czwartek, 26 maja 2011

Czy usługi doradcy finansowego są w 100% bezpłatne?

Czy usługi doradcy finansowego są w 100% bezpłatne?

Autorem artykułu jest Sebastian Miśniakiewicz



Wiele osób powstrzymuje się przed kontaktem z doradcą finansowym i samemu "przegryza się" przez oferty banków, wyszukując np. najlepszy kredyt hipoteczny dostępny na rynku. Dzieje się tak, ponieważ wychodzi z założenia, że tutaj "na pewno jest jakiś haczyk." Jak jest naprawdę, co można zyskać, a co stracić na kontakcie z doradcą finansowym?
Na samym początku warto zaznaczyć, że usługi doradcze, jakie świadczy doradca finansowy, są rzeczywiście w 100% bezpłatne, mało tego, spotkanie z taką osoba nie zobowiązuje nas do skorzystania z jego usług. Jest to całkowicie inaczej rozwiązane niż na Zachodzie, gdzie taka porada kosztuje około 100 EUR. W Polsce tak jeszcze nie jest, chociaż część doradców zwraca uwagę na fakt, że są Klienci, którzy za ich pośrednictwem sprawdzają np. zdolność kredytową w kilku bankach, potem zaś mówią "Dziękuję" i sami idą do wskazanego banku załatwić formalności kredytowe. Odsetek ten sięga około 10%, co automatycznie sprawia, że 10% czasu doradcy niejako na starcie jest "stracone". Tymczasem prawda jest taka, że większość z tych "10%" czyni tak, niedowierzając, że nie będą musieli zapłacić za poradę. Jaki może być powód takiego stanu rzeczy?
Wg mnie przede wszystkich domniemanie, że doradztwo wcale nie jest bezpłatne. I że Klient na pewno na jakimś etapie będzie "musiał" zapłacić za usługi. W Europie Zachodniej zawód ten jest traktowany jako instytucja zaufania publicznego. Aby lepiej to zobrazować posłużę się przykładem dentysty. Jeżeli boli nas ząb i na wizycie okazuje się, że mamy ubytek w "4", to nie dyskutujemy i nie próbujemy namówić dentysty na borowanie w sąsiedniej "3". Wychodzimy z założenia, że dentysta wie, co robi - w końcu się na tym zna, prawda?
Podobnie jest z doradcą finansowym. Odpłatność w Europie za jego usługi wynika z prostego faktu - istnienia tej instytucji już wiele lat. W Niemczech nikt nie chodzi, jak w Polsce, sam po bankach, wyszukując najtańszy na rynku kredyt hipoteczny, tylko zleca to zadanie osobie, która zna się na kredytach najlepiej. W przypadku pytań dotyczących np. swojej przyszłej emerytury (3 filar) , umawia się na konsultacje z doradcą, za które najzwyczajniej w świecie płaci. Ktoś może się obruszyć "za co." Podejście takie wynika z psychologii społecznej, jaka panuje w Polsce, która sprawia, że wszędzie czujemy podstęp, porady zaś, owszem TAK, ale ZA DARMO. Jeżeli jednak kupujemy mieszkanie i mamy wątpliwość, czy deweloper poprawnie sformułował umowę, idziemy do prawnika, aby ten ją przeanalizował - on zaś nie zrobi tego za darmo...
Skąd zatem bierze się wynagrodzenie doradcy finansowego? Odpowiedź jest bardzo prosta. Jeżeli wskaże on Klientowi dobry produkt, np. kredyt hipoteczny , czy też zasugeruje skorzystanie z programu Rodzina na Swoim - wówczas instytucja, np. bank wypłaca doradcy pewną kwotę na zasadzie prowizji. Jednak dopiero wtedy, gdy dojdzie do podpisania umowy. I nigdy na zasadzie dodatkowego kosztu dla Klienta.
Wniosek jest zatem prosty - nie ma umowy, nie ma wynagrodzenia. Dlatego też prawdziwy doradca finansowy nie może pozwolić sobie na fuszerkę. Wskazanie złego rozwiązania skutkowałoby bowiem niezadowoleniem Klienta i np. brakiem rekomendacji w przyszłości. Podobnie jest np. w budownictwie - jak ktoś nam zrobi ładny parkiet, to polecamy jego usługi, jak nie... Osoby zaś, które korzystają z usług doradców na zasadzie "sprawdzę sobie", powinny się zastanowić, jakby się czuły, będąc na miejscu doradcy. Takie działania są moim zdaniem nieetyczne - no ale w końcu zawsze znajdzie się ktoś, kto nie gra "fair"...

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Czy warto ubiegać się o kredyt studencki

Czy warto ubiegać się o kredyt studencki

Autorem artykułu jest Kamil Fudali



Czym jest kredyt studencki dla studenta, czy tylko wsparciem finansowym ? Czy student może wykożystać te pieniądze na inne cele ? A może je zainwestować ? Gdzie i jak ?
Chyba każdy z nas zna lub słyszał o czymś takim jak kredyt studencki. Cześć z nas myśli, że niczym nie odbiega on od kredytów zaciąganych na co dzień i ma pewnie tylko ciut niższe oprocentowanie – w końcu student to nie pracownik zarabiający na swoje utrzymanie. Jednak każdy kto choć troszkę interesował lub interesuje się ta sprawą wie, że KREDYT STUDENCKI nie ma praktycznie nic wspólnego z usługa bankową dla zwykłego szarego Kowalskiego. Nie istnieje kredyt bankowy oprocentowany na zaledwie 2% (niedawno były kolejne cięcia stup procentowych) oraz nie istnieje kredyt który nie spłacamy przez 7 lat !!. I co najważniejsze, żaden bank nie umorzy nam 20% długu jeśli tylko na to zasłużymy.

Kredyt studencki, powstał z myślą o osobach których normalnie nie stać na pokrycie kosztów związanych ze swoją edukacją a co za tym idzie przyszłością. Jest to słuszna inicjatywa (chociaż wolał bym aby państwo tym naprawdę biednym nie kazało zwracać tych funduszy – taka opcja tez istnieje). Początkowo nie można było otrzymać preferencyjnego kredytu studenckiego jeśli próg dochodów na jednego członka rodziny przekraczał +/- 600 zł. Jednak z każdym kolejnym rokiem wymógł ten się zmieniał i tak teraz w 2008 roku mógł ubiegać się o kredyt chyba każdy gdyż limit wynosił prawie 2000 zł. W tym momencie nie możemy powiedzieć, że kredyt jest tylko dla osób niezamożnych.

Czy możemy coś na tym zyskać, będąc studentem. Oczywiście tak ! Sam będąc studentem (niedawno stałem się mgr.) bez wahania złożyłem wniosek o ten produkt finansowy. Nie potrzebowałem, żadnych środków na moje utrzymanie, dlatego też do tej pory kredyt ten nie został użyty – ani 1 złotówka. Pozostało mi jeszcze prawie 2 lata czasu kiedy to nie muszę go spłacać. No ale po co ? A po to, że już teraz myślę o swojej działalności, czy zakupie auta. Rozpoczynając normalną pracę, często zaciągamy kredyt właśnie n takie potrzeby. Wtedy jednak wynosi on kilkanaście % i odsetki nas „zjadają”. A Ja – ja mogę teraz spokojnie kupić auto, czy założyć działalność gospodarczą, 2 lata jeździć bez żadnych odsetek a potem spłacać to co do banku należy doliczając jedyne śmieszne 2% odsetek.

Kredyt studencki to nic innego jak „pieniądze za darmo”. Dodam jeszcze, że moje pieniądze nie leżały w przysłowiowej skarpecie, lecz do czasu spadków na giełdzie były systematycznie lokowane w Funduszach inwestycyjnych oraz w miarę bezpiecznych akcjach – Inwestowanie jest naprawdę bezpieczne jak wie się choć troszkę na czym ono polega. W tym momencie nie tyle mam pieniądze za darmo co zyskałem. Zyski funduszy przez ostatnie 4 lata wynosiły nawet 90% tak więc nie muszę tłumaczyć czy warto zaciągać ten kredyt. Polecam każdemu ta opcję finansową a dodatkowo polecam serwis www.finanseosobiste.biz gdzie dowiesz się wszystkiego na temat kredytu studenckiego oraz możesz liczyć na bezpłatne porady dotyczące tego produktu czy przyszłego inwestowania jeśli tylko zechcesz.

---

Wpis autorski Kamil Fudali. Kopiowanie dozwolone w niezmienionej formie z umieszczneniem źródła strony: Darmowe artykuły


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Możesz się śmiać z problemów finansowych – jeśli będziesz postępował według prostych wskazówek.

Możesz się śmiać z problemów finansowych – jeśli będziesz postępował według prostych wskazówek.

Autorem artykułu jest Daniel Janik



Choć obecnie, w czasach kryzysu, może się to wydawać śmieszne, żyjemy we wspaniałych czasach. Jeszcze nigdy wcześniej ludziom nie żyło się tak dobrze i nie mieli tylu możliwości inwestycyjnych jak teraz. To świetna wiadomość. Druga – trochę gorsza – jest taka, że wiele z tych możliwości niesie za sobą ryzyko wg zasady, że im większe ryzyko, tym większe zyski.
Choć obecnie, w czasach kryzysu, może się to wydawać śmieszne, żyjemy we wspaniałych czasach. Jeszcze nigdy wcześniej ludziom nie żyło się tak dobrze i nie mieli tylu możliwości inwestycyjnych jak teraz. To świetna wiadomość. Druga – trochę gorsza – jest taka, że wiele z tych możliwości niesie za sobą ryzyko wg zasady, że im większe ryzyko, tym większe zyski. Jest w tym jednak też coś pozytywnego. Im więcej wiemy konkretnych możliwościach, tym ryzyko to staje się mniejsze. A więc zyski wysoki przy malejącym ryzyku. To fantastyczna wiadomość!

Jest jednak pewne „ale”. Otóż nie ma nic za darmo… i nie mówię tu o pieniądzach! Chodzi o Twój czas poświęcony na poznanie i zgłębienie różnych instrumentów finansowych i wybranie najlepiej odpowiadających Twoim preferencjom.
Jak więc zaoszczędzić irytacji, nerwów i nietrafionych inwestycji? Jak uzyskać wiedzę, która pomnoży Twój kapitał?

Jest Internet, są biblioteki i znajomi. Internet i biblioteki mają to do siebie, że znajdziesz tam praktycznie wszystko, ale musisz też wiele dokumentów przekopać, by odnaleźć te najważniejsze informacje. To może trochę potrwać. Jeśli masz znajomego finansistę lub ekonomistę i w dodatku jest on skłonny podzielić się on z Tobą swoja wiedzą – to jak najszybciej skorzystaj z jego pomocy!

Zbyt ciężko pracujesz na swoje pieniądze, by je niepotrzebnie tracić lub odkładać je nieefektywnie.

Jeśli jednak nie masz nikogo takiego wśród znajomych, ani nie przejawiasz ochoty do przeszukiwania wszystkich stron i/lub książek traktujących o finansach osobistych, to myślę, że mogę Ci pomóc.

Wiesz, na co przyda Ci się inteligencja finansowa? Wyobraź sobie, że potrzebujesz pieniędzy i udajesz się do banku. Co wybierzesz – kredyt czy korzystanie z kart kredytowej? Prawdopodobnie wybierzesz kredyt, jak większość. Bo przecież jest tańszy i korzystniejszy niż karta kredytowa. Otóż, niekoniecznie!

Tylko jak wybrać najdogodniejszą dla siebie ofertę? Jak sprawić, by nasze pieniądze zaczęły pracować na nas?

Więcej na stronach mojego serwisu.

---

Daniel Janik - twórca serwisu SukcesMisja.pl oraz autor ebooka „Od marzeń do realizacji”


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Korzystaj z karty kredytowej i zarabiaj...

Korzystaj z karty kredytowej i zarabiaj...

Autorem artykułu jest Sebastian Jarosz



Karta kredytowa kojarzy Ci się z obciążeniem? Generuje zbyt dużo wydatków, często niepotrzebnych? Zobacz jak odwrócić sytuację o zacząć zarabiać używając karty kredytowej.
Czy masz kartę kredytową? Czy może zastanawiasz się czy warto ją posiadać?
Usłyszałem kiedyś od znajomego takie zdanie: „Im mniej plastiku w domu tym lepiej dla Twojego portfela” No cóż trochę się z tym zgadzam, ponieważ codziennie widzę wokół mnie wielu ludzi, którzy nie radzą sobie ze swoimi finansami. W tej kwestii zatrzymali się w rozwoju na poziomie drugiej klasy szkoły podstawowej.
Tak, bo jak inaczej nazwać to przyzwyczajenie, że jak się ma pieniądze pod ręką to trzeba je po prostu wydać.
Tak jak dziecko kiedy dostanie 2 zł na lizaka to idzie do sklepu, kupuje lizaka za 1,50 i ponieważ zostaje 50gr to musi sobie jeszcze kupić gumę do żucia...

Jeszcze inni kiedy widzą banknot 100zł czują jego wartość i pewien respekt, ale kiedy rozmienią go kupując choćby gazetę w kiosku – wtedy staje się on dla nich już mniej wartościowy i z dużą łatwością wydają to co z niego zostało – to jakiś totalny dziecinny absurd.
Jak mówi Kyiosaki w swoich książkach traktujących o finansach – szkoda że w szkole nie uczy się racjonalnego podejścia do pieniędzy, sposobów jego pomnażania, inteligentnego inwestowania i życia w bogactwie.

Ludzie żyjący w stereotypie wydawania wszystkiego co mają, nie potrafiący zapanować nad swoimi emocjami i chęcią sprawiania sobie codziennie jakiejś materialnej przyjemności w postaci choćby drobnego zakupu, boją się karty kredytowej. I nie powinno to dziwić, bowiem karta kredytowa z limitem kilku tysięcy złotych, których tak naprawde nie widać, może być dla wielu pokusą nie do odparcia.
Dlatego też trzeba się zastanowić czy ja również zaliczam się do takich ludzi. Jeżeli tak to trzeba z tym walczyć, każdy zakup, każdy wydatek trzeba przemyśleć, a najlepiej wcześniej zaplanować. Trzeba odnaleźć przyjemność w oszczędzaniu i pomnażaniu swoich oszczędności.
A jeżeli traktujemy pieniądz plastikowy inaczej niż papierowy to też najwyższy czas zerwać z tym bardzo dziwnym nawykiem. Dokonując zakupów w sklepie, internecie, hipermakecie itp. kieruj się zawsze jakością towaru, jego ceną oraz tym czy faktycznie jest Ci dany produkt potrzebny. Absolutnie nie podejmuj decyzji zakupu w oparciu o środek płatniczy. To bez znaczenia czy płacisz kartą czy żywą gotówką.
2zł wydane namacalną monetą to takie samo 2zł jak wydane kartą kredytową.
Różnica jest tylko taka, że płacąc kartą kredytową można na tym trochę zaoszczędzić czy zarobić. W jaki sposób?

Nie traktuj karty kredytowej jak kredytu – tak chciałby bank, który w momencie, kiedy nie spłacisz zadłużenia z karty (przeważnie do 50 dni) to naliczy Ci odsetki. Ty musisz być sprytniejszy. Jak? Otóż Załóż sobie konto internetowe w takim banku, który daje możliwość łatwego lokowania pieniędzy na jakiejś lokacie krótkoterminowej np. 10-cio dniowej, a najlepiej AVISTA, czyli konta oszczędnościowego, które daje Ci możliwość wyciągnięcia gotówki w każdym momencie bez utraty oprocentowania.

Skieruj swoje wszystkie dochody na to konto , a korzystaj z karty kredytowej gdzie się tylko da. Kupuj jedzenie, ubrania, paliwo do samochodu, rób opłaty za telefon, czynsz itp. i płać za wszystko kartą. Przez cały miesiąc będziesz w ten sposób korzystał z pieniędzy Twojego banku, a Twoje prywatne pieniądze będą leżeć na koncie oszczędnościowym. Na koniec okresu rozliczeniowego karty kredytowe spłać całe zadłużenie. I zobacz na wyciągu z konta jakie oprocentowanie zostało dopisane do Twojego rachunku z tytułu przetrzymania gotówki na koncie oszczędnościowym.

To jest Twój czysty zysk, jaki wypracowałeś sobie płacą kartą kredytową. Przemnóż ten miesięczny zysk przez 122 miesięcy i zobacz jaką kwotą będziesz dysponował na koniec roku. To już będzie realna kwota, za którą będziesz mógł kupić coś konkretnego lub zainwestować – Twój wybór. Ale tak naprawdę to nie jedyny zysk i pożytek z używania karty kredytowej.

Pomijając wygodę płacenia kartą, masz jeszcze możliwość uzyskania kilku procentowych rabatów w wielu sklepach, do każdej karty dostajesz ubezpieczenie NW na kwotę kilkunastutysięcyzłotych w zależności od banku – sprawdź ile musiałbyś zapłacić za takie ubezpieczenie w firmie ubezpieczeniowej. Oprócz tego otrzymujesz ubezpieczenie na zakupy dokonane za pośrednictwem karty przed np. kradzieżą zakupionego towaru i wilele innych ubezpieczeń, za które niestety czasami trzeba zapłacić dlatego warto czytać warunki ubezpieczenia i zastanowić się czy dane płątne ubezpieczenie jest nam rzeczywiście niezbedne - ta karta ma być dla Ciebie źródłem zysku a nie kolejnym obciążeniem dla budżetu.

Dodatkowym bonusem, jaki dają niektóre banki to możliwość gromadzenia punktów w różnych sieciach telefonii komórkowych, stacji paliw itp... Oznacza to, że płacąc kartą otrzymujesz na konto punkty (np. za każde wydane 5zł – 1 punkt). Kiedy uzbiera się jakaś sensowna liczba punktów możesz je wymienić na jakieś gadżety typu płyn do spryskiwacza, prenumeratę czasopisma, czy pakiet darmowych minut do telefonu komórkowego. Takich bonusów dodawanych do kart jest bardzo dużo i ich liczba ciągle rośnie, ponieważ rośnie konkurencja. Banki prześcigają się zachęcając klientów do posiadania swoich kart w nadziei m.in. na to, że statystyczny Polak kupuje za dużo, potem nie ma czym spłacić zadłużenia i w efekcie musi zapłacić odsetki bankowi.

Stosując żelazną dyscyplinę w planowaniu wydatków, robieniu zakupów oraz terminowej spłacie zadłużenia możesz na tym wygrać sporo dla siebie, do czego zachęca Cię portal finansowo-inwestycyjny dobrydeal
---

www.dobrydeal.pl
www.money-pilot.pl
Zgadzam sie na przedruk i kopiowanie tego artykułu tylko z aktywnymi linkami.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak zarabiać na doładowaniach telefonów

Jak zarabiać na doładowaniach telefonów

Autorem artykułu jest Mariusz Pelczarski



Poznaj sprawdzone sposoby na zarabianie i oszczędzanie na doładowaniach telefonów komórkowych.
Firmy mają duże możliwości zarabiania na doładowaniach takie jak np. hurtowy zakup czy terminale doładowań. Co jednak może zrobić każdy z nas, aby zarabiać na doładowaniach lub doładowywać sobie telefon praktycznie za darmo lub przynajmniej dużo taniej? Rozwiązaniem mogą być programy partnerskie płacące za doładowania telefonów.

Program partnerski Blue oferuje zwrot gotówki w wysokości 3% od każdego wykonanego doładowania. Zgromadzone w ten sposób pieniądze możesz wykorzystać na obniżenie kosztów własnych doładowań (np. jeśli masz uzbierane 20zł a chcesz doładować telefon za 25zł to wystarczy, że przelejesz 5zł a dostaniesz normalne doładowanie o wartości 25zł) lub po uzbieraniu kwoty 100zł wypłacić je na konto.

Ja w ten sposób doładowuję konto rodzinie i znajomym, dzięki czemu doładowania kosztują mnie ponad dwa razy mniej niż normalnie. Możesz też polecić ten program swoim znajomym, rodzinie czy czytelnikom Twojego serwisu a od każdego ich doładowania także otrzymasz 3% wartości każdego doładowania.

Innym programem partnerskim, w którym możemy zarabiać na doładowaniach jest program partnerski mBanku. Tutaj otrzymamy 4% wartości każdego doładowania a uzbierane pieniądze będziemy mogli wypłacić po przekroczeniu 50zł. Ponadto możemy polecać konta, kredyty czy karty kredytowe również otrzymując za to prowizję (zdecydowanie większą niż za doładowania). Jedynym minusem jest to, że za takie doładowanie musimy zapłacić przez konto w mBanku.

Można także zamiast zarabiać na doładowaniach, oszczędzać na ich zakupie, kupując je np. na Allegro. Na takim doładowaniu można zaoszczędzić kilka złotych, jednak musimy liczyć się z tym, że doładowanie nie będzie natychmiastowe a trzeba będzie na nie troszkę poczekać, w zależności od sprzedawcy. Doładowania przeprowadzone za pośrednictwem Blue czy mBanku są natychmiastowe - telefon jest doładowany po kilku minutach.

Doładowując telefon podanymi wyżej sposobami możesz zarobić lub zaoszczędzić całkiem niezłe pieniądze. Wystarczy teraz, że wybierzesz sposób, który najbardziej Ci odpowiada i będziesz z niego korzystał a sam zobaczysz jakie zyski czy oszczędności Ci to przyniesie.
---

Poznaj sprawdzone sposoby na zarabianie przez internet


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl