Czy na kredycie mieszkaniowym można zarobić?
Autorem artykułu jest Tomasz Bar
artykularnia_import
W pierwszej chwili może wydać się to niezrozumiałe. Wszak kredyt wiąże się z wydatkiem, w dodatku znacznym i rozłożonym na długie lata. Dzięki zmianom jakie dokonały się w ofercie kredytów mieszkaniowych oraz posiadanej wiedzy zarobek jest możliwy. I choć wydaje się to dość ryzykownym rozwiązaniem, warto się temu przyjrzeć.
Kto powinien zainteresować się taką propozycją?
Na pewno osoby, które rozważają kupno mieszkania na kredyt ze sporym wkładem własnym lub posiadacze kredytów, którzy mają większą gotówkę i rozważają wcześniejszą spłatę kredytu.
Dlaczego głównie oni?
Ponieważ opłacalność takiej operacji zależy od tego, czy osiągnięta stopa zysku z posiadanego kapitału będzie wyższa, niż koszt kredytu w tym samym okresie.
Jeszcze 5 lat temu trudno było o kredyt mieszkaniowy bez posiadania wkładu własnego. Dziś większość banków daje taką możliwość. I choć wiąże się to zazwyczaj z nieco wyższym oprocentowaniem kredytu niż w przypadku, gdy posiadamy wkład własny, to do klienta przemawia fakt, że całość mieszkania może skredytować.
Co zrobić z wkładem własnym skoro całe mieszkanie możemy skredytować?
Umiejętnie zainwestować, najlepiej w fundusze inwestycyjne. Dają one wyższe stopy zysku niż lokaty terminowe i są bezpieczniejsze niż akcje.
Przed podjęciem decyzji trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, jaką stopę zysku musimy uzyskać aby opłacało się inwestować wolne środki. Przez jaki okres zarobimy tyle, aby spłacić kredyt przed czasem, albo ile musimy zarobić, aby z zysków pokrywać część rat? Na pewno nie należy się sugerować wynikami funduszy z lat poprzednich. Jeśli porównamy zyskowność niektórych funduszy akcyjnych za okres ostatnich 3 lat wyniki mogą wydawać się rewelacyjne. Nikt jednak nie da nam gwarancji podobnych wyników w przyszłości, a przy kredycie mieszkaniowym do sprawy należy podchodzić długoterminowo.
Przykład.
Kupiliśmy mieszkanie i spłacamy miesięcznie 1000 zł.
Pozostało nam 40 000 zł gotówki, którą planowaliśmy wcześniej przeznaczyć na wkład własny.
Zakładając, że owe 40 000 zł leży na lokacie terminowej, przez rok zarobimy 4-5%, czyli ok. 1600 - 2000 zł przed potrąceniem podatku. To niewiele, bo starczy na pokrycie 1,5 raty kredytu.
Mając jednak na uwadze długoletnią perspektywę spłat - 20 lat i dłużej - należy obserwować nadarzające się możliwości i zarabiać znacznie więcej niż wspomniane 4-5%. W okresach hossy na giełdzie inwestować w fundusze akcyjne i zrównoważone. Wówczas w 2-3 lata możemy podwoić nasz kapitał, a później chronić go dzieląc pieniądze do zainwestowania w lokaty i fundusze obligacji.
W rezultacie możemy dojść do tego, że będziemy posiadać np. 80 000 zł.
Trzymając się zysków na poziomie 5% rocznie, otrzymamy 4000 zł.
To 30% sumy jaką wydajemy rocznie na spłatę kredytu.
1000 zł raty x 12 miesięcy daje bowiem 12 000 zł.
Mając 80 000 zł otrzymamy zatem dodatkowy dochód zmniejszający nasze raty.
Możemy z tego korzystać lub nie, ale najważniejsza jest świadomość, że mamy taką możliwość.
Przedstawiona propozycja wymaga z całą pewnością wiedzy na temat rynku finansowego, obserwacji zmian na rynku, rozsądku i wytrwałości. Musimy pamiętać, że celem nie jest maksymalizacja zysków, a jedynie ich optymalizacja wobec panujących warunków. Lepiej nie zarobić niż stracić – to podstawa.
Osoby zwabione wysokimi zyskami z akcji powinny zdać sobie sprawę z ryzyka jakie niesie ze sobą inwestowanie w akcje, zwłaszcza jeśli nie posiadamy odpowiedniej wiedzy i doświadczenia. Na przykład nigdy nie inwestujmy całego kapitału w jednym miejscu.
Wachlarz produktów finansowych jest obecnie tak duży, że każdy znajdzie coś dla siebie. Do wyboru są: lokaty złotowe i walutowe, fundusze inwestycyjne, w tym fundusze parasolowe i fundusze funduszy, akcje oraz monety.
Jak ochronić się przed ryzykiem walutowym?
Główną bolączką posiadaczy kredytów walutowych jest ryzyko kursowe. Każdy wzrost kursu waluty oznacza dla spłacających większe raty. Jednak posiadając wolne środki możemy się przed tym bronić na dwa sposoby:
1. Dokonywać nadpłat do kredytu w okresach niskiego kursu waluty, dzięki czemu zyskamy pewną rezerwę na rachunku kredytu na czas wzrostu kursu.
2. Trzymać waluty obce w okresie, gdy złoty tanieje. Pogorszenie kondycji gospodarczej czy zamieszanie na scenie politycznej mogą wpłynąć na spadek wartości złotego. W tym momencie na atrakcyjności zyskują lokaty walutowe, które choć niżej oprocentowane, dają nam zyski na różnicach kursowych.
Przy starannie dobranych inwestycjach może się okazać, że po 10 latach z 40 000 zł uzyskamy
100 000 zł i będziemy mogli spłacić kredyt przed czasem.
---
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl