rację.

Czym jest procent składany? To inaczej procent z procentów lub też zysk z zysków. Inwestując 1000zł na 10% rocznie, po roku będziemy mieli 100zł odsetek, po 2 latach natomiast byłoby to już 110zł, ponieważ zarobione z odsetek 100zł również podlega teraz temu oprocentowaniu. Może to się wydawać nieznaczącą kwotą, ale jeśli regularnie inwestujemy (nawet stosunkowo niewielkie pieniądze) i damy tym pieniądzom odpowiednio długi okres czasu – dojdziemy to naprawdę satysfakcjonujących kwot!

Wracając do tematu, czyli płacenia najpierw sobie...

Otóż, żeby móc inwestować pieniądze, musimy je najpierw mieć... Może i niezbyt odkrywcze, jednak ludzie często o tym zapominają. Niektórzy pracują całe życie i nie mają żadnych oszczędności (inwestycji)...

Dzieje się tak dlatego, ponieważ nie płacili najpierw sobie.

Za każdym razem, gdy zarabiasz jakieś pieniądze, odłóż na samym początku część, którą przeznaczysz na inwestycje. Niech to będzie powiedzmy 10% - to jest dość dobry pułap. Oczywiście im więcej, tym lepiej. Jeśli nie możesz na razie tyle, to odłóż mniej, ale odłóż – chodzi o wyrobienie pewnego nawyku. W miarę, jak będziesz więcej zarabiać (robisz już coś w tym kierunku, prawda?), kwoty będą coraz większe, a i procentowy udział oszczędności w będzie się zwiększał.

Jeśli jednak nie potrafisz odłożyć i zainwestować nawet najmniejszej kwoty (75-100zł) miesięcznie to masz spory problem... Zacznij choćby od najmniejszych kwot, żeby wyrobić w sobie nawyk oszczędzania - z czasem będzie coraz łatwiej i zaczniesz oszczędzać większe kwoty.

Aha, jeszcze jedno. Chodzi tutaj o pieniądze, które mają pracować dla Ciebie, a nie o to, żeby odłożyć 50 000zł i kupić sobie auto (chyba, że to auto będzie na Ciebie zarabiać). Powiedzmy, że uzbierasz za 20 lat 500 000 zł – będziesz mógł żyć za odsetki nie ruszając jednocześnie puli podstawowej. Będziesz miał złote jajka, a kura ciągle będzie cała i będzie znosiła nowe!

PS. Jest wiele możliwości zainwestowania Twojego kapitału, jak choćby fundusze inwestycyjne. Nie musisz się tu znać tak dobrze, jak w przypadku inwestowania na giełdzie, jednak to nie zwalnia Cię od zdobycia przynajmniej podstaw w temacie działalności i ryzyka związanego z funduszami. To są Twoje pieniądze i, jak to powiedział największy inwestor wszech czasów Warren Buffett, musisz pamiętać o dwóch zasadach: „Zasada nr 1: Nigdy nie trać pieniędzy. Zasada nr 2: Zawsze pamiętaj o zasadzie nr 1.” Im więcej wiesz, tym mniej ryzykowne staje się inwestowanie i tym bezpieczniejsze są Twoje pieniądze!



PS. Żeby za 40 lat (dla moich rówieśników, dla innych trochę wcześniej) nie było tak jak w pewnym kawale:

Wyjechał rolnik na jesień kombajnem na pole, rozgląda się chwilę, łapie za głowę i mówi: o cholera, zapomniałem zasiać...

PPS. Ta zasada nie musi wcale odnosić się tylko do oszczędzania pieniędzy w czystym tego słowa znaczeniu. Można ją również wykorzystać do inwestycji w siebie - kupię książkę/odłożę na szkolenie/zapiszę sie na kurs teraz, a nie dopiero "jak mi coś zostanie", bo w 99% przypadków nie zostanie...

---

...ale co to za życie?


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Opłaty w OFE nie takie straszne

Opłaty w OFE nie takie straszne

Autorem artykułu jest Maciej Kossowski



W przypadku OFE przepisy krępują zarządzających, strach przed koniecznością dopłacania uczestnikom zmusza do zachowań stadnych na zasadzie: "lepiej sie nie wychylać". Zdaniem niektórych mediów, największym problem są opłaty pobierane od składek. Czy na pewno?
OFE jakie są każdy widzi - przepisy krępują zarządzających, strach przed koniecznością dopłacania uczestnikom zmusza do zachowań stadnych na zasadzie: "lepiej sie nie wychylać". Problemem jest zbyt niski dopuszczalny udział akcji (40 proc.) oraz 5-procentowy limit udziału instrumentów zagranicznych. To drugie szczególnie boli przyszłych emerytów w sytuacji gdy polski rynek akcji zachowuje się bardzo słabo w relacji do innych giełd. Tymczasem, zdaniem niektórych mediów, największym problem są opłaty pobierane od składek. Czy na pewno?

Większość OFE pobiera maksymalne 7 proc. od każdej wpłaconej składki i tak będzie do 2010 roku. To sporo. Jednocześnie opłata zarządzanie to 0,54 proc. (lub mniej w funduszach o aktywach powyżej 8 mld zł, a są już takie cztery). Fundusze zrównoważone - do których z racji składu portfela można porównać OFE - zarządzane są średnio za 3,2 proc. w skali roku. Opłaty dystrybucyjne są różne. Standardowo, wg danych Analiz Online wynoszą 3,8 proc. Przy czym można oczywiście kupić jednostki bez opłat dystrybucyjnej (np. w promocji).

Z dwojga złego lepsza jest wyższa prowizja od składki niż wysoka opłata za zarządzanie - prowizja pobierana jest tylko od nowych wpłat, a opłata za zarządzanie co roku od całości aktywów. W ten sposób, w miarę upływu czasu, relacja pieniędzy które trafiają do OFE w formie prowizji do łącznej kwoty kapitału zgromadzonego przez przyszłego emeryta będzie maleć. Zyskiwać na znaczeniu będzie wysokość opłaty za zarządzanie. A ta jest w OFE relatywnie niska.

Warto to pokazać na przykładzie. Załóżmy, że wpłacamy do OFE 200 zł przez 30 lat. Od każdej składki potrącona jest 7-procentowa prowizja (pamiętajmy że w rzeczywistości będzie ona spadać do 3,5 proc. w 2014). Dodatkowo co roku zarządzający potrąca 0,54 proc. od aktywów. Średnia roczna stopa zwrotu to 10 proc. Po 30 latach zebrany kapitał to prawie 345 tys. zł.

A teraz wpłacajmy nasze 200 zł do funduszu zrównoważonego, który nie pobiera opłaty wstępnej. Jednocześnie opłata za zarządzanie to 3 proc. w skali roku. Wartość naszego kapitału po 30 latach wyniesie 224 tys. zł. Różnica między OFE a funduszem to ponad 120 tys. zł. Wniosek? Na dłuższą metę większe znacznie ma opłata za zarządzanie - to ona pomniejsza stopę zwrotu.

Opłaty od składek w OFE są oczywiście wysokie. Nie jest to jednak najważniejszy problem polskiego systemu emerytalnego. Jeśli media chcą walczyć o niższe opłaty to warto przyjrzeć się poczynanion polskich funduszy inwestycyjnych w których jest niewiele mniej pieniędzy niż w OFE, a opłaty za zarządzanie są dwa razy wyższe niż w funduszach zagranicznych.
---

Maciej Kossowski
źródło: blog na maciejkossowski.blox.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Opodatkowanie dochodów kapitałowych i dochodów z odsetek bankowych, obligacji i dywidend

Opodatkowanie dochodów kapitałowych i dochodów z odsetek bankowych, obligacji i dywidend

Autorem artykułu jest Marcin Bielicki



Czy wiesz, że podatek zwany "podatkiem Belki" to w zasadzie dwa różne podatki? Jakie to ma skutki dla przeciętnego Polaka? Co powinien o tym wiedzieć?
Podatek, który odczuwają wszyscy inwestorzy i posiadacze rachunków bankowych, zwany „podatkiem Belki” jest w rzeczywistości dwoma różnymi podatkami o innych zasadach funkcjonowania. Jakich? O tym poniżej.

Przede wszystkim podatek od zysków kapitałowych jest pobierany na podstawie innego przepisu niż podatek od dochodów z odsetek bankowych i innych form oszczędzania i inwestycji, np. w fundusze inwestycyjne. W obu przypadkach mają zastosowanie przepisy ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych (updof), jednak zyski kapitałowe są opodatkowane na podstawie art. 30b, zaś dochody z odsetek bankowych, zysków z funduszy inwestycyjnych, odsetek i dyskonta od papierów wartościowych i dywidend na podstawie art. 30a ustawy. Oznacza to przede wszystkim, że w przypadku dochodów opodatkowanych na podstawie art. 30a płatnikiem podatku, czyli instytucją obliczającą i pobierającą podatek od klienta, jest – odpowiednio – bank, Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych, biuro maklerskie prowadzące rachunek klienta i spółka, która wypłaciła dywidendę. Podatnik/klient nie otrzymuje od tych instytucji żadnego formularza PIT, w związku z czym nie musi wykazywać dochodu z tych źródeł w swoim zeznaniu podatkowym i uzyskany przychód nie powiększa jego podstawy opodatkowania na zasadach ogólnych (nie grozi mu wpadnięcie w wyższy próg podatkowy). Dodatkowo w przypadku, gdy zysk nie przekroczy miesięcznie (w przypadku lokat i depozytów bankowych) lub – w przypadku funduszy inwestycyjnych – przy konwersji bądź umarzaniu jednostek, zaś w przypadku zysków z tytułu wypłaconych dywidend i odsetek od obligacji – w momencie ich wypłacenia – 2,49 zł, podatek nie jest pobierany. Jest to związane z zaokrąglaniem podstawy opodatkowania i kwoty podatku na mocy przepisów ordynacji podatkowej . W przypadku, gdy odsetki na rachunku/zysk w rejestrze fi/kwota dywidendy/odsetki z obligacji osiągną kwotę 2,50, to zgodnie z przepisami są one zaokrąglane do pełnej złotówki, czyli 3 zł, zaś podatek (również zaokrąglony do pełnych złotych) wyniesie wówczas 1 zł (3 zł*19% = 0,57 zł). Tak więc w skrajnym przypadku podatek może wynieść nawet 40% zysku (1 zł odprowadzone od 2,50 zł zysku to właśnie 40%).
Art. 30b updof z kolei określa sposób pobierania podatków od dochodów kapitałowych, czyli m.in. z tytułu dochodów ze zbycia papierów wartościowych (np. akcji, obligacji) i instrumentów pochodnych (np. opcji, kontraktów). W przypadku uzyskania dochodów z tych tytułów podatnik otrzymuje do końca lutego następnego roku z biura maklerskiego, na którego rachunku dokonywał transakcji podlegających opodatkowaniu, formularz PIT-8C, na podstawie którego rozlicza się on z Urzędem Skarbowym. PIT-8C jest wystawiany za rok, w którym inwestor dokonał sprzedaży akcji (lub ich odkupienia w przypadku krótkiej sprzedaży, jednak jej popularność jest ze względu na niesprzyjające uregulowania prawne śladowa). Dochodów kapitałowych zgodnie z art. 30b ust. 5 updof nie łączy się z dochodami opodatkowanymi według skali podatkowej i dochodami z pozarolniczej działalności gospodarczej. Oznacza to, że jeśli inwestor zarabia na podstawie umowy o pracę np. 3500 zł brutto miesięcznie, a zatem mieści się w I grupie podatników płacących podatek w wysokości 19%, to zarobienie przez niego np. 50000 zł na operacjach giełdowych nie spowoduje, że wpadnie on w wyższy próg podatkowy. Dochód z operacji giełdowych będzie opodatkowany liniową 19% stawką podatkową niezależnie od dochodu uzyskanego na podstawie umowy o prace.
W przypadku obrotu akcjami spółki wypłacającej dywidendę lub obrotu obligacjami innymi niż zerokuponowe może dojść do opodatkowania na podstawie przepisów obu artykułów updof. Jeśli Kowalski kupiłby akcje spółki X, przetrzymał je do dnia dywidendy i sprzedał je potem z zyskiem, wówczas wypłacona mu dywidenda będzie opodatkowana na podstawie art. 30a updof i płatnikiem podatku będzie spółka wypłacająca dywidendę, zaś zysk Kowalskiego wynikający ze sprzedaży akcji będzie opodatkowany na podstawie art. 30b, co skutkować będzie otrzymaniem przez niego formularza PIT-8C z biura maklerskiego prowadzącego jego rachunek i koniecznością samodzielnego obliczenia podatku należnego i wpłacenia go na rachunek właściwego Urzędu Skarbowego. Analogicznie jest w przypadku obligacji notowanych na giełdzie.
---

Marcin Bielicki, Dyrektor DM Fio, Makler Papierów Wartościowych http://www.fio.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Czy w oczekiwaniach finansowych kierować się minimalizmem?

Czy w oczekiwaniach finansowych kierować się minimalizmem?

Autorem artykułu jest Joanna Wiejak



Często spotykam się ze stwierdzeniami, że źle jest być człowiekiem zbyt ambitnym i wymagającym. Trzeba umieć zadowolić się tym, co się posiada, a w życiu uczyć się pokory. Wiedziony tym tropem rozważ, czy w oczekiwaniach finansowych powinniśmy kierować się minimalizmem?

Często spotykam się ze stwierdzeniami, że źle jest być człowiekiem zbyt ambitnym i wymagającym. Trzeba umieć zadowolić się tym, co się posiada, a w życiu uczyć się pokory. Wiedziony tym tropem tygodnik internetowy CashFlow&You w najnowszych artykułach rozważa, czy w oczekiwaniach finansowych powinniśmy kierować się minimalizmem?

Nie wiem, czy są osoby, które wolą mieć mniej niż więcej, ale zakładając, że tak istotnie jest, zgadzam się z tym, że są ludzie, którzy są bardzo zadowoleni ze swojego życia i z tego, co ono im oferuje, nawet, jeśli według ogólnie przyjętych ocen, ich życie jest nudne i schematyczne. Jest to jednak ich życie, więc nic nikomu do tego.

Znam jednak o wiele liczniejszą grupę osób, które zmian również nie pragną i wzbraniają się przed nimi. Lecz wcale nie są szczęśliwi i zadowoleni z tego, jak żyją i co robią. Czy można zrobić coś, co pozwoliłoby na pogodzenie „ognia” (konieczność wykonania wysiłku zmierzającego do zmiany obecnego stanu rzeczy) z „wodą” (niezadowolenie z tego, co ma dla nas życie)?

Co nam daje takie podejście? Zachowujemy swój „stan posiadania”. Czujemy się bezpiecznie, bo przebywamy w środowisku, które znamy i nie ponosimy żadnego wysiłku emocjonalnego, związanego z koniecznością dostosowywania się do zmian. Czy czujemy się lepiej? To zależy od indywidualnego podejścia każdego z nas. Osobiście nie byłbym w stanie zaakceptować czegoś, co mnie irytuje i co wypala mnie psychicznie, lecz zdaję sobie sprawę z tego, że są osoby, dla których taka bierność jest najlepszym rozwiązaniem.

Wielokrotnie podkreślałem, że zawsze mamy możliwość dokonania wyboru i nie ma czegoś takiego jak jednoznacznie złe, albo dobre rozwiązanie. Przecież dla jednej osoby taka sama praca będzie przekleństwem, a dla innej wymarzonym zajęciem. Jak w takiej sytuacji zaakceptować lub wyjść poza minimalizm?

Pełna treść artykułu „Czy w oczekiwaniach finansowych kierować się minimalizmem?” opublikowana została w tygodniku internetowym CashFlow&You nr 51 (21/2008). Autor artykułu: Tomasz Teodorczyk, wydawca: e-ProfitSystem.

Czego oczekują przedsiębiorcy?

---

Joanna Wiejak

- Kursy dla Inwestorów - Sposób na zyski i finansową niezależność >>
- Kuźnia Milionerów - Spełnij swoje finansowe marzenia >>


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Dobry ranking OFE: jak czytać zestawienia?

Dobry ranking OFE: jak czytać zestawienia?

Autorem artykułu jest analizy OFE multiofe.pl



Osoby stające przed wyborem funduszu emerytalnego muszą się zmierzyć z nawałem różnych informacji, zestawień, rankingów. Jak czytać rankingi funduszy emerytalnych? Na co zwracać uwagę? Jak nie dac się zmanipulować?
1. Daty, daty, jeszcze raz daty
Jeśli trafisz na ranking, który nie ma określonego zakresu dat, jakich dotyczy- po prostu nie czytaj. Jeśli trafisz na zestawienie obejmujące pół roku, ale sprzed 3 lat- cóż, ma wartość, ale dla historyków.
OFE funcjonują już 9 lat, w tym czasie każdy fundusz miał lepsze i gorsze okresy, wiec wybór zestawienia w którym akurat ten a nie inny był lepszy nie jest problemem. Dobry ranking powinien być AKTUALNY i zawierać przynajmniej jedno wyliczenie z co najmniej roku.
2. Metoda to podstawa
Dobry ranking powinien opierać się na
- obiektywnych danych z oficjalnych źródeł (np. stopy zwrotu obliczane z publikowanych wartości jednostek)
- określonej metodzie oceniania (np. stosunek zysków do ryzyka określonego konkretną, podaną metodą)
3. Na jednym rankingu świat się nie kończy
Jeden ranking to mało. Pokazuje tylko kondycję OFE w jednym okresie czasu, a co przedtem, co potem? Sprawdź, jak wypada ocena funduszu w przynajmniej trzech innych rankingach z danego źródła, obejmujących sąsiadujące ze soba okresy (z których ostatni jest aktualny:))
4. Źródło określa wiarygodność
Powiedzmy sobie szczerze: tabloidy nie mają najlepszych fachowców od finansów. Czytając ranking zwróć uwagę na publikator, z jakiego pochodzi. Najbardziej wiarygodne sa rankingi publikowane przez serwisy zajmujące się finansami i analizą finansową bądź konsultowane ze specjalistami (Analizy Online, Rzeczpospolita).
5. Czas to pieniądz
Fundusze nie są instytucjami nastawionymi na inwestycje krótkoterminowe. Cóż wart jest ranking, obejmujący miesiąc czy kwartał, skoro minimalny czas w jakim możesz myśleć o zmianie OFE to dwa lata?

PODSUMOWANIE
Aby określić jak funkcjonuje fundusz najlepiej porównać wyniki od '99 z 3letnimi i rocznymi, wtedy jest pogląd jak kształtuje się kondycja funduszu w różnych okresach czasowych (czy jest stabilna, czy spada czy wzrasta). Do tego warto dołożyć niezależne oceny uwzględniające wskaźnik ryzyka.
To, na ile ważny jest dany wskaźnik powinno sie określać samemu, jak w inwestowaniu: w zależności od tego czy nastawia się na potencjalnie większy zysk z akceptowalnym wyższym ryzykiem spadków, czy chce się zmieniać częściej i agresywnie czy raczej wybrać fundusz raz na wiele lat i tylko kontrolować sytuację na rachunku.


RANKINGI OFE:
- Analizy Online (stosunek zysków do ryzyka)
- porównanie aktywów, wyników, uśrednionych zysków i ryzyka
- ranking OFE wg wyników krótko i długoterminowych
- rankingi funduszy emerytalnych z Rzeczpospolitej i Gazety Wyborczej

(zgoda na publikację bez zmiany linków)
---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl