czwartek, 9 grudnia 2010

Czy wiesz jak nie płacić "podatku Belki"?

Czy wiesz jak nie płacić "podatku Belki"?


Autorem artykułu jest Andrzej Florek




Od jakiegoś czasu, jednymi z najpopularniejszych produktów na rynku finansowym są tzw. fundusze parasolowe i fundusze kapitałowe "opakowane" w polisę ubezpieczeniową.

Produkty te są odpowiedzią rynku finansowego na "podatek Belki", ponieważ pozwalają skutecznie inwestować i przenosić środki pomiędzy różnymi funduszami inwestycyjnymi bez konieczności zapłaty 19% wspomnianego podatku.



Fundusze opakowane w polisę umożliwiają inwestowanie w fundusze kapitałowe w ramach zawartej polisy ubezpieczeniowej. Polega to na tym, że w ramach polisy klient uzyskuje dostęp do możliwości inwestowania środków w wielu funduszach inwestycyjnych zarządzanych przez różne towarzystwa funduszy inwestycyjnych, w tym również zagraniczne. Ochrona ubezpieczeniowa ma tutaj drugorzędne znaczenie, o czym świadczy przykładowo fakt, że ochrona na wypadek śmierci jest minimalna i może wynosić nawet 1 zł. Podstawową przesłanką zawarcia polis tego typu i rezygnacja ze "standardowych" funduszy jest natomiast korzyść podatkowa. Polisy te są często reklamowane jako sposób na obejście "podatku Belki". Nie oznacza to jednak, że dzięki takiej inwestycji można w ogóle nie zapłacić 19% tegoż podatku.


W standardowych funduszach podatek od osiągniętego zysku należy zapłacić w momencie odkupienia jednostek przez fundusz, nawet jeżeli za uzyskane w ten sposób środki nabywane są jednostki uczestnictwa innego funduszu. Podatek trzeba także zapłacić, gdy dochodzi do konwersji jednostek jednego funduszu na jednostki innego funduszu, nawet gdy w żadnym momencie podatnik nie dokonuje wypłaty uzyskanych zysków. W przypadku wspomnianych wyżej polis podstawowa ich zaleta polega na tym, że obowiązek zapłaty 19% fiskusowi jest odroczony do momentu wypłaty pieniędzy z polisy.


Warto dodać, że te 19% to prawie 1/5 całego Twojego zysku - pamiętaj o tym. W ramach funduszy zawartych w polisie podatnik może więc dowolnie przenosić środki i dokonywać przeniesienia jednostek uczestnictwa, nie płacąc przy tym podatku. Podobnie jest w przypadku funduszy parasolowych. Zasada ich funkcjonowania polega na tym, że w ramach jednego funduszu funkcjonuje kilka subfunduszy o różnych strategiach - fundusze akcji, obligacji, stabilnego wzrostu, papierów dłużnych itp. Przenosząc pieniądze pomiędzy subfunduszami nie powstaje obowiązek zapłaty podatku od zysków z inwestycji. Podobnie jak w przypadku polis podatek i tak trzeba zapłacić, ale dopiero wycofując pieniądze z funduszu parasolowego. Odraczając termin zapłaty "podatku Belki" inwestor osiąga jednak wymierne korzyści.


Przykładowo przenosząc zysk w wysokości 10 tys. zł. z tradycyjnego funduszu akcji do funduszu obligacji, musi zapłacić 1,9 tys. zł. podatku i może zakupić jednostek tylko za 8,1 tys. zł. Przenosząc natomiast środki z tych samych funduszy w ramach funduszu parasolowego, inwestor nie płaci podatku i może zainwestować całe 10 tys. zł a odroczony do zapłaty 1,9 tys. zł. może "pracować" dalej i generować dalsze zyski*.


---

Więcej na temat finansów Twojej rodziny w praktyce dowiesz się na www.andrzejflorek.pl Mgr Andrzej Florek Twój niezależny doradca finansowy



Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Czy wiesz, że można zarabiać na giełdowych spadkach?

Czy wiesz, że można zarabiać na giełdowych spadkach?


Autorem artykułu jest Andrzej Florek




Każdy Polak zna się na finansach. Takie zdanie usłyszałem na jednym ze szkoleń. Zapamiętałem je, bo wydało mi się dziwnie znajome. Nie raz słyszałem od ludzi, iż nie potrzebują doradcy finansowego.

Niestety zdanie to było wypowiedziane ironicznie. Ileż to pieniędzy stracili ludzie na giełdzie, iluż ludzi zraziło się do niej na tyle, że są skłonni wypowiadać tylko negatywne opinie na temat giełdy? Ci, którzy zarabiają, po prostu mniej mówią lub mówią ciszej.



Pomyśl - gdyby nie było spadków na giełdzie - nie byłoby również trendów wzrostowych, a więc niemożliwym byłoby też zarabianie pieniędzy - to logiczne. Logicznym jest też fakt, że kupuje się gdy coś jest tanie, a sprzedaje gdy zdrożeje. Spadki i wzrosty są wliczone w byt giełdy, a co więcej - są to zjawiska cykliczne.


Często jednak robimy na odwrót - inwestując kiedy słyszymy, że wszyscy wokoło zarabiają. Dajemy się wtedy zwieźć doskonale brzmiącym hasłom reklamowym oraz rekomendacjom naszych znajomych. Różnica pomiędzy nimi a Tobą jest taka, że skoro oni są na plusie, to znaczy że pieniądze zainwestowali wcześniej, czyli gdy było taniej. Gdy i my również zainwestujemy, często okazuje się, że jest na to po prostu zbyt późno. Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, iż gdy ktoś już jest na minusie i wyciągnął pieniądze z obawy o jeszcze większą stratę - Ty również to czynisz.


Nie ma nic bardziej nieodpowiedniego w takiej sytuacji. Spójrz - czy mając środki na giełdzie w momencie spadku Ty już straciłeś czy jesteś po prostu na minusie? Jeżeli nie jesteś pewien jaka jest odpowiedź - zdecydowanie to drugie, ponieważ jesteś na minusie tak naprawdę wirtualnie, jako, że pieniądze fizycznie na giełdzie nie występują. Patrząc więc na wydruk z konta widzisz na ekranie stratę, lecz dopóki nie wypłacisz tych funduszy - one tam będą nadal pracować i jest wiadome, że przy odbijającej się w końcu giełdzie zaczniesz z powrotem odzyskiwać stratę. To jest absolutna podstawa i wydaje się to być czymś naturalnym i jasnym, ale jak widzimy wokoło, takim nie jest dla wielu jeszcze ludzi. Odpowiadając na pytanie, które padło na samej górze tego tekstu - napiszę krótko.


Tak, jest to możliwe inwestując swoje pieniądze w sposób konsekwentnie systematyczny. Dużo większa szansa na zarobki jest wtedy, gdy nie wpłacimy całej dostępnej sumy od razu do jakiegoś z wielu funduszy akcji, lub nie kupimy bezpośrednio akcji na giełdzie, lecz inwestujemy systematycznie chociażby niewielkie sumy pieniędzy. Za każdą kwotę jaką sobie wpłacamy, są nabywane jednostki uczestnictwa funduszu i czym są większe spadki na giełdzie, tym te jednostki są tańsze i nabędziemy ich proporcjonalnie więcej. W momencie chociażby lekkiego odbicia się giełdy już zarabiamy, a w momencie kiedy jakiś czas temu nabyliśmy jakieś jednostki po bardzo niskiej cenie, to nawet jeżeli po kolejnych wzrostach znowu są spadki - my i tak możemy być na plusie.


---

Więcej na temat finansów Twojej rodziny w praktyce dowiesz się na www.andrzejflorek.pl Mgr Andrzej Florek Twój niezależny doradca finansowy



Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Czy wiesz jaki produkt i której firmy byłby naprawdę najlepszy dla Ciebie?

Czy wiesz jaki produkt i której firmy byłby naprawdę najlepszy dla Ciebie?


Autorem artykułu jest Andrzej Florek




Jak to jest, że każdy z nas ma najlepszy produkt na rynku? Już odpowiadam - wszędzie gdziekolwiek pójdziemy usłyszymy...to co chcielibyśmy usłyszeć. Wszędzie dowiemy się, że instytucja z którą prowadzimy rozmowę jest w czołówce, a produkt o którym rozmawiamy lideruje pod względem popytu.

Ludzie często postępują zgodnie z myślą - "Skoro tylu ludzi to "bierze", to my też weźmiemy". Ok., może to naprawdę dobry produkt, ale czy dla tych wszystkich ludzi? Czy i dla mnie lub dla Ciebie będzie on odpowiedni? Tego nie wiesz ani Ty, ani tym bardziej kompetentna osoba z którą rozmawiasz. Czemu? Być może nie jesteś biegły w "tych klockach", natomiast Twój rozmówca nie zna ani Ciebie, ani Twoich potrzeb, ani już tym bardziej Twoich możliwości - on tylko zna produkt i sztukę przekonywania do zakupu. Spotkałem się kiedyś z "idealnym" wprost doradztwem pana z "pewnej firmy".


Po jego pytaniu - ile Państwo zarabiacie? - i uzyskanej odpowiedzi - stwierdził - będziemy sobie oszczędzać X kwotę (tutaj padła suma pieniędzy). Jako uzasadnienie (jego niedoszłym klientom wydawała się zbyt wygórowana) rzucił tylko zdaniem - że na Zachodzie tyle właśnie się odkłada przy takich zarobkach. Sam sobie odpowiedz czy takiego doradztwa oczekujesz? Pan ten - jak widać - jest bardzo biegły w sytuacji ludzi na Zachodzie - zapomniał jednak, że ma do czynienia z konkretną rodziną X, a nie jakimiś ludźmi z Europy Zachodniej. Najważniejszym kryterium przy wyborze konkretnego produktu dla Ciebie jesteś Ty sam. Co przez to rozumiem? Trzeba przede wszystkim ROZMAWIAĆ ze sobą. Przecież każdy z nas jest innym człowiekiem, tak więc trzeba na wszystko patrzeć przez pryzmat konkretnej osoby.


Nikt z nas nie ma takich samych marzeń i celów - chociaż być może podobne. U każdego z nas jest inna sytuacja, ma inne możliwości oraz być może posiada już pewne produkty. Przykładowo - jak można komuś zaproponować ubezpieczenie autocasco znając jedynie markę samochodu? Może samochód nie jest już warty opłacania tej polisy, a właściciel nie ma żadnych zniżek, może ma już OC z dodatkowym ubezpieczeniem w razie kradzieży czy uszkodzenia auta? Najlepszy produkt DLA CIEBIE to taki, który jest dopasowany właśnie do Ciebie, który odpowiada za to, abyś osiągnął to co TY chcesz, by pokrywał się i uzupełniał to co już masz, i wreszcie by po prostu CIEBIE było na niego stać. Pamiętaj o tym. Do tego wszystkiego służy przeprowadzona przeze mnie analiza finanowa. To wymaga indywidualnego podejścia do Ciebie, a to wiąże się z czasem poświęconym Tobie.


---

Więcej na temat finansów Twojej rodziny w praktyce dowiesz się na www.andrzejflorek.pl Mgr Andrzej Florek Twój niezależny doradca finansowy



Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

O parasolowych funduszach inwestycyjnych

O parasolowych funduszach inwestycyjnych


Autorem artykułu jest Andrzej Florek




Na rynku jest wiele różnych rodzajów funduszy inwestycyjnych, które działają w podobny sposób, klient inwestuje, fundusz "obraca" kapitałem i w pewnym momencie wypłaca klientowi należne mu pieniądze, po wcześniejszym potrąceniu należącego się urzędowi skarbowemu podatku "Belki" w wysokości 19%.

Zagłębiając się bardziej w tę materię, przy każdorazowym przeniesieniu środków z funduszu X do funduszu Y należy się fiskusowi zapłata, która jest automatycznie potrącana z "konta" klienta i przelewana do urzędu skarbowego, tym samym w przysłowiowej "sakiewce" klienta pracuje o tę kwotę mniejsza ilość pieniędzy. Na przestrzeni wielu lat powoduje to znaczne zmniejszenie kapitału końcowego, który zostanie klientowi wypłacony po zakończeniu okresu inwestowania. Bardzo dobrym rozwiązaniem są tzw. parasolowe fundusze inwestycyjne.


Polegają one na tym, że klient zmieniając fundusz nie odsprzedaje jednostek w jednym funduszu wypłacając pieniądze z TFI i nie nabywa ich w kolejnym, za co musiałby zostać odprowadzony wspomniany już podatek "Belki", tylko pieniądze są przekazywane wewnętrznie z funduszu do funduszu - dzieje się to pod jednym dachem. Klientowi nie są wypłacane pieniądze, za co nie trzeba odprowadzać wspomnianego już podatku, przez co więcej pieniędzy pracuje przez cały okres inwestycyjny, co daje klientowi w efekcie końcowym więcej pieniędzy.


W tym wypadku należny fiskusowi podatek jest potrącany od wypracowanych zysków na koniec, przy wypłacie środków. Podobnym rozwiązaniem do parasolowych funduszy inwestycyjnych są ubezpieczenia na życie z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym. Tutaj również pieniądze znajdują się cały czas pod dachem towarzystwa ubezpieczeniowego, są zarządzane przez specjalistów a jeśli klient chce przenieść środki z funduszu inwestycyjnego X do funduszu Y, pieniądze nie są mu wypłacane, czyli iskusowi nie należy się podatek od zysków kapitałowych, lecz przekazywane są wewnętrznie przez towarzystwo ubezpieczeniowe do wskazanego przez klienta funduszu inwestycyjnego. Marek Zieleniewski dyrektor krajowy OVB Allfinanz, Wrocław Jeszcze jedna bardzo ważna sprawa - w obliczu kryzysu szczególnie dla nas istotna - otóż jeżeli chodzi o zabezpieczenie wpłacanego kapitału, to w sytuacji, gdy fundusz jest opakowany w polisę ubezpieczeniową - gwarancję ochrony kapitału daje nie tylko dany fundusz ale przede wszystkim sama firma ubezpieczeniowa.


Jak widać w ostatnim czasie, nawet banki o stabilnej i mocnej pozycji na rynku upadają, lub są przejmowane, a kolejne państwowe rządy obejmują swoją gwarancją kapitał do sumy np. 50 000 euro. Czy ktoś słyszał o upadkach lub bankrutujących firmach ubezpieczeniowych? Jeżeli nawet amerykańska cześć koncernu AIG ma problemy, to dzięki Komisji Nadzoru Finansowego, która czuwa nad polskim rynkiem finansowym, nie może pomóc sobie przenosząc zarobione pieniądze z dobrze radzącego sobie oddziału firmy w Polsce do jej amerykańskiej "spółki matki". Są to jakby dwie oddzielne firmy, mające tych samych właścicieli i tą samą nazwę.


---

Więcej na temat finansów Twojej rodziny w praktyce dowiesz się na www.andrzejflorek.pl Mgr Andrzej Florek Twój niezależny doradca finansowy



Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Parę słów o lokatach bankowych

Parę słów o lokatach bankowych


Autorem artykułu jest Andrzej Florek




Lokata lokacie nie równa. Oprocentowanie lokat rośnie, ale coraz rzadziej są to proste produkty depozytowe. Tradycyjną bankową lokatę można było założyć w banku, w którym nie miało się konta. Nie trzeba było spełniać żadnych dodatkowych warunków, ani liczyć się z dodatkowymi kosztami.

Te czasy odchodzą jednak do lamusa, bo banki coraz bardziej komplikują ofertę depozytów. Walcząc o klientów proponują coraz wyższe stawki, ale przy okazji chcą ugrać coś jeszcze, czyli przede wszystkim zdobyć nowych klientów. Dla tych ostatnich ta sytuacja ma jednak swoje wady, bo coraz trudniej jest porównywać konkurencyjne oferty. Wystarczy spojrzeć na ostatnie propozycje banków. Jeden z największych banków na polskim rynku proponuje lokatę, którą reklamuje używając liczby 10,5 proc. Potem dodaje mniejszym drukiem, że to lokata na 1,5 roku, a jeszcze mniejszym, że oprocentowanie w skali roku to 7 proc. Tyle tylko, że to właśnie oprocentowanie w skali roku jest tym standardem, w którym zazwyczaj podaje się zarobek jaki niesie lokata. I to także najlepszy sposób na porównywanie poszczególnych ofert.


Podobnie jest z ofertą innego banku, gdzie w reklamach widnieje 8,3 proc., czyli oprocentowanie obowiązujące przez pierwsze trzy miesiące, w kolejnych stawka wynosi 7 proc. Takich lokat, gdzie oprocentowanie zmienia się w poszczególnych miesiącach jest zresztą na rynku więcej. Klienta w tej sytuacji powinno interesować średnie oprocentowanie jakie mają takie depozyty. Musi więc sam wykonać matematyczne obliczenia. W licytacji oprocentowania depozytów udział wzięła również filia jednego z zachodnich banków, gdzie na trzymiesięcznej lokacie można zarobić aż 10 proc. Tej ofercie daleko jednak do tradycyjnych depozytów, bo warunkiem jest posiadanie w banku rachunku i konta oszczędnościowego. Jest to więc ewidentnie sposób na pozyskanie nowych klientów.


Szczególnie, że dotychczasowi nie mogą założyć lokaty przez Internet. Oferując tą drogą z punktu widzenia banku lokatę zabezpieczył się on nieco ograniczając ewentualne koszty. Maksymalna wartość lokaty nie może bowiem przekroczyć 10 tys. PLN. Nieco podobna jest propozycja lokaty, gdzie warunkiem otwarcia jej jest posiadanie w banku ROR-u lub konta oszczędnościowego. Bank też chroni się przed przepływem pieniędzy, które już są w nim zdeponowane. Co najmniej połowa środków na lokacie musi być pokryta nowymi pieniędzmi przyniesionymi do banku. Co ciekawe w tym samym czasie bank wprowadził do oferty nowy produkt strukturyzowany. Jak to zazwyczaj w takich sytuacjach bywa tradycyjna wysokooprocentowana lokata działa jak wabik, a przy okazji oferuje się klientowi inny produkt.


Z kolei inna instytucja proponuje lokatę trzymiesięczną na 8,08 proc. W tym przypadku nie trzeba zakładać żadnego dodatkowego rachunku, ale ograniczeniem jest minimalna kwota depozytu, która wynosi 20 tys. PLN. Ten bank również przy okazji wprowadził do oferty inwestycyjny produkt strukturyzowany. Klient może skorzystać ze standardowej lokaty 8,08 proc., ale pracownicy banku proponują mu również trzymiesięczną lokatę na 10 proc., o ile wraz z nią wykupi wspomniany produkt strukturyzowany. Oprócz komplikowania produktów depozytowych widać jeszcze jedną rzecz. Licytacja na odsetki przeniosła się na pole lokat trzymiesięcznych, bo takiego okresu dotyczy spora część nowych ofert.


To może oznaczać, że banki liczą się ze spadkiem rynkowych stóp procentowych, kiedy zniknie niepokój wywołany kryzysem i nie chcą oferować wysokich odsetek na dłuższy termin. Do tego coraz częściej słychać głosy, że Rada Polityki Pieniężnej nie podwyższy już stóp procentowych. W takiej sytuacji znika część argumentów przemawiających za dalszym podnoszeniem oprocentowania lokat, szczególnie, że taka wojna na odsetki jest dla banków kosztowna. To może być więc dobry moment dla klientów na założenie wysokooprocentowanej, ale długoterminowej lokaty. Tak by zagwarantować sobie wysokie odsetki w czasie kiedy oprocentowanie lokat zacznie w końcu spadać. Bądźmy więc bardzo czujni i dociekliwi w wyborze najlepszego produktu dla siebie lub pozostawmy nasz dylemat osobie, która się na tym zna.


---

Więcej na temat finansów Twojej rodziny w praktyce dowiesz się na www.andrzejflorek.pl Mgr Andrzej Florek Twój niezależny doradca finansowy



Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl