czwartek, 8 marca 2012

Polacy kochają grupowe zakupy

Polacy kochają grupowe zakupy

Autorem artykułu jest Krzysztof Duda



26 serwisów oferujących grupowe zakupy. Około 3 tysięcy ofert miesięcznie, najwięcej w Warszawie, Krakowie, Trójmieście i Poznaniu. Analitycy Internetu uważają, że można już mówić wręcz o modzie na grupowe zakupy - czyli korzystanie z rabatów, o jakich zwykły konsument może tylko marzyć.

Kupon na luksusowy zabieg kosmetyczny, wart niemal 300 złotych za niespełna jedną trzecią tej sumy? Na Grouponie, Citeam i innych serwisach zdarzają się nawet lepsze okazje. Salony SPA, restauracje, kluby, hotele oferują codziennie usługi i towary (rzadziej), które z rabatem stają się okazją, której nie można się oprzeć. Korzystają konsumenci (bo za część ceny można mieć usługę wysokiej jakości), korzystają oferenci - bo zyskują dużą grupę klientów, i mają dodatkowo trudną do przecenienia akcję reklamową. Na serwisy grupowych zakupów zagląda miesięcznie kilka milionów Polaków (z danych PBI za listopad 2010 wynika, że tylko Groupon.pl, największy i najbardziej znany serwis odwiedziło ponad 2,6 miliona osób). Niemal połowa odwiedzających zagląda na nie codziennie lub kilka razy na tydzień. Groupon.pl skupia się na 20 największych miastach w Polsce. Serwis Gruper.pl ma w tej chwili największy zasięg (50 miast) - i być może za jakiś czas stanie się realnym konkurentem dla hegemona.


Czy to naprawdę działa? Jeszcze na początku 2010 roku nierzadko zdarzały się sytuacje, gdy na oferowane kupony nie było wystarczająco dużo chętnych i "deal" nie mógł dojść do skutku. Dziś o tym, czy uda się uzyskać kupon na wybraną usługę często decyduje refleks. - Szukałam prezentu dla siostry. Mam kłopoty finansowe, ale urodzinowy prezent musi być. I nie może być byle jaki - mówi Grażyna, księgowa z Warszawy. Rozwiązanie przyszło wraz z poranną kawą i otwarciem Groupona. 2-godzinny zabieg pielęgnacyjny na ciało w jednym z najlepszych Day-spa w Trójmieście za 120 pln to świetny prezent dla kobiety +50. - W dzień urodzin zadzwoniłam do siostry, złożyłam życzenia, i powiedziałam, że prezent ma w poczcie mailowej. Bardzo się zdziwiła. Ale i pomysł, i sam prezent podobał się jej niezwykle.


Czy grupowe zakupy mają przyszłość? Zapewne tak! Już w tej chwili warto więc przeglądać oferty, szukając np. ofert wakacyjnych czy weekendowych. To się może tylko opłacać! Nie warto jednak subskrybować kilku (czy nawet kilkunastu) newsletterów. Dwa największe potrafią zasypać skrzynkę ofertami wystarczająco dokuczliwie. W przypadku większej liczby subskrypcji - po pewnym czasie człowiek po prostu przestaje zaglądać do ofert. Magia przestaje działać.

---

Artykuł pochodzi z serwisu finansów osobistych Aleja Profitowa, gdzie dowiesz się jak oszczędzić więcej, w co najlepiej inwestować nawet skromne środki, na co zwracać uwagę i jakich pułapek unikać poruszając się po rozległym rynku produktów i usług finansowych.

http://www.profitowa.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Karta czy kredyt?

Karta czy kredyt?

Autorem artykułu jest Sławomir Dąbrowski



Karty kredytowe, kredyty gotówkowe i kredyty odnawialne są najpopularniejszymi i najbardziej dostępnymi produktami, które umożliwiają szybkie zdobycie dodatkowych środków, kiedy brakuje własnych. Choć służą podobnym celom, to nie zawsze sprawdzają się jednakowo dobrze w tej samej sytuacji.

Naprawa samochodu, nowe meble, sprzęt AGD, wakacje, szkolna wyprawka dla dziecka, prezenty świąteczne – gdy brakuje środków na tego typu dodatkowe wydatki wiele osób sięga po łatwo dostępne kredyty. Warto zastanowić się, z którego produktu najlepiej skorzystać w danej sytuacji, ponieważ mimo podobnego zastosowania znacząco się od siebie różnią.

Stałe zabezpieczenie

Dla osób, którym zależy na stałym zabezpieczeniu finansowym przy codziennych wydatkach najbardziej odpowiednie będą karty kredytowe i kredyty odnawialne w koncie. Ich zaleta polega na tym, że oferują dostęp do dodatkowych środków w każdej chwili, a kredyt jest co miesiąc odnawiany. Jego wysokość może sięgać nawet sześciokrotności miesięcznych wpływów na konto.

Jeśli dodatkowe środki, jakie zostały wykorzystane mają szansę być stosunkowo szybko spłacone, to najlepszym rozwiązaniem wydaje się być karta kredytowa. Oferuje ona bowiem tzw. grace period - okres trwający (w zależności od banku) kilkadziesiąt dni, w którym można spłacić kredyt bez naliczania odsetek, a więc w kwocie jaka została wykorzystana. Takiej możliwości nie oferuje kredyt odnawialny ani kredyt gotówkowy – odsetki liczone są od momentu zaciągnięcia kredytu gotówkowego lub skorzystania z dodatkowych środków w ramach kredytu odnawialnego.

Karty kredytowe i kredyty odnawialne są więc dobrymi rozwiązaniami, gdy chce się mieć dostęp do dodatkowych środków „na wszelki wypadek”. Odsetki naliczane są tylko od faktycznie wykorzystanej kwoty. Zupełnie nie opłaca się natomiast zaciągać kredytu gotówkowego „na zapas”, w kwocie wyższej niż jest to potrzebne. - W przypadku kredytu gotówkowego, mimo że odsetki są niższe, to naliczane są jednak od całości zaciągniętego zobowiązania, nawet jeśli faktycznie wykorzystało się jedynie jego część, a pozostałe środki przechowujemy na koncie. Tu widać przewagę kart kredytowych i kredytów odnawialnych, gdzie banki naliczają odsetki jedynie od faktycznie wykorzystanej kwoty porównuje Paweł Cymcyk, A-Z Finanse i Związek Firm Doradztwa Finansowego (ZFDF).

Z kredytem na dłużej

Jeśli planuje się zaciągnąć kredyt na dłużej niż kilkadziesiąt dni, to korzystanie z dodatkowych środków na karcie kredytowej nie jest już dobrym wyjściem. W przypadku gdy karta nie zostanie spłacona w okresie bezodsetkowym, taka pożyczka może okazać się bardzo kosztowna - bank naliczy bowiem odsetki za cały okres od momentu zaciągnięcia zobowiązania. - Oprocentowanie karty kredytowej jest bardzo wysokie – na ogół najwyższe z możliwych, czyli obecnie 21 procent. Jeśli więc nie ma szans na spłatę długu w krótkim czasie, to lepszym rozwiązaniem jest kredyt gotówkowy. Jego oprocentowanie może być o kilka procent, a gdy jesteśmy stałym klientem banku nawet dwukrotnie niższe niż w przypadku karty kredytowej – mówi Paweł Cymcyk, ekspert A-Z Finanse i ZFDF. Ponadto, spłatę kredytu można rozłożyć na dłuższy czas niż w karcie, na przykład na rok. Kredyt gotówkowy ma też tę zaletę, że umożliwia pożyczenie większych kwot niż te dostępne na karcie kredytowej lub na koncie z kredytem odnawialnym. Jest to więc odpowiedni produkt dla osób, które planują jednorazowy, większy wydatek.

Gdy potrzeba gotówki

Karta kredytowa jest dobrym rozwiązaniem, gdy dokonuje się płatności bezgotówkowych. W niektórych przypadkach potrzebna jest jednak gotówka. Ekspert Związku Firm Doradztwa Finansowego podkreśla, że tu przewagę ma kredyt, ponieważ wypłata środków z bankomatu przy użyciu karty kredytowej wiąże się z naliczeniem prowizji za tą operację.

Karty kredytowe i kredyty odnawialne mają też jeszcze jedną pułapkę – kuszą stałą dostępnością środków, więc łatwo wpaść w pętlę zadłużenia. Ich posiadacze muszą więc wykazywać się samodyscypliną, aby pochopie nie korzystać z posiadanego kredytu. Przed skorzystaniem z dodatkowych pieniędzy warto wiec dokładnie rozważyć, który z produktów będzie w danej sytuacji najkorzystniejszy.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Dlaczego zaciągamy coraz więcej kredytów mieszkaniowych?

Dlaczego zaciągamy coraz więcej kredytów mieszkaniowych?

Autorem artykułu jest kubarefer



Kredyty hipoteczne to rozwiązanie, które umożliwiło młodym ludziom zamieszkanie we własnym lokum, już na starcie dorosłego życia. Dlaczego jednak stały się tak bardzo popularne, zaledwie kilka lat po upadku starego systemu politycznego? Przecież każdy z nas chce mieszkać w komfortowych warunkach...

Spośród wszystkich usług bankowych, dostępnych na rozwijającym się dynamicznie polskim rynku, coraz większą popularnością stopniowo zyskują tak zwane kredyty hipoteczne, przeznaczone na zakup domu, mieszkania lub innej nieruchomości. Przyczyny popularności kredytów hipotecznych należy, przede wszystkim, upatrywać w tym, że Polska, jak każde państwo na dorobku, rozwija się niezwykle szybko, co w oczywisty sposób skutkuje zwiększonym popytem na mieszkania oraz nieruchomości innego rodzaju.

Młodzi ludzie, przenoszący się do większych miast, zarabiający coraz lepsze pieniądze, chcą, tak samo zresztą jak każdy, mieszkać w warunkach komfortowych, przystępnych. Chcą również, co także bez większego problemu zrozumiałe, mieszkać na swoim. Przecież każdemu, kto ma jakie takie doświadczenie w tych sprawach, doskonale wiadomo, że wynajmowanie mieszkania, nawet niezwykle komfortowego i ładnie urządzonego, nie jest na dalszą metę rozwiązaniem przyjemnym, dającym poczucie spokoju oraz stabilizacji, tak bardzo pożądanej przez tych młodych ludzi, którzy poważnie myślą o założeniu rodziny.

Wiadomo przecież, że, mieszkając w wynajmowanej nieruchomości, zawsze narażamy się na przykład na to, że jej właściciel, z takich lub innych powodów, nieoczekiwanie podniesie stawkę czynszu, zmuszając nas tym samym do rozpoczęcia poszukiwań mających na celu znalezienie innego miejsca.

Kredyty hipoteczne, przeznaczone właśnie dla osób myślących o zakupie własnościowego mieszkania, dają młodym osobom, myślącym o zmianie trybu życia, możliwość ustatkowania się, zakotwiczenia na dłużej w jednym miejscu.

Banki są oczywiście doskonale świadome, że popyt na kredyty hipoteczne, i tak już dosyć duży, ciągle rośnie, i że pomału stają się one towarem niezwykle popularnym, jednym z najważniejszych punktów bankowej oferty. Z tego powodu każdy nowoczesny bank, chcący przyciągnąć klientów atrakcyjną i nowoczesną ofertą, stara się o to, aby oferowane przezeń kredyty hipoteczne nadążały za wszystkim europejskimi trendami. Z tego powodu rynek szybciej się modernizuje, otwierając przez konsumentami zupełnie nowe możliwości.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Automatyczne inhibitory niesprawiedliwości

Automatyczne inhibitory niesprawiedliwości

Autorem artykułu jest Grzegorz Pergoł



Jak wytłumaczyć, że jeden kraj odkrył zasoby naturalne i będzie otrzymywał znaczące regularne dochody, gdy inny zasobów nie posiada? Co z sąsiadem, który zwyciężył w loterii pieniężnej puszczając jeden los gdy inny robi to bezskutecznie przez pół życia?

Sprawiedliwość to utopijny stan, tym trudniejszy do osiągnięcia, im wyższy jest stopień rozwoju cywilizacji. W pierwotnych społeczeństwach, trudniących się łowiectwem i zbieractwem, problem sprawiedliwości praktycznie nie istniał. Zwierzę, upolowane przez mężczyznę, było mu automatycznie przypisane i nie mógł on posiąść go inaczej niż przy użyciu własnego wysiłku i sprytu. Nie potrzebny był system reguł ani aparat ich przestrzegania, gdyż każdy posiadał tyle zasobów ile wypracował a każde odstępstwo od tego stanu, wynikające tylko i wyłącznie z przywłaszczenia (brak systemów dystrybucji i wykluczał możliwość uprzywilejowania lub upośledzenia jednostek), było karane przez eliminację jednostki zgodnie z instynktem samozachowawczym.

Na przestrzeni dziejów kluczowym celem egzystencji człowieka przestała być jedynie prokreacja i stworzenie niezbędnego minimum materialnego dla jej funkcjonowania. Wykształciła się sieć społecznych zależności, gdzie tylko część grup zajmowała się zapewnieniem żywności, dzięki czemu powstały bardziej specjalistyczne zawody, urozmaicające życie ludzi i podnoszące ich rozwój na wyższy poziom ewolucji. Zróżnicowanie zadań, jakie ludzie musieli wykonywać w celu zapewnienia nie tylko żywności ale również zaspokojenia wyższych potrzeb, wymagało stworzenia hierarchii i przypisania jednostkom odmiennych praw i obowiązków. Najogólniej rzecz biorąc, niezależnie od ustroju społecznego, nastąpił podział społeczeństwa na władzę i poddanych. Taki zaś podział, mimo całego bagażu dobrodziejstw jaki ze sobą niesie, daje również pole manewru do nadużyć i dokonywania niesprawiedliwej dystrybucji pomiędzy pierwotnie równe jednostki.

Powstały zatem instytucje ustalające prawo i dbające o jego przestrzeganie. Są politycy, którzy ustalają prawo oraz wymiar sprawiedliwości, który przestrzega jego respektowania. Niestety, nawet przy założeniu doskonałego działania systemu, nie pozbędziemy się problemu niesprawiedliwości. Ma ono głębszy wymiar niż czysto formalny. Można bowiem czuć się pokrzywdzonym lub docenionym (uczucie pejoratywne występuje częściej i silniej) mieszcząc się w ramach prawa. W takich przypadkach z pomocą nadchodzą etycy i filozofowie. Według popularnej i dość uniwersalnej koncepcji sprawiedliwości Rawlsa, aby ustalić uczciwe zasady gry, należy cofnąć się do sytuacji pierwotnej. Nie chodzi bynajmniej o degradację społeczeństwa i powrót do wspomnianego zbieractwa i łowiectwa, ale o wytworzenie hipotetycznej sytuacji, którą filozof zwie „zasłoną niewiedzy”. Ma na myśli sytuację, w której jednostki ustalające reguły nie mają informacji na temat swojego statusu społecznego, materialnego, uzdolnień czy wręcz koncepcji moralności. Tylko w takich sterylnych warunkach może dojść do uczciwego i bezstronnego wyboru zasad obowiązujących w społeczeństwie. Metoda bowiem jest pomyślana tak, aby uśredniona wartość reguł jak najmniej odbiegała od średnich oczekiwań społecznych i w jak największym stopniu była przez nie akceptowana. Koncepcja jest lepsza od obowiązującego systemu jednak nie możliwa do implementacji. Wymagałaby bowiem aby prawo ustalane było przez jednostki dopiero co narodzone, które nie posiadają wiedzy na temat swojej przyszłości (jednocześnie nie posiadają żadnej mocy sprawczej) lub przez jednostki, które utraciły pamięć, co wydaje się równie kłopotliwe co kuriozalne.

Jak zatem poradzić sobie z niesprawiedliwością mieszczącą się w granicach prawa a mimo to budzącą wewnętrzny sprzeciw? Jak wytłumaczyć, że jeden kraj odkrył zasoby naturalne i przy niewielkich nakładach inwestycyjnych będzie otrzymywał znaczące regularne dochody gdy inny nie dość, że zasobów nie posiada, to musi uzależnić się od dostaw ze wspomnianego kraju? Co z sąsiadem, który zwyciężył w loterii pieniężnej puszczając jeden los podczas gdy inny robi to bezskutecznie przez pół życia? W mojej opinii natura ludzka oraz systemy gospodarcze wypracowały naturalne mechanizmy, które samorzutnie doprowadzają do równowagi zasobowej w przypadku zaistnienia rażącej nierównowagi. Robią to podstępnie i z premedytacją więc potrzeba ogromnej mądrości, silnej woli i przewidywalności, żeby mechanizmy te oszukać. Są niczym automatyczne inhibitory niesprawiedliwości.

Trzy lata temu Puls Biznesu nagłośnił sprawę francuskiego inwestora giełdowego, który wraz z doradcą z Societe Generale zainwestował wygrane na loterii 900 tysięcy Euro. Przez pierwsze trzy lata pieniądze przynosiły przyzwoite zyski, co wzmagało apetyt do podejmowania ryzyka zarówno inwestora jak i doradcy. Jednak dobra passa opuściła milionera i w wyniku nierozważnych ruchów fortuna stopniała, pozostawiając na koncie maklerskim 600 tys. Euro debetu. Właściciel, wykorzystując złą sławę maklerów z Societe Generale za sprawą wcześniejszego „oszustwa stulecia”, usiłował zrzucić winę za swoje nieudolne decyzje inwestycyjne na doradcę.

Portal Wirtualna Polska na swoim portalu luxclub.pl przytacza 10 autentycznych amerykańskich historii, gdzie wielkie wygrane okazały się przekleństwem. Wszystkie scenariusze zawierają rozpad rodziny, bankructwo lub utratę większości środków z fortuny tempie kilku lat. Niektóre z nich nawet samobójstwa, zabójstwa dla przejęcia fortuny, przedawkowanie narkotyków, długi a w najlepszym wypadku powrót do skromnego życia sprzed wygranej. Brytyjski śmieciarz Michael Carroll po otrzymaniu 10 mln funtów natychmiast porzucił swoje zajęcie i skupił się na konsumowaniu nieograniczonej w jego mniemaniu fortuny. Drogie auta, wille, narkotyki i prostytutki strąciły go kilkakrotnie do aresztu, pozbawiły najbliższej rodziny i ostatecznie odebrały po kilku latach fortunę. Brytyjczyk żartobliwie podsumowuje ten okres twierdząc, że łatwiej żyć z pensji śmieciarza niż za milion funtów. Nawet Jack Whittaker, przedsiębiorca należący już przed wygraną (opiewającą na ponad 300 mln dolarów) do grona milionerów, nie uniknął problemów związanych ze zwielokrotnieniem fortuny. Pomimo, iż zrzekł się wygranej na cele charytatywne, nie ominęły go problemy jak seria aresztowań za jazdę po pijanemu, kradzieże oraz śmierć w wyniku przedawkowania narkotyków rozpieszczonej wnuczki i jej chłopaka.

Trudno jest ekstrapolować doświadczenia amerykańskie na grunt europejski, gdyż w naszym prawie nie ma obowiązku podawania opinii publicznej danych osobowych zwycięzcy przez organizatorów loterii. Śmiem jednak twierdzić, że zachowanie laureatów polskich loterii pieniężnych, nawet przy wzięciu poprawki na mniejsze wygrane i bardziej konserwatywne warunki kulturowe, nie odbiega znacząco od doświadczeń zachodnich. Powyższe dowody oraz przypuszczenia prowadzą do wniosku, że twór cywilizacji jakim są loterie pieniężne, nie jest aż tak niesprawiedliwy jak pozornie się odczuwa. W ogólny bilansie zwycięzca zyskuje nie wiele więcej niż ten, kto miał mniej szczęścia a w skrajnych przypadkach znajduje się w gorszej sytuacji. Dodatnie przepływy w kierunku zwycięzcy w błyskawicznym tempie generują przepływy w drugim kierunku. Niekiedy większe niż te początkowe. Można zarzucić, że mimo wszystko zwycięzcy uzyskali większe korzyści. Przecież w krótkim okresie posiadali fortunę, mogli konsumować, posiadali większą użyteczność niż Ci, którzy nie wygrali pieniędzy. Jednak w rozrachunku ogólnym rozpędzona machina bezmyślnej konsumpcji pociągała ich jeszcze głębiej niż znajdowali się w stanie początkowym. Dodatkowo straty moralne, które trudniej zmierzyć, pozwalają sądzić, że lepiej dla nich byłoby podrzeć kupon zanim odebrali nagrodę. Co więcej, transakcje dokonywane przez nowobogackich są opodatkowane i w znacznym stopniu zasilają budżety narodowe. W Polsce pieniądze płynące z opodatkowania działalności totalizatora sportowego przeznaczane są na inwestycję w kulturę i sport, co jeszcze bardziej poprawia ogólny bilans korzyści z loterii dla jednostek, nie biorących w nich udziału. Krótkie studium przypadku działania inhibitorów sprawiedliwości w mikro skali pozwala spojrzeć na zwycięzców loterii w sposób, który znacznie ogranicza poczucie niesprawiedliwości wynikające z relatywnej deprywacji.

Podobny mechanizm w skali makro prezentuje zjawisko choroby holenderskiej, zdefiniowanej po raz pierwszy w 1977r. przez The Economist. Paradoksalnie, bogactwo okazało się przekleństwem o wiele wcześniej, bo już w XVI w. i nie w Holandii a w Hiszpanii. W wyniku działalności kolonizatorskiej, kraj pozyskał ogromne zasoby złota, które w krótkim czasie wyniosły go pozycji europejskiego mocarstwa. Wywołało to zmianę specjalizacji produkcji z pracochłonnego rolnictwa i przemysłu na wydobywanie drogocennego kruszcu. Kraj bogacił się do czasu, aż dostawy złota nie zaczęły się zmniejszać. Wtedy okazało się, że zmiany, które nastąpiły w mentalności Hiszpanów i regres technologiczny gospodarki w stosunku do reszty Europy, uniemożliwiają im skuteczne konkurowanie na rynku międzynarodowym. Utrzymanie sztucznie rozdmuchanego poziomu życia okazało się niemożliwe, w efekcie czego Hiszpania po stu latach bycia mocarstwem, przeobraziła się w gospodarczo i społecznie upośledzony kraj, bez przewagi konkurencyjnej w żadnej dziedzinie życia i z długiem publicznym. Holandia po odkryciu złóż gazu ziemnego stała się czołowym eksporterem surowca. Nadmierna ilość waluty krajowej, zalewającej niewielki kraj spowodowała szybką aprecjację i spadek konkurencyjności eksporterów. Wywołało to kryzys gospodarczy, z który dzięki mądrym decyzjom restrukturyzującym holenderski przemysł, udało się zażegnać dopiero po 10 latach. Na podobną chorobę cierpi wiele krajów afrykańskich, które eksploatując obfite złoża surowców, zapominają o równomiernym rozwijaniu innych gałęzi przemysłu oraz rolnictwa. Uzależnienie od importu żywności i duże wydatki publiczne stają się problemem dopiero w momencie spadku światowych cen surowców. Kraje popadają w kryzysy, które stawiają ludzkość na krawędzi głodu. Dokonują wymagających zaciśnięcia pasa reform, które kończą się wraz ze wzrostem światowych cen surowców. Niektórzy obserwatorzy twierdzą nawet, że upadek ZSRR spowodowany był drastycznym spadkiem cen ropy naftowej, wywołanym spekulacją USA w roku 1985r.

Przytoczone przykłady są być może skrajne i nie trudno znaleźć dla nich kontrprzykłady. Istnieją przecież ludzie, którzy mądrze zainwestowali ogromne pieniądze, zdobyte przez niewiarygodnie duże zrządzenie losu jakim jest loteria. Są też kraje, jak na przykład Norwegia, które mądrze gospodarują bogactwem płynącym z eksportu paliw i zakładają fundusze narodowe, zapewniające obywatelom dostatnie i bezpieczne życie. Warto mieć świadomość, że sam fakt otrzymania pozornie przerastającego możliwości konsumpcyjne majątku, nie świadczy jeszcze o tym, że faktycznie majątek ów utrzyma taki status w nieograniczonym horyzoncie czasowym. W momencie zastrzyku zasada o ograniczoności zasobów ziemi wobec nieograniczoności potrzeb nie traci na znaczeniu. Ludziom wydaje się, że nagle mogą mieć wszystko, opierając się jedynie na sprzyjającej fortunie. Coś, co przerasta wyobraźnię ludzką, staje się problemem. It is not about the money. It is about the game wypowiedziane przez bohatera „Wall Street-pieniądz nie śpi” w trafny sposób oddaje powołanie człowieka. Nie ma sensu zdobycie fortuny i dalsze życie z renty. Taki model tylko pozornie zapewnia szczęście. Nie da się w nim bowiem alokować chęci tworzenia, która jest pierwotną potrzebą każdego człowieka. O ile można zarobić na zapas to nie da się najeść na zapas. Sytuacja życia z renty może prowadzić to do wynaturzenia i patologii związanej z zachwianiem naturalnych relacji pracy do odpoczynku. Potrzeba umiejętności zaprzężenia się w ogromny reżim, aby nie ulec pokusie nadmiernego konsumowania i nie dać pochłonąć wirowi iluzji cywilizacji.

Państwa nie różnią się w tym względzie znacznie od ludzi gdyż to ludzie tworzą państwa. Jako twory zorganizowane posiadają bardziej skomplikowane mechanizmy absorpcji bogactw, przynoszące jednak podobne efekty. Uzależnienie od importu i spadek konkurencyjności lub nawet zanik rodzimej produkcji to analogiczne zachowania do rzucenia pracy i oddania się w wir konsumpcji.

Jak zatem zdefiniować owe inhibitory, które zarówno w przypadku ludzi jak i państw stoją na straży sprawiedliwości? Niestety korelacja mechanizmów z utrzymaniem homeostazy w sferze globalnej uczciwości jest pozorna. Działanie inhibitorów wynika raczej z ludzkiej chciwości, pychy i nieumiejętności opanowania popędów. To one prowadzą nadmiernie bogatych do upadku czyli przywracają stan równowagi ogólnej. Jedynie ubocznym skutkiem ich działalności jest zmiana postawy jednostek nie biorących udziału w procesie z zazdrości na satysfakcję. Japońscy naukowcy dowiedli, że ludzki mózg samorzutnie reaguje na cudze nieszczęście nie, jak wskazywałaby moralność, współczuciem ale właśnie poczuciem satysfakcji. Na pozór negatywna cecha mózgu, nie wynikająca z naszej złej woli, przyczynia się do przywrócenia stanu równowagi sprawiedliwości w wymiarze mentalnym.

Rozważania te prowadzą do wniosku, że obok skomplikowanego aparatu wymiaru sprawiedliwości, posiadamy w sobie naturalną instytucję, która utrudnia nam zbyt duże odstępstwa od normy w bogaceniu się. Szczęściarze będą z tego powodu niepocieszeni zaś ich oponenci z czasem dostrzegą i docenią jej dyskretne działanie. Sądzę, że skorzystają na tym wszyscy gdyż dobrobyt społeczeństwa to dobrobyt wszystkich jednostek, a nie opływające w przepychu miasta i peryferia obfitujące w slumsy. Dobrobyt świata to nie systematyczna, krótkofalowa, doraźna pomoc krajom trzeciego świata przez kraje bogatej północy tylko współpraca krajów o podobnym stopniu rozwoju. Automatyczne inhibitory niesprawiedliwości może nie zbawiły świata, przywracając mu pierwotny prawidłowy porządek, ale warto zastanowić się nad jego porządkiem gdyby podświadome mechanizmy obrony przed nadmiarem nie istniały.

---

Grzegorz Pergoł

gepeg@wp.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Doradcy finansowi w Polsce

Doradcy finansowi w Polsce

Autorem artykułu jest kubarefer



Doradcy finansowi w Polsce już od wielu lat pomagają nam w poszukiwaniach kredytów na mieszkanie lub szybkich kredytów gotówkowych na realizację codziennych potrzeb. Zastanówmy się, czy wybrać dużą, czy mało popularną firme doradczą, by uzyskać najtańszy kredyt bankowy.

Firmy doradztwa finansowego już od kilku lat stają się coraz bardziej popularne. Chętnie korzystamy z ich usług, gdy poszukujemy kredytu na kupno mieszkania lub samochodu. Nie dość, że ich usługi niewiele lub zupełnie nic nie kosztują, to w dowolnym momencie możemy zrezygnować z ich usług i po prostu udać się do banku i tam zaciągnąć kredyt.

Jakie firmy doradcze mamy w Polsce?

Sporą częśc polskiego rynku zajmują trzy duże firmy doradztwa finansowego. To one najczęściej doradzają nam jakie kredyty hipoteczne są obecnie najtańsze i jaką pożyczkę gotówkową powinniśmy zaciągnąć, by spłacać co miesiąc w miarę niskie raty kredytu. Aby sprawdzić ofertę doradców finansowych, oferujących kredyt na mieszkanie, powinniśmy poszukać w internecie najtańszych kredytów hipotecznych. Zobaczymy po krótkim czasie, że bez problemu trafimi na pozytywne opinie wyrażane o doradcach kredytowych. Firmy doradcze w Polsce oferują nam produkty bankowe z ponad dwudziestu banków. Banki te, płacąc doradcy prowizję, starają się, by ich oferta była jak najlepsza.

W chwili obecnej jednym z najpopularniejszych doradców kredytowych w Polsce jest firma, która jeszcze 10 lat temu była małym portalem tematycznym w internecie. Dziś ma ponad 50 oddziałów w całej Polsce. Świadczy to o tym, ze Polacy coraz chętniej sięgają po pomoc doradców i ufają im. Przecież nie jest łatwo powierzyć komuś innemu naszych pieniędzy. Jeśli jednak zastanawiamy się nad wyborem doradcy do kupna naszego nowego mieszkania, wybierajmy firmy duże, z wysoką renomą na naszym rynku. To zagwarantuje nam najwyższą jakość usług i pozwoli na szybkie złożenie reklamacji, gdybyśmy nie byli zadowoleni z usług.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl