Mieszkanie- kupić czy wynająć?
Autorem artykułu jest J.K
Kupic czy wynająć mieszkanie? To jedna z pierwszych decyzji, które musimy podjąć rozpoczynająć dorosłe życie. Społeczna presja na kupno mieszkania na poczatku kariery jest bardzo duża. Czy zawsze jest to uzasadnione? Czy kupno mieszkania jest zawsze dobrym pomysłem? Artykuł w prosty sposób opisuje wszystkie za i przeciw.
W momencie gdy zaczynamy życie na własną rękę jest to pierwsza  decyzja, którą musimy podjąć. Kupić mieszkanie czy je wynająć-  musimy  przecież gdzieś mieszkać. Wynajęcie mieszkania często bywa na początku  opcją tymczasową, a wraz z ustabilizowaniem sytuacji materialnej  decydujemy się na kredyt i zakup mieszkania. Czy słusznie? Czy tańszą  opcją jest kupno czy wynajęcie mieszkania?
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na te pytania. Na szczęście jest  matematyka:) Z jej pomocą możemy bez trudu policzyć, co jest dla nas  bardziej opłacalne.
Aby to obiektywnie zrobić trzeba odrzucić wszelkie stereotypy,  którymi jesteśmy karmieni. Najczęściej powtarzany to: "to mieszkanie  będzie przecież moje, a wynajmując nie będę mieszkał u siebie". Niestety  kupując mieszkanie na kredyt tak naprawdę "wynajmujemy" je od banku.  Odstępne, które płacimy jest ukryte w racie kredytu. Innym powszechnie  powtarzanym stereotypem jest twierdzenie, że na nieruchomościach w  "długim" terminie nie można stracić. To samo było mówione o rynkach  akcji w 2007. W USA ten pogląd przed krachem także był powszechny...  Czynników wpływających na rynek jest wiele, jak choćby demografia. Nie  zamierzam jednak przedstawiać prognozy dotyczącej przyszłych cen  mieszkań. Zamierzam odpowiedzieć na pytanie, czy warto kupować  mieszkanie, czy lepiej je wynajmować?
Z wynajmem sytuacja jest prosta. Jest właściciel, który żąda za  wynajem określonego wynagrodzenia. Po stronie kosztów dopisujemy także  dodatkowe opłaty jakie ponosimy, w tym czynsz, prąd, woda etc. W  przypadku zakupu najczęściej konieczne jest wzięcie kredytu. Co miesiąc  będziemy więc zmuszeni do płacenia rat kredytu, czynszu i analogicznych  opłat jak w przypadku wynajmu. I w kredycie jest właśnie pies  pogrzebany. Przyjęło się uważać, że płacąc raty płacimy za "swoje"  mieszkanie. Podczas gdy faktycznie główną część raty kredytu, w  początkowych latach stanowią odsetki! Rata kapitałowa jest najczęściej  stosunkowo niewielka. Dla kredytu z ratą ok. 1500 PLN odsetki będą  stanowić ok. 1100 w pierwszych trzech latach. W ciągu 30, czy 40 lat  łączna dokonana przez nas spłata przekroczy często 170% początkowej  wartości mieszkania. Nie wierzysz? skorzystaj z dowolnego kalkulatora  kredytowego...
Powoli dochodzimy więc do sedna sprawy. Jeżeli na rynku jesteś w  stanie znaleźć ofertę najmu, która jest tańsza niż odsetki od  potencjalnego kredytu, zdecydowanie bardziej opłaca się wynająć  mieszkanie. Dlaczego? W przypadku wynajmu jedyny ujemny przepływ  gotówkowy związany jest z wynagrodzeniem właściciela. Pomijam opłaty,  które są podobne, chociaż w przypadku najmu często są niższe ze względu  na to że właściciel czasem sam pokrywa część opłat. W przypadku kredytu,  oprócz odsetek, płacisz jeszcze ratę kapitałową. W sumie twój odpływ  gotówki, w przypadku kupna mieszknia będzie większy niż w przypadku  wynajmu. Gotówki, którą mógłbyś wykorzystać na inwestycje! A to nie  wszystkie koszty. Raz na jakiś czas trzeba zrobić remont. Jest tez  dodatkowy czynnik psychologiczny. We "własnym" mieszkaniu jesteśmy  bardziej skłonni wydawać więcej. Kupimy lepszy telewizor, kanapę,  wykupimy abonament w sieci kablowej itd. W końcu na inwestycje pozostaje  jeszcze mniej pieniędzy. A inwestycje pracują dla nas.  Rozsądnie inwestując nadwyżkę ponad cenę najmu, uzbieramy kwotę  potrzebną do zakupu mieszkania nie w 40, a w 10-15 lat! Co więcej z  uzbieranych oszczędności może udać się uzyskać taką stopę zwrotu, która  pozwoli na opłacenie rat kredytu. To jest sposób by mieć ciastko i zjeść  ciastko. W takich warunkach znacznie lepiej zdecydować się na wynajem  niż zakup mieszkania:)
Sytuacja każdego powinna być oczywiście rozpatrzona indywidualnie.  Policzyć to można prosto, co pokażę na swoim przykładzie. Oboje z żoną  pracujemy. Nie mamy problemów ze zdolnością kredytową, ale nie  decydujemy się na zakup mieszkania. Dlaczego? Ceny najmu w Krakowie,  gdzie mieszkamy są na tyle atrakcyjne, że po prostu nie opłacało nam się  mieszkania kupować. Wynajmując jednopokojowe 40m mieszkanie płacimy  1000 PLN odstępnego, plus ok 150 zł opłat dodatkowych (woda, prąd,  internet). Kupno mieszkania o podobnym metrażu, w podobnej lokalizacji  to wydatek rzędu 250 000 PLN. Do tego dochodzi wyposażenie mieszkania ok  30-40 tys PLN. Chodzimy do pracy na piechotę, więc lokalizacja jest  istotna, bo pozwala na dodatkową oszczędność. Rata kredytu, przy  kredycie 30 letnim to ok 1 500 PLN. Oprócz tego, gdybym kupił mieszkanie  musiałby pokryć czynsz do spółdzielni ok. 200 PLN i opłaty analogiczne  jak w przypadku wynajmu (woda, prąd, ogrzewanie, internet) ok 200 PLN.  Łącznie mój ujemny przepływ wyniósłby ok. 1800 PLN. Jest to o 750 PLN  miesięcznie więcej niż obecnie, co rocznie daje kwotę 9000 PLN. Jest to  kwota, którą rocznie mogę dodatkowo zaoszczędzić! Po 10 latach,  zakładając stopą kapitalizacji na poziomie 8% uskładam 130 000 PLN. Ta  kwota dalej inwestowana, zakładając taką samą stopę kapitalizacji,  przyniesie dodatkowo ponad 10 000 PLN zysku rocznie. Nieźle co:)
To była czysta matematyka. Pominąłem wpływ efektu psychologicznego  związanego z większą konsumpcją we własnym mieszkaniu. Jest też  dodatkowy aspekt związany z pracą na etacie. Kiedy mam kredyt, bardziej  obawiam się utraty pracy. Mniej oszczędzam, wiec krócej mogę pozostawać  bez pracy. Przekłada się to moja pozycję w kontaktach z pracodawcą.  Jestem mniej skłonny domagać się się podwyżki i wykazuje ogólnie  mniejszą skłonność do ryzyka, także w inwestycjach, co przekłada się na  niższą oczekiwaną stopę zwrotu... na szczęście nie mam kredytu:)
Nie byłbym sobą, gdybym nie wspomniał o żyłce spekulanta, która we  mnie siedzi. Wyż demograficzny się kończy, a mieszkania, co udowodniłem,  są przewartościowane. Dlaczego? Zakładam, że optymalna wycena  mieszkania, to taka w której dochód z najmu, jaki mogę z niego uzyskać  jest równy, bądź chociaż zbliżony do raty kredytu. Tak w tym wypadku nie  jest. Kredyt jest droższy niż dochód z najmu. Ceny mieszkań będą więc  dążyć do poziomu równowagi. Ceny najmu wzrosną, lub spadną ceny  mieszkań. Ja obstawiam to drugie. Wyż demograficzny się kończy, a inne  dobra kapitałowe, np. akcje, w chwili obecnej wycenione są atrakcyjniej.  Z zakupem wstrzymam się wiec do momentu, w którym wynajem po prostu  przestanie się opłacać.
Wracam więc do odpowiedzi na początkowe pytanie. Czy bardziej opłaca  się kupić mieszkanie, czy je wynajmować? W mojej sytuacji taniej jest  wynajmować. Sytuacja każdego z nas jest jednak inna. Rynki różnych miast  różnią się od siebie. Nie mam dzieci, ani rodziny, za którą jestem  odpowiedzialny, wiec części kosztów nie jestem świadom, bądź nie biorę  ich pod uwagę. Chce jednak zwrócić uwagę, że nie warto podążać za  stadem. Schemat studia- praca- mieszkanie- kredyt nie zawsze jest  słuszny. Jak mawia moja żona "jak robisz to co wszyscy, to masz to co  wszyscy". Nie ulegajmy więc stereotypom, opiniom "analityków" i tzw.  opinii społecznej. To nasze życie i mamy prawo samodzielnie o nim  decydować!
---
    
Przczytaj więcej o finansach osobistych i finansowej wolności na: www.własnefinanse.pl
Artykuł pochodzi z serwisu 
www.Artelis.pl