piątek, 1 lipca 2011

0 Po co nam wiedza o naszych finansach...

Po co nam wiedza o naszych finansach...

Autorem artykułu jest Zdzisław Salwa



W życiu, w finansach osobistych nawet zawodowi księgowi są amatorami. Tego odkrycia dokonałem na spotkaniach z moimi klientami, z których wielu zarządzało mniejszymi lub większymi firmami, byli ekonomistami, wykładowcami tej dziedziny na uczelniach, a w prywatnym życiu finansowym popełniali kardynalne błędy.


W życiu, w finansach osobistych nawet zawodowi księgowi są amatorami. Tego odkrycia dokonałem na spotkaniach z moimi klientami, z których wielu zarządzało mniejszymi lub większymi firmami, byli ekonomistami, wykładowcami tej dziedziny na uczelniach, a w prywatnym życiu finansowym popełniali kardynalne błędy.

Opowiem o jednym takim przypadku. Któregoś dnia przyszedł do biura klient z ulicy, Pan Jacek. Zapytał, czy mógłby mu ktoś przejrzeć jego finanse i pomóc mu zarządzać nimi. Wyjął z teczki gruby plik dokumentów. To były różnego rodzaju umowy kredytowe, polisy ubezpieczeniowe (miał ich 8 na życie) i lokaty bankowe. Ponieważ było tego bardzo dużo, umówiliśmy się na ich skopiowanie i na wizytę w sobotę, bo to najspokojniejszy dzień w tygodniu. Pan Jacek miał niepotrzebnie o kilka polis na życie za dużo. Jego kredyty po skonsolidowaniu pozwoliły mu na znaczne obniżenie raty. Lokaty blokowały potrzebne mu środki. Po uporządkowaniu tych spraw zaoszczędziłem mu 4.000 miesięcznych wydatków! Część z tych pieniędzy postanowił inwestować systematycznie, a część pozwoliło mu na realizowanie jego planów podróży. Z lokat pozostawiłem jedną, na krótki okres (3-miesięczna), a resztę postanowił zainwestować. Dlaczego o tym piszę? Bo ludzie we własnych finansach często czują się zagubieni, a niewiele osób ma taką odwagę jak Pan Jacek, by przyjść do doradcy i otworzyć się. Ta rola powinna należeć do doradcy finansowego. Doradca finansowy powinien umieć zanalizować sytuację klienta od A do Z i umiejętnie mu doradzić, co w niej zmienić. Aha, i na koniec rozmów dowiedziałem się, że jest księgowym w dużej korporacji handlowej.

Niestety, w finansach osobistych działamy najczęściej na oślep. Ulegamy nastrojom i emocjom. Dajemy się manipulować reklamie, sprzedawcom czy chwilowemu urokowi. Szkoła nie poświęca ani jednej godziny, by przygotować nas do najważniejszej części naszego życia – dobrego ułożenia naszego budżetu rodzinnego i sprawnego zarządzania nim. Większość naszych rodaków nigdy nie planowała i nie kontrolowała swoich osobistych finansów, a dostępność do pożyczania pieniędzy (chwilówki, pożyczki, karty kredytowe) jeszcze ten stan pogłębiła. Mamy zatem dość zły obraz zarządzania naszymi finansami. Do tego dochodzi jeszcze powszechne przekonanie, że przecież i tak wszystko wiemy najlepiej, a w najgorszym przypadku zapytamy sąsiada.
Kiedy jednak już przekonujemy się, iż musimy mieć jakąś kontrolę nad naszymi finansami, to robimy to niezbyt chętnie i najczęściej niesystematycznie. Kupujemy nawet czy ściągamy darmowy program do zarządzania budżetem, ale już po kilku uruchomieniach nie chce nam się kontynuować tej pracy. Uważamy, że nakład pracy i czasu nie jest wart tego wysiłku. Nie jesteśmy przekonani co do efektywności naszego działania.

Jedyna rada, to polubić systematyczność! Wiem, to trudne…Sam tego doświadczałem. Zresztą zdradzę Ci, ż w rozmowie z doradcami finansowymi, Oni mówiąmi to samo. Jeśi nawet zabierają się do poważego traktowania swoich własnych finansów, to zwykle starcza im cierpliwości przez miesiąc, dwa, no a czasem nawet pół roku…Kiedy ich pytałem o powody, to zwykle podawali fakt, że dużo czasu zajmowała im ewidencja wszystkich danych, czasem robili to w zeszycie w kratkę, czasem próbowali stworzyć jakiś arkusz w Excelu.
No i po jakimś czasie dochodzili do wniosku, że nakład pracy jest zbyt duży w stosunku do potencjalnych oszczędności.
Szkoda..? Szkoda!
Polubić jednak moża. Jest kilka, a może kilkanaście programów i gotowych arkuszy budżetu domowego. Te programy nie wymagają wpisywania każdego zakupu czy kosztu osobno. Grupują pewne koszty i znacznie ułatwiają śledzenie jak przedstawiają się koszty do przychodów i czy tendencja w naszym gospodarstwie (nie ważne jak wielkim) jest pozytywna czy też raczej nie…

LEFTNajważniejszym powodem kontrolowania własnych finansów, jest możliwość zapobieżenia wyciekaniu ich z wielu możliwych miejsc. Można to przyrównać do bardzo dziurawego systemu hydraulicznego, ze starymi, niedrożnymi a jednocześnie dziurawymi rurami. Długo tolerowałbyś takie rury we własnym domu? NIE! Bo to kosztuje. Każdy ma licznik. No właśnie… A Budżet Domowy (program) ma być takim licznikiem, który Ci pokaże czy takie dziury są. /LEFT

Jeden z przykładów takich dziur, to np. zakupy w hipermarketach, kiedy to stojąc już w kolejce do kasy, podsuwa nam się dodatkowe „promocje”. Nie mamy już ochoty na sprawdzenie jaka jest wartość upustu, i skuszeni kupujemy coś, co być może wcale nam nie jest potrzebne. Inny taki przykład, to korzystanie z bankomatów. Przypomnij sobie ile razy korzystasz w miesiącu z bankomatu nie Twojego banku i płacisz 4-5 zł? Cztery razy? Pięć? To około 20 złotych na miesiąc. A gdybyś do tego dodał niepotrzebnie wydane 30 zł w kolejce do kasy? Ha! A teraz popatrz! Te 50 zł zainwestowane co miesiąc przez 40 lat mogłoby Ci dać PÓŁ MILIONA złotych! Czy warto zatkać te dziury!? Odpowiedz sobie sam...
---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz