poniedziałek, 1 września 2014

3 sposoby na oszczędzanie przez Internet

3 sposoby na oszczędzanie przez Internet


Autor: KatarzynaKupczyk


Oszczędne dysponowanie domowym budżetem nie oznacza rezygnowania z przyjemności i liczenia każdej złotówki, aby móc zakupić wymarzoną rzecz, prezent lub niezbędny sprzęt. Dzięki robieniu zakupów przez Internet można zaoszczędzić przez płacenie mniej za te same produkty. Jakie są możliwości oszczędzania przez Internet?


Kody rabatowe i bony

Na swoją skrzynkę e-mailową możemy zamówić coś w rodzaju newslettera, ale z różnymi promocjami – kliknięcie w wyszczególnioną w e-mailu ofertę przenosi do strony, na której obowiązkowe jest wpisanie kodu, otrzymanego wcześniej w wiadomości. Taki newsletter informuje również o promocjach na różnych stronach internetowych, gdzie nie trzeba wpisywać kodu. Bezpłatnie dowiadujemy się o korzystnych ofertach – zapisanie się do newslettera nic nie kosztuje, a może być opłacalne. Można również znaleźć strony z bonami indywidualnymi lub grupowymi – np. zniżkę na grę w paintballa za znajomymi w danej miejscowości. Wybieramy interesujące nas miasto i kategorię, po czym możemy zamówić bon do wykorzystania np. w sklepie. W takim wypadku płacimy tylko za ten kupon – uprawnia on nas do skorzystania z danej usługi lub dostania produktu w okazyjnej cenie.


Zamawianie produktów ze stron sklepów i aukcji

Rozmaite sklepy oferują zamawianie swoich produktów ze strony internetowej bezpośrednio do salonu – nie płaci się nic za przesyłkę, a może się okazać, że cena np. butów na stronie jest niższa w porównaniu do kwoty, jaką by się zapłaciło w sklepie stacjonarnym. Zniżka może się okazać na tyle duża, że może się opłacać nawet zamówienie rzeczy z dostawą do domu, jeśli mieszkamy dość daleko od punktu odbioru. Innym wyjściem jest również śledzenie stron z aukcjami, na których można wylicytować produkt za dobrą cenę – nawet w ostatniej minucie.

Porównywarki cen

Działanie tych bezpłatnych aplikacji (w przypadku produktów) polega na wpisaniu nazwy poszukiwanej rzeczy w wyszukiwarkę, po czym dostaje się listę sklepów, gdzie można dostać ten produkt. Jeśli chcemy dodatkowo zaoszczędzić na kosztach wysyłki, bo akurat jakiegoś sklepu nie ma w naszej miejscowości, można wybrać miasto, w którym chcemy daną rzecz zakupić. Jednak nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że dzięki porównywarkom online możemy znaleźć nie tylko tani sprzęt elektroniczny lub prezent, ale również ubezpieczenia – na życie, mieszkania, OC samochodu, turystyczne, itp.

Porównywarki ubezpieczeń działają inaczej niż zwykłe porównywarki cen. Użytkownik jest proszony o podanie pewnych danych, na podstawie których zostaną dopasowane do profilu użytkownika korzystne oferty ubezpieczeń – pod względem zakresu ochronnego i ceny. Wymagane dane będą różne w zależności od rodzaju ubezpieczenia. I tak: porównywarka może pytać o zawód i stan zdrowia, jeśli szukasz ubezpieczenia na życie. Jeśli chcesz ubezpieczyć mieszkanie, trzeba podać np. metraż mieszkania, rok budowy, wartość elementów ruchomych i stałych.

Kolejna różnica pojawia się przy pozyskiwaniu ofert po wypełnieniu formularza. Użytkownik dostanie gotową listę ofert w przypadku ubezpieczenia mieszkania i polisy turystycznej. Jeśli jednak chodzi o porównanie cen ubezpieczenia na życie, ważnych czynników jest na tyle dużo, że kalkulator ubezpieczeniowy nie jest w stanie ich właściwie przetworzyć, dlatego konieczny jest kontakt z agentami ubezpieczeniowymi. Internauta podaje dodatkowo tylko swoje imię, nazwisko oraz nr telefonu – po czym czeka na telefony kilku agentów z najlepszymi ofertami ubezpieczenia na życie dla niego. Prawda, że wygodne?


Zakupy przez Internet oszczędzają czas i pieniądze. Jeśli chcesz wiedzieć więcej o porównywarkach ubezpieczeń, możesz skorzystać z tej strony: ubezpieczenienazycieporownanie.pl.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Oszczędzanie - wartość pieniądza

Oszczędzanie - wartość pieniądza


Autor: Marcin Baryś


Oszczędzanie jest bardzo ważną umiejętnością, niezależnie od sytuacji finansowej. Nikt z nas nie wie co przyniesie jutro, w każdej chwili możemy potrzebować dodatkowych pieniędzy dla siebie czy bliskich.


Z jednej strony wydaje się, że oszczędności są sprawą dochodów, bo niektórzy po prostu nie mają z czego zrezygnować dla oszczędności. Z drugiej zaś, że oszczędzają osoby, które są do tego zmuszone bądź zaznały w życiu biedy. Życie pokazuje, że umiejętności oszczędzania wcale nie zależą od naszych zarobków, ale od naszych nawyków i czy widzimy sens w takich działaniach.

Na pewno umiejętność oszczędzania posiadają ludzie, którzy zostali nauczeni tego przez rodziców w swoim dzieciństwie. Właśnie w tym okresie dzieci na zasadzie obserwacji, uczą się pewnych zachowań, które pozostają w naszej pamięci. Często nieświadomie wykorzystywane są w ich dorosłym życiu.

Zatem rodzi się pytanie: Jak nauczyć dzieci oszczędzania? Na pewno jednym ze sposobów jest dawanie dziecku kieszonkowego, aby nie tylko mogło zaspokoić swoje drobne potrzeby, ale również mogło nauczyć się odpowiedzialnego gospodarowania funduszami. W tym celu trzeba jasno przedstawić zasady:

  • wysokość kieszonkowego;
  • termin wypłaty;
  • cel jego przeznaczenia.

Wówczas dziecko będzie wiedzieć, że na te potrzeby nie dostanie dodatkowych funduszy w danym okresie. Możemy również wyposażyć go na ten czas w dodatkowe fundusze, które będzie mogło przeznaczyć na dowolne przyjemności. Kiedy naszemu dziecku zabraknie pieniędzy np. na opłacenie telefonu, pamiętajmy aby nie ulegać ratując go kolejnym zastrzykiem gotówki. Wówczas cała nasza praca pójdzie na marne, a pociecha nie nauczy się, aby następnym razem bardziej przemyśleć swoje wydatki. Wysokość kieszonkowego musi być dostosowana do naszych możliwości finansowych i potrzeb pociechy.

Co kiedy dziecko mówi nam, że inni mają więcej?

Wtedy należy mu wytłumaczyć na jakie rzeczy stać rodziców, a na jaki nie. Na początku trzeba wytłumaczyć dziecku skąd bierzemy pieniądze i ile ich zarabiamy. Następnie powinniśmy uświadomić dziecko, jakie ponosimy koszty utrzymania domu, najlepiej dać mu rachunki za prąd, wodę, gaz i media oraz poprosić o zsumowanie tych kwot. Uświadommy mu jakie wydatki ponosimy na żywność przedstawiając paragony. Powinno go to nauczyć zwracać uwagę na ceny za produkty.

Zasada motywacji

Jeżeli nasze dziecko pragnie posiadać jakiś przedmiot, którego cena przekracza jego możliwości finansowe, a my stwierdzimy że byłby on dla niego przydatny, możemy wdrożyć pewien układ. Postawmy warunek: jeśli odłożysz połowę tej kwoty z własnego kieszonkowego, to my pokryjemy drugą połowę. Wówczas dziecko będzie musiało zrezygnować z niektórych przyjemności na rzecz innej. Nauczymy je w ten sposób, że bez niektórych rzeczy możemy sobie poradzić, że nie wszystko jest nam tak samo potrzebne do życia.

Zasada wysiłku

W wieku szkolnym dziecko może podjąć się już drobnych prac, aby podwyższać swój budżet na przyjemności. Roznoszenie ulotek, praca na ręcznej myjni samochodowej czy dorywcza praca w okresie wakacyjnym przy zbiorze owoców, to tylko niektóre z możliwości. Powinniśmy zachęcać dzieci do takiej aktywności, gdyż nauczy ich to samodzielności oraz oszczędzania. Na pewno do większych przemyśleń nad wydawaniem pieniędzy, zmotywują go bardziej te, które kosztowały go trochę wysiłku, od tych które po prostu dostał.

Płacenie za obowiązki

Niewątpliwie częstym błędem popełnianym przez rodziców jest wynagradzanie pociech za dobre oceny czy wykonywanie prac domowych. Dzieci mogą dojść do wniosku, że za wszystko powinny wymagać pieniędzy, a bezinteresowna pomoc czy wymaganie od samych siebie są nieopłacalne i nie przynoszą żadnych korzyści.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Pomysł na dodatkowy zarobek

Pomysł na dodatkowy zarobek


Autor: Radosław Olszewski


W dzisiejszym świecie często zadajemy sobie pytanie, w jaki sposób mogę poprawić stan swoich finansów i wygenerować dodatkowe źródło dochodu. Poniżej znajdziesz kilka praktycznych pomysłów jak tego dokonać.


Do celów znalezienia informacji na temat dodatkowego zarobku wykorzystałem wyszukiwarkę Google. Najpierw trafiłem na bloga Michała Szafrańskiego „Jak oszczędzać pieniądze”. Znalazłem tam podcast na temat pracy dodatkowej poza etatem. Michał mówił w nim, że poza dodatkowym zarobkiem, taka praca ma też dodatkowe korzyści, takie jak poznawanie nowych ludzi oraz nauka dyscypliny.

Z ciekawszych pomysłów na dodatkową pracę, które przedstawił Michał to wyprowadzanie psów, robienie zakupów dla starszych osób, wynoszenie śmieci sąsiadce za drobną opłatą plus dodatkowe zniżki dla osób rekomendujących nowych klientów.

Najbardziej jednak spodobał mi się pomysł na zakup felg aluminiowych na aukcjach internetowych, na których mało kto licytuje taki towar. Z tego powodu można kupić go po śmiesznie niskiej cenie i sprzedać na skupie złomu ze znacznym zyskiem.

Jeżeli masz umiejętność tak zwanego lekkiego pióra, możesz zająć się pisaniem tekstów oraz ofert sprzedażowych. W Polsce serwisy, na których można sprzedawać teksty to giełda tekstów oraz textmarket.

Dodatkowo, jeżeli biegle władasz językiem angielskim możesz zająć się tworzeniem oraz sprzedażą tekstów na rynku anglojęzycznym. Za przykład takiej osoby Michał podaje Brytyjczyka Toma Ewera z leavingworkbehind.com, który żyje wyłącznie z tego i zarabia kilka tysięcy dolarów miesięcznie. Ponadto Sophie Lizard z beafreelanceblogger.com udostępnia listę 50 blogerów, którzy płacą za pisanie treści na ich blogi.

Oprócz tego, o czym mówił Michał, jeśli masz zamiłowanie do internetu możesz zostać freelancerem, który np., zajmuję się tworzeniem stron internetowych, pozycjonowaniem, tworzeniem grafiki (logo na strony internetowe, broszury, retusz zdjęć) czy tworzeniem skutecznej reklamy w sieci. Przykładowo, jeśli znasz się na tych kilku rzeczach z czasem możesz otworzyć agencję interaktywną, która stanie się Twoim głównym źródłem dochodu. Możesz również wyspecjalizować się w tworzeniu szablonów internetowych pod popularny system zarządzania treścią, jak choćby Wordpress i pobierać dożywotnie prowizję od ich sprzedaży w serwisie themeforest.net.

W internecie często spotykam osoby, których pasją jest fotografia. W takim przypadku można swoje hobby zamienić na dodatkowe źródło dochodu, jak choćby stając się fotografem ślubnym, udzielać konsultacji na skype na temat doboru odpowiedniego aparatu czy sprzedaż fotografii stockowej poprzez Fotolie.

Jeżeli już jesteśmy przy konsultacjach, to do zarobku możesz wykorzystać popularny komunikator skype. Konsultację mogą być udzielane z takiego zakresu jak:

- nauka języka angielskiego,

- porady dietetyczne,

- konsultacje biznesowe (sprzedaż, skuteczne negocjacje, itp.).

Kolejny sposób na dodatkowy zarobek to stanie się konsultantem firmy AVON, ORIFLAME lub dołączenie do jakieś firmy marketingu sieciowego i zarabianie pieniędzy od własnej sprzedaży oraz otrzymywanie prowizji od obrotu grupy.

Jeśli jesteś osobą komunikatywną, masz talent do śpiewu, to w weekendy możesz zająć się organizowaniem imprez urodzinowych, śpiewać na przyjęciach ślubnych.

Możliwe też, że jesteś pasjonatem zdobywania wiedzy, cały czas poszukujesz w internecie informacji na dany temat. Może warto w takiej sytuacji, abyś po godzinach dorabiał, jako broker informacyjny. W dzisiejszym świecie jesteśmy zalewani miliardem informacji i ciężko się nam w tym wszystkim odnaleźć. Nie masz czasu, aby o wszystkim wiedzieć na bieżąco. Z tego powodu (moim zdaniem) zawód taki jak broker informacji to przyszłość. Zamiłowanie do poszukiwania informacji możesz przekuć na tworzenie stron niszowych i zarabiać na reklamie i marketingu afiliacyjnym.

Ciekawą opcją jest również praca, jako tajemniczy klient. Polega ona na kontroli sklepu lub punktu usługowego pod przykrywką zwyczajnego klienta. Wcielasz się w zwykłego klienta i oceniasz jakość obsługi przez personel.

Gdzie możesz zgłosić się, aby podjąć pracę, jako tajemniczy klient:

- Vision Secret Client,

- MSP Mystery Shopping Poland,

- Rubisco Audit,

- Dive-AdHoc.

Dodatkowe pieniądze możesz również zarobić na sprzedaży niepotrzebnych książek, ciuchów na serwisach aukcyjnych. Możesz również zająć się zbieraniem tuszy z drukarek atramentowych i tonerów z drukarek laserowych po rodzinie i znajomych, i ich odsprzedaży. Dane kontaktowe firm, które zajmują się skupem tego typu rzeczy znajdziesz na pustetusze.pl i recyplan.pl. Tusze muszą być oryginalne (zamienniki nie są nic warte), nieuszkodzone (bez widocznych pęknięć czy odłamanych elementów) i nienapełniane ponownie (chociaż za tusz regenerowany też można dostać kilkadziesiąt groszy). Można zbierać także tonery z drukarek laserowych i tutaj należy postępować podobnie - tonery powinny być oryginalne, nieuszkodzone i nieregenerowane.


Jak jeszcze możesz zarabiać pieniądze, zajrzyj tutaj http://bit.ly/RadekOls2

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

środa, 6 sierpnia 2014

Jak bezpiecznie opłacać rachunki?

Jak bezpiecznie opłacać rachunki?


Autor: Anna Skwierzyńska


Płacenie rachunków jest czynnością, tyle nieprzyjemną, co konieczną. Sposobów na regulowanie należności za energię elektryczną, gaz, internet czy raty jest kilka. Należy jednak pamiętać, że choć z pozoru wygodne, nie wszystkie z nich są w pełni bezpieczne.


Obecnie płatności można regulować nie tylko w bankowym okienku czy na poczcie. Niektóre instytucje zachęcają klientów niskimi prowizjami za rachunki za wodę czy gaz, które można nawet zapłacić w sklepie spożywczym lub supermarkecie przy okazji dokonywania innych zakupów.

Jak płacą Polacy?

Odpowiedź brzmi – najchętniej gotówką. – Jak wynika z raportu Narodowego Banku Polskiego, wśród wszystkich płatności Polaków 82 proc. dokonywanych jest gotówką. Nie można więc powiedzieć, że w dzisiejszych czasach dominującym i bezwzględnie uznawanym za najlepszy sposobem regulowania comiesięcznych rachunków jest płacenie przez internet – mówi Karol Sadowski, ekspert Optima. Płacenie w sklepie lub opłacanie rachunków przy pomocy gotówki uznawane jest przez 60 proc. Polaków za szybszy sposób w porównaniu do kart płatniczych. Dlaczego tak lubimy mieć przy sobie plik banknotów? Niektórzy w ten sposób lepiej kontrolują swoje wydatki, ponieważ transakcje bezgotówkowe powodują, że przez płacenie „plastikiem” tracą poczucie rzeczywistego wydawania pieniędzy. Ponadto dla osób, które nie posiadają rachunku osobistego, a jest takich osób nadal w naszym kraju sporo (33 proc.) trzymanie pieniędzy w przysłowiowej skarpecie jest jedynym sposobem.

Z kasą do kasy

Już kilka lat temu powstało coraz więcej punktów, które zaczęły pośredniczyć w przyjmowaniu opłat na rzecz tzw. wierzycieli masowych, a więc firm dostarczających do mieszkań prąd, gaz i inne media. Nie raz już miały miejsce sytuacje, kiedy dokonywane przez klientów wpłaty w punktach kasowych nigdy nie trafiały do odbiorców, ponieważ instytucje finansowe nie przekazywały przyjętych pieniędzy. Pomimo tego każdego roku przybywa samodzielnych punktów kasowych. Czy należy całkowicie zrezygnować z płatności w tego typu i podobnych punktach? Czym kierować się przy wyborze instytucji, w której będziemy opłacać rachunki? Oprócz oczywistych aspektów, takich jak niska prowizja za dokonanie opłat czy bliskość od miejsca zamieszkania, najważniejsze jest bezpieczeństwo. – Pamiętajmy, żeby oprócz wysokości prowizji za opłacenie danego rachunku, zwrócić uwagę na bezpieczeństwo. Jeśli przykładowo wcześniej korzystaliśmy z usług danej firmy pożyczkowej i mamy do niej zaufanie, nic nie stoi na przeszkodzie, aby skorzystać z opcji płacenia rachunków. W niektórych placówkach oprócz opłat za telewizję, prąd czy gaz, można też zapłacić składki ubezpieczeniowe, przekazać pieniądze w systemie Western Union czy nawet doładować przedpłatowy licznik prądu – zauważa Karol Sadowski, ekspert Optima. Decydując się na płacenie rachunków w placówkach pozabankowych, warto też sprawdzić, czy instytucja finansowa, w której zamierza się to zrobić, ma podpisane umowy o współpracy z dostawcami energii, gazu, telefonii i telewizji.

Bezpiecznie przez internet?

Coraz chętniej zakładamy rachunki bankowe, do których dostęp możliwy jest przez internet lub smartfon. Jednak mimo tego nadal zaledwie 30 proc. osób opłaca rachunki drogą elektroniczną. Ponadto zasadniczą przyczyną niekorzystania z tego rodzaju płatności są: brak komputera i dostępu do internetu, a także nieumiejętność korzystania z bankowości internetowej. Wykonywanie przelewów on-line jest wygodnym i tanim rozwiązaniem, ponieważ większość banków oferuje je całkowicie bezpłatnie. Jednakże niesie to także ze sobą pewne ograniczenia i ryzyka. Przykładowo niebezpieczne są sytuacje, kiedy użytkownicy otrzymują maile do złudzenia przypominające oficjalne informacje wysyłane z banku zachęcające do kliknięcia w link lub podania danych do logowania. Stąd już prosta droga do tego, by osoba niepowołana uzyskała dostęp do zgormadzonych na internetowym rachunku środków. Program antywirusowy zainstalowany na komputerze lub laptopie może pomóc zabezpieczyć się przed złośliwym oprogramowaniem wyłudzającym dane, ale przede wszystkim warto uzbroić się w zdrowy rozsądek i wszelkie budzące najmniejsze podejrzenie maile lub smsy – po prostu ignorować.

Jak płacić?

Przede wszystkim w terminie i bezpiecznie. Jak zauważył już w osiemnastym wieku wybitny uczony amerykański Benjamin Franklin – pewne są tylko śmierć i podatki. Można jednak jeszcze dodać, że równie pewne są comiesięczne rachunki za mieszkanie, wodę, prąd i inne media. Decydując się wybór określonej metody płatności, należy wziąć pod uwagę przede wszystkim bezpieczeństwo oraz wygodę. Jeśli nie jest się obeznanym z internetem i za bardziej wiarygodne i pewne uważa się tradycyjne sposoby opłacania rachunków w placówkach bankowych lub pożyczkowych, to nie trzeba tego zmieniać, pod warunkiem, że wybierze się wiarygodną i bezpieczną instytucję. Jeśli jednak pozostaje się wiernym zwolennikiem płatności on-line należy pamiętać, aby bank z którego korzystamy oferował odpowiednie zabezpieczenie transakcji.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Ubezpieczenia do kredytów gotówkowych - dlaczego tylu ludzi z nich korzysta i dlaczego nie powinni tego robić...

Ubezpieczenia do kredytów gotówkowych - dlaczego tylu ludzi z nich korzysta i dlaczego nie powinni tego robić...


Autor: Marcin Adamczyk


Czy Twój bank często składa Ci propozycję skorzystania z jakiegoś produktu ubezpieczeniowego? Dałeś się kiedyś namówić i skorzystałeś? Potrafisz samodzielnie ocenić czy takie propozycje są dla Ciebie korzystne? No właśnie...


Na przestrzeni ostatnich 20 lat polski rynek produktów kredytowych przeszedł wiele zmian. Właściwie powinienem napisać, że nadal przechodzi, bo wciąż trudno mówić o stabilizacji i trwałym układzie sił wśród podmiotów odgrywających główne role. Jedno się niestety nie zmienia – podejście do klienta i dbanie o wybór najkorzystniejszych dla niego rozwiązań. Klient w tym całym układzie jest tylko „komórką” raportu w Excelu, „rekordem” w bazie czy też „leadem” przekazanym do sprzedawcy. Tych sprzedawców wszystkie firmy nazywają dumnie doradcami, ale czy ich praca z doradztwem ma cokolwiek wspólnego? Najczęściej niestety nie. I nie ma znaczenia czy mamy do czynienia z etatowym pracownikiem banku, firmy pożyczkowej, dużego lub małego pośrednika. Oczywiście wśród tych osób znajdą się jednostki, którym zależy na znalezieniu dla klienta najlepszego rozwiązania, dogłębnym przeanalizowaniu portfela jego produktów kredytowych, potrzeb i połączeniu tego wszystkiego z odpowiednimi narzędziami gwarantującymi bezpieczeństwo i rozsądek przy podejmowaniu kolejnych decyzji związanych z zadłużaniem. Problem jednak w tym, że takich osób praktycznie nie znajdziecie wśród największych graczy. W większości banków oraz pozostałych dużych i rozpoznawalnych przez klientów podmiotów, priorytety są zupełnie inne. I nie pozwólcie się zwieść pozornie wiarygodnym przekazom płynącym z profesjonalnie przygotowanych kampanii reklamowych, wygłaszanych przez najbardziej lubianych celebrytów. Bardzo dobrze obrazuje to przykład, który opiszę poniżej.

Ubezpieczenia do kredytów

Ubezpieczenia to najbardziej lubiany przez każdy bank i firmę pożyczkową „dodatek” do pożyczanych pieniędzy. Szybki sposób na wygenerowanie wysokich przychodów i dopisanie ich do słupków na raportach. Korporacje to uwielbiają. Pod pretekstem ochrony życia lub zabezpieczenia przed utratą pracy, zaciągając kredyt bardzo łatwo możemy stać się właścicielem najczęściej słabej, za to bardzo drogiej, polisy ubezpieczeniowej. Klient ma przedstawianą wizję nieszczęścia, które może go spotkać, co w połączeniu z wygodnym dostępem do produktu ubezpieczeniowego podawanym na tacy przez dbający o jego dobro bank, powoduje, że często bez szczególnego zastanowienia klient bardzo szybko mówi „tak”. A czy powinien tak postąpić? Czy przed wyrażeniem zgody zastanowił się ile takie samo ubezpieczenie by go kosztowało bezpośrednio w firmie ubezpieczeniowej? Czy zastanowił się czy może któreś z już posiadanych ubezpieczeń doskonale zabezpieczy jego kredyt? W momencie załatwiania formalności kredytowych, niepewności co do decyzji o przyznaniu, często presji czasu i pod namową specjalnie przegotowanych i przeszkolonych pod tym kątem pracowników kredytodawcy, większość osób nie myśli niestety racjonalnie i podejmuje pochopnie decyzję o skorzystaniu z ubezpieczenia. Później na koniec kwartału lub roku na dużej konferencji podsumowującej sprzedaż, organizowanej najczęściej w prestiżowym hotelu w którymś ze znanych kurortów, dyrektor sprzedaży lub członek zarządu któregoś z banków stanie przed swoją siecią sprzedaży i podczas ładnej prezentacji pochwali się jak to znowu wzrosła sprzedaż ubezpieczeń do kredytów i jak przekroczono poziom np. 75% udziału ubezpieczeń w całym portfelu. Oczywiście nie doda, że ta impreza jest organizowana za pieniądze klientów, którym nikt nie uświadomił, że właśnie kupują najdroższe ubezpieczenie na rynku. A dlaczego najdroższe? Prosty przykład – średni koszt ubezpieczenia na życie do kredytu wynosi około 0,25% miesięcznie, licząc oczywiście od pełnej kwoty kredytu. Jeżeli ktoś zaciąga kredyt na 100 tys. PLN to miesięcznie zapłaci składkę na poziomie 250 PLN. Tylko jeżeli weźmie ten kredyt na 5 lat to łączny koszt tego ubezpieczenia wyniesie 15 tys. PLN. Ktoś powie – lepiej spać spokojnie i nie ryzykować pozostawienia rodzinie długów do spłaty. Oczywiście to prawda, odpowiedzialność zawsze jest potrzebna. Tylko czy ktoś się zastanawia jaką składkę z tego ubezpieczenia odprowadził do towarzystwa ubezpieczeniowego bank? Przy powyższym przykładzie jest to około 0,08%... Czyli klient płaci 250 PLN, a bank już tylko 80 PLN. W ciągu 5 lat klient płaci 15 tys. PLN, a bank tylko 4,8 tys. PLN. Ten przykład wcale nie pokazuje skrajnych poziomów kosztów ponoszonych przez klientów i przez banki. Spokojnie można znaleźć zarówno wyższe składki ubezpieczeń do kredytów jak i niższe poziomy składek pobieranych przez ubezpieczycieli. Ale mechanizm zawsze będzie ten sam – to kredytodawca najlepiej zarobi na ubezpieczeniu, tak dużo, że każdemu ubezpieczonemu klientowi powinien pozostać duży niesmak. Dlatego zawsze warto poprosić sprzedawcę o pokazanie ogólnych warunków ubezpieczenia. Warto porównać je z takim samym dokumentem ściągniętym z dowolnie wybranej firmy ubezpieczeniowej. Warto także pamiętać, że z ubezpieczenia do kredytu zawsze można zrezygnować w trakcie jego trwania, choć nie zawsze ten zwrot następuje w gotówce (często kwota zwrotu jest odliczana od aktualnego salda zadłużenia, mogą być także dodatkowe koszty – koniecznie trzeba dokładnie przeczytać umowę kredytową). No i na koniec warto zadać kilka pytań doradcy w banku zanim złoży się wniosek kredytowy – czy kredyt bez ubezpieczenia wlicza się do realizacji jego planu sprzedaży? Czy za kredyty bez ubezpieczenia ma płaconą prowizję? Czy na koniec dnia będzie się musiał tłumaczyć swojemu szefowi dlaczego nie sprzedał nam ubezpieczenia? A może będzie miał telekonferencję, na której dostanie na forum ostrą reprymendę za niewykorzystanie szansy na zarobienie dla swojego banku kolejnych kilku tysięcy złotych (takie telekonferencje w wielu firmach stały się ostatnio bardzo modne…). Bo to właśnie jest ta druga strona medalu – człowiek sprzedający nam kredyt nie zawsze patrzy na nas tylko pod kątem możliwej do zarobienia prowizji, często jest na siłę do takiej roli ustawiany…

Pojawiła się w ostatnim czasie szansa, że ubezpieczenia do kredytów będą „zdrowsze”. Mam tu na myśli Rekomendację U, której wprowadzenie w życie ogłosiła Komisja Nadzoru Finansowego. Czy zatem po 31 marca 2015 roku zaczniemy funkcjonować w nowych realiach, w których znikną wszelkie stwierdzone przez KNF nieprawidłowości w zakresie oferowania przez banki produktów ubezpieczeniowych? Będzie jak zawsze – życie pokaże…


Autor zamieszcza swoje teksty także na blogu
www.cowportfelu.blogspot.com oraz na stronie www.fincredo.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.