środa, 20 kwietnia 2011

Nie bój się bessy

Nie bój się bessy

Autorem artykułu jest Leszek Maruszczyk



Jeśli bessa powstrzymuje Cię od inwestowania, przeczytaj, jak się jej ustrzec.

Czy słyszałeś o zasadzie, wedle której należy najpierw płacić sobie? Rozpropagowali już ją tacy guru wiedzy o bogaceniu się, jak Robert Allen, Van Tharp i Kiyosaki.
Coś w tym jest – odkładanie 10 – 20 % z zarobionych pieniędzy jest najlepszym, co możesz zrobić, jeśli co miesiąc okazuje się już po zrobieniu wszystkich opłat, że nie ma czego oszczędzać.

Ok., a co zrobić z oszczędzonymi pieniędzmi?
Pewnie obiło Ci się o uszy hasło inflacja – jest to powolne tracenie wartości pieniędzy (nie należy mylić z nominałem pieniędzy, na przykład 5 zł, 10 zł, 100 zł). Jej mechanizm polega na tym, że jeśli dziś za 100 zł możesz kupić 30 kg cukru, to przez inflację za jakiś czas, za tę samą kwotę kupisz już tylko 25 kilogramów cukru (nie wiem, czy ceny się zgadzają, bo nie słodzę :P i nie kupuję cukru).

Przyda się więc zaskórniaki zainwestować. Ale gdzie?
Na giełdzie? A co jeśli znowu będzie bessa?

Całe szczęście, że są inwestycje nie ulegające koniunkturze i zazwyczaj dają jakiś przychód, raz mniejszy, innym razem większy. Najważniejsze, że nie trzeba znać się na giełdzie, żeby chociaż pokonać tę paskudną inflację.

Niektóre z takich inwestycji są bardzo znane – możesz ich reklamy zobaczyć chociażby w TV. Inne są prawie tajemnicą – a szkoda, bo są bardziej dochodowe. Wszystkie one dają Ci komfort, że nie musisz uczyć się technik inwestowania na rynkach akcji, towarowych, czy walutowych. Możesz sobie spokojnie robić to, co lubisz.

Dzisiaj te najprostsze z inwestycji:

1. Lokaty, bony, rachunki oszczędnościowe i fundusze rynku pieniężnego: pewnie słyszałeś o rachunkach oszczędnościowych i lokatach, pełno wokół ich reklam. Bony skarbowe i fundusze rynku pieniężnego już niekoniecznie są tak znane. Szkoda, bo pieniądze w funduszu rynku pieniężnego są bezpieczniejsze niż bankowa lokata, a na dodatek czasem dają większe zarobki niż lokaty. Niestety zarobek w takich inwestycjach raczej nie osiąga 15 czy 20 %, ale za to możesz spać spokojnie, bez zmartwień, ze jutro będziesz biedniejszy o kilka tysięcy.

Wymieńmy może ich plusy i minusy:
Lokaty: obecnie mają jeszcze całkiem przyzwoite oprocentowanie i to jest plus. Minusy są dwa: blokujemy forsę w banku bez możliwości ich odzyskania przed końcem lokaty, chyba, ze godzimy się na stratę odsetek. Minus numer 2 – jeśli bank upadnie dostaniemy tylko 90% zdeponowanych środków.
Konto oszczędnościowe: pozwala nawet na kilka bezpłatnych wypłat pieniędzy, czyli jest pozbawiony najważniejszego mankamentu lokat. Niestety okupione jest to niższym oprocentowaniem.
Fundusz Rynku Pieniężnego - wystarczy kilka kliknięć, żeby wypłacić pieniądze, trzeba tylko poczekać kilka dni aż fundusz przeleje nam kasę na konto. Ilość wypłat i wpłat dowolna.
• Bony skarbowe: ich największy minus to wysoka cena detaliczna za jeden bon. Kupić je można tylko na przetargach za pośrednictwem biura maklerskiego i to jest drugi bardzo poważny minus. Taka zabawa nie jest warta oferowanego oprocentowania – mniej więcej te same korzyści będziemy mieli na lokacie czy funduszu, a rozgardiasz znacznie mniejszy.

To dopiero jedna z kilku części o inwestycjach niezależnych od koniunktury na rynkach akcji. Takie inwestycje są szczególnie przydatne dla początkujących inwestorów, by nie narażali się na zbyt duże ryzyko. To bardzo ważne, by na początek mieć dobre skojarzenia z inwestowaniem. Gdybyś zaczął od strat – na pewno inwestycje kojarzyłyby Ci się źle. A tak możesz spać spokojnie.

Myślę, ze doświadczony inwestor też wyniesie korzyści z tego cyklu artykułów, może chociażby zróżnicować portfel swoich inwestycji, by lepiej rozproszyć ryzyko.

Pozdrawiam.

--
Leszek Maruszczyk
--
Blog o finansowej niezależności
Inwestycje w akcje
Inwestycje alternatywne

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz