piątek, 4 stycznia 2013

Negocjuj warunki kredytu

Negocjuj warunki kredytu

Autorem artykułu jest Łukasz Podolski


Wciąż bardzo mało osób negocjuje warunki kredytu a to najlepszy sposób na obniżenie jego kosztów. Nie musisz korzystać ze standardowej oferty banków - możesz wynegocjować dla siebie specjalną ofertę.

Największe możliwości negocjacyjne mamy w przypadku kredytów mieszkaniowych, ponieważ są to kredyty na których banki najwięcej zarabiają i zależy im na pozyskaniu klienta na ten produkt, zwłaszcza jeśli klient ma dużą zdolność kredytową i dobrą historię. Najprostszym sposobem jest zaoferowanie skorzystania z innych produktów banków, które często zgadzają się obniżyć marżę kredytu lub prowizję, jeśli otworzymy konto bankowe i zlecimy przelewanie tam naszego wynagrodzenia, weźmiemy kartę kredytową czy będziemy inwestować w fundusze inwestycyjne. Jeśli kredyt chcemy spłacić przed upływem czasu na jaki go bierzemy, warto także negocjować wysokość prowizje za wcześniejszą wpłatę.

Jeśli to nie pomoże a koniecznie chcemy wziąć kredyt właśnie w tym banku to warto poszukać innego banku, który zaoferuje nam korzystniejsze warunki. Mając potwierdzenie warunków w banku konkurencyjnym mamy dobrą kartę przetargową, którą możemy wykorzystać w negocjacjach z bankiem. Jednak aby pomogło to w negocjacjach klient musi mieć dobrą zdolność i historię kredytową. Banki chętnie walczą o wiarygodnych klientów natomiast nie zależy im aż tak na klientach, którzy są na pograniczu zdolności kredytowej.

Jeśli masz już kredyt i przy jego zaciąganiu nie negocjowałeś warunków to nic straconego - możesz to zrobić w każdej chwili. W dowolnym momencie spłaty kredytu możesz iść do banku i próbować renegocjować umowę. Jeśli tylko terminowo spłacasz zadłużenie i korzystasz z kilku produktów banków lub znacząco nadpłaciłeś kredyt, są duże szanse na to, że bank zgodzi się na zmianę warunków kredytu. Zawsze warto spróbować, bo jedna rozmowa z pracownikiem banku może Ci przynieść nawet kilkadziesiąt złotych miesięcznie oszczędności.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Kto jest najlepszym przyjacielem dłużnika?

Kto jest najlepszym przyjacielem dłużnika?

Autorem artykułu jest Iwona Wendel


Dłużnik chyba jak nikt na świecie potrzebuje przyjaciół i bliskich. Jednak najczęściej właśnie dłużnik jest sam, pozostawiony przez znajomych, przyjaciół, często i rodzinę. Dlaczego? z różnych powodów, najpewniej boją się, że nieszczęście jest zaraźliwe, albo dłużnik będzie chciał pożyczyć pieniądze.

Długi to nałóg, ciężka choroba. Jak można wyjść z długów, będąc na tej drodze kompletnie samotnym? Przecież niemal przy każdym łóżku szpitalnym ciężko chorego siedzi co najmniej jedna osoba.

To najlepszy moment, aby stać się ważnym dla samego siebie. Aby zadać sobie ważne, życiowe pytania, aby powrócić do marzeń z dzieciństwa.

Dłużnik nie może dopuścić do tego, że przestanie istnieć również dla siebie. Musisz być zdrowy, pełen energii i entuzjazmu (wiadomo, bez przesady z entuzjazmem, zwłaszcza na początku drogi do wolności trudno skakać z radości). Musisz mieć wiarę w to, że Ci się uda, musisz widzieć cel tej drogi i musisz chcieć go osiągnąć.

Nadal jesteś człowiekiem i masz takie same prawa jak inni użytkownicy tej planety.

To dobry moment, aby zmienić dietę, rzucić palenie, polubić siebie. Mówisz, że masz długi więc nie wzbudzasz w sobie zbytniej sympatii? A gdybyś miał łuszczycę, też byś się nie lubił? trudno, stało się, nie zatrzymałeś się na tej równi pochyłej, ale to nie powód, aby postawić na sobie krzyżyk. Popatrz na zdjęcia. Byłeś fajnym dzieciakiem. Miałeś plany, marzenia. Pogubiłeś się, ale piłka nadal jest w grze.

Nie daj sobie wmówić, że jesteś oszustem, czy złodziejem. W końcu podobną pomyłką są małżeństwa, zakończone rozwodami. Tyle że przecież nie będziesz zwracał wdzięków byłej żonki, z których korzystałeś kilka lat. Nie zwrócisz tych wszystkich komplementów, które usłyszałaś od byłego męża. Ale pomyłka w ocenie sytuacji i człowieka jest równie bolesna. Zresztą, może to nawet nie była pomyłka, było Wam dobrze, tylko po drodze coś się zmieniło. Tak samo rzecz ma się z kredytami, chciałeś dobrze, nie wyszło, ale to nie znaczy że jesteś złodziejem, czy nieudacznikiem.

To dobry moment, aby się ładnie ubierać. Nie mówię, że drogo. Po prostu ładnie i czysto. Zadbać o dietę - dowiedz się jak najwięcej o dobrej żywności - wbrew pozorom jest tańsza niż niezdrowa.

Poćwicz czasem w domu.

I najważniejsze, zastanów się, jakie masz cele w życiu, które nie są związane z finansami. Jest to bardzo ważne, ponieważ:

1. smutny to żywot, który opiera się tylko na celach finansowych

2. nie osiągniesz celów finansowych, jeśli nie będziesz miał i realizował celów pozafinansowych. Taka prawda, koniec kropka, czy Ci się to podoba, czy nie.

Zastanów się, co możesz dziś zrobić, bez udziału pieniędzy, co poprawi Ci humor i będzie dla Ciebie dobre?

---

Jak wyjść z długów? - 12 kroków do wolności

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Kto nam pomaga wyjść z długów?

Kto nam pomaga wyjść z długów?

Autorem artykułu jest Iwona Wendel


Życie nie znosi próżni, dlatego gdy pojawia się tak zwany palący problem, znajduja się chętni, aby go rozwiązać. Nie ma się co łudzić, że robią to z dobroci serca, zresztą nie muszą. Wiedza i doświadczenie powinny być odpowiednio nagrodzane. Problem polega jednak na tym, że bardzo często ci pomagacze mają wiedzę tylko czysto teoretyczną.

Powiedzmy sobie szczerze, jak chuda modelka, która nigdy nie miała problemów z otyłością, może udzielać rad na temat odchudzania? Czy ona wie, przez co przechodzi puszysta dziewczyna? co niepalący wie o rzucaniu palenia?

Coraz więcej mówi się i pisze o zadłużeniu rodaków. Jak należało się spodziewać, znaleźli się doradcy i specjaliści, którzy chętnie kreują się na ekspertów w dziedzinie wychodzenia z długów. Poznałam ich kilku. Przeczytałam niemal wszystko, co było dostępne w internecie i w gazetach. Gdy tylko widziałam hasło "jak wyjść z długów" rzucałam się na artykuł jak głodny na hamburgera. A tam prawniczy bełkot, dziennikarskie wypracowanka. Wszystko na papierze wygląda pięknie i prosto, autor nie słyszał dzwoniących komorników, listonosz nie podtyka mu pod nos poleconego z czerwonym napisem "wezwanie ostateczne". No i żeby oni jeszcze faktycznie pisali o wychodzeniu z długów. 99% tych artykułów to dobre rady "jak nie wpaść w długi".

Gdy czytam kolejne artykuły mówiące mi o tym, że mam czytać wszystko, co zawiera umowa kredytowa, że mam sprawdzić oprocentowanie, żeby nie przepłacić, że mam się dwa razy zastanowić zanim wezmę kredyt, pytam "o czym ty do mnie piszesz chłopie? przecież to już historia, nad czym ja mam się zastanawiać, co porównywać? ja już tonę, a Ty mi mówisz, nie wchodź do wody.

Kto pomógł mi wyjść z długów? ja sama. Poznałam siebie, swój problem i opracowałam plan wyjścia. 12 kroków, które zrobiłam, aby się uwolnić. I nikt nie może mi zarzucić, że to nieprawda, że się nie da, że coś wyssałam z palca. Byłam na dnie, nawet ja sama sobą gardziłam. Były dni, że dosłownie śmierdziałam, bo ból i depresja nie pozwalały mi wstać i się umyć.

Trwało to 10 lat, mam czterdziestkę, jestem całkiem siwa i straciłam niemal wszystkie zęby. Na szczęście przestałam się sama oszukiwać i wytrwałam przez wszystkie 12 kroków.

Dziś już pachnę, farbuję włosy i planuję wymianę zębów. I tropię fałszywych pomagaczy, pytając "ile wynoszą Twoje długi, kolego?"

---

Jak wyjść z długów? - 12 kroków do wolności

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak wyjść z długów - czy Ty masz kredyt, czy kredyt ma Ciebie?

Jak wyjść z długów - czy Ty masz kredyt, czy kredyt ma Ciebie?

Autorem artykułu jest Iwona Wendel


To zadziwiające, jak bardzo my dłużnicy, bronimy naszego dotychczasowego życia. Walczymy na śmierć i życie o telewizor, lodówkę, samochód. Wydają się nam droższe niż własna rodzina i zaharowujemy, zadręczamy, co zrobić, aby nikt ich nam nie odebrał.

Żyjemy w takich czasach, że coraz trudniej o zaufanie. Wchodząc na osiedle trafiamy najpierw na ochronę, potem domofon i dopiero stajemy przed drzwiami znajomego.

Młodzi ludzie latami nie podejmują decyzji o ślubie, ze strachu że kiedyś przestaną się kochać.

Natomiast decyzje o wzięciu kredytu zapadają dość łatwo. Na dododatek, gdy wpadniemy w pętle zadłużenia, nie przyjdzie nam do głowy, aby sprawdzić potencjalnego kredytodawcę - nawet jeśli stawia mordercze warunki.

Wszystko po to, aby ochronić zgromadzone dobra, aby nasze życie nie zmieniło się nawet na jotę. I nawet wtedy, gdy pętla zadłużenia niebezpiecznie się zaciska, wszystkie nasze wysiłki zmierzają do uzyskania nowego kredytu, aby nikt nam nie zabrał telewizora czy samochodu.

Mówi się, że nasze życie jest odpowiedzią na pytania, jakie sobie zadajemy. Jaką odpowiedź chcesz uzyskać, jeśli pytasz wciąż "skąd wziąć kredyt bez BIK"? Możliwości są dwie, albo otrzymasz propozycję nie do odrzucenia od kogoś, kto zechce zarobić na Twojej desperacji, albo dowiesz się że "znikąd", ponieważ taki kredyt nie istnieje.

Przeciętny dłużnik spędza mnóstwo czasu na: myśleniu, organizowaniu, szukaniu itp. Wszystko po to, aby otrzymać kolejny kredyt. Gdyby ten sam czas i wysiłek zainwestować w inne pytania: jak mogę wyjść z długów? co mogę zrobić, aby moja rodzina była bezpieczna? co jest dla mnie w życiu najważniejsze? czy naprawdę tak bardzo podobało mi sie moje życie w otoczeniu przedmiotów, życie które chciałem przeżyć jako wierna kopia moich kolegów z pracy? o czym zawsze marzyłem? co sprawia, że jestem szczęśliwy? czego potrzebują moje dzieci? czego mi będzie żal, gdy będę z tego świata odchodzić.

Rozejrzyj się wokół siebie. Jesteś otoczony sprzętami, które kosztowały Cię dużo i wciąż jeszcze będą kosztować, jeśli nie zmienisz swoich priorytetów. Popatrz na swój telewizor i powiedz "kocham cię, będę cię bronić do ostatniej kropli krwi, jeśli gdzieś jest kredyt, ja go znajdę i nigdy się nie rozstaniemy". Idiotyzm? A co według Ciebie mówisz, szukając magicznego kredytu bez BIK?

---

Jak wyjść z długów? - 12 kroków do wolności

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Czy warto nadpłacać kredyt mieszkaniowy

Czy warto nadpłacać kredyt mieszkaniowy

Autorem artykułu jest Łukasz Podolski


Wielu kredytobiorców posiadających pewne nadwyżki finansowe zastanawia się czy warto nadpłacać kredyt mieszkaniowy. Odpowiedź nie jest jednoznaczna, bo zależy od konkretnej sytuacji kredytobiorcy.

Jeśli zaciągnęliśmy kredyt z niskim wkładem własnym to poza większą marżą musimy także płacić ubezpieczenie niskiego wkładu. Składka ubezpieczeniowa jest pobierana co trzy lata tak długo aż kwota pozostała do spłaty będzie stanowiła ponad 80% wartości nieruchomości. W takim przypadku warto nadpłacać kredyt, bo zmniejszenie zadłużenia pozwoli nie tylko uwolnić się od płacenia ubezpieczenia ale także da silny argument w negocjacjach z bankiem o obniżenie marży. Jeśli tylko do tej pory byliśmy solidnymi kredytobiorcami i terminowo płaciliśmy raty to bank może się zgodzić na renegocjację warunków umowy w obawie, że przejdziemy do konkurencji, która zaoferuje nam lepsze warunki.

Doradcy kredytowi wyliczyli, że spłata 20% kredytu mieszkaniowego jeśli nie będziemy go nadpłacać zajmie nam ok. 11 lat. Wszystko przez to, że w początkowym okresie spłaty większość raty stanowią odsetki a tylko niewielką część kapitał. Nadpłacając kredyt możemy znacznie skrócić czas potrzebny to spłaty 20% kredytu. Jeśli bank odmówi nam obniżenia marży możemy poszukać bardziej korzystnej oferty i przenieść kredyt do innego banku.

Są jednak przypadki kiedy nadpłacanie kredytu nie ma sensu. Obecnie oprocentowanie lokat jest tak duże, że w wielu przypadkach jest bardzo zbliżone do oprocentowania kredytu mieszkaniowego. W takim przypadku dużo korzystniejszym rozwiązaniem jest wpłacenie kwoty, którą chcemy nadpłacić na lokatę. Dzięki temu odsetki z lokaty pokryją część naszych odsetek z kredytu a nie pozbędziemy się pieniędzy. Zakładając, że do spłaty pozostało Ci 100.000 zł i masz te pieniądze w gotówce to lepiej dać je na lokatę i zarobionymi odsetkami płacić odsetki od kredytu. Gdybyś spłacił kredyt od razu nie miałbyś żadnych pieniędzy. Jednak jeśli wykorzystywałbyś tylko odsetki z lokaty to po spłacie kredytu 100.000 zł dalej byłoby Twoje a odsetki od kredytu spłacałyby się praktycznie same.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl