piątek, 1 lipca 2011

Czy warto oszczędzać w III filarze?

Czy warto oszczędzać w III filarze?

Autorem artykułu jest Marcin Bielicki



Emerytura to dla wielu odległa perspektywa, jednak właśnie dlatego warto się na nią dobrze przygotować nie odkładając jedynie składek w pierwszych dwóch filarach. Jakie mogą z tego wyniknąć korzyści? O tym przeczytasz w artykule.
Już w przyszłym roku zaczną być wypłacane pierwsze emerytury z nowego systemu wprowadzonego reformą emerytalną w 1999 roku. Wiadomo, że świadczenia wypłacone z II filara (OFE) nie będą wysokie i nie jest to bynajmniej jedynie wina bessy na giełdzie trwającej od lipca zeszłego roku, ale przede wszystkim krótkiego okresu oszczędzania w II filarze. Jednak nawet w przypadku osób, które odkładanie na emeryturę rozpoczęły po 1998 roku, środki odłożone w obu filarach raczej nie pozwolą na zachowanie poziomu życia sprzed emerytury. Dodatkowo w przypadku osób o zarobkach przekraczających 2,5-krotność średniej krajowej spadek tego poziomu może być drastyczny. Co można więc zrobić, aby się przed tym uchronić? O tym poniżej.
Oprócz I i II filara, które są obowiązkowe, reformą emerytalną został wprowadzony III filar, do którego można przystąpić dobrowolnie. Instytucjami III filaru, które zostały zdefiniowane ustawami, są Indywidualne Konta Emerytalne (IKE) i Pracownicze Programy Emerytalne (PPE). Charakteryzują się one tym, że zyski wypracowane przez odkładany w nich kapitał są wolne od podatku pod warunkiem, że oszczędzający wypłaci środki nie wcześniej niż po ukończeniu 60. roku życia lub uzyskaniu uprawnień emerytalnych. Oprócz dobrowolnego charakteru III filar różni się od pozostałych tym, że wpłacone nań środki są już opodatkowane podatkiem PIT, w związku z czym wypłata środków na emeryturze jest już od tego podatku zwolniona, w przeciwieństwie do świadczeń z I i II filara, które są opodatkowane przy wypłacie świadczenia emerytalnego. W zależności od wysokości stawek PIT w trakcie kariery zawodowej i na emeryturze jeden z tych systemów może okazać się bardziej opłacalny. W dalszej części artykułu skupie się na IKE, gdyż PPE opierają się na podobnym mechanizmie, zaś celem artykułu będzie wykazanie różnic w stopach zwrotu miedzy II a III filarem, nie zaś opisanie IKE i PPE.
IKE są prowadzone przez banki, domy maklerskie, fundusze inwestycyjne i zakłady ubezpieczeń. W każdej z tych instytucji oszczędzający ma prawo otworzyć IKE (oczywiście, jeżeli ma je ona w swojej ofercie) podpisując z nią stosowną umowę. Po jej podpisaniu oszczędzający może wpłacać środki na IKE, jednak do wysokości nieprzekraczającej 1,5-krotności średniego miesięcznego wynagrodzenia – w bieżącym roku limit ten wynosi 4055,12 zł. Od przyszłego roku limit ten ma wzrosnąć do 3-krotności średniego miesięcznego wynagrodzenia. Zakres opcji do wyboru przez oszczędzającego jest taki sam, jak w przypadku „normalnych” inwestycji – jedyną różnicą jest to, ze zysk z tych inwestycji wypłacony po spełnieniu warunków przewidzianych w ustawie o IKE jest zwolniony z podatku Belki. Innymi słowy uczestnik IKE lokujący środki w III filarze np. w TFI ma do wyboru takie same fundusze TFI jak inwestor nieotwierajacy rachunku IKE w tym TFI.
Możliwe stopy zwrotu z IKE różnią się w zależności od wybranej formy dodatkowego oszczędzania. Najwięcej można zyskać oczywiście inwestując w akcje bądź poprzez fundusze inwestycyjne, bądź na rachunku maklerskim. Dalej w kolejności są ubezpieczeniowe fundusze kapitałowe (UFK) oferowane przez towarzystwa ubezpieczeniowe i rachunki oszczędnościowe w bankach. Postaram się teraz przedstawić możliwe zyski, które może przynieść każdy rodzaj IKE i korzyść związaną ze zwolnieniem z podatku Belki przy przyjęciu następujących założeń:
- okres oszczędzania: 35 lat,
- rok rozpoczęcia oszczędzania: 2006 (nie są dostępne kalkulatory z limitem wpłat na IKE w 2007 i 2008 roku),
- stopa indeksacji (prognozowana roczna stopa wzrostu wpłacanej składki w ramach IKE): 3%,
- maksymalne wykorzystywanie limitu wpłat na IKE przy założeniu powyższej stopy indeksacji.

IKE agresywne – nominalna stopa zwrotu: 15%
- kapitał końcowy (wpłacone składki + zysk): 5.307.670 zł
- zysk: 5.094.788 zł
- korzyść podatkowa: 968.010 zł
IKE zrównoważone – nominalna stopa zwrotu: 9%
- kapitał końcowy: 1.173.385 zł
- zysk: 960.503 zł
- korzyść podatkowa: 182.496 zł
IKE bezpieczne – nominalna stopa zwrotu: 5%
- kapitał końcowy: 499.166 zł
- zysk: 286.284 zł
- korzyść podatkowa: 54.394 zł
Źródło: allianz.pl

Jak widać korzyść podatkowa wzrasta wprost proporcjonalnie do stopy zwrotu. W związku ze zwolnieniem od opodatkowania oszczędzanie w IKE jest znacznie bardziej opłacalne, niż np. w funduszach inwestycyjnych, rachunkach oszczędnościowych, czy obligacjach, których stopa zwrotu musiałaby być o ponad 23% wyższa od stopy zwrotu produktów oferowanych przez IKE, aby lokowanie w nich pieniędzy było bardziej opłacalne. O tyle wyższa stopa zwrotu oznacza, że np. jeśli IKE zrównoważone wypracowało stopę zwrotu na poziomie 10%, to analogiczny fundusz zrównoważony TFI musi wypracować co najmniej 12,3% (gdyż taka stopa zwrotu TFI byłaby wyższa o 23% od stopy zwrotu IKE). W długim okresie takie różnice są możliwe, jednak dziś nikt nie jest w stanie określić, jaką stopę zwrotu wypracuje każdy z funduszy inwestycyjnych, a tym samym, w który z nich opłacałoby się zainwestować pieniądze jako substytut IKE. Zresztą i tak większość TFI oferuje swoje fundusze opakowane w formę IKE, tak więc „przeskoczenie” wyniku IKE inwestując w „gołe” fundusze jest bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe dla przeciętnego inwestora.
Dla porównania spójrzmy na dotychczasowe wyniki OFE. Od 1999 roku, czyli od wejścia w życie reformy emerytalnej, wszystkie OFE wypracowały trzycyfrową stopę zwrotu – według danych dostępnych na 19 września od 137,4% (Allianz) do 173,5% (ING). Daje to średnioroczną stopę zwrotu w wys. od 9,5% do 11%. Zakładając tym razem:
- płeć: kobieta,
- okres do emerytury: 35 lat,
- rozpoczęcie oszczędzania w 2008 roku,
- wynagrodzenie w wysokości średniej krajowej, czyli obecnie 3228,95 zł brutto,
- stopę waloryzacji wynagrodzenia: 3%,
- średnioroczną stopę zwrotu z OFE: 10%

uzyskujemy następujący wynik:
- kapitał końcowy: 948 166 zł
- zysk: 787.629 zł
- korzyść podatkowa: 149.650 zł
Źródło: hestia.pl

Natomiast zakładając, że:
- płeć pozostaje bez zmian,
- do OFE odprowadzana jest dokładnie ta sama składka, jak do IKE (aby tak się stało wynagrodzenie musi wynosić początkowo 4020 zł brutto),
- okres oszczędzania w OFE wynosi 35 lat,
- rok rozpoczęcia oszczędzania: 2006 (aby uzyskać porównywalność wyników z symulacjami IKE),
- stopa waloryzacji wynagrodzenia: 3%,
- średnioroczna stopa zwrotu z OFE wynosi 10%

uzyskujemy wynik:
- kapitał końcowy: 1.252.340 zł
- zysk: 1.040.302 zł
- korzyść podatkowa: 197.657 zł
Źródło: hestia.pl

Z przeprowadzonej symulacji wynika, ze IKE są zdecydowanie lepszym sposobem odkładania pieniędzy na emeryturę, niż OFE. Oferują one dużo większe możliwości zbudowania portfela inwestycyjnego dostosowanego do indywidualnych potrzeb inwestora. OFE – z powodu ograniczeń ustawowych – nie są w stanie przynieść takich zysków, jak agresywne strategie inwestowania (na podstawie przepisów prawa OFE mogą inwestować w akcje tylko do 40% środków). Wyniki funduszy emerytalnych plasują je na poziomie funduszy stabilnego wzrostu oferowanych przez TFI, poza tym brak jest sprofilowania portfela emerytalnego w zależności od wieku oszczędzającego. Każdy punkt procentowy różnicy między agresywnym IKE a OFE przy przyjętych założeniach z ostatniego przykładu „kosztuje” przyszłego emeryta ponad 800 tysięcy złotych i koszt ten wzrasta wraz ze zwiększaniem się różnicy w zyskach między IKE i OFE. Należy też pamiętać, że zysk z OFE, podobnie jak z IKE i PPE, jest zwolniony z podatku, jednak wypłata świadczenia jest opodatkowana, o czym już wyżej pisałem. A wszystkie podatkowe aspekty oszczędzania niech pozostaną tematem na inny artykuł.
---

Marcin Bielicki, Dyrektor DM Fio, Makler Papierów Wartościowych http://www.fio.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Agenci OFE - łowcy przyszłych emerytów pod lupą

Agenci OFE - łowcy przyszłych emerytów pod lupą

Autorem artykułu jest Marta Nowostawska



Agent OFE - elegancko ubrany, miły i uśmiechnięty człowiek. Śmiały i komunikatywny — umie w doskonałym świetle przedstawić reprezentowany przez siebie OFE lub usługę ubezpieczeniową. Walcząc jednak o duże pieniądze, zwykle ucieka się do najróżniejszych chwytów. Co zrobić, by nie dać się oszukać i wprowadzić w błąd najlepszym agentom - akwizytorom?
Akwizytor czy Specjalista finansowo – ubezpieczeniowy?

Coraz częściej o sukcesie każdego przedsiębiorstwa decyduje rzetelna i dynamiczna obsługa Klienta. Aby obsługa była sprawna, Firma musi posiadać przemyślaną strategię działania, opartą nie tylko na rzetelnych informacjach, lecz przede wszystkim mieć doskonałych sprzedawców. Rynek usług finansowych - w tym także ubezpieczeniowych - jest sektorem bardzo specyficznym; o ile "sprzedaż obnośna" produktów i wyrobów oraz niektórych usług może być oparta na systemie typowej akwizycji, działania instytucji finansowych opierają się na zatrudnianiu pracowników na stanowiskach doradców, a nawet specjalistów finansowych czy ubezpieczeniowych. Niemniej jednak bez względu na gramatyczne nazwanie danego zawodu, nie ma zasadniczej różnicy w charakterze wykonywanej pracy.

Szacuje się, że akwizytorów, zajmujących się wyłapywaniem jak największej liczby przyszłych emerytów jest w Polsce ok. 140 tys. Ciężko uwierzyć w to, że praca w takim charakterze to dla wszystkich spełnienie marzeń o karierze; dla większości są to bowiem jedynie duże pieniądze. Od wprowadzenia reformy emerytalnej wybór OFE jest dla nas obligatoryjny, dlatego też agenci widzą w tym potencjał w zwiększeniu stanu swojego konta. Dla agenta jeszcze korzystniej wygląda sprawa w przypadku osób zmieniających dotychczasowy OFE na inny. Średnia stawka za przepisanie przyszłego emeryta z to ok. 700-750 zł. Do tego dochodzi dodatkowo pewien procent od wysokości środków, jakie zgromadził na swoim koncie emerytalnym. Przy prowizji rzędu 1,5% - 2% do kieszeni agenta może wpłynąć dodatkowy 1 tys. złotych.

Nieuczciwe praktyki agentów OFE dotyczą kliku dziedzin. Należy podkreślić, że wyrazem wypracowywanych zysków przez poszczególne fundusze jest pozycja w rankingach według stopy zwrotu zainwestowanych składek - najlepiej jeszcze, jeżeli posiadamy wyniki nie tylko z ostatnich kilku miesięcy, lecz ostatnich lat. Inwestycje funduszy emerytalnych mają bowiem charakter długoterminowy – im dłuższy przedział czasowy tym lepszy uzyskuje się obraz rynku.

Oto kilka nieuczciwych argumentacji agentów, próbujących nakłaniać do zmiany funduszu na ten, który reprezentują:

1. „Jest Pan/Pani członkiem jednego z najsłabiej działających funduszy według niezależnego rankingu”
Nieuczciwi agenci często przedstawiają rankingi niezależnych gazet, jednak sprzed kilku miesięcy lub rankingi za krótki okres, gdzie ich fundusz zajmuje dobre miejsce. Faktycznie może się okazać, że rzekomo świetnie prosperujący fundusz, do którego mamy przejść, znajduje się na końcu rankingu wszystkich OFE. Jeśli agent trafi na Klienta bardziej wymagającego oczywiście wyciągnie również i najbardziej aktualne notowania, jednak wykorzystując prawdziwe informacje - wyciągnie błędne wnioski, które będzie próbował przekazać. I tak np. jeżeli fundusz, który reprezentuje będzie posiadał niską wartość jednostki rozrachunkowej, jego argumentacja może wyglądać następująco: „Niska wartość jednostki rozrachunkowej to wysokie zyski w przyszłości”. Akwizytorzy w swej argumentacji stosują do funduszy emerytalnych zasady dotyczące innych produktów lub usług finansowych - np. akcje lepiej kupować tanio. Niestety, niska wartość jednostki rozrachunkowej może po zmianie funduszu spadać dalej.

2. „Pana/Pani fundusz nie istnieje!”
Rzeczywiście, może zdarzyć się sytuacja, że w przedstawionym - nawet najnowszym rankingu, OFE do którego zapisywaliśmy się kilka lat temu, dziś nie występuje. Brak niektórych funduszy w zestawieniu wynika jedynie z tego, że OFE mogły zmienić swoje nazwy. Nasze oszczędności gromadzone w ramach II filaru znajdują się w takim samym stanie, jak przed zmianą nazwy funduszu.

3. „Pana/Pani OFE stoi na skraju bankructwa”
Powyższe stwierdzenie należy zdementować zaczynając od podstawowej zasady - fundusze emerytalne nie mogą zbankrutować. Zlikwidowane może być jedynie towarzystwo emerytalne, które zarządza naszym OFE. Jednak nawet w takiej sytuacji nic nie grozi naszym oszczędnościom. Pieniądze zgromadzone na koncie w funduszu przechodzą po prostu do innego towarzystwa, a nad bezpieczeństwem całego procesu czuwa Komisja Nadzoru Finansowego.

4. „Pana/Pani Fundusz już od przyszłego miesiąca przestanie istnieć”
Jest to jedno z najbardziej mylnych informacji, jakie agenci przedstawiają swoim potencjalnym Klientom, nie wyjaśniając równocześnie, że tak naprawdę chodzi o fuzje (połączenia) funduszy. W takiej sytuacji szczególnie uczulamy na rozwagę, ponieważ łączenie się OFE nie wpływa na wysokość emerytalnych oszczędności, które po prostu przechodzą do nowego funduszu.

5. „Dzwonię do Pana/Pani, ponieważ prowadzimy akcję informacyjną dla członków otwartych funduszy emerytalnych i ZUS”
Zgodnie z prawem akcje informacyjne mogą prowadzić jedynie urzędnicy państwowi lub pracownicy Komisji Nadzoru Finansowego. Czy nie zdarzyło się nam odebrać kiedyś telefonu z informacją od agenta, że prowadzona jest akcja informacyjna o kontrolowaniu przekazywanych przez ZUS składek do OFE? Tak naprawdę chodziło o wzbudzenie naszego zainteresowania poruszaną kwestią, w celu uzyskania informacji o naszym OFE, a docelowo przekonanie nas do jego zmiany. Bardzo często takie akcje informacyjne to jedynie akcje reklamowe. Agenci nie powinni także sprawdzać naszych dokumentów poprzedniego OFE w celu jakiejkolwiek weryfikacji, czy poprawności. Możemy (lecz nie musimy) je przedstawić dopiero wówczas, gdy podejmiemy już decyzje o zmianie OFE.

Pamiętajmy także o tym, że Akwizytorzy nie mogą proponować pieniędzy (np. części prowizji, jaką otrzymają po skutecznym przepisaniu dotychczasowego naszego OFE) oraz prezentów w zamian za przystąpienie do reprezentowanego przez nich funduszu. Jeśli to robią, łamią prawo.

Niektóre towarzystwa emerytalne przyznają, że straciły już kontrolę nad swoimi agentami, którzy żądają nie tylko większych prowizji za zdobycie Klienta, lecz także jeśli jej nie dostaną, potrafią odejść do konkurencyjnego funduszu, zabierając nawet kilkuset członków. Zarabiają przy tym drugi raz.

Oszczędności na akwizytorach mogą zostać zwiększone poprzez uruchomienie internetowych zgłoszeń do OFE. Nie łudźmy się jednak – nigdy elektroniczne zgłoszenia nie zastąpią akwizycyjnej pracy agentów OFE.


Wysokie prowizje oraz koszty zarządzania OFE

Mimo wysokich prowizji dla agentów, fundusze emerytalne ani myślą obniżyć wysokie opłaty, które co miesiąc pobierają od swoich Klientów. Wyższe opłaty i prowizje pobierane przez OFE oznaczają niższą emeryturę. Dziś fundusze od każdej naszej składki potrącają sobie (poza jednym) 7% - to maksymalna prowizja wyznaczona przez polskiego Ustawodawcę. Oznacza to, że jeśli wysokość naszej składki do OFE wynosi np. 100 zł, to w rzeczywistości po odjęciu opłat inwestujemy 93 zł. Ale to nie koniec - potem jeszcze co miesiąc OFE pobierają opłatę za zarządzanie. Jej wysokość jest uzależniona od wysokości aktywów OFE. Do tego dochodzą jeszcze kiepskie wyniki OFE w ostatnim roku. Szerzej na ten temat na stronach portalu: www.maly-zus.pl.


Początkowo nieukształtowane jeszcze zdanie opinii publicznej przyjmowało sprzedawców bezpośrednich bardzo dobrze. Jednak podejście społeczeństwa w ciągu ostatnich lat wyraźnie uległo zmianie. Obecnie panuje w Polsce negatywny stereotyp akwizytorów. Dlatego bądźmy czujni i rozwagą prowadźmy rozmowy z agentami OFE.


Zgoda na publikację bez zmiany linków.


---

Marta Nowostawska - portal www.maly-zus.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Kryzys finansowy, a nasze bezpieczeństwo

Kryzys finansowy, a nasze bezpieczeństwo

Autorem artykułu jest Zdzisław Salwa



Fala kryzysu finansowego zatacza coraz szersze kręgi i może również dotknąć rynku polskiego. Od wczoraj mój telefon jest gorący od rozmów, a bateria musi być trzy razy dziennie doładowana. Klienci (najczęściej bankowi, ci z lokatami) dzwonią do mnie i pytają, czy moim zdaniem może się przytrafić nam to, co wieszczą media?

Fala kryzysu finansowego zatacza coraz szersze kręgi i może również dotknąć rynku polskiego. Od wczoraj mój telefon jest gorący od rozmów, a bateria musi być trzy razy dziennie doładowana. Klienci (najczęściej bankowi, ci z lokatami) dzwonią do mnie i pytają, czy moim zdaniem może się przytrafić nam to, co wieszczą media?

Czy jest aż tak źle..? Niestety, media z dużą nieodpowiedzialnością podgrzewają klimat wokół problemów rynku finansowego, traktując go jako dobry news. Jest nośny, wszyscy się boją, wszyscy o nim mówią. Powtórzmy pytanie: Czy jest aż tak źle?

Polski system bankowy zgodnie z wypowiedziami fachowców i władz m.in. NBP I KNF jest jak najbardziej bezpieczny. Do tej pory krytykowany nadzór w postaci Komisji Nadzoru Finansowego uważany za jeden z najbardziej restrykcyjnych, dzisiaj jest oceniany jako daleko przewidujący, a jego działania przyniosły takie efekty, że portfele kredytowe polskich banków maja bardzo dobrą jakość i nie posiadają tak ryzykownych kredytów jak amerykańskie czy też niektóre europejskie banki. Poza tym zasoby polskich banków są na tyle duże , ze pokrywają z nawiązką wszelkie ryzyka. Wszystkie parametry i wskaźniki bankowe są bardzo wyśrubowane poprzez regulacje KNF, co powoduje , że ryzyko systemu jest minimalne.



Poza tym Polskie banki są odrębnymi spółkami , działającymi wg polskiego prawa bankowego i regulowane przez polskie prawo. W tej sytuacji problemy zagranicznych właścicieli polskich banków nie przenoszą się bezpośrednio na polskie podmioty bankowe. Wszelkie transfery pieniężne za granicę mogą odbywać się tylko na zasadzie dywidend i to pod ścisłym nadzorem KNF.



Straszenie części mediów uważam za przesadne, powodujące niepotrzebne nakręcanie spirali strachu. A że temat jest bardzo medialny, to nakręca mediom oglądalność i nakłady.



Odpowiedzmy jednak na pytania tych, którzy do mnie dzwonili i tych, którzy nie zadzwonili. Pytania postawione były jasno: „Co by się stało z ich pieniędzmi, gdyby zdarzył się jak najczarniejszy scenariusz."



W Polsce większość banków jest powiązana kapitałowo z bankami zagranicznymi. Występuje tu kapitał brytyjski, hiszpański, grecki, holenderski a także amerykański. To stawia pod znakiem zapytania sytuację polskiego banku powiązanego kapitałowo z zagranicą, w której upada bank-matka. W czarnym scenariuszu może się zdarzyć tak, że taki bank na polskim rynku zostanie postawiony w stan bankructwa. Wtedy może przejąć go inny polski bank. Ale nie musi… Co jednak kiedy nikt nie zechce przejąć upadającego banku? Wtedy do działania wkroczy syndyk…



Co z naszymi lokatami..?



Syndyk, zgodnie z jego zakresem działania, najpierw musi zaspokoić wierzycieli banku. Lokaty, depozyty, konta oszczędnościowe czy zwykłe ROR-y zostałyby przekazane do wypłat poprzez Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Ten jednak ma ograniczone pole działania. Stuprocentowa gwarancja zwrotu pieniędzy dotyczy depozytu do granicy 1.000 € (około 3.400 zł). Jeśli ktoś miał na lokacie czy rachunku więcej, ma problem. Otóż powyżej tej kwoty a do 22.500 € (około 75.000 zł) BFG wypłaci 90% zdeponowanych przez nas pieniędzy.



I ważna uwaga! Powyższe dotyczy tylko banków, które należą do polskiego systemu Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. W Polsce działają banki nie należące do tego systemu. Wprawdzie mają te banki własne (w krajach ich pochodzenia) systemy gwarancyjne, ale problemy logistyczne, czy językowe nie ułatwią odzyskania pieniędzy. Sprawdźcie w swoich bankach, czy te banki działają na gwarancji BFG.



Kredyty – trzeba spłacać dalej..?



Oczywiście, tak. Trzeba spłacać. Ale komu, skoro bank ogłosi upadłość? Otóż prawdopodobnie bankowi, który przejmie całe aktywa i pasywa upadającego banku. Zmieni się tylko numer konta i nazwa banku, do którego będziesz spłacał swój kredyt. Upadający bank musi dotrzymać zapisów umowy kredytowej jaką z Tobą podpisał i nie może w żaden sposób zażądać natychmiastowej spłaty reszty kredytu. Może też zaistnieć taka sytuacja, jak powyżej, iż bank upadnie a jego majątkiem zajmie się syndyk. Wtedy będziemy spłacać kredyt na rzecz syndyka upadłego banku, a ten z naszych pieniędzy będzie zaspokajał wierzytelności upadłego banku (np. przekaże część spłacanych kredytów do Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, aby ten mógł wypłacać pieniądze z lokat czy ROR-ów).



Co z naszymi inwestycjami?



Jeśli inwestowałeś w fundusze inwestycyjne (a tak inwestuje większość Polaków), to możesz być dużo spokojniejszy. Fundusze działające na polskim prawie i notyfikowane w Polsce są chronione przed upadłością na kilka sposobów. Przede wszystkim pieniądze powierzane przez klientów do funduszu są oddzielone od majątku Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych. To są dwa różne podmioty. TFI może upaść. W Polsce jeszcze się nie wydarzyła taka sytuacja, ale gdyby czarny scenariusz zaczął się realizować i któreś z TFI by zbankrutowało (a co za tym idzie – zostało by poddane procesowi upadłościowemu), to aktywa funduszu (tu również Twoje pieniądze) zostałyby powierzone innemu TFI lub też pieniądze wróciły by do klientów.



To czarny scenariusz w funduszach, który w praktyce jest mało prawdopodobny, gdyż fundusze rozkładają swoje aktywa na różne klasy. W najtrudniejszej sytuacji mogą być te fundusze, które ulokowały część swoich środków w akcjach lub obligacjach wyemitowanych przez upadające banki lub upadające instytucje finansowe. Jednak problem wtedy nie polega na całkowitej utracie kapitału, ale na sporej utracie wartości jednostki danego funduszu. A to już zupełnie inna sprawa. Można przecież zawsze przeczekać najgorszy okres…



Niektórzy z nas inwestują w fundusze ubezpieczeniowe, co wtedy?



Pamiętajmy jedno. Jeśli inwestujemy np. w TFI Skarbiec, ale poprzez polisę kapitałową, nie obejmują nas gwarancje wynikające z działania funduszy inwestycyjnych, lecz gwarancje Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego. To zupełnie inna historia i działają tutaj inne prawa niż poprzez inwestowanie bezpośrednie w funduszach inwestycyjnych. A zatem jakie mamy gwarancje..?



W tym czarnym scenariuszu, gdyby któreś z towarzystw ubezpieczeniowych zbankrutowało, jego klienci (ubezpieczeni) zostaną objęci gwarancją UFG. Ta gwarancja jest bardzo zróżnicowana i zależy jakiego produktu ma dotyczyć. My skupimy się na polisach na życie z funduszem kapitałowym, bo te produkty na rynku traktowane są jako produkty inwestycyjne. Otóż UFG z takiej życiowej polisy (a naszej inwestycji) wypłaci tylko 50% należnej kwoty, ale nie więcej jak 30.000 € (około 102.000 zł).



Jednak do czarnego scenariusza w towarzystwach ubezpieczeniowych jest daleko. Po drodze towarzystwa ubezpieczeniowe zabezpieczają siebie i swoich klientów poprzez tzw. reasekurację. To może oznaczać, że w razie kłopotów takiego towarzystwa, do akcji wkracza specjalne do tego celu powołane, towarzystwo reasekuracyjne. Największe z nich to np. Swiss Re czy M?nich Re. Czy jednak istnieje zagrożenie upadłością któregoś z polskich lub działających w Polsce towarzystw, które mają w swojej ofercie polisy inwestycyjne? Nie. Wyniki finansowe wielu z nich są wręcz doskonałe.



Co robić? Bać się kryzysu?



Najlepszym rozwiązaniem, które promujemy od dawna, nim jeszcze nadeszły jakiekolwiek sygnały kryzysu, jest zdywersyfikowanie ryzyka. Tak, tak… Wszyscy wiemy, wszyscy słyszeli. Ale mało kto skorzystał i zdecydował to zrobić. Rozumiem strach. Tym bardziej, że wywoływany przez – moim zdaniem – nieodpowiedzialne media. Dlatego tym wszystkim, którzy nie wierzą w powyższe zapewnienia i przestępują z nogi na nogę w obawie przed nieznanym, proponuję dziś, by pomyśleli, które aktywa (bo przecież nie wszystkie się da) przemieścić tak, by przynajmniej w jakimś stopniu uniezależnić się od kryzysu w świecie finansów.



Gdzie znaleźć takie instrumenty? Czy istnieją takie rynki, które nie reagują, albo słabo reagują na obecną sytuację?



Dziś takim wyborem dla dywersyfikacji mogą być obligacje lub fundusze obligacyjne, ale bardzo uważnie dobrane. Obligacje państw, które mogą mieć problemy ze swoim rynkiem finansowym, nie powinny znaleźć się w naszym portfelu.



Inną klasą takich bezpiecznych i nie powiązanych aktywów, może być rynek złota czy diamentów. Te rynki reagują wręcz odwrotnie do tego co dzieje się na światowych giełdach. Oczywiście mowa tu o bezpośrednich inwestycjach w kruszec (a nie tylko indeksy złota) czy diamenty inwestycyjne lub biżuterię inkrustowaną diamentami. O rynku diamentów napiszemy na www.freefinance.pl za tydzień. W grę mogą wchodzić też kolekcje złotych monet, tzw. bulionówek.



Ostrożnie dziś z szukaniem inwestycji w nieruchomościach. Przez ostatnie 12 miesięcy średnia wartość 1m kw. Spadła o około 20%. Oczywiście ruchy cen zależą od regionu. Jednak nie rekomendujemy tego typu inwestycji dziś ze względu na prawdopodobne dalsze spadki cen nieruchomości, spowodowane właśnie kłopotami na rynku kredytów hipotecznych. W najbliższym czasie należy się spodziewać wzrostu cen kredytów hipotecznych, a także zaostrzenia kryteriów zdolności kredytowej. A więc mniej klientów będzie zdolnych do inwestowania w nieruchomości, a co za tym idzie – ich cena musi spaść.

Więc na koniec: Bać się czy nie..? Nie, zdecydowanie nie panikuj. Nie poddawaj się histerii mediów, ale... No właśnie, ale spojrz na chłodno na własny portfel kredytowy i inwestycyjny, idź do swojego doradcy lub poszukaj go i ustalcie czy można Twoje aktywa ułożyc bezpieczniej. Zadbaj o to. To dziś i na przyszłość Twoja najważniejsza rzecz do zrobienia.

Zdzisław Salwa

mail: zdzislaw.salwa@freefinance.pl

---

Więcej dowiesz się na www.freefinance.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Banków grzech pierworodny

Banków grzech pierworodny

Autorem artykułu jest Zdzisław Salwa



Czy dzisiejszy kryzys finansowy jest czymś bardzo mocno zaskakującym? Gdzie szukać jego przyczyn? Czy „to wszystko” było do przewidzenia? Otóż moim zdaniem źródło wszystkich kłopotów tkwi w początkach tworzącego się systemu bankowego. Czy wiecie jak wyglądały te początki?
Czy dzisiejszy kryzys finansowy jest czymś bardzo mocno zaskakującym? Gdzie szukać jego przyczyn? Czy „to wszystko” było do przewidzenia? Otóż moim zdaniem źródło wszystkich kłopotów tkwi w początkach tworzącego się systemu bankowego. Czy wiecie jak wyglądały te początki?
Nie było żadnego dekretu, który powołał by pierwszy bank, ani żadnego cesarza, który ustanowił pierwszych bankierów. Banki wzięły się z lenistwa…

KRÓTKA HISTORIA BANKOWOŚCI

W dawnym świecie bliskiego wschodu handel polegał na wymianie towarów, kiedy jednak albo jednych towarów brakowało, a innych był nadmiar lub też jedna strona sprzedawała więcej swojego towaru (np. było duże zapotrzebowanie na sól) a sama nie potrzebowała więcej niż zwykle przy wymianie, zastępowano ten nadmiar metalami. Najczęściej było to złoto i srebro. Tak więc ten, który potrzebował dużo soli i wymieniał ją na swój towar (np. figi), różnicę płacił złotem lub srebrem. Tak więc metale stały się wkrótce pieniądzem.

Trudność w operowaniu metalami jako pieniędzmi polegała na tym, że był to towar nieporęczny. Karawany powracające z towarem i złotem często stawały się łakomym kąskiem rabusiów. Poza tym często bywało tak, że karawana wracała ze złotem, po czym po miesiącu musiała znów wrócić na szlak, aby za to samo złoto kupić brakujące towary dla swojej gminy. Takie wożenie złota wydawało się bez sensu, a więc kupcy zaczęli deponować złoto u jubilerów. Jubilerzy wystawiali w zamian pokwitowania, swego rodzaju świadectwa depozytowe i z czasem takie pokwitowania zaczęły zastępować samo złoto.

Sytuacja była więc taka, że w skarbcach z czasem przybywało złota, a w obrocie pojawiały się coraz częściej w jego zastępstwie papierowe pokwitowania. Jubilerzy i właściciele skarbców zorientowali się, że przy dużej ilości zdeponowanego złota można wystawiać takie pokwitowania nawet bez złotego zastawu, ponieważ w danym czasie jedynie niewielka część złota czy srebra była wycofywana przez ich właścicieli. Oczywiście tych, którzy otrzymywali od nich takie świadectwa depozytowe bez złotego zastawu, obciążali odsetkami. I tak narodziła się bankowość…

Czy to było nieuczciwe? Tak. Czy to było niebezpieczne? Nie, dopóki zbyt wielu właścicieli złota nie przyszłoby w jednym czasie wycofać swojego kruszcu, oddając papierowe pokwitowania. Tak więc jubilerzy mogli wystawiać papierowe pokwitowania bez pokrycia, licząc na to, że system się nie zawali. I dalej wystawiali takie świadectwa na złoto, którego nie było!

Dlaczego zrobiłem taką paralelę? Czy można porównać tę sytuację sprzed setek lat do dzisiejszych czasów?

HISTORIA NAJBLIŻSZA

Dziś, ta sama sztuczka stanowi podstawę działania wszystkich banków komercyjnych. Oficjalny pogląd na temat obrotu pieniądzem wygląda tak, że banki dzięki depozytom mogą pożyczać pieniądze innym klientom w postaci kredytów. To jednak nie jest prawdą. Dzisiaj każda bankowa pożyczka, debet czy kredyt oznacza tworzenie zupełnie nowego, pustego pieniądza. Pieniądza nie mającego w niczym swojego pokrycia.

Pokażę to na poniższym przykładzie. Gdybym chciał pożyczyć Tobie 2.000 złotych, to po pożyczeniu ja mam mniej o 2.000 złotych, a Ty masz o 2.000 złotych więcej. Ilość pieniędzy się nie zmieniła, zmienili się tylko właściciele tych pieniędzy. Tak to wygląda w normalnej sytuacji, kiedy pożyczamy od siebie. Czy banki postępują tak samo? Kiedy bank pożycza Tobie 2.000 złotych to czy – jak myślisz – zabiera je z czyjegoś konta? Czy zauważyłeś kiedyś, że w jakiejś chwili na Twoim koncie ubyło pieniędzy, bo bank pożyczył je komuś innemu? Nie. Nigdy tak się nie zdarzyło. Prawda? A może bank zabiera je ze swojego konta?

Bank udzielając Ci pożyczki na sumę 2.000 złotych otwiera Ci konto, tworzy na nim zapis księgowy i jedyne co robi, to ogranicza pobieranie z tego konta do wysokości 2.000 złotych. Oczywiście obciąża Ciebie odsetkami. Za co? Za stworzenie dla Ciebie pieniądza bez pokrycia. Jak setki lat temu robili to jubilerzy… Twoje spłacane raty wracają na to konto i zerują to konto (oczywiście po kawałku, rata po racie), ale już z odsetkami. A więc oddałeś więcej, niż pożyczyłeś. Ten nadmiar, te odsetki od tej pożyczki zaczynają tworzyć inflację.

Paradoks całej sytuacji polega na tym, że każdy kto chciałby udzielić komuś innemu pożyczki (przedsiębiorca, firma, osoba fizyczna) najpierw MUSI te pieniądze wytworzyć w procesie swojej działalności. Bank – nie musi. Banki nie pożyczają komuś pieniędzy, które zostały gdzieś indziej wytworzone. Banki tworzą (i likwidują) pieniądze z niczego. A oficjalnie nazywa się to Fractional-reserve banking.

OBECNA SYTUACJA

Wytworzenie pustego pieniądza na kwotę 2.000 złotych jest małym problemem. Bo przecież kiedyś, ktoś go spłaci (to znaczy bank liczy, że to Ty je spłacisz). Kiedy jednak wytwarza się bez pokrycia już nie nawet miliony, ale miliardy dolarów, euro czy innej waluty i kiedy ten system zaczyna się chwiać, to robi się wielki problem. Bo jeśli wiele osób ruszy po swoje depozyty i będzie je chciała zrealizować, to może się okazać ile pieniądza jest bez pokrycia. A właśnie teraz nałożyła się na ten niemoralny system sytuacja bardzo źle udzielanych kredytów.

Kiedy w 2007 roku pierwsza instytucja finansowa stanęła pod ścianą i musiała opublikować swoje straty, pociągnęła za łańcuszek. Bo ze 100% pewnością śmiem twierdzić, że miała ta instytucja (bank) swoich kontrahentów, którym sprzedawała swoje nietrafione aktywa. Kiedy ujawniła swoje problemy, jak po sznurku, znaleźli się następni, którzy uwikłani zostali w ten – moim zdaniem niemoralny – proceder. Ktoś kupował obligacje takiego trefnego banku albo jego akcje. Ktoś inny „upychał” te akcje czy obligacje w produkty inwestycyjne.

Nasz przykładowy „jubiler” okazało się – nie ma naszego złota!

NIEMORALNOŚĆ SYSTEMU

Kto za tak niebezpieczny i niemoralny system musi zapłacić? Zdaje się, że już wiecie… Podatnik. I jestem pewien, że wielu naszych „jubilerów” wiedząc o tym, że przecież rządy muszą uratować system bankowy przed zapaścią – z premedytacją stosują i będą stosować ten system. Nie jestem wróżbitą, ale sądzę, że już niedługo jednak musi dojść do poważnych zmian w światowym systemie bankowym. Właściciele banków muszą mieć świadomość tego, że są przedsiębiorcami i jak każdy przedsiębiorca, muszą odpowiadać za swoje działania. Również majątkiem. Swoim majątkiem.

Zdzisław Salwa; mail:zdzislaw.salwa@freefinance.pl

---

Zajrzyj też na stronę www.freefinance.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Podatkowe aspekty oszczędzania na emeryturę

Podatkowe aspekty oszczędzania na emeryturę

Autorem artykułu jest Marcin Bielicki



Ile pieniędzy będziesz mieć do dyspozycji przechodząc na emeryturę? Czy podatek wpływa w istotny sposób na jego wysokość. Jakie podatki wiążą się z wypłatą emerytury?

To, że oszczędzanie tylko w dwóch obowiązkowych filarach nie zapewni nikomu godnej emerytury wie coraz więcej ludzi. W związku z tym rodzi się potrzeba dodatkowego inwestowania pieniędzy, aby moc po przejściu na emeryturę zachować taki sam lub choćby zbliżony poziom życia. O zaletach oszczędzania w III filarze pisałem już w poprzednim artykule, tu chciałbym skupić się na jego aspektach podatkowych.
Przede wszystkim należy podkreślić, że III filar to nie tylko IKE i PPE – formy, które są uregulowane ustawowo – ale że pod tym pojęciem mieści się każde dobrowolne oszczędzanie z myślą o przyszłej emeryturze. Przystępując do planów systematycznego oszczędzania, wykupując polisę na dożycie, czy po prostu samemu odkładając systematycznie określoną kwotę pieniędzy również uczestniczymy w III filarze. Od wyboru formy oszczędzania zależy forma opodatkowania zysków – w tym zakresie wyróżniamy następujące systemy:
- EET (Exempt-Exempt-Tax – zwolnienie-zwolnienie-podatek) – ten system jest charakterystyczny dla I i II filara, w którym opodatkowanie odprowadzanych składek jest odroczone w czasie do momentu wypłaty świadczenia emerytalnego, zaś zysk jest zwolniony z podatku,
- TEE (Tax-Exempt-Exempt) – polegający na tym, że zainwestowana składka jest już opodatkowana, natomiast zarówno zysk przez nią wypracowany, jak i późniejsza wypłata świadczenia są zwolnione z podatku. Do tego systemu wchodzą IKE, PPE, a także wszelkiego rodzaju polisy ubezpieczeniowe,
- TTE (Tax-Tax-Exempt) – polegający na tym, że zarówno zainwestowana składka jak i zysk przez nią wypracowany są opodatkowane, natomiast wypłata samego świadczenia jest już z podatku zwolniona. W tym systemie mieści się samodzielne inwestowanie nadwyżek finansowych np. w jednostki uczestnictwa funduszy inwestycyjnych, lokaty, czy obligacje. Nadwyżki pochodzą z opodatkowanego wcześniej wynagrodzenia, zaś zyski z inwestycji nie są wyłączone z opodatkowania,
- ETT (Exempt-Tax-Tax) – system, w którym składka jest zwolniona z opodatkowania, zaś zysk i wypłata świadczenia są opodatkowane – obecnie brak jest w Polsce przykładu na zastosowanie tego systemu.
Jak widać w dwóch pierwszych systemach podatek jest pobierany raz, a w dwóch ostatnich – przy czym jeden z systemów nie ma zastosowania w Polsce – dwa razy. Spójrzmy teraz, jak systemy te wpływają na wysokość zgromadzonych oszczędności przyjmując następujące założenia:
- okres oszczędzania: 40 lat,
- nominalna stopa zwrotu: 10%,
- comiesięczna składka w wysokości 200 zł,
- wiek przejścia na emeryturę: 65 lat,
- stopa opodatkowania zysków: 19%,
- stopa opodatkowania świadczenia emerytalnego: 19%.

1. dla systemu EET i TEE:
Wartość portfela, w tym: 1.275.356,05
- zgromadzony kapitał: 96.000,00
- wypracowany zysk: 1.179.356,05
Korzyść ze zwolnienia z podatku Belki: 224.077,64
Kapitał do dyspozycji: 1.275.356,05
Źródło: open.pl

2. dla systemu TTE i ETT:
Wartość portfela, w tym: 1.275.356,05
- zgromadzony kapitał: 96.000,00
- wypracowany zysk: 1.179.356,05
Podatek Belki: 224.077,64
Kapitał do dyspozycji: 1.051.278,41
Źródło: open.pl

Mimo pogrupowania systemów w dwie grupy w zależności od ilości nałożonych podatków między systemami w jednej grupie również zachodzą różnice nieuwzględnione bezpośrednio w obliczeniach. Systemy EET i TEE różnią się między sobą momentem pobrania PIT – w przypadku EET następuje on z chwilą wypłaty świadczenia emerytalnego, zaś w przypadku TEE – w dniu wypłaty wynagrodzenia. Innymi słowy w pierwszym przypadku należy pomniejszyć zgromadzony kapitał o stawkę PIT obowiązującą w trakcie wypłaty świadczenia emerytalnego – w przypadku systemu TEE podatek ten został już zapłacony przez pracodawcę w momencie wypłaty wynagrodzenia. W zależności od zmian stóp i progów podatkowych między okresem aktywności zawodowej a emeryturą jeden z tych systemów okazuje się korzystniejszy od drugiego. W przypadku ETT i TTE sytuacja jest analogiczna – różnią się one od dwóch poprzednich jedynie nałożeniem obowiązku zapłaty podatku Belki.

Jak widać z powyższych wyliczeń korzyść w postaci zwolnienia z podatku Belki – bo to jest główna różnica między wyżej wymienionymi grupami systemów – jest w długim okresie znaczna. Jednak długość tego okresu i związana z nim odległa perspektywa emerytury nie zachęcają młodych pracowników do zamrażania swoich pieniędzy na tak długi okres. Należy wiec zastanowić się nad innymi formami zachęty do inwestowania w III filarze polegającej np. na możliwości odpisania wpłacanych na III filar kwot od dochodu/podatku. Pomocna może tez być kampania edukacyjna KNF i instytucji finansowych.
---

Emerytura, podatek Belki, wypłata emerytury, TTE, EET, TEE, ETT, opodatkowanie emerytury, opodatkowanie zysków, III filar, oszczędzanie na emeryturę


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl