3 rzeczy, na których możemy zaoszczędzić
Autorem artykułu jest Jacek_G
Jakie są wymówki ludzi, którzy nie potrafią odłożyć kilkuset złotych miesięcznie? Za mało zarabiam, nie mam na czym oszczędzać, bo i tak żyję jak asceta. Tymczasem okazuje się, że wystarczy pamiętać o kilku prostych czynnościach, aby przyoszczędzić sporą sumę, wcale nie rezygnując ze zwykłych codziennych przyjemności.
Po pierwsze, możesz łatwo zaoszczędzić na domowych rachunkach.
Jak często zapominamy zakręcić kran? Wstawiamy pranie bez wykorzystania całej ładowności bębna? Zostawiamy podłączone do prądu niewykorzystywane urządzenia? Niestety – bardzo często. Świadomość zużycia mediów w naszym społeczeństwie ciągle jest bardzo słaba, nie ma bowiem narzędzi, które umożliwiałyby ludziom wgląd w zużycie wody czy prądu elektrycznego w czasie rzeczywistym w gospodarstwie domowym.
Tymczasem w Stanach Zjednoczonych inteligentne liczniki są standardem już od ładnych kilku lat. A w latach 2009-10 Google przeprowadziło program o nazwie „PowerMeter”. Polegał on na tym, że ludzie, których domy wyposażone były w inteligentne liczniki, mogli na bieżąco widzieć poprzez webową aplikację, jak zmienia się zużycie mediów w ich gospodarstwach. Pełna kontrola pozwoliła im na optymalizację pracy domowego sprzętu i miesięczne oszczędności w wysokości 10-15 %.
Oczywiście, podobny eksperyment u nas ciągle jest melodią przyszłości, ale sami, nawet bez internetowych aplikacji możemy zadbać o mniejsze zużycie mediów. Prądu elektrycznego zwłaszcza – chociażby poprzez odłączanie urządzeń, które pozostając w stanie spoczynku dalej go pobierają.
Po drugie, zacznij oszczędzać na samochodzie!
Oczywiście nie każemy nikomu rezygnować całkowicie z samochodu, ale przy stale rosnących (już i tak wysokich) cenach benzyny okazuje się, że na co dzień mamy do dyspozycji kilka zdecydowanie tańszych środków lokomocji. Małe podsumowanie: pójście piechotą czy pojechanie do pracy rowerem nie kosztuje nic, a jeszcze na zdrowie wychodzi. Na dłuższe trasy najlepsza wciąż pozostaje komunikacja miejska: tu płacimy raz na miesiąc za bilet okresowy, a samochód stojący w korku spala więcej, aniżeli na trasie.
Zatem wydatki związane z samochodem możemy ograniczyć, użytkując go tylko wówczas, gdy jest to niezbędne, a i wówczas powinniśmy wyznawać zasady „ecodriving”. Niemniej wciąż pozostaje jeszcze jeden wydatek, który ponieść trzeba wprawdzie tylko raz do roku, ale który spędza właścicielom samochodów sen z powiek. Oczywiście ubezpieczenie OC. Przy wyborze towarzystwa ubezpieczeniowego powinniśmy pamiętać o kilku rzeczach: OC jest obowiązkowe – regulowane ustawą, a więc jego zakres wszędzie jest taki sam, ergo najtańsze OC jest najlepsze, ale nie ma czegoś takiego, jak najtańsze OC dla wszystkich u jednego ubezpieczyciela. Rozrzut cenowy między ofertami sięga nawet kilkuset złotych (jeszcze więcej w przypadku najmłodszych kierowców, z podejrzliwością traktowanych przez ubezpieczycieli i przez to sporymi zwyżkami za wiek i brak doświadczenia karanych). Dlatego najlepszym sposobem na znalezienie najatrakcyjniejszej cenowo oferty jest porównanie ubezpieczeń. Do tego idealnie służy kalkulator OC, proste i tak naprawdę jedyne narzędzie, które w obiektywny sposób może przedstawić sytuację na rynku ubezpieczeń.
Po trzecie, promocje nie bolą!
Dużo wydatków zaoszczędzić może również wyszukiwanie promocji. Prawda jest taka, że wszelkie akcje marketingowe, kupony grupowe i atrakcyjne zniżki otaczają nas zewsząd i jedynym problemem powinno być rozeznanie w jakości proponowanych produktów.
Trzy proste czynności. Jak pokazaliśmy, żadna z nich nie wiąże się absolutnie z wyrzekaniem się przyjemności codziennego życia. A, jak powiadają, ziarnko do ziarnka...
--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl