sobota, 19 stycznia 2013

Czy pół procenta ma znaczenie?

Czy pół procenta ma znaczenie?

Autorem artykułu jest Jakub A.


Zarządzając własnymi oszczędnościami powinniśmy kierować się zasadą maksymalizacji stopy zwrotu przy danym, akceptowalnym poziomie ryzyka. Czy warto angażować swój czas aby zwiększyć potencjalną stopę zwrotu chociażby o pół punktu procentowego? Odpowiemy na to pytanie wykorzystując szeroko dostepnę lokaty terminowe.

W przypadku lokat terminowych ryzyko jest dość niewielkie. Oszczędności zdeponowane w bankach gwarantowane są przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny, który zobowiązuje się do zwrotu naszego kapitału do wysokości 100 000 Euro w razie kłopotów finansowych banku. Tak więc, wybierając lokatę terminową kwestię ryzyka możemy częściowo odłożyć na bok. Zatem jedynym kryterium, którym pozostaje nam kierować się przy wyborze lokaty jest roczna efektywna stopa procentowa.

W Polsce działa kilkadziesiąt banków. Pełna ich lista (z wyjątkiem banków spółdzielczych) dostępna jest na stronie KNF. Rywalizują one pomiędzy sobą o klientów oraz ich pieniądze, dlatego co jakiś czas możemy spotkać się z lokatami terminowymi, które oferują nam wyższe, dość atrakcyjne oprocentowanie. Ponadto występują również różnice w oprocentowaniu tradycyjnych lokat terminowych pomiędzy poszczególnymi bankami. Pytanie brzmi, czy warto „polować” na lokaty, które zapewnią nam roczną efektywną stopę procentową wyższą chociażby o pół punktu procentowego?

Pojedyncza wpłata

Załóżmy, że wpłacamy na roczną lokatę, której nominalne oprocentowanie wynosi 5% w skali roku, 1000 zł z zamiarem nie wypłacania tych pieniędzy przez kolejne 30 lat. Dodatkowo przyjmujemy, że oprocentowanie tej lokaty nie ulegnie w tym czasie zmianie. Obliczmy przyszłą wartość naszych pieniędzy:

eq1

Przypuśćmy teraz, że dzięki niewielkiemu wysiłkowi (poszukiwanie najatrakcyjniejszych lokat, zakładanie nowych rachunków, przelewy bankowe), jesteśmy w stanie w każdym z kolejnych 30 lat uzyskać oprocentowanie w wysokości pół punku procentowego wyższe. Tym samy, nasza roczna stopa zwrotu wzrośnie do poziomu 5,50%, a przyszła wartość 1000 zł wyniesie:

eq2

Jest to o 662,00 zł więcej niż w pierwszym przypadku, czyli o ok. 15%. Czy warto każdego roku poświęcić kilka godzin aby ostatecznie zwiększyć przyszłą wartość 1000zł o 662,00zł? Ja osobiście uważam, że warto. Pamiętaj że, w sytuacji, w której zamiast 1000 zł zainwestowałbyś 10 000 zł, różnica ta wyniosłaby 6 620,00 zł. W przypadku 100 000 zł, byłoby to już 66 200,00 zł. Całkiem ładne pieniądze.

Chciałbym Cię uczulić na pewną kwestię. Załóżmy, że możesz spokojnie założyć roczną lokatę o oprocentowaniu 1% w skali roku na kolejne trzydzieści lat, lub przy odrobinie wysiłku jesteś w stanie uzyskać co rocznie pół punktu procentowego więcej, czyli łącznie 1,50%. Czyli Twoja roczna stopa zwrotu wzrośnie o 50%. Czy podjąłbyś ten wysiłek? A teraz przypuśćmy, że spokojnie, bez podejmowania żadnych działań możesz uzyskać 7% rocznie. Natomiast kiedy poświęcisz swój czas i będziesz co roku szukał najatrakcyjniejszej dla Ciebie lokaty uzyskasz 7,50%, czyli ponownie pół punktu procentowego więcej. Twoja roczna stopa zwrotu wzrośnie o ok. 7%. Czy teraz podjąłbyś ten wysiłek?

Jeżeli w pierwszym przypadku odpowiedziałeś/aś twierdząco, natomiast w drugim przecząco, to przygotuj się na małe zaskoczenie. Spójrz na poniższy wykres. Krzywa zawarta na tym wykresie przedstawia różnicy pomiędzy przyszłą wartość (za trzydzieści lat) 1000 zł przy danym oprocentowaniu zaznaczonym na osi poziomej, a przyszłą wartością tej samej kwoty kiedy roczne oprocentowanie jest wyższe o pół punktu procentowego. Dla oprocentowania bazowego w wysokości 5%, różnica ta wynosi 662,00 zł, czyli dokładnie tyle ile wcześniej obliczyliśmy.

W przypadku oprocentowania równego 1,50%, różnica wynosi 248,30zł, natomiast w przypadku 7% jest to już 1142,70 zł. Tym samym podejmowanie corocznego wysiłku w celu osiągnięcia rocznej stopy zwrotu wyższej o pół punktu procentowego przez kolejne trzydzieści lat jest znacznie bardziej opłacalne kiedy oprocentowanie lokat kształtuje się na wysokim poziomie. Natomiast wiele osób jest przekonanych, że nie ma sensu starać się zwiększać osiąganej stopy zwrotu kiedy jest on już zadowalająco wysoka. W rzeczywistości jest wręcz przeciwnie.

Podobnie wygląda zależność pomiędzy wysokością różnicy przyszłej wartości danej kwoty przy danym oprocentowaniu oraz przyszłej wartości tej samej kwoty kiedy roczne oprocentowanie jest wyższe o pół punktu procentowego, a długością okresu oszczędzania. Poniższy wykres przedstawia tą zależności przy początkowej wpłacie równej 1000 zł i bazowej stopie oprocentowania wynoszącej 5%.

W miarę jak decydujemy się dłużej oszczędzać, różnica ta jest coraz bardziej istotna, i tym samym coraz większą wagę powinniśmy przykładać do nawet niewielkiej zmiany w wysokości naszej rocznej stopy zwrotu, którą będziemy osiągać w okresie naszego oszczędzania.

Strumień wpłat

Zajmiemy się teraz strumieniem regularnych wpłat i zbadamy jak różnica w oprocentowaniu wpływa na przyszłą wartość sumy tych wpłat.

Przyjmijmy tym razem, że wpłacamy pod koniec każdego roku na roczną lokatę, której nominalne oprocentowanie wynosi 5% w skali roku, 1000 zł z zamiarem nie wypłacania uzbieranych pieniędzy przez kolejne 30 lat. Dodatkowo zakładamy, że oprocentowanie tej lokaty nie ulegnie w tym czasie zmianie. Możemy obliczyć przyszłą wartość sumy wpłat, która wyniesie:

eq3

Następnie, podobnie w poprzednim przykładzie jesteśmy w stanie dzięki niewielkiemu wysiłkowi, w każdym z kolejnych 30 lat uzyskać oprocentowanie w wysokości pół punku procentowego wyższe. Tym samy, nasza roczna stopa zwrotu wzrośnie do poziomu 5,50%, a przyszła wartość sumy corocznych wpłat wyniesie:

eq4

Jest to o 5 996,62 zł więcej niż w pierwszym przypadku, czyli o ok. 9%. Wydaje się, że jest to już znaczna suma, którą można osiągnąć dzięki poświęceniu kilku godzin każdego roku na przeprowadzenie niezbędnych operacji. Gdybyśmy każdego roku odkładali 10 000 zł, różnica ta wzrosłaby do poziomu 59 966,20 zł.

Podobnie jak w przypadku pojedynczej wpłaty, różnica pomiędzy przyszłą wartością sumy wpłat przy danym poziomie oprocentowania oraz przyszłą wartością sumy wpłaty przy oprocentowaniu wyższym o pół punktu procentowego jest zależna od poziomu oprocentowania bazowego/odniesienia. Poniżej odpowiedni wykres dla wpłat w wysokości 1000 zł na koniec każdego roku przez kolejne trzydzieści lat.

Zależność pomiędzy wysokością różnicy wartości przyszłych, a długością okresu oszczędzania jest niemal identyczna jak w sytuacji pojedynczej wpłaty, co można zobaczyć na wykresie poniżej, który został skonstruowany przy założeniu co rocznych wpłat w wysokości 1000 zł przy oprocentowaniu równym 5% w skali roku.

Podsumowując możemy śmiało odpowiedzieć twierdząco na postawione w tytule pytanie. Pół procenta ma znacznie. W ujęciu bezwzględnym szczególnie widoczne jest to w przypadku strumienia wpłat, kiedy wartość przyszła dzięki wyższemu oprocentowaniu o pół punktu procentowego może być znacząco wyższa. Jednak wydaje się, że rozbieżność pomiędzy oprocentowaniem lokat oferowanych przez banki może dochodzić nawet do poziomu jednego punktu procentowego. Wówczas efekty ulokowania oszczędności na bardziej atrakcyjnych lokatach w długim okresie będą jeszcze większe. Oczywiście nie ma nic za darmo. Aby móc wykorzystać nadarzające się okazje trzeba ponieść pewne koszty. Nie są to koszty finansowe, ale czasowe. Musimy poświecić swój czas na wyszukanie atrakcyjnych ofert, czasami na założenie nowego rachunku w nowym banku oraz na inne niezbędne czynności. Najwięcej czasu zajmuje chyba otworzenie nowego rachunku, dlatego warto być już przygotowanym i jednocześnie posiadać kilka otwartych kont w różnych bankach, tym bardziej, że z reguły ich otwarcie i prowadzenie jest bezpłatne. Dzięki temu nasz kapitał będzie bardziej mobilny, a my będziemy mogli jeszcze skutecznej wykorzystać magie procentu składanego w praktyce.

---

Zapraszam na stronę Skuteczne Oszczędzanie

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

piątek, 18 stycznia 2013

Oszczędność – moda czy konieczność? cz.3

OSZCZĘDNOŚĆ – MODA CZY KONIECZNOŚĆ? cz.3

Autorem artykułu jest Alicja Banaś


Konsumpcjonizm jako pogoń za dobrami nowoczesnymi stał się w naszych czasach normą. Nikogo już nie dziwi posiadanie 42-calowego telewizora plazmowego, czy średniej klasy samochodu zakupionego w salonie, spłacanego kolejnymi kredytami ratalnymi. Co jednak zrobić w sytuacji, gdy na horyzoncie pojawiają się poważne problemy?

FINANSE POD KONTROLĄ

Analizując nasz domowy budżet warto zwrócić także uwagę na to w jaki sposób z usług bankowych. Może zamiast tracić czas na stanie w kolejkach i dokonywać opłat na poczcie lub w kasie usługodawcy – lepiej zacząć korzystać z elektronicznych przelewów (w niemal wszystkich już bankach przelewy krajowe bywają darmowe)? Przy wyborze samego banku dobrze jest też przeanalizować różnego rodzaju dodatki do konta – np. opłaty za karty płatnicze – czy są i jakiego rzędu wielkości w comiesięcznych wydatkach. Czy są zwroty za transakcje dokonywane przez nas za pośrednictwem tej karty w ciągu miesiąca rozliczeniowego, dodatki do konta, takie jak pakiety usługowe Assistance lub ubezpieczenia na wypadek utraty pracy? Coraz więcej banków powoli wyciąga nauki płynące od coraz bardziej wymagającego rynku konsumenckiego i tworzą interesujące programy lojalnościowe.

W SPIRALI DŁUGÓW

Co jednak zrobić, gdy wpadliśmy w spiralę długów i zaczęliśmy mieć problemy z terminową spłatą zaciągniętych przez nas kredytów? Najlepszym rozwiązaniem jest udanie się do banku i skonsolidowanie kilku kredytów w jeden. Owszem, będzie się to najprawdopodobniej wiązało się z koniecznością wydłużenia okresu spłaty kredytu, ale kwota jaką będziemy miesięcznie obciążani zdecydowanie ulży naszemu budżetowi.

Pamiętajmy także o jednej podstawowej zasadzie – jeśli popadniemy już w kłopoty z instytucjami finansowymi – nie chowajmy głowy w piasek. Ważne jest stałe utrzymywanie z nimi kontaktu, wyjaśnienie zaistniałej sytuacji i wspólne negocjowanie dogodnych warunków spłaty. Bank docenia takich dłużników i będzie bardziej chętny pójść na ustępstwa, niż w sytuacjach gdzie unikamy odbierania telefonów, czy korespondencji. Możemy wówczas zostać dodatkowo obciążeni kosztami windykacyjnymi, a któregoś dnia może zapukać do naszych drzwi nawet i sam komornik.

HOBBY I INNE PRZYJEMNOŚCI

Ważne jest również, aby mieć świadomość tego, że w bardzo trudnych chwilach konieczna może okazać rezygnacja z naszego hobby, nawyków, wyjść do kina, teatrów, knajp, imprez, itp. Lepiej jednak wykazać się hartem ducha i przetrwać ten czas w nieco uboższej w rozrywki formule. Kto wie – może właśnie wtedy zaczniemy doceniać inne aspekty naszego życia, częściej i bliżej będziemy z najbliższymi, rodziną, przyjaciółmi? A gdy zacznie się nam finansowo polepszać, gdy zaczniemy wychodzić na prostą – po uważnym, kolejny przeanalizowaniu stanu naszego budżetu domowego – możemy stopniowo, powoli powracać do naszych przyjemności, które przecież są tak istotne.

Można sobie jednak w obliczu tak wielu wyrzeczeń zadać pytanie – czy to ma jakikolwiek sens? Po co oszczędzać, skoro dużo łatwiej pożyczać pieniądze i nadal żyć na dotychczasowym poziomie. Nie lepiej żyć z dnia na dzień i nie myśleć o jutrze, skoro ono może nawet nie nadejść? Oczywiście, że można. Trzeba jednak wówczas uczciwie odpowiedzieć sobie na pytanie dodatkowe: jakie będą dalsze konsekwencje takiego życia, poza krótkotrwałą przyjemnością. I czy takim podejściem nie skrzywdzę najbliższych osób? Życie bowiem bywa często okrutnie przewrotne i potrafi zaserwować nie lada wyzwania. Może więc lepiej nie kusić losu i wyciągając lekcje z błędów innych, nauczyć się oszczędzać?

---

Alicja Banaś,

www.AkademiaKRD.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Oszczędność – moda czy konieczność? cz.2

OSZCZĘDNOŚĆ – MODA CZY KONIECZNOŚĆ? cz.2

Autorem artykułu jest Alicja Banaś


Kontrola nad domowym budżetem oraz solidne opracowanie sposobów planowania zakupów to dopiero początek. Pozostaje jeszcze kilka innych dziedzin życia, które wymagają uważnej analizy. Dziecko - jeśli je posiadamy, mieszkanie, czy w końcu samochód - to także istotne obszary, w których można odnaleźć oszczędności.

DZIECKO

Wydatki na dzieci to całkiem osobna kategoria, ponieważ wiąże się nie tylko ze stałymi kosztami, ale posiada też mocny aspekt emocjonalny. Dlatego umiejętność właściwego planowania wydatków jest w tym wypadku niezwykle istotna. Jeśli z każdych zakupów w markecie wracamy z kolejnymi zabawkami, na zakup których namówiło nas dziecko, warto dokładnie przeanalizować tę sytuację. Czy dziecko szanuje nowe zabawki, przez jaki czas są one dla niego nowością, i po jakim czasie taka zabawka ląduje w kącie. Może wówczas lepiej będzie popytać innych rodziców, znajomych – często bowiem się zdarza, że rozdają lub sprzedają za symboliczne kwoty nieużywane już zabawki po swoich dzieciach. I choć są to rzeczy czyjeś, używane, to niejednokrotnie mają one taką samą wartość dla naszego dziecka, co sklepowe nowości. Można też schować część zabawek i wyciągnąć je po kilku miesiącach. Efekt może rodziców zaskoczyć. Dziecko uzna je bowiem za odnalezione skarby. Takie samo rozwiązania stosować można w przypadku ubrać, czy mebli dziecięcych. Pamiętajmy jednak o podstawowej zasadzie: poruszamy się po temacie oszczędności, a nie oszczędzaniu kosztem dziecka. Bo jest to jednak zasadnicza różnica.

MIESZKANIE

Jednym z najbardziej obciążających finansowo wydatkiem – pomijając opłaty czynszowe – są stałe rachunki za prąd. Jeśli zauważymy, że ich regularne opłacanie staje się dla nas problemem, istotna będzie wówczas uważna analiza rachunków i kontakt z dostawcą energetycznym. Być może okaże się, że bardziej opłacalna będzie zmiana taryfy lub wybór przedpłatowego sposobu rozliczania za prąd. Obowiązkowo też, przed zakupem sprzętu elektronicznego, szczególnie AGD, należy sprawdzić czy jest on oszczędny, czyli zaliczany do klasy energetycznej „A”. Na szczególną uwagę zasługuje lodówko-zamrażarka. Ocenia się, że ma ona aż 20-30%-owy udział w generowaniu zużycia prądu. Jest to bowiem sprzęt działający przez 24 godziny, a już 5 mm szronu powoduje 2-krotne zwiększenie zużycia energii elektrycznej. Ważne jest również zabezpieczanie sprzętu podczas naszej nieobecności w domu. Istotne jest, aby ręczne wyłączać wszystkie panele, wyłączniki, a także nie pozostawiać funkcji czuwania w sprzęcie elektronicznym. W świadomości wielu osób od dawna funkcjonuje już przekonanie do odpowiedniego oświetlenia mieszkania, a więc rodzaju używanych żarówek – energooszczędnych (tracących obecnie na cenie i popularności w związku z choćby wysokimi kosztami utylizacji) lub diodowych (droższych, ale zdecydowanie najbardziej opłacalnych w procesie oszczędzania). Spore znaczenie ma także kolor ścian w pokojach, który wpływa na częstotliwość używania lamp w ciągu doby.

SAMOCHÓD

Posiadanie samochodu wiąże się z koniecznymi, comiesięcznymi wydatkami, jak choćby na paliwo. Dlatego dobrze jest przyjrzeć się swojej jeździe i nauczyć się wersji ekonomicznej (tzw. eco-drivingu), szczególnie przydatnej umiejętności w naszych zakorkowanych miastach. Ekonomiczna jazda to także umiejętne korzystanie z klimatyzacji, dbanie o stan opon, a także konieczność stałego nadzoru stanu technicznego (tj. regularna wymiana takich elementów jak: płyn chłodniczy, olej, filtry, świece żarowe, hamulce, itp.). Warto także tankować właściwe paliwo (co ciekawe – liczba oktanów nie ma wpływu na zwiększenie mocy silnika, czy jego oszczędności). Dodatkowym aspektem oszczędzania jest także sposób w jaki płacimy za paliwo. Pomijając programy lojalnościowe, których głównym zadaniem jest wymiana zgromadzonych punktów, czyli sum pieniędzy wydanych na stacji, na nagrody, często może okazać, że istotna będzie każda płatność dokonana za pośrednictwem karty płatniczej. Dzięki takim transakcjom możemy obniżyć ceny paliwa o 1-4%.

W następnej, ostatniej już części, omówione zostaną aspekty opłat bankowych, rady dla dłużników oraz wskazówki odnośnie naszych hobby.

---

Alicja Banaś,

www.AkademiaKRD.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Oszczędność – moda czy konieczność? cz. 1

OSZCZĘDNOŚĆ – MODA CZY KONIECZNOŚĆ? cz. 1

Autorem artykułu jest Alicja Banaś


Staropolskie przysłowie brzmi: „Skromne życie, oszczędzanie – nie wstyd. Gorsze – pożyczanie”. Patrząc jednak na wzrastającą liczbę dłużników – w samym Krajowym Rejestrze Długów jest ich obecnie ponad 1 milion 800 tysięcy – można odnieść wrażenie, że maksyma ta przestała mieć znaczenie.

Polacy zapożyczają się już nie tylko w samych bankach, ale głównie w instytucjach parabankowych lub firmach pożyczkowych, ponieważ w tych ostatnich mogą liczyć na tzw. ekspresową pożyczkę bez BIK-u. Mało jednak kto zdaje sobie sprawę, że przy uważnym i regularnym zarządzaniu budżetem domowym można w miesiącu odnaleźć „zagubione” kilkadziesiąt lub nawet kilkaset złotych oszczędności.

METODA MAŁYCH KROCZKÓW

Z przeprowadzonych przez TNS OBOP badań, z czerwca 2011 roku wynika, że niemal połowa (48%) Polaków nie posiada żadnych oszczędności. Żyjemy więc z dnia na dzień, z trudem łącząc koniec i początek miesiąca, niejednokrotnie zaciskając pasa i nerwowo wyczekując na wypłatę na koncie. Skąd więc czerpać zyski, by w ogóle zacząć mówić o oszczędzaniu? Gdzie w ogóle szukać nadwyżek finansowych?

Na pewno nie liczmy na cuda. Nawet jeśli dziś zaczniemy szukać oszczędności w wielu dziedzinach życia jednocześnie, to nasz portfel nie zrobi się nagle pękaty od nadmiaru pieniędzy. Nie oszukujmy się – to długa droga, początkowo nawet przez mękę. Ale trud wart jest podjęcia. Patrząc na samo pojęcie oszczędzania, niesie ono ze sobą wiele znaczeń. Dla jednych to sztuka. Dla innych obowiązek i konieczność. Dla jeszcze innych ekologia i moda. Niektórzy mieli to niezwykłe szczęście, że mogli wynieść oszczędzanie jako nawyk już z domów rodzinnych. Inni uczyli się na swoich błędach w młodości i teraz radzą sobie świetnie w każdych, nawet niesprzyjających warunkach. Jednak spora część z nas musi się dopiero tej sztuki nauczyć od podstaw i zrozumieć, że sukces zaczyna się już od małych, drobnych z pozoru kroczków, konsekwentnie jednak podejmowanych, każdego dnia, bez względu na nastrój, sytuację gospodarczą kraju, czy pogodę za oknem.

OD CZEGO ZACZĄĆ?

Zasada jest prosta: zaczynamy od siebie i swojego portfela. Najpierw należy przeanalizować rodzinną sytuację finansową w kontekście budżetu domowego. Na rynku można znaleźć kilka wartościowych publikacji książkowych (w tym e-booki) traktujących o budżecie domowych, sposobach jego wyliczania i nauce trzymania wydatków pod ścisłą kontrolą. W sieci można znaleźć także ciekawe, darmowe programy ułatwiające nam wyliczanie tego, co dostajemy, a na co wydajemy, w kontekście nie tylko comiesięcznych wydatków, ale i tych pojawiających się co kwartał, pół roku lub... trzy lata.

Najczęściej wygląda to tak, ze przez pierwszy miesiąc zbieramy wszystkie paragony, rachunki, faktury, przeglądamy podpisane umowy kredytowe, pożyczkowe, ubezpieczeniowe, a w kolejnym – wszystko zliczamy, niejednokrotnie dziwiąc się na jakie rzeczy wydajemy każdego dnia nasze pieniądze.

ZAKUPY

Gdy już poznamy skalę naszych problemów – zaczynamy powoli uczyć się żyć z uwagą, rozsądniej wydatkując pieniądze. Z doświadczenia wiadomo, że największe kwoty zostawiamy w hipermarketach, w których wiele artykułów wydaje się nam wyjątkowo atrakcyjnych cenowo, dajemy skusić się na kolejne promocje i zapełniamy nasz koszyk produktami, których wcale nie mieliśmy zamiaru kupić. Dlatego zasadą numer jeden będzie lista zakupów i ścisłe trzymanie się jej podczas spacerowania między sklepowymi półkami.

Dużo łatwiej także wydajemy nasze pieniądze płacąc za zakupy za pośrednictwem karty płatniczej. Znacznie trudniej przychodzi nam wyciągnąć z portfela banknot o wysokim nominale i rozmienić go na drobne. Dlatego też niektórzy specjaliści radzą, by po odliczeniu wszystkich rat, czy płatności dokonywanych elektronicznie – wypłacić pozostałą resztę pieniędzy z bankomatu, podzielić ją na równe, tygodniowe części i... wydawać tylko tyle, ile znajduje się na danej kupce.

Warto pomyśleć nad zmianą kilku nawyków, jak choćby sklepy w jakich się zaopatrujemy – delikatesy, markety (w większości), czy osiedlowe sklepiki – rządzą się prostymi zasadami wyższych cen. Tymczasem dyskonty dysponują bardzo często wysokiej jakości towarem i niższymi znacznie cenami. Oszczędności możemy odczuć już podczas pierwszych takich zakupów. Gdy do tego doliczymy częste promocje, możemy się nie raz mile zaskoczyć ilością produktów w wózku, a ceną podaną nam przy kasie.

Co jednak wymaga podkreślenia niektóre markety mają przyjaźnie stworzony program lojalnościowy oraz okresy promocyjne na wybrane produkty. Można wykorzystać takie sytuacje na zakupy tychże produktów, uważając jednocześnie by zakupy ograniczały się jedynie do tych właśnie pozycji. Polecam także zbieranie różnych kuponów, bonów i wykorzystywanie ich w odpowiednim czasie.

W następnej części artykułu pojawi się kilka aspektów z poziomu domowego oszczędzania takie jak: mieszkanie, samochód, czy dziecko.

---

Alicja Banaś,

www.AkademiaKRD.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Abonament RTV

Abonament RTV

Autorem artykułu jest anna bobak


Na około 13 mln istniejących w Polsce gospodarstw domowych abonament RTV regularnie płaci niespełna milion. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji oraz zarząd TVP ruszają jednak do boju z osobami, które zarejestrowane odbiorniki posiadają, a jednak za nie nie płacą.

Nasuwa się jednak pytanie: czy samo posiadanie działającego odbiornika musi wiązać się z jego używaniem? I czy osoba, która używa go jedynie od święta powinna płacić tyle samo co ktoś, kto robi to codziennie? To najczęstsze argumenty ze strony tych, którzy abonamentu płacić nie chcą. Ustawa o abonamencie została jednak tak skonstruowana, aby można było domagać się opłaty właśnie za posiadanie odbiornika, a nie za odbierany sygnał.

Taki kształt ustawy może budzić poważne wątpliwości ze strony konsumentów. Abonament RTV jest w pewnym sensie efektem umowy zawartej pomiędzy odbiorcami a TVP, umowy jednostronnej – nie wymagającej podpisu, można wręcz powiedzieć – narzuconej z góry. Jeśli odbiorca nie chce oglądać stacji kablowych, to nie podpisuje umowy z ich dostawcą. Jeżeli nie chce oglądać TVP to i tak zobowiązany jest do uiszczenia opłaty abonamentowej.

Co więcej możliwe jest także oglądanie kanałów TVP bez konieczności uiszczenia takiej opłaty. Wystarczy, iż odbiorca nie posiada w domu telewizora, a w zamian ma komputer z kartą telewizyjną. Efekt ten sam, taki sam dostęp do usługi, a jednak jest on już legalnie z abonamentu zwolniony.

Tymczasem KRRiT coraz lepiej radzi sobie z odzyskiwaniem pieniędzy za bieżący i zaległy abonament. Od marca 2010 egzekucja należności z tytułu zaległego abonamentu jest dopuszczalna i z punktu widzenia obowiązującego prawa możliwa. Z kolei Poczta Polska (na mocy porozumienia z KRRiT) ma prawo do przeprowadzania kontroli radioodbiorników oraz telewizorów w naszych domach. Pracownicy poczty po wylegitymowaniu się mogą wejść do mieszkania, by sprawdzić czy znajdują się w nim wspomniane odbiorniki.

---

Bezpłatne porady prawne online.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl