poniedziałek, 10 grudnia 2012

Nie taki diabeł straszny, czyli co nam przeszkadza wyjść z długów

Nie taki diabeł straszny, czyli co nam przeszkadza wyjść z długów

Autorem artykułu jest Agata Istel


Rosnące zadłużenie Polaków sprawa, że coraz częściej zaczynamy się rozglądać w poszukiwaniu winnego. Modna nagonka na banki i pożyczkodawców oddala myślenie o prawdziwych problemach i skutecznej metodzie zapobiegania zadłużeniu. Jak naprawdę można uczciwie wyjść z długów?

Gdyby przeciętnego dłużnika zapytać, jaki jest jego cel, odpowie "wyjść z długów". Bardzo rozsądny cel, niezaprzeczalnie godzien pochwały. Kolejnym krokiem jest pytanie "co wg Ciebie pomoże Ci osiągnąć Twój cel?".

Nie przeprowadziłam takiej ankiety, ale liczba wyszukań w google wskazuje, że zaledwie 5% zadłużonych pragnie się dowiedzieć, jak to zrobić, jak zapanować nad własnymi finansami, jak dogadać się z wierzycielami, jak zmniejszyć wydatki i zwiększyć dochody. Tylko niewielki odsetek dłużników jest przygotowanych na wysiłek, zmianę stylu życia i całkowitą zmianę myślenia o pieniądzach oraz o tym, jak najlepiej przeżyć swoje życie.

Aż 95% na 100 zadłużonych odpowie, że jedynym sposobem wyjścia z pętli zadłużenia jest kolejny kredyt bez BIK zaciągnięty na kilkadziesiąt lat, którym spłacą dotychczasowe zobowiązania.

Problem zadłużenia można pod wieloma względami przyrównać do problemu alkoholizmu, czy narkomanii. Zaciąganie długów - a co za tym idzie frajda z gotówki na koncie, z zakupów i życia ponad stan - jest swego rodzaju nałogiem, który ma wpłynąć na naszą poprawę nastroju, przenieść nas w inną rzeczywistość.

Pod względem zniszczeń emocjonalnych, jakie ze sobą niosą długi, również nie odbiegają znacząco od innych rujnujących nam życie nałogów. Jak każdy nałóg mogą też prowadzić do dużych problemów zdrowotnych, spowodowanych ciągłym stresem, nadmiernym objadaniem się lub paleniem papierosów, niewłaściwą dietą i spędzaniem dnia najczęściej przed telewizorem, w pozycji siedzącej lub leżącej.

Sposoby wyjścia z tego nałogu niosą za sobą również konieczność niezbędnego w tym celu wysiłku. Jeszcze żaden alkoholik nie wyszedł z nałogu zapijając klin klinem. Gdy podejmie decyzję, że nieodwołalnie chce się pozbyć nałogu, musi być świadomy drogi, która go czeka, drogi pełnej wyrzeczeń, bólu poznania samego siebie, zmiany przyzwyczajeń, niejednokrotnie zmiany towarzystwa, zmiany wartości życiowych. Musi zrozumieć, co w życiu jest naprawdę ważne i na tym się skupić.

Taką samą drogą musi pójść zdeterminowany dłużnik. Musi podjąć wyzwanie zmiany swoich oczekiwań, musi podjąć wysiłek, być gotowym na wyrzeczenia. Musi nabrać pewności siebie, zaufania, że bez względu na status, jest wartościowym człowiekiem i jego życie jest więcej warte niż suma dokonanych zakupów.

Warto wykonać tę pracę, bo wtedy pojmiemy, co tak naprawdę liczy się w życiu, a czego nie dostrzegaliśmy poprzez coraz większe telewizory, czy przyciemniane szyby samochodów. Dostrzeżemy naszych bliskich, którzy potrzebują naszego czasu i uwagi a nie naszych pieniędzy, postawimy sobie nowe cele, dotyczące "być" a nie "mieć".

Za wczasu odpowiemy sobie na pytanie, które może nas nawiedzić na przysłowiowym "łożu śmierci". Czego żałuję? czy żałuję, że nie kupowałam lepszych ciuchów? żałuję, że nie miałem samochodu? a może żałuję, że nie poznałem pierwszej miłości mojego dziecka? żałuję, że nie zauważyłem że moi rodzice są coraz starsi...

Ostateczne i bezpowrotne wyjście z długów wymaga często podróży w głąb siebie, przewartościowania i zadania sobie wielu trudnych pytań, pytań o priorytety, co jest w życiu najważniejsze. Warto je sobie zadać, aby na zawsze uodpornić się na zadłużanie. Poznanie siebie i zmiana nastawienia do życia to swoista szczepionka, której nie zapewni nam kolejny kredyt.

---

Życie na kredyt bez BIK

Jak wyjść z długów?

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz